Co teraz? Ah, tak. Zgodziłem się wyjść do kina na jakiś tam horror. Że
też ta dziewczyna nie odpuszcza i wyciągnęła kogoś takiego jak ja do
kina. Mnie. Kolesia który na każdym filmie zasypia. Zapowiada się
milusio.
Poszedłem w stronę miejsca spotkania. Czekała tam na mnie Sajgonka,
wystrojona jak na bankiet. To zwykły wypad do kina, nie trzeba się tak
czesać. Dziewczyny...
Widząc mnie, Sajgonka pomachała dłonią w moją stronę. Podszedłem do niej.
- Witam ponownie. – posłała mi zarumieniony uśmiech.
- Yo. – przywitałem.
Ruszyliśmy równym krokiem na przystanek autobusowy. Siedząc na ławkach i
czekając na pojazd, usłyszeliśmy szepty dwóch starszych pań obok. Można
było to nazwać szeptem scenicznym, bo słychać je było na tyle głośno,
że szeptem nazwać tego nie można. Mówiły coś o naszej dwójce. A głównie o
mnie. Ich głosy ze zdegustowaniem, łączyły się w zgodzie. Mówiły, że na
pewno coś ćpałem, bo jestem zbyt spokojny i blady. Szczerze mówiąc,
szkoda mi takich ludzi. Niby tyle przeżyli, a mało jeszcze wiedzą o
życiu. A już szczególnie rozbawiły mnie gadając, że na pewno chcę
wykorzystać tę ‘’biedną, uroczą dziewczynkę obok’’. Całe szczęście
przyjechał już autobus, a staruszki czekały na inny. Sajgonka zapewne
wszystko słyszała, gdyż posłała im zabójcze spojrzenie, a w autobusie
położyła mi dłoń na ramieniu, mówiąc, żebym się nimi nie przejmował.
Jakby mnie to obchodziło. Jest to jedynie śmieszne i tyle.
W końcu dotarliśmy na miejsce. Wspólnie wysiedliśmy i poszliśmy kupić
bilety, jedzenie itp. W drodze jacyś chłopcy oglądali się za Sajgonką z
uśmieszkiem, chwilami cmokając. Cholerni zboczeńcy. Nigdzie ich nie
brakuje. Pani przy wejściu do sal kinowych skasowała nasze bilety i
wskazała pomieszczenie gdzie odbywał się nasz seans. Przy okazji
mrugnęła do nas znacząco i zażyczyła miłego seansu. Sajgonka zrobiła się
cała czerwona. Przyznam, wyglądało to całkiem uroczo. Rozsiedliśmy się
na swoich miejscach, czekając, aż najdłuższe w moim życiu półgodziny
reklam się skończy. Mieliśmy wspólny duży popcorn i po jednej butelce
coca-coli. Sięgnąłem po garść popcornu, ale dziewczyna szybko pacnęła
mnie w dłoń. Mówiąc, żebym zostawił na seans. Oparłem głowę o dłoń i
westchnąłem. Po czasie, reklamy zniknęły na dobre, a na ekranie
wyświetliła się informacja o monitorowaniu sali kinowej itp. Film nie
zaczynał się najgorzej. Wręcz przeciwnie, nie wciągnął mnie. Ale jak ona
to wcześniej powiedziała: To dopiero początek, daj temu szanse.
***
Złapałem kurczowo rękę Sajgonki. To co zobaczyłem na ekranie, przerosło
moje najśmielsze oczekiwania. Czy ona właśnie wyrwała jej oko i je
zjadła? Takich rzeczy nie było nawet w mojej podstawówce! To nie było
straszne, to było CHORE. Starałem się oglądać dalej ale z każdą chwilą
napięcia coraz mocniej ściskałem nadgarstek dziewczyny.
- Czy ty się boisz? – zachichotała.
- N-nie. – odparłem niby to spokojnie ale można było wyczuć w moich słowach nutkę przerażenia.
Sajgonko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz