-To jest boks Mystify - powiedziałem podchodząc bliżej.
-Przepraszam, już go biorę, myślałam, że… pomyliło mi się…- Dziewczyna zaczęła się plątać, w końcu wychodząc i stając ze srokaczem na korytarzu, gładząc go i dając mu dostęp do beli siana.
Zacząłem prowadzić Mysti, zauważając napis na tabliczce wcześniejszego boksu, która została opisana imieniem Hauru. Zgadywałem, że to jej koń, bo do tej pory ten boks stał pusty.
-Twój koń ma na imię Hauru? - Widząc, że dziewczyna zareagowała na to imię, domyśliłem się, że tak właśnie jest - jego boks jest obok mojego - wskazałem tabliczkę wolną ręką.
-Yhmm. Janse, dzięki - uśmiechnęła się blado i gdy wszedłem z Mysti do boksu, ona wprowadziła swojego wierzchowca.
-Nie ma za co - powiedziałem wychodząc z boksu i oparłem się o drzwi nowo zajętego boksu, obserwując jej zmagania z wałachem. - Widzę, że jesteście zżyci - stwierdziłem, widząc jak wałach trąca pyskiem jej ramię.
-Tak sądzę, spędzam z nim wiele czasu.
-Skoro tak, to może pojedziemy kiedyś razem na przejażdżkę?
-Em… Czemu nie… - Niki wydawała się zawstydzona i pomimo tego, że się zgodziła, miałem wrażenie, jakby starała się stworzyć jakiś mur między nami.
Nie chcąc jej dłużej krępować, pożegnałem się z Mysti i Niki, po czym ruszyłem swobodnym krokiem w kierunku akademika.
***
Leżałem w swoich czterech ścianach, które zostały umeblowane według moich planów, które wysyłałem jakiś czas przed wyjazdem. Dobrze się czułem, gdy otaczały mnie ciemne barwy, kontrastujące z jasnymi meblami. Może nie każdemu się to podoba, ale potrzebowałem trochę odetchnąć od, jak się niektórym wydawało, mojego "kolorowego" życia towarzyskiego.
Nagle z mojego telefonu zaczęły płynąć głośne dźwięki jednej z moich ulubionych piosenek.
-Siema, co tam brat…?
***
Po skończonej rozmowie wziąłem się za odrobienie matematyki. Nie sprawiło mi to problemu, ponieważ była to zwykła powtórka logiki. Uśmiechnąłem się na wspomnienie tego, jak klasa chciała rozłożyć każdy przykład na czynniki pierwsze, bulwersując przy tym nauczyciela.
Po 30 minutach, zdecydowałem się wziąć prysznic. Ciepła woda koiła moje mięśnie, które cierpiały po treningu szermierki. W końcu wyszedłem, ubrany w same bokserki i siadłem przy laptopie, chcąc połączyć się z grą i rozegrać mecz z bratem. Nagle w okienku wyskoczyła mi wiadomość.
Seth: Przyjeżdżam do Akademii.
Siedzę w ciszy i patrzę na wiadomość, chcąc zebrać myśli. Prawdą było, że brat był ze mną nierozłączny, ale wyjazd tutaj miał to zmienić. Zresztą do tej pory nauczany był w domu, ze względu na swoje problemy. W końcu jednak ogarnąłem się i odpisałem mu.
Nath: To super :d
***
Alarm obudził mnie o 6:00, więc niechętnie przeciągnąłem się i ubrałem na siebie strój sportowy. Był dzisiaj dzień, na swój sposób specjalny dla mnie, więc zdecydowałem się zerwać z zajęć i pójść na kilkugodzinny trening szermierki, a później cały dzień ze swoją kochaną Mysti. Mój plan uległ jednak zmianie, gdy w stajni, dając śniadanie klaczce napotkałem się na Niki.
-Hey, to ty nie na zajęciach?
<Niki?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz