Zgrzytnęły mi zęby, gdy zaczął odchodzić. Nie rozumiałam
tego… Naprawdę. Jednak walczyłam. Podbiegłam do niego i chwyciłam go za
nadgarstek.
- Nicolay! Zostańmy przyjaciółmi!
Krzyknęłam, a chłopak odwrócił się w moją stronę. Lekko
zmarszczył brwi.
- Widzisz mnie w roli przyjaciela? Bo ja nie.
- Daję Ci szansę! Ty też mi ją daj!
Złożyłam ręce i spojrzałam na niego prosząco. Zależało mi na
tym, więc walczyłam o to, co dla mnie było ważne. Była chwilowa wymiana zdań,
ale wreszcie się zgodził. Rozpromieniona rzuciłam się na niego. Przytuliłam się
bardzo mocno i podziękowałam. Zamknęłam zadowolona oczy, nadal go przytulając.
W tej chwili, uzyskałam przyjaciela. Pierwszego z resztą jakiego kiedykolwiek
miałam. Tak mi na tej przyjaźni zależało. Spojrzałam na niego i się uroczo
uśmiechnęłam.
-A więc… Może gdzieś się przejdziemy? Szkoda marnować
przerwę…
Powiedziałam i złapałam go za rękę. Ruszyłam z nim
korytarzem, a potem usiadłam z nim w miejscu, gdzie nie było zbyt wiele osób.
Nie lubiłam tłumów. Z torby wyjęłam butelkę wody i wzięłam łyka. Założyłam
kosmyk włosów za ucho i uśmiechnęłam się do ciemnowłosego.
-Więc… Będę mówiła na ciebie Nico, a ty? Jak chcesz na mnie
mówić?
Zapytałam i się lekko uśmiechnęłam. Poprawiłam sukienkę, a
następnie wrzuciłam butelkę z napojem do torby. Położyłam dłonie na dole mojej
sukienki i spojrzałam na Nicolay’a. Tak się cieszyłam…
<Nicolay?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz