Spóźnię się. Spóźnię się. Naprawdę się spóźnię. Biegłam z plecakiem i
dodatkową torbą na ramię przez korytarz szkolny, co jakiś czas wpadając
na jakiegoś ucznia i go przepraszając. Mogę się założyć, że wyglądam
dziwnie, a moja twarz w całości jest czerwona. Jak ja nienawidzę i nie
umiem biegać… Zdecydowanie wolę pływać. Jak niektórzy mogą uprawiać ten
sport? Musiał wymyślić to prawdziwy diabeł. Potknęłam się o własne
stopy, jednak się nie przewróciłam. Odepchnęłam się tylko dłonią od
podłoża, wypadając wręcz z głównych drzwi akademii, kierując się w
stronę schodów, na których szczycie były hale sportowe i ta z basenem.
Serio się spóźnię normalnie. Wczoraj kapitan drużyny pływackiej
powiedział, by na dzisiaj być w swojej szczytowej formie, odpowiednio
wypocząć i takie inne duperele, gdyż będziemy zaczynać treningi do
zawodów pływackich. Moje pierwsze zawody… Gdy tylko o nich myślałam,
serce bije mi szybciej z podekscytowania, a cała ogólnie drżę.
Chciałabym wystartować w kraulu… Ciekawe, czy kapitan bierze też pod
uwagę sztafetę. Szczerze to nigdy nawet jej nie próbowałam, jednak po
obejrzeniu „Free!” tak bardzo bym chciała… Wtedy usłyszałam po swojej
lewej stronie końskie rżenie. Odwróciłam się w tamtą stronę, widząc
ludzi na nich jeżdżących za płotem. Klub Jeździecki? A niech to,
pobiegłam za daleko. Natychmiastowo się zatrzymałam w miejscu, by
zawrócić, jednak to była jedna z gorszych moich dzisiejszych decyzji.
Natychmiastowo zakręciło mi się w głowie, przez co nawet nie poczułam,
jak lecę na ziemię. Głęboko oddychałam, mając zamknięte oczy. Dopiero po
chwili sobie uświadomiłam, że je ściskałam, więc przestałam, delikatnie
rozwierając powieki. Gdy już w pełni je otworzyłam, stwierdziłam, że
nie patrzę na te drzewa liściaste, niebo i słońce, które zwykle w górze
się znajdują. Zamiast tego nade mną stał definitywnie mężczyzna z
niecodziennym kolorem włosów, chyba że każdy od urodzenia ma niebieskie.
Spoglądał na mnie dosyć dziwnym spojrzeniem, którego nie umiałam
odczytać. Wpatrując się w jego błękitne tęczówki, coś sobie
uświadomiłam.
- Basen! - krzyknęłam, natychmiastowo się podnosząc, co również było złą
decyzją, gdyż z impetem uderzyłam w czoło nieznajomego. Znowu opadłam
na ziemię, trzymając dłonie w bolącym miejscu. A matka powtarzała: „Gdy
się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy”. Ona i te jej przysłowia…
<Dementor?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz