czwartek, 1 czerwca 2017

Od Martyny

Spóźnię się. Spóźnię się. Naprawdę się spóźnię. Biegłam z plecakiem i dodatkową torbą na ramię przez korytarz szkolny, co jakiś czas wpadając na jakiegoś ucznia i go przepraszając. Mogę się założyć, że wyglądam dziwnie, a moja twarz w całości jest czerwona. Jak ja nienawidzę i nie umiem biegać… Zdecydowanie wolę pływać. Jak niektórzy mogą uprawiać ten sport? Musiał wymyślić to prawdziwy diabeł. Potknęłam się o własne stopy, jednak się nie przewróciłam. Odepchnęłam się tylko dłonią od podłoża, wypadając wręcz z głównych drzwi akademii, kierując się w stronę schodów, na których szczycie były hale sportowe i ta z basenem. Serio się spóźnię normalnie. Wczoraj kapitan drużyny pływackiej powiedział, by na dzisiaj być w swojej szczytowej formie, odpowiednio wypocząć i takie inne duperele, gdyż będziemy zaczynać treningi do zawodów pływackich. Moje pierwsze zawody… Gdy tylko o nich myślałam, serce bije mi szybciej z podekscytowania, a cała ogólnie drżę. Chciałabym wystartować w kraulu… Ciekawe, czy kapitan bierze też pod uwagę sztafetę. Szczerze to nigdy nawet jej nie próbowałam, jednak po obejrzeniu „Free!” tak bardzo bym chciała… Wtedy usłyszałam po swojej lewej stronie końskie rżenie. Odwróciłam się w tamtą stronę, widząc ludzi na nich jeżdżących za płotem. Klub Jeździecki? A niech to, pobiegłam za daleko. Natychmiastowo się zatrzymałam w miejscu, by zawrócić, jednak to była jedna z gorszych moich dzisiejszych decyzji. Natychmiastowo zakręciło mi się w głowie, przez co nawet nie poczułam, jak lecę na ziemię. Głęboko oddychałam, mając zamknięte oczy. Dopiero po chwili sobie uświadomiłam, że je ściskałam, więc przestałam, delikatnie rozwierając powieki. Gdy już w pełni je otworzyłam, stwierdziłam, że nie patrzę na te drzewa liściaste, niebo i słońce, które zwykle w górze się znajdują. Zamiast tego nade mną stał definitywnie mężczyzna z niecodziennym kolorem włosów, chyba że każdy od urodzenia ma niebieskie. Spoglądał na mnie dosyć dziwnym spojrzeniem, którego nie umiałam odczytać. Wpatrując się w jego błękitne tęczówki, coś sobie uświadomiłam.
- Basen! - krzyknęłam, natychmiastowo się podnosząc, co również było złą decyzją, gdyż z impetem uderzyłam w czoło nieznajomego. Znowu opadłam na ziemię, trzymając dłonie w bolącym miejscu. A matka powtarzała: „Gdy się człowiek śpieszy, to się diabeł cieszy”. Ona i te jej przysłowia…

<Dementor?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt