sobota, 29 października 2016

Od Akane Cd Anthony'ego

Nauczyciel nas rozdzielił, co mi się za bardzo nie spodobało, bo chciałam jeszcze spędzić czas z A-chanem. Weszłam do pokoju, zaliczyłam drzwi i położyłam się na łóżku. Włączyłam piosenki przez telefon na głośnik i wzięłam się do pracy. Zrobiłam kilka szkiców i poszłam spać. Te kilka szkiców zajęło mi dość dużo czasu, a ja się nawet nie skapnęłam. Poszłam spać coś około pierwszej w nocy i wstałam o piątek rano, aby potrenować i mieć czas dla A-chana. Nie mogłam sobie pozwolić na to, aby coś mu się stało. Na lekcje przyszłam trochę później jednak jeszcze zostało trochę czasu do ich rozpoczęcia. Dziewczyną jaka usiadła na moim miejscu i chciała porozmawiać z chłopakiem nie spodobała mi się. Lekcje zaczęły się, a ja myślałam, że umrę. Dwie godziny francuskiego z samego rana, to było dla mnie za dużo. W dodatku okazało się, że mamy zastępstwo z nauczycielem od francuskiego więc dodatkowe dwie godziny. Najgorszy dzień.
- Mam dość - wymruczałam pod nosem, kładąc się na ławce.
- Francuski to chyba nie dla ciebie - usłyszałam chłopaka, a ja przekreciłam głowę w jego stronę.
- Nie wiem dlaczego, ale ten język nie idzie mi do głowy. Potrafię rozmawiać po angielsku, hiszpańsku, włosku, portugalsku i kilku innych językach jednak francuski nie idzie mi. Dla mnie to czarna magia. - wytłumaczyłam, a on się zaśmiała. - Ale wreszcie mam kogoś kto mi zawsze pomoże w razie czego - uśmiechnęłam się, a on spojrzał na mnie pytająco.
- Niby kogo? - spytał się, a ja się zaśmiałam.
- Oczywiście, że ciebie. Niby kogo innego. - zanudziłam się przez chwilę i przypomniało mi się. - Co dzisiaj robimy? Kompletnie zapomniałam się spytać - spojrzałam na niego.
- A co z twoim treningiem?
- Ja już dawno jestem po treningu. W dodatku skończyłam kolejne projekty do klubu dlatego mam więcej czasu - uśmiechnęłam się, jednak on spojrzał się na mnie pytająco.
- Skoro już jesteś po treningu to o której poszłaś spać?
- Jak tylko nauczyciel mnie odprowadził do pokoju, puściłam piosenki i zaczęłam szkicować. Skończyłam około jedenastej, a na trening poszłam o szóstej więc wyspałam się bardzo dobrze. - skłamałam co do godzin, ale cała reszta to już była tylko i wyłącznie prawda. Nie chciałam, aby zaczął się niepotrzebnie o mnie martwić. W dodatku zobaczyłam dzisiaj jakieś auto koło szkoły i miałam co do tego źle przeczucia. Sama nie wiem dlaczego, ale nie wróżki to niczemu dobrego.
- To jak? Co dzisiaj robimy? - spojrzałam się z uśmiechem.

<Anthony?>

piątek, 28 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

Westchnąłem ciężko i niezadowolony powiedziałem:
-Okej. - Było to niechętne, ale jeśli jej na tym zależało... - Jak mniemam, musisz ćwiczyć. Prawda? - dodałem pytanie retoryczne. Oczywiście wiedziałem, że teraz będzie trenować do tych całych "zawodów". Głupia rywalizacja o metal pomalowany na złoto, tyle to według mnie. Jednak przecież był to jej wybór, ja mogłem tylko opisywać swoje nastawienie do tego. Nie robiłem tego, bo nie chciałem jej demotywować, chociaż sam siebie demotywuje we wszystkim.
-No... - powiedziała dziewczyna. - Raczej tak. - dodała.
-Raczej na pewno. - mruknąłem.
Po chwili ciszy z korytarza zgarnął nas jakiś nauczyciel i każde z nas doprowadził do drzwi pokoi. Jakby nie chciał abyśmy gdzieś "zabłądzili". Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i walnąłem się na łóżko. Wyciągnąłem telefon spod poduszki, 22 nieodebrane połączenia, 7 sms'ów, oni nie dadzą mi żyć... Podłączyłem słuchawki do urządzenia i włączyłem muzykę. Ona zagłuszała wszystko, leżałem tak do czasu kiedy w środku nocy ktoś zadzwonił. Odebrałem i mruknąłem niewyraźnie coś w stylu "halo?". Odpowiedział mi szorstki, nieprzyjemny głos Drakona:
-Ja nie przyjmuję odpowiedzi "Nie"! Rozumiesz?! Musisz się zgodzić! - fuknął i rozłączył się.
-Tylko nie to... - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do półsnu z muzyką...

Obudziłem się o piątej, znów ktoś dzwonił, tym razem nie był to Drakon, był pt. "niezapisany numer". Odebrałem dość niepewnie i cicho powiedziałem:
-Tak słucham?
-Halo? Anthony? - powiedział jakiś wystraszony chłopak.
-Tak? Z kim rozmawiam?
-Nie ważne jest to w tej chwili. Nie wychodź z Akademii, oni czekają.
-Oni? Drakon i jego ludzie? - zapytałem.
-Sory, muszę iść. - mruknął a w tle usłyszałem donośny głos mężczyzny, który mówił "Z kim rozmawiasz?", na co chłopak odparł, że z nikim i się rozłączył.
-Muszę zmienić numer telefonu. - stwierdziłem.
Ogarnąłem się na spokojnie, umyłem, uczesałem włosy, ubrałem się, spakowałem książki nadrobiłem parę zadań. Kiedy wybiła siódma dziesięć wyszedłem z pokoju i zamknąłem go. Na korytarzach było jakoś pusto, dlatego założyłem słuchawki i puściłem "Billy Talent - nothing to lose". Mocno wsłuchałem się w słowa piosenki i wciągnąłem w melodię. Jednak jeden wers utkwił mi w pamięci "And I can't fight the pain", doskonale wiedziałem, że pasuje to do aktualnie mojego stanu bycia. Jednak wolałem to przemilczeć, w końcu przejdzie samo z siebie.

Dotarłem pod klasę biologiczną, było tam parę osób, jednak Akane nie widziałem. Za to zauważyłem te dwoje z wczoraj, na sam widok tych wszystkich ludzi zniechęciłem się iść dalej. Jednak musiałem, przeszedłem obok nich aby usiąść na ławce daleko od tej patoli. Bo dla mnie takową byli, oczywiście nie obeszło się bez zaczepek. Ostatnio doszedł pewien chłopak, którego zresztą znałem. Nienawidziliśmy się nawzajem, skaczemy za każdym razem sobie do gardeł, moglibyśmy powydłubywać sobie oczy. Rzucił w moją stronę jakiś zaczepny tekst, zignorowałem go, poprawiłem włosy rzucając na niego mordercze, a za razem pewne spojrzenie i poszedłem dalej. Usiadłem tak gdzie zamierzałem i słuchałem dalej muzyki, która była teraz dla mnie ukojeniem. Ktoś usiadł obok mnie, myślałem, że to Akane, jednak była to jakaś ruda dziewczyna. Zignorowałem ją perfidnie, jednak czegoś ode mnie chciała.
-Hej... - powiedziała, chyba do mnie, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Pa. - chrząknąłem, dając jej do zrozumienia, że nie zamierzam z nią rozmawiać.
-Jesteś Anthony, prawda?
-To było pytanie retoryczne? - rzuciłem jej zniechęcone spojrzenie, ta patrzyła się jednak na mnie. Chyba nie zrozumiała mojej odpowiedzi. - Może. Czego u mnie szukasz? Rozmowy nie znajdziesz z pewnością. - dodałem z wyższością w głosie.
-Nie chcę rozmawiać, wolę przejść od razu do rzeczy. - powiedziała bardzo irytującym głosem.
Wtedy na korytarzu zobaczyłem Akane, była teraz moją wybawicielką. Szybko podniosłem się z ławki i zmierzałem ku niej, usłyszałem jeszcze pytanie dziewczyny "Gdzie idziesz?". Zignorowałem je, podszedłem do Akane, przytuliłem ją i lekko pocałowałem.
-Co się zmieniło od wczoraj? - zapytała dosyć zdziwiona.
-Wszystko. A za razem nic. - odparłem.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą do ławki. Rudowłosej już nie było, stała oburzona niedaleko patrząc się morderczo na Akane.
-Dałaś mi wybawienie. - uśmiechnąłem się do niej.
-W jakim sensie? - zapytała.
-Widzisz tamtą rudą? - zapytałem, a Akane lekko przechyliła głowę w jej stronę, po czym pokiwała twierdząco głową. - Jakbyś nie przyszła to nie dała by mi spokoju, no i dziś mam dobry humor, chociaż już wiele rzeczy mogłoby mi go zepsuć. - dodałem z uśmiechem.
-Co na przykład?
-Ten gość na ławce obok przy drzwiach, słońce, ta ruda, nauczyciele, to, że długo nie przychodziłaś, że nie ma moich już płatek i muszę je kupić. - zaśmiałem się.
-To ostatnie to był żart? - roześmiała się.
-No właśnie nie! To najgorsze co mnie dziś przytrafiło! - zażartowałem, udając wielkie przejęcie.
Zaczęliśmy się śmiać, oczywiście nie obeszło się również bez spojrzeń całej klasy. Najbardziej skupiał się na nas ten idiota, z którym już miałem do czynienia wcześniej. Od razu widziałem, że podoba mu się Akane. Poznałem to kiedy przechodziła przez hall, oraz kiedy do niej podszedłem. Najpierw patrzył się na nią jak na anioła, gdy zobaczył mnie zmienił wzrok na morderczy. Śmieszyło mnie to, jednak wiem do czego jest zdolny ten porąbaniec, nie raz szantażował dziewczyny, ale też i chłopaków. Jeśli zbliży się jednak do niej to będzie musiał spotkać się ze mną, a to raczej nie będzie miłe spotkanie dla niego...


Akane? Wymyślam, bo ostatnio coś mnie natchnęło na dziwne akcje xd Jednak postaram się również to ogarnąć. c:

wtorek, 25 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Słowa wypowiedziane przez chłopaka po francusku zaskoczyły mnie. Jednak nie dałam tego po sobie poznać. Chyba jedyne słowa jakie potrafiłam po francusku wymówić jak i rozpoznać. Wróciliśmy do szkoły, strasznie późno. Nasze telefony się rozładowały, a w całym mieście nie było ani jednej budki telefonicznej. Sama nie wiem, ale tak duże miasto, a nie było ani jednej budki telefonicznej. Przekroczyliśmy próg szkoły, a już podbiegły do nas dwie osoby. Chłopak jak i dziewczyna pochodzili z dwóch moich klubów. Porozmawialiśmy przez chwilę i od razu wróciłam do Anthony'ego.
- Czego chcieli? - spytał się, a ja spojrzałam na niego.
- Chodziło w sprawie najbliższych zawodów, a zwłaszcza dnia sportu - odparłam. - No właśnie, a ty bierzesz udział w dniu sportu? - spytałam się, a po jego wzroku zrozumiałam, że nie miał najmniejszego zamiaru brać w tym udziału. - A-chan co ty na to, abyś przyszedł popatrzeć? Wiesz skoro i tak nie masz zamiaru brać udziału to chociaż przyjdziesz i mnie pocieszysz. A ja będę mogła się jakoś zmotywować, to jak?
- Nim się zgodzę to powiedz w ilu konkurencjach wzięłaś udział? - zniżyłam wzrok po czym spojrzałam się na niego.
- Wszystkie konkurencje w pływaniu, potem są zawody jeździeckie też wszystkie konkurencje, oczywiście pojedynek pomiędzy szkołami cheerleaderek, a projekty oddałam więc mam to z głowy. To jak będzie? - spojrzałam się na niego ukradkiem z niepewnością.

<Anthony?>

Od Anthony'ego cd Akane

Dziewczyna wszystko mi wyjaśniła, zamyśliłem się trochę, jednak kiedy usłyszałem dźwięk zatrzasku kłódki wróciłem myślami do rzeczywistości. Podszedłem do Akane i ją po prostu przytuliłem.
-Je t'aime. - powiedziałem cicho.
Mówiąc to chciałem to powiedzieć ale aby nie było tak prosto. Jako iż Akane niezbyt zna francuski musi trochę po zastanawiać się co to oznacza. No chyba, że te dwa słowa akurat zna.
-Nie mieszaj się w tę sprawę. Oni mogą skrzywdzić nawet ciebie, a znając Lil to już wygadała Drakonowi, co powiedziałem i zapewne mają plan jak mnie do tego zmusić. Dlatego proszę cię tylko o dwie rzeczy.
-Jakie?
-Nie chodź sama poza akademią.
-A ta druga? - zapytała patrząc mi w oczy.
-Nie odchodź najlepiej nigdzie. - odparłem.
Szczerze, teraz czułem wiele, radość, że Akane jest i jednocześnie strach, przed tym, że zrobią jej krzywdę przeze mnie. Czułem także złość, że oni będą próbować, oraz przeczucie połączone ze strachem,że nie będę w stanie, zapewnić jej bezpieczeństwa. W międzyczasie dziewczyna coś powiedziała, jednak nie byłem w stanie wyodrębnić tych słów. Zrobiło się ciemno, żadne z nas nie miało telefonu aby zadzwonić po taksówkę, a raczej oboje mieliśmy rozładowane. Udaliśmy się na przystanek autobusowy, na nasze szczęście był jeszcze jeden kurs. Jechaliśmy nim dość długo, potem musieliśmy wysiąść, bo kończył kurs. Przez trzy przecznice szliśmy, przy końcu trzeciej znów wsiedliśmy do autobusu. I pomyśleć, że w tak dużym mieście nie ma budek telefonicznych. Wysiedliśmy z pojazdu kawałek od szkoły, złapałem Akane za rękę i ruszyliśmy do budynku. Jednak ledwo przekroczyliśmy próg jego podbiegła do nas jakaś dziewczyna, a chwilę potem chłopak, byli to ewidentnie znajomi Akane.
-Gdzieś ty była? Pół dnia cię szukamy! - zawołała owa koleżanka.
-Dlaczego tak długo cię nie było? - zapytał chłopak.
-A ile nas nie było? - odparła Akane.
-Jakieś trzy godziny na pewno, jak nie więcej! - odrzekła.
Ciężko westchnąłem, tym samym zwracając uwagę całej trójki.
-Możemy już iść? - mruknąłem do dziewczyny, która stała przy mnie.
Nagle jej koleżanka przyciągnęła ją do siebie i zadała jej jakieś pytanie, jednak bardzo cicho. Puściłem Akane i schowałem ręce do kieszeni.
-Jak już skończysz rozmawiać to przyjdź. Wiesz gdzie będę. - mruknąłem i oddaliłem się, kierując na dach.

Akane? Wybacz długie nieodpisywanie :3

sobota, 22 października 2016

Od Akane Cd Anthony'eg

Wyszliśmy na miasto tak jak zażyczył sobie chłopak. Oczywiście nie obeszło się bez zakupów. Na naszej drodze stanęła dziewczyna która nie wyglądała za dobrze. Spytałam się o co chodzi, a chłopak powiedział mi, że wytłumaczy wszystko o szesnastej. Zgodziłam się. Ja sama musiałam mu powiedzieć dlaczego boję się burzy i o drugiej ważnej rzeczy. Przed szesznastą chłopak zawiązał mi oczy chustką i zaprowadził do miejsca którego nie znałam. Jak tylko Anthony zdjął mi chustkę ujrzałam przepiękny widok. W pudełku jakie dostałam znajdowała się kluska z napisem po francusku i nasze imiona. Kolczyki i naszyjniki jakie mi wręczył były przepiękne. Miłe było to z jego strony. Jednak piękna chwila przysnęłam wraz z tym jak przeszliśmy do poważnej rozmowy. Słysząc to co się przytrafiło chłopakowi zrozumiałam, że ja nie miałam tak źle jak on sam. Na ostatnie słowa w ogóle nie zwróciłam uwagi. Nadeszła moja chwila, aby mu wszystko wytłumaczyć.
- Mając sześć lat moi rodzice zostawili mnie pod opieką opiekunki. Moi braci nie było bo byli na wycieczce, a służba miała wolne. Ja w dużym domu zostałam sama wraz z nią. Wyglądała na miłą jednak nie była. Prosząc ją o coś zostałam karną. Za popełniony błąd, wypowiedziane jakie kolejek słowo zostałam bita, musiałam siedzieć w piwnicy, zostawiłam na dworze wieczorem w piżamie z misiem lub po prostu mnie przywiazywała do drzewa na ogrodzie. Nie odzywałam się bo się bałam. Przez trzy dni ani się nie odezwałam. Jednak czwartego dnia gdy wzięła mojego misia i go przerwała, zezłościłam się i zaczęłam krzyczeć. Opiekunka się zezłościła, wzięła do ręki nóż i zaczęła mi grozić. Uciekłam jej, ale ona mnie złapała. Chwyciła za włosy i zaczęła mnie szarpać. Wiem, że skończyła w policzek koło szyi i na ramionach. Dalej nie pamiętam bo zemdlałam. Z tego co wiem to moi bracia mnie uratowali jak tylko jeden ze sąsiadów do nich zadzwonił. W szpitalu przejrzałam dwa miesiące i to nie że względu na rany, a że względu na to co wyszło z wyników. Jak się okazało jestem chora na żadką chorobę. Nie mogę się wysilać bo inaczej trafiam do szpitala. Większość swojego życia spędziłam w szpitalu i zaczęłam walkę z chorobą. Moje lekcje odbywały się indywidualnie, ale nie trwały za długo bo choroba nie dawała mi spokoju. Nie miałam przyjaciół, a tych co miałam to straciłam. Wszyscy co się ze mną chcieli zaprzyjaźnić to tylko że względu na moich rodziców lub braci. Wygrałam z chorobą, zaczynając swój nowy rozdział w życiu. W tej chwili mogę korzystać ze swoich dni. Sama nie wiem czy chowam wciąż uraze do tej opiekunki czy też nie. Gdyby nie ona to może za późno by było, aby zwalczyć tą chorobę. Wciąż wracam od czasu do czasu do tamtego dnia jednak sama nie wiem co do moich uczuć. Moje uczucia są wtedy mieszane przez co od razu uciekam od tego wspomnienia i wracam do rzeczywistości. Wciąż przyjmuje lekarstwa, a co miesiąc jeżdżę do szpitala na badania kontrolne. Okłamałam ciebie ostatnio. Nie byłam u brata tylko w szpitalu. Przepraszam. - skończyłam opowiadać jednak pozostało mi coś jeszcze do zrobienia. - A co do ciebie to nigdy cie nie zostawię. Wreszcie ci obiecałam, a każdy z nas nie jest idealny. Ja sama popełniłam kilka głupstw przez swoją chorobę, ale postanowiłam z tym walczyć i korzystać z każdego dnia jaki tylko nadejdzie. A jak coś ci będą chcieli zrobić to najpierw będą musieli porozmawiać ze mną - uśmiechnęłam się i wzięłam kłódkę, która przyczepiłam do mostu. - Widzisz teraz to już nikt nas nie rozdzieli - uśmiechnęłam się i spojrzałam mu prostu w oczy.


<Anthony?>

Od Anthony'ego cd Akane

Dziewczyna przytuliła się do mnie i oznajmiła, że mogę ją zabrać gdzie tylko chcę, oraz że zawsze będzie miała dla mnie czas. Jednak nie byłem tego pewien.
-Niespodzianka będzie dopiero za kilka godzin, także zdążymy pójść jeszcze na chwile do miasta. - uśmiechnąłem się.
-A po co do miasta? - zapytała.
-Muszę coś sprawdzić i tak sobie pójdziemy się poszlajać. - odparłem.
Ruszyliśmy zatem do pokoi a potem na miasto. Tymże razem zawitaliśmy na chwilę w centrum. Było dość dużo ludzi, ale każdy tak szedł, że wydawało się, jak gdyby ich nie było w ogóle. Znów nas ktoś zaczepił, wysoka blądyna z mocno podkrążonymi oczami, strasznie chuda i blada. Od razu ją poznałem, była to nowa "dziewczyna" Drakona. Tsa, za trzy dni znajdzie sobie nową, ale to już jego sprawa.
-Drakon na dla ciebie robotę. - mruknęła.
-Powiedz mu, że nigdzie nie wyjeżdżam, nawet nie zamierzam już z nim dilować. Niech znajdzie sobie innego wspólnika. - odparłem.
-Anthony, o co chodzi? - zapytała Akane.
-O nic. - odparłem.
-Za dużo wiesz. Nie pozwoli ci tak sobie rzucić to wszystko w pizdu. - odrzekła blądynka.
-Trudno. Ja z tym skończyłem.
-Nie wierze ci, nie jest tak łatwo to skończyć. Jesteś nałogowcem, długo nie potrzymasz, a potem znów zaczniesz. Jak zgaduje twoja nowa dziewczyna o niczym nie wie. Radzę ci jej to powiedzieć, później bardziej ją zranisz. - rzekła i odeszła pewnym krokiem.
Doskonale wiedzialem, że ona powinna wiedzieć, jednak bałem się jej to powiedzieć, a raczej bałem się jej reakcji.
-O co chodziło? - zapytała.
Westchnąłem - To jest bardziej skomplikowane niż ci się wydaje. - dodałem po chwili. - Powiem ci to dzisiaj o szesnastej. Nie pytaj proszę dlaczego dopiero wtedy, na razie udawaj chociaż, że cię to nie interesuje.
-Dobrze. - westchnęła.
-Dziękuję. - szepnąłem przytulając ją.
Ruszyliśmy dalej, pochodziliśmy po różnorakich sklepach, oczywiście wchodziliśmy do każdego możliwego, który mijaliśmy. W jednym Akane przymierzała sukienki, stwierdzałem, w których jej ładnie, a w których nie. W innym oglądaliśmy jakieś rzeczy. A w jeszcze inniejszym ja czegoś szukałem. Wyszlo tak, że trochę pokupowaliśmy, jednak nie wyszło drogo. Co mnie trochę dziwiło. Było w pół do czwartej, zaszliśmy jeszcze na pocztę.
-Dlaczego idziemy na pocztę? - zapytała Akane.
-Bo jest tylko pół godziny do niespodzianki. Od razu ci powiem, że nie idziemy do klubu, restauracji, na dach ani do parku. Idziemy gdzieś gdzie spędzam wiele czasu, kiedy nie jestem z tobą, gdzie jeszcze nie byłaś. Chociaż na pewno znasz dobrze to miejsce. Wtedy ci wszystko opowiem, jednak chciałbym abyś też mi to wszystko wyjaśniła.
Akane zastanawiała się chwilę po czym powiedziała:
-Dobrze. A co jest w paczce?
-Prezent. - uśmiechnąłem się.
Za piętnaście związalem oczy dziewczynie i wsiedliśmy do taksówki. Nie protestowała, jednak nie powinna na coś takiego pozwolić. Bo skàą ma wiedzieć czy nie jestem jakimś psychopatą, który zamierza ja wywieźć i zabić? Muszę nauczyć ją mniejszej ufności. Nie zamierzam jej skrzywdzić, jednak moje wytłumaczenia mogą być krzywdzące. Dojechaliśmy na miejsce, zaprowadziłem Akane w odpowiednie miejsce, złapałem ją za rękę i cicho powiedziałem:
-Teraz mogę ci wszystko wyjaśnić, na początku jednak chcę ci wręczyć ten prezent i coś jeszcze zrobić, bo nie wiem co zrobisz potem. - powiedziałem przytulając ją. Po czym złączyłem nasze usta w możliwe, że ostatnim pocałunku, przy tym dając jej do ręki prezent. - Jeśli chcesz wytłumaczeń, to trzeba zacząć od samego początku. - dodałem odsuwając się od niej i zdejmując jej chustkę z oczu.
Dokładniej byliśmy na moście, dość dużym, który znajdował się po środku ogromnego lasu. Ślicznie oświetlony, z wieloma kłudkami na braierkach. Przy nas na barierce było puste miejsce, specjalnie odznaczone, ozdobione i oświetlone. Wszędzie w około było wiele owadów, nazywających się robaczkami świętojańskimi.
-Otwórz paczkę.
Dziewczyna wysłuchała mnie i otworzyła paczkę. W środku była bladoniebieska, dość duża kłudka, z drugiej strony były wyryte wyrazy po innym języku, a mianowicie po francusku. Znaczące "Zawsze, to znaczy Zawsze", a trochę niżej mniejszymi literami "Od Anthony'ego dla Akane". W paczce także znajdowało się małe pudełko, koloru intensywnej czerwieni. Akane powoli otworzyĺa je, w środku znajdował się naszyjnik i kolczyki. Kolczyki były kształtu litery 'A", na naszyjniku również były dwie literki A, jednak były one złączone znakiem "+".
-Teraz mogę ci wszystko wytłumaczyć. - powiedziałem cicho. - Zacznę od mojej historii. Kiedy miałem dwanaście lat moi rodzice się rozstali, oczywiście ojciec nas zabrał bo matka miała naszą czwórkę gdzieś. Miałem starszą i młodszą siostrę, oraz młodszego brata. Starsza miała szesnaście, młodsza osiem, a brat pięć. Moją starszą siostrę zamordowano, wiem kto to zrobił, ale nie miałem odwagi się zemścić. Mój brat zaginął, nie odnaleziono ani go, ani jego zwłok, ojciec popełnił samobójstwo tydzień przed moimi siedemnastymi urodzinami. Siostra oczywiście trafiła do sierocińca, a mnie wysłano tutaj. W międzyczasie, a mianowicie kiedy miałem piętnaście lat wpakowałem się w nieciekawe towarzystwo, w tym także ten cały Drakon, Filip oraz wielu innych. Przez nich zacząłem pić, palić i ćpać. Ciągnie się to za mną do teraz. Wtedy Drakon był tylko siedemnastolatkiem, który wpakował się w to tak jak ja. Filip był jego bratem. Był rok starszy ode mnie. Też brał, ale mało i niedługo, ja jednak wszedłem w nałóg. Dlatego wyjechałem, jestem wspólnikiem Drakona. Razem dilujemy, ale ja jeżdżę po towar bo go wszyscy znają. Filip po prostu podwiózł mnie ze znajomymi, bo nie mogłem jechać z heroiną, marihuaną oraz LSD pociągiem. Oczywiście dostałem swoją działkę, hajs oraz paczkę od jednej dziewczyny, wszystko leży u mnie w pokoju. Tabletki. Tsa, to jeszcze bardziej skomplikowane, przepisał mi je lekarz, co mi jest? Oni sami nie wiedzą. Po prostu zaczynam się dusić, wszystko mnie boli oraz mdleje. Ale przestałem brać, na prawdę. Akane... to nie jest takie proste, nie da się tak szybko z tego wyjść. Drakon nie pozwoli mi odejść, będzie się bał, że go wsypie policji. Nigdy tego nie zrobię, bo byli moją rodziną, kiedy straciłem tamtą. Oni również, na moje zlecenie zabili tego, co zabił moją siostrę. Zrobili to bo im kazałem, żałuje teraz tego. Tutaj poznałem ciebie, wszystko się zmieniło. Cały mój świat obrócił się o sto osiemdziesiąt stopni. Jeśli zechcesz odejść zrozumiem. - skończyłem. - Jednak chciałbym przed tym wiedzieć, co się stało, że boisz się burzy, co miało się wydarzyć, dlaczego i kto cię skrzywdził. - dodałem jednak po chwili. - I nie chcę jakiejś litości czy współczucia z twojej strony. Jest to dla mnie zamknięty temat, oraz oczekuje od ciebie szczerości. Wolę nawet te najgorszą prawdę, niż najsłodsze kłamstwo. Dlatego nie zdziwie się jeśli odejdziesz, jednak dopiero kiedy mi wytłumaczysz to, co chcę wiedzieć.


Akane?
lubię dodawać jakiś dramat XD 

piątek, 21 października 2016

Od Akane Cd Anthony'ego

Wydostałam się jakoś z uścisku chłopaka i zostawiłam go, aby dalej sobie pospał. Ja i tak musiałam jeszcze coś zrobić, więc odeszłam i po prostu poszłam do drugiego pokoju. Tam wzięłam swój szkicownik, ołówek i kredki po czym po prostu zaczęłam szkicować. Miałam drobne zaległości w jednym z klubów więc musiałam je jakoś nadrobić. Niestety nie miałam żadnych pomysłów. Zanudziłam się w pewnym momencie, a ocknęłam się gdy ktoś zaszedł mnie od tyłu był to nikt inny jak Anthony. Usiadł przy stole po czym się położył na stole. Chciał mi zrobić niespodziankę, ale musiałam czekać do szesnastej.
- Mamy jeszcze trochę czasu co nie? - spojrzałam się na niego, a on na mnie.
- Tak, a co? - spojrzał na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Muszę iść do klubów oddać kilka kartek które miałam już dawno zanieść. Możesz poczekać lub jak chcesz iść ze mną? - wzięłam kartki do ręki jakie potrzebowałam po czym wstałam.
- Idę z tobą - odparł i wstał z krzesła. Tak jak na niego przystało otworzył przede mną drzwi i je zamknął. - To gdzie idziemy na sam początek? - spytał, a ja się chwilę namyśliłam.
- Do klubu jeździeckiego - odparłam. Było to blisko i wszystko mogliśmy po drodze wszystko załatwić. Dotarliśmy tam szybko, a ja przywiesiłam na tablicę swoje zgłoszenie.
- Co to takiego? - spytał się chłopak, a ja na niego spojrzałam.
- Zgłosiłam się do zawodów które będą niedługo. Wszyscy twierdzą, że w tym roku wygramy i niby to dzięki mnie jak i przewodniczącemu - wytłumaczyłam, a on chyba mnie nie zrozumiał.
- Jak to do zawodów? Chciałaś chyba powiedzieć, że zapisałaś się na jedne zawody, a nie na kilka!
- Zapisałam się do zawodów. Dokładnie mówiąc pięciu - uśmiechnęłam się, a on tylko pokręcił głową. - Nie marudź i chodźmy dalej - chwyciłam go za rękę i pociągnęłam za sobą. Następny był klub przyjaciół skarpetek. Położyłam teczkę, którą każdy znał z tego klubu na biurku i zostawiłam liścik z tym, że pomogę przy następnych konkursach i dekorowaniu szkoły.
- Nie mów mi tylko, że teraz też zgodziłaś się na coś przez co będziesz miała mniej czasu?! - widząc mój wyraz twarzy od razu wiedział, co chciałam powiedzieć. Dlatego nie musiałam się ani odzywać. Zaciągnęłam go jakimś cudem do ostatniego z klubów i zostawiłam układ jaki miałam zrobić.
- Czy to już wszystko? - spojrzałam się na niego i zrozumiałam, że nie był zbytnio zadowolony.
- Tak, teraz mamy tylko i wyłącznie czas dla siebie - uśmiechnęłam się. Podeszłam do niego i chwyciłam za dłoń. Jak zawsze jego dłonie były ciepłe, nie tyczyło się to moich. - Ciepło... - wymruczałam pod nosem. - Teraz mnie możesz zabrać, gdzie tylko chcesz - przytuliłam się do jego ramienia z uśmiechem na twarzy. - Nie martw się, znajdę dla ciebie czas. Zawsze będę go miała, nawet gdybym miała z czego zrezygnować - dodałam cicho.

<Anthony?> :3

czwartek, 20 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

Dziewczyna wysłuchała mojej prośby i została, jednak jakoś zasnąłem, kiedy Akane przeczesywała dłonią moje włosy lekko się uśmiechałem. Na szczęście nie wróciłem do próżni, którą pewnie sam stworzyłem. Tylko po co i kiedy ją stworzyłem? To było nie istotne, dziś był wolny dzień, a zapowiadał się bardzo dobrze. Dziewczyna w końcu zaczęła mnie cicho budzić, nie miałem ochoty wstawać, po prostu nie miałem siły. Wstać jednak kiedyś trzeba, usłyszałem słowa Akane, niewyraźne, jakby była gdzieś daleko. Po piętnastu minutach wstałem, zaspany, nieogarnięty i nadal zmęczony. Kiedyś nie było problemu ze spaniem, wystarczyły mi cztery, trzy godziny. Wszystko się pokomplikowało kiedy ją poznałem, ale najgorsze zaczęło się, kiedy pierwszy raz trafiłem do skrytki w moim dziwnym i niezrozumianym nawet dla mnie umyśle. Gdy wstałem, zobaczyłem, że Akane przygotowała śniadanie, uśmiechnąłem się i trochę rozbudziłem. Zacząłem w końcu ogarniać co się w okół mnie dzieje. Dziewczyna gdzieś zniknęła, a jeszcze chwilę temu leżała obok. Zacząłem poszukiwać jej wzrokiem, gdy nie zdołałem namierzyć dziewczyny wyszedłem do drugiego pomieszczenia, była tam, stał przy stole i coś robiła. Podszedłem do niej cicho i przytuliłem od tyłu, kładąc głowę na jej ramieniu i zadając pytanie:
-Co robisz?
-Nic. - uśmiechnęła się i odwróciła przodem, oparłem ręce o blat, tak, że stałem na przeciwko niej. - Nie wyspałeś się? - zapytała po chwili.
-Wyspałem, spokojnie. - odparłem, nie była to do końca prawda, ale nie chciałem przespać całego dnia. Zbliżyłem się bardziej i spojrzałem jej w oczy, były roziskrzone, pełne radości i życia, jednak było w nich też coś mrocznego, jakaś tajemnica, strach. Uśmiechnąłem się i spuściłem głowę, kiedy znów ją podniosłem widziałem dziewczynę z pytającym a za razem świetlistym spojrzeniem.
-Dziś w zamian to ja zrobię niespodziankę dla ciebie. - powiedziałem w końcu.
-Jaką? - zapytała rozpromieniona i ciekawa Akane.
-Jeśli bym ci powiedział, nie byłoby to już niespodzianka. - odparłem z lekkim dramatem w głosie. - Musisz czekać do szesnastej.
-Tak długo? - zapytała trochę zawiedziona.
-Niespodzianka się przygotowuje, a ty musisz czekać aż będzie gotowa. - odrzekłem.
Złapałem dziewczynę za rękę i pociągnąłem w stronę drugiego pokoju, po czym rzuciłem się na łóżko nie puszczając Akane, przez co także opadła na nie. Spojrzałem na sufit po czym na nią, spoglądała również w moją stronę.
-Dziękuję za śniadanie. - powiedziałem przerywając ciszę.
-Proszę. - odparła. - A co będziemy robić do tej szesnastej? - zapytała po chwili.
-To zależy.
-Od?
-A co byś chciała robić?
Miałem nadzieję, że niespodzianka się spodoba. Jednak wiedziałem dobrze co przygotować. Przez te tygodnie spędzone z nią bardzo się zmieniłem i dowiedziałem wiele o niej, jednak nadal nie wiedziałem co wydarzyło się kiedyś, przez co boi się burzy, co ktoś jej zrobił i kto to był? Gdybyn mógł, dawno bym już jej pomógł pozbyć się strachu przed bolesnymi wspomnieniami, to jest bardzo proste. Jednaj muszę wiedzieć co się wydarzyło, to nie prawda, że co było minęło. To zostaje z nami, zostawia głębokie ślady w naszym umyśle i czasami na ciele. Kiedyś zauważyłem u Akane pewną ranę, a raczej bliznę, nie chciałem pytać, ale kiedy spojrzałem jej wtedy w oczy zobaczyłem także ból psychiczny. To trzeba zaakceptować, ja to zrobiłem u pogodziłem się ze swoim losem, jednak stało się, tak jak się stało. Trafiłem gdzie trafiłem, były złe chwile, ale nastały dobre. Najlepsze w moim całym życiu, najpiękniejsze, najbardziej zostające w moich wspomnieniach, które pozostaną. Chwilę z kimś na kim mi zależy... Pierwszy i na pewno ostatni raz na kimś mi tak zależy. Nigdy nie znalazłbym kogoś kogo obdarzyłbym lepszym, większym i czystszym uczuciem.

Akane?

środa, 19 października 2016

Od Akane cd Anthony'ego

Spałam a może i nie. Sama nie wiem jak to opisać, ale no cóż. Coś mi się śniło, ale nie pamiętam co. Obudziłam się rano. Chciałam wstać jednak chłopak mnie zatrzymał. Usłyszałam to co powiedział jednak niezbyt wyraźnie. Spojrzałam się na niego i zauważyłam, że się biedak nie wyspał. Była to moja wina, bo zażyczyłam sobie aby został ze mną. Leżałam blisko chłopaka. Wyciągnęłam rękę i zaczęłam głaskać go po głowie, przeczesując od czasu do czasu jego włosy. Gęste czarne włosy i jego blada twarz wyglądały uroczo, gdy spał. Anthony zasnął, a ja wstałam po cichu z łóżka. Dzisiaj nie mieliśmy lekcji więc mogliśmy sobie pozwolić na lenichowanie. Wzięłam kąpiel i przebrałam się w coś wygodnego. Posprzątałam rzeczy które były porozrzucane po pokoju i spojrzałam się na zegar. Zaczęłam robić śniadanie dla chłopaka. Zrobienie go zajęło mi około dwóch godzin wraz z przygotowaniem deseru na teraz jak i na później. Położyłam to na tacę i poszłam z tacą do pokoju. Odłożyłam tacę na stolik i pogłaskałam Anhony'ego po twarzy.
- Wstajesz? - powiedziałam cicho, aby go nie wystraszyć.
- Jeszcze chwilkę - powiedział zaspany.
- No dobrze - odparłam. Nie chciałam go budzić na siłę. Musiał się wyspać bo w nocy na pewno się przeze mnie nie wyspał. Nim się obejrzałam, leżałam na kanapie blisko chłopaka. Anthony mnie przyciągnął do siebie, gdy ja się tego nie spodziewałam.
- Tak jest lepiej - powiedział zaspany, a ja się lekko zarumieniłam.
- Jak wstaniesz to czeka na ciebie śniadanie - wymruczałam, ale nie wiedziałam czy usłyszał.

<Anthony?>

Od Anthony'ego cd Akane

Kiedy nauczyciel sobie już poszedł zacząłem się śmiać, nieżle to wyszło, ale na jego miejscu bym nie uwierzył. Znów się położyliśmy, po chwili Akane zasnęła, nie wiem jak ale zebrałem jakoś rzeczy, owinąłem dziewczynę kocem i zaniosłem do jej pokoju. Mimo moich starań Akane się obudziła, spojrzała na mnie zaspana i powiedziała:
- Zostaniesz ze mną jeszcze chwilę? Proszę. - zatrzymala mnie trzymając za bluzę kiedy odkładałem ją na łóżko.
Wskoczyłem na łóżki i położyłem się obok niej, dziewczyna wtuliła się i znów zasnęła. Przykryłem ją kołdrą i przytuliłem. Spać nie mogłem, przypomniał mi się ciemny pokój w moim umyśle, wróciłem tam, ale otwierając drzwi wpadłem do próżni. Ciemna przestrzeń, brak czego kolwiek, tylko ja i ciemność. Biegałem po tej otchłani, jednak wyjścia nie odnalazłem, w końcu zobaczyłem małe światełko w oddali. Zacząłem biec w jego stronę, usłyszałem dzwięk pociągu, było już za późno na ucieczkę, ale nagle spadłem z torów i leciałem w dół, daleko. Aż spadłem na podłogę w pokoju Akane.
-Co się dzieje? - zapytała.
Doskoczyłem do niej, przytuliłem i powiedziałem trochę drżącym głosem:
-Nic. Śpij.
Akane na szczęście nie obudziła się całkowicie, dlatego znów szybko zasnęła. Usiadłem po turecku przy niej, spać nie chciałem jeśli znów miałbym tam trafić. Na szczęście była ona, dziewczyna o jasnych włosach, ślicznie iskrzących oczach, o kojącym głosie i cudownym uśmiechu. Ale co z tego może wyniknąć? Same kłopoty... Bo nic innego nie wynika ze znajomości ze mną. Zawsze coś się wydarzy, co zrani mnie na chwilę, ale drugą osobę na zawsze. Tylko czy tym, kolejnym razem wytrzymam? Przeżyję? Nie sądzę... Trzy dni mnie nie było, a czułem jakby była to wieczność. Nie było mnie tylko trzy cholerne dni, a tyle się wydarzyło. U mnie, wyjazd, towar, zapłata, autostop, oddanie towaru, odebranie zapłaty, tęsknota. Nienawidziłem tego uczucia, symbolizowało, że coś się stanie, że kogoś stracę. Ale tego byn nie przeżył, szybciej skoczył pod pociąg. Leżałem już obok niej, bawiąc się jej włosami myślałem o tym wszystkim. Miałem tyle pytań, ale brak na nie odpowiedzi. Na przykład co stało się pod moją nieobecność? Co ja czuje? Co ona czuje? Dlaczego ja to czuje? Co się wydarzy? Czy przetrwam bez niej? Chciałbym znać odpowiedź na te, i na resztę moich pytań, jednak mogłem tylko czekać i dostawać odpowiedzi, kiedy będzie już za późno...
Obudziłem się około czwartej, w końcu zasnąłem, ale tylko na dwie godziny. Nie chciałem wstawać, nie chciałem aby ona wstawała, jak i nie chciałem nic robić. Tylko leżeć w łóżku i patrzeć w sufit, albo na nią. Jednak tak się stać nie mogło. O szóstej Akane się obudziła, nie chciałem aby wstawała.
-Poleż ze mną jeszcze. - powiedziałem cicho, przytulając ją mocniej, aby nie mogła się wyplątać. - Po prostu zostań. - dodałem mocno zachrypniętym głosem.
-Na ile? - zapytała w końcu zaspana dziewczyna.
-Na zawsze. - odparłem bardzo, ale to bardzo cicho, że ledwo ona usłyszała.

Akane?

wtorek, 18 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Moje rumieńce nie schodziły z twarzy i nawet nie zamierzały, co mnie trochę irytowało, ale najważniejsze było to, że mogłam spędzić czas z chłopakiem. Jemu nie przeszkadzały moje rumieńce, a w dodatku nie wyśmiał się ze mnie z tego powodu. Leżeliśmy koło siebie i patrzyliśmy się na niebo. Dzisiejszą noc zaliczyłam do najpiękniejszych z nocy, a zwłaszcza do niezapomnianych chwil. Piękne chwile przerwała nam osoba, która weszła na dach. Nie chciało mi się nawet spojrzeć podobnie jak i Anthony’emu, dlatego po prostu uznaliśmy tą osobę za takiego ducha. Jednak irytowała mnie jak i podobnie chłopaka osoba, która stała w ciszy. Oboje odwróciliśmy się, a naszym oczom ukazał się jeden z nauczycieli.
- Dobry wieczór gołąbeczki! - powiedział, a my wstaliśmy na równe nogi.
- Pewnie chce pan wiedzieć dlaczego tu jesteśmy? - powiedziałam trochę nie pewnie, jednak wypadało by coś powiedzieć.
- A masz coś na wasze usprawiedliwienie? - spojrzał na mnie zabójczym wzrokiem, a ja się trochę go przestraszyłam.
- No bo widzi pan. Dzisiejsza noc należy do tych wyjątkowych nocy, gdyż dzisiaj na naszym niebie pojawi się pełno spadających meteorytów. My chcieliśmy to zobaczyć na własne oczy, a przez okno w pokoju się nie da… - uśmiechnęłam się lekko, a nauczyciel wsłuchał się w to co mam do powiedzenia. - … Dlatego poprosiłam nauczyciela od geografii, aby nam pozwolił wejść dzisiaj na dach szkoły, abyśmy mogli poobserwować i zrobić projekt na ten temat w dni otwarte szkoły - Anthony się wsłuchiwał w to co mówiłam i nie mógł uwierzyć, że nauczyciel się na to nabrał.
- Dobrze, skoro nauczyciel wam pozwolił to możecie tutaj być. Jednak nie za długo bo się przeziębicie, a zwłaszcza ty panienko. Wreszcie nie należysz do osób z dobrą odpornością - jak tylko usłyszałam to, lekko się zdenerwowałam.
- Chyba pan się musiał z kimś pomylić. Ja zawsze byłam okazem zdrowia. - spojrzałam się na niego, a on spojrzał na chłopaka, po czym sobie odpuścił.
- No nic to was zostawię jednak nie siedźcie za długo - pożegnaliśmy się z nim, a gdy tylko wyszedł ja odetchnęłam z ulgą. Usłyszałam głośny śmiech chłopaka, gdy na niego spojrzałam zobaczyłam, że nie mógł się powstrzymać od śmiechu.
- Nie wiedziałem, że potrafisz tak zmyślać, a w dodatku ten nauczyciel we wszystko uwierzył - ja sama zaczęłam się śmiać. Ponownie wróciliśmy do leżenia na kocu i patrzeniu w niebo. Przybliżyłam się bliżej do chłopaka i przytuliłam się do jego ręki. Tak jak zawsze Anthony był ciepły. Nim się spostrzegłam zasnęłam. Przebudziłam się jak tylko chłopak mnie ułożył na łóżko.
- Zostaniesz ze mną jeszcze chwilę? Proszę - zatrzymałam go chwytając za kawałek bluzy i powiedziałam zaspana.

<Anthony?>

poniedziałek, 17 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

Odgarnąłem jej włosy z twarzy i widząc jej ciągły rumieniec uśmiechnałem się.
-Nie, w prawdzie chyba najlepiej jak się dało. - odparłem spokojnie.
Przytuliłem ją, chciałem aby była, nie odeszła już nigdy. Czułem jej oddech, przyśpieszony, jednak po chwili już spokojny. Czułem jej zapach, słodki zapach kwiatów...
-Bądź... - powiedziałem cicho, sam nie wiem dlaczego.
-Hm? - zapytała dziewczyna.
-Nie, nic. - uśmiechnąłem się, wypuszczając ją z uścisku.
Leżeliśmy blisko siebie i patrzyliśmy w niebo, objąłem Akane ręką, niebo było piękne, rozgwieżdżone, błyszczące, tak jak jej oczy w tej chwili. Mogłem tak leżeć przez wieczność, jednak w końcu spojrzałem na zegarek. Pokazywał za dziesięć dwudziesta druga. Zignorowałem czas, wyciszyłem telefon i leżałem dalej.
Jak zawsze ktoś musiał przerwać tę jakże miła chwilę... Mianowicie, ktoś wlazł na dach, jednak ani mi, ani Akane nie chciało się sprawdzić kto, dlatego też leżeliśmy sobie dalej ignorując ową istotę żywą, która jak na razie milczała, ale i tak była irytująca.

Akane?

niedziela, 16 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Wciąż byłam blisko Anthony'ego i ukrywałam swoją twarz. No tak skoro on dał mi odpowiedź to oczekiwał też i ode mnie odpowiedzi. Miałam dylemat i to wielki, ale musiałam mu odpowiedzieć.
- Pierwszy i trzeci - odpowiedziałam cicho.
- Dlaczego? - chwyciłam go za bluzę, a moje włosy akurat zakryły mi twarz.
- Bo nie potrafię się zdecydować na jeden z tych dwóch. Drugi rysunek jaki oglądałam wydawał się smutny, a pierwszy i trzeci najbardziej wywarły na mnie wrażenie - powiedziałam cicho. - Czy ja wybrałam źle? - wtedy odsunęłam się i spojrzałam na niego. Mój warkocz się rozplótł przez co moje włosy były w nieładzie. - Wybacz za moje włosy - powiedziałam, gdy tylko włosy opadły na jego twarz,

<Anthony?>

Od Anthony'ego cd Akane

- Jak już robisz takie rzeczy to chociaż mnie uprzedź - wymamrotała. - To jak, który wybierasz? - dodała po chwili.
-Bez zastanowienia mogę oświadczyć, że ten. - uśmiechnąłem się, zamykając oczy, kładąc się z powrotem na plecach i podając jej rysunek, który wybrałem. A mianowicie podałem jej rysunek, który jako pierwszy dostałem. Czyli ten bez nożyczek. Wiedziałem co oznaczają oba rysunki, jednak ja nie chciałem zerwać jakichkolwiek więzi z dziewczyną. Czułem teraz wielkie szczęście, którego nie chciałem przerywać za nic na świecie. Jednak chciałem wiedzieć jedną teraz rzecz.
-Ty znasz już moją decyzję. Prawda? Ty jakąś podjęłaś?


Akane?

Od Akane CD Anthony'ego

Szczerze to zastanawiało mnie czego zażyczył sobie Anthony. Chciałam się dowiedzieć, jednak ja sama mu nie zdradziłam swojego życzenia. Teraz pozostało mi czekać, aż wybierze jeden z rysunków. Miałam jednak poczekać, bo musiał coś zrobić. Oczywiście zgodziłam się, ale nim się obejrzałam jego usta zetknęły się z moimi. Na twarzy pojawiły mi się na pewno rumieńce, ale szczęście jakie czułam było czymś niesamowitym. Jednak gdy tylko spojrzał się na mnie tym samym odrywając usta od moich, moja twarz na pewno zrobiła się cała czerwona, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Zakryłam swoją twarz rękoma i przybliżyłam się do niego tak blisko, aby mojej twarzy nie zobaczył.
- Jak już robisz takie rzeczy to chociaż mnie uprzedź - wymamrotałam. Strasznie byłam zawstydzona. - To jak, który wybierasz? - spytałam się cicho. Chciałam się dowiedzieć, a gdy tylko wybierze ten na którym najbardziej mi zależy to mu powiem. Wreszcie mu powiem i więcej nie będę przed nim nic ukrywać.

<Anthony?>

Od Anthony'ego cd Akane

Bała się burzy, próbowałem ją uspokoić. Wiedziałem, że jest tego jakaś przyczyna, mówiła coś. Jakby była w innym miejscu z kimś innym. Wspomnienia... Ból ze wspomnień, chciałem jej powiedzieć, że wyzbędzie się tego bólu jeśli go zaakceptuje, ale wiedziałem, że jeszcze tego nie zrozumie. Gdy ją przytuliłem uspokoiła się i zasnęła, w końcu też zasnąłem, jak i kiedy nie mam pojęcia. Rano Akane mnie obudziła, ogarnęła nas i wyszliśmy. Jednak dzisiaj nie mogłem z nią przebywać, ciągle ktoś przeszkadzał, a to ktoś mnie zaczepił, a to ktoś ją, a to któreś z nas woła nauczyciel, a to ktoś jeszcze inny. Po skończonych lekcjach chciałem się z nia spotkać, jednak zniknęła mi z oczu. Pod drzwiami do mojego pokoju była kartka, czekała na dachu, nie wiedziałem wtedy jeszcze dlaczego. Gdy tam dotarłem zastałem ją na kocu, z przygotowanym jedzeniem. Zdziwiło mnie to mile, usiadłem obok niej. Po zjedzeniu położyliśmy się.
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie - powiedziała kiedy to spadła jedna z pierwszych gwiazd.
"Chcę aby to się nigdy nie skończyło, aby trwało wiecznie"...
- O czym pomyślałaś? - spytałem.
- Nie powiem, bo nie spełni się - uśmiechnęła się szeroko - Tutaj masz dwa rysunki i zdecyduj się na jeden z nich, a dzięki temu poznam twoją decyzję - wręczyła mi dwa rysunki.
Zerknąłem tylko na nie i oba odłożyłem na bok, również odwróciłem się w jej stronę i spojrzałem w oczy.
-Wybiorę jeden, ale najpierw muszę coś zrobić. Dobrze? - zapytałem.
Dziewczyna w odpowiedzi pokiwała twierdząco głową.
Zbliżyłem się do niej bardziej i delikatnie dotknąłem wargami ust Akane... Chciałem to zrobić już wczoraj, jednak musiałem mieć pewność. Teraz ją mialem, sam nie rozumiem co wydarzyło się przez ostatnie tygodnie, co stało się ze mną, wiem tylko co, a raczej kto jest tego powodem. Nawet cieszyłem się, że sprawa tak się potoczyła. Co by było gdybym jej nie spotkał? Skończyłbym w tej chacie z tymi powalonymi ludźmi i już dawno byłbym w ciągu. Albo siedział teraz na odwyku, albo w psychiatryku. Tam najszybciej bym skończył, dlaczego? Bo już nie raz myślałem o tym aby skończyć to wszystko. Ale wciąż wierzyłem, że coś się zmieni. Ta wiara zaprowadziła mnie do Akane. Szczerze to nie rozumiem już samobójców, bo aby żyć trzeba mieć odwagę, a oni to zwykli tchórze. Jak można zrobiç to sobie, odebrać ten dar, i zrobić to innym, osobą, które przecież darzą cię chociaż najmniejszym uczuciem. W moim przypadku była to Akane, ona trzymała mnie ciągle przy życiu, dawała kolejne nadzieję. Jednak ona niedługo zniknie, albo ona albo ja. Wiem to. Wywnioskowałem to z jej tamtejszej wypowiedzi, do czasu gdy... Do czasu, gdy któreś z nas zniknie... Dlatego musiałem wykorzystać ten czas.

Akane?

Od Akane CD Anthony'ego

Położyłam się blisko chłopaka, a gdy dał mi czekoladkę, bardzo zdziwiłam się. Nie poznawałam go, jednak podobało mi się. Wszyscy myśleli, że jest zamknięty w sobie, ale on taki nie jest. Naszą piękną chwilę zakłócił nieproszony kominiarz. “Chyba znienawidzę kominiarzy na jakiś czas” pomyślałam sobie. Zeszliśmy z dachu i kroczyliśmy korytarzami w ciszy, aż nie dotarliśmy do akademiku. Uczucie jakie zawsze towarzyszyło mi, gdy byłam w pobliżu chłopaka, nie potrafiłam go opisać. Weszłam do jego pokoju, a chłopak natychmiastowo zaczął czegoś szukać. Wręczył mi trzy obrazki, które były przepiękne. Chciałam mu odpowiedzieć jednak za oknem zaczęło padać po czym zahuczało, a w pokoju stało się jaśniej.
- Ratuj mnie! - wykrzyczałam i pobiegłam do niego, rzucając się na niego. - Pomóż proszę! - nienawidziłam burzy. Miałam z nią zbyt złe przeżycia. Bałam się i to strasznie.
- Już spokojnie! - Anthony zaczął głaskać mnie po głowie, a ja trochę się uspokoiłam.
- Nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho. W oczach miałam łzy, których nie miałam jak powstrzymać. Bałam się. Panika i strach przyszły wraz z kolejnym hukiem.
Wszystko do okoła opustoszało, a ja zostałam sama. Obok mnie pojawiły się znajome osoby jednak miały zamazane twarze. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać i bić. Bałam się i to strasznie. Nikt mi nie pomógł. Nagle ktoś mnie przytulił i poczułam ciepło. Ciepło od tej osoby uspakajało mnie i w dodatku doskonale znałam ciepło jak i ten zapach. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Anthony’ego, który mnie przytulał i coś do mnie mówił.
- Proszę nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho ze łzami w oczach. Mocno wtuliłam się w chłopaka i tak zostałam. - Ja już więcej nie będę sprawiać problemów. Przepraszam! - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale wciąż miałam to wspomnienie z wtedy, gdy byłam mała.
Opiekunka która mnie pilnowała została ze mną na cztery dni sama. Nie było rodziców, braci jak i też służących. Ona zezłościła się bo poprosiłam ją, aby przeczytała mi bajkę. Koniec końców przez cztery dni za każdy razem, gdy coś źle zrobiłam popełniłam najmniejszy błąd dostawałam karę, a w dodatku, abym lepiej zapamiętała swoje popełnione błędy biła mnie i zamykała w ciemnym pomieszczeniu lub po prostu przywiązywała do drzewa na dworze. Nie wytrzymałam i postawiłam się jej. Ona wyjęła nóż i zaczęła mi grozić. Deszcz się rozpadał, burza była w pobliżu, a ja wybiegłam na dwór w piżamie i bez butów. Złapała mnie i zraniła w policzek, ale też w inne miejsca. Do dziś mam blizny… Z transu przypominania sobie tego wspomnienia pomógł znajomy głos. Przestałam się zatracać w tamtym wspomnieniu i skupiłam się na głosie, który do mnie docierał.
- Spokojnie, jestem przy tobie - usłyszałam cichy, a zarazem miły głos. Uspokoiłam się, gdy tylko wsłuchałam się w jego głos. Zasnęłam z lekkim uśmiechem na ustach i z resztkami łzach w oczach. Obudziłam się rano na ziemi będąc wtulona w chłopaka, on był przy mnie i to przez cały ten czas. Gdy spojrzałam się na zegarek, od razu wstałam.
- Zaraz spóźnimy się. Wstawaj! - pociągnęłam go za rękaw, a on zaspany nie wiedział o co chodzi. Pomogłam mu wstać. Ułożyłam jego włosy ręką, aby jakoś wyglądały, a swoje szybko spięłam we warkocz. Na szczęście zdążyliśmy i to jakimś cudem. Nie skupiłam się na lekcji, a na tym jakby się odwdzięczyć chłopakowi za ratunek. Nie mieliśmy jak spędzić czasu na przerwach bo ktoś nam zawsze przerywał. Widząc Anthony’ego jak rozmawiał z jakąś dziewczyną w klasie, chciałam do nich podejść i coś powiedzieć, ale jakoś się powstrzymałam. Wróciłam do przygotowań do niespodzianki dla chłopaka. Dzisiaj nie miało padać, a w dodatku miały pojawić się dzisiaj spadające gwiazdy. Podłożyłam pod drzwi chłopaka kartkę o tym, że będę na niego dzisiaj czekać o dwudziestej na dachu. Przygotowałam o-bento jak i słodycze. Wzięłam wszystko i spakowałam po czym poszłam na dach. Rozścieliłam koc i rozłożyłam jedzenie po czym zapaliłam świece. Chłopak miał przyjść za dziesięć minut, więc miałam czas aby jeszcze zadzwonić.
- Przepraszam, ale chciałabym przełożyć wizytę z jutra na następny tydzień w poniedziałek... Dziękuję i do widzenia. - Anthony akurat wszedł, ale miałam nadzieję, że nie usłyszał mojej rozmowy. - Hej! - uśmiechnęłam się, a on zrobił duże oczy. - Skoro nie wymyśliłeś jeszcze kary, a ja nie podziękowałam ci jeszcze za wczorajszą pomoc to wymyśliłam małą niespodziankę - podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń. Zjedliśmy i rozmawialiśmy. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze. Odstawiłam wszystko na bok, po czym położyliśmy się na kocu.
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie - powiedziałam jak tylko spadła jedna z pierwszych gwiazd.
“Chciałabym, abym spędziła ten czas najlepiej jak tylko mogę z osobą na której mi zależy, która to nie będzie za mną tęsknić” pomyślałam.
- O czym pomyślałaś? - spytała się, a ja spojrzałam na niego.
- Nie powiem, bo nie spełni się - uśmiechnęłam się szeroko. Przybliżyłam się do niego bliżej i odwróciłam w jego stronę. - Tutaj masz dwa rysunki i zdecyduj się na jeden z nich, a dzięki temu poznam twoją decyzję - wręczyłam mu dwa rysunki.
Jeden z nich przedstawiał dłonie splecione czerwoną nicią.


Natomiast drugi przedstawiał dziewczynę i chłopaka, połączonych również czerwoną nicią z tym, że chłopak chciał ją przeciąć.


<Anthony?>

sobota, 15 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

Po lekcjach w końcu znalazłem Akane na dachu, przytuliłem ją mocno. Cała ta sytuacja mnie drażniła przez cały dzień, ale w ramach przeprosin dostałem pudełko czekoladek. Akane pierwszą włożyła mi do ust kiedy nawet się nie zorientowałem. Z drugą było na wymuszenie, wywróciła mnie i zmusiła do zjedzenia kolejnej czekoladki. Czułem się dziwnie, pierwszy raz czułem takie uczucie, dlatego nie potrafiłem go określić. Położyłem się całkiem na ziemi i patrzyłem w niebo, Akane stała nade mną.
-Nie stój tak. - uśmiechnąłem się.
-A co mam robić? - zapytała, udając, że na serio pyta.
-Leżeć. - odparłem i zamknąłem oczy, poczułem jak dziewczyna położyła się obok mnie.
Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę w stronę dziewczyny. Oboje mieliśmy do siebie wiele pytań, ale każde z nas milczało, wiedziałem jak sformułować pytanie, ale bałem się je zadać. Była to odpowiednia chwila, ale nie chciałem jej psuć. Pytanie miało brzmieć "Jeżeli powiem ci o co chodzi z lekami i torbą, oraz tym chłopakiem i dlaczego wyjechałem, to czy powiesz mi co miały znaczyć twoje słowa? Do czasu gdy co?". Chciałem zadać jej to pytanie i jednocześnie nie chciałem.
Przysunąłem się do dziewczyny i przytuliłem ją, ta patrzyła na mnie pytająco, kiedy chciała zadać jakieś pytanie przerwałem jej:
-Nie pytaj. wykorzystuj chwilę. - powiedziałem. Zrozumiała o co mi chodzi, ona także chciała wykorzystywać tę chwilę dobrze, do czasu kiedy miało się coś wydarzyć. Nie wiedziałem co i kiedy dokładnie, jednak musiałem wykorzystać tę chwilę jak najlepiej potrafiłem. Wyciągnąłem dwie czekoladki z pudełka, zjadłem jedną a drugą włożyłem do ust Akane. nie protestowała, ale chyba zdziwił ją ten gest z mojej strony. Nie sądziłem, że kiedyś to nastąpi, że poznam kogoś z kim będę chciał dzielić wszystko, chwile radosne, szczęście...
Nasz spokój przerwał jakiś osobnik wchodzący na dach, nie był to z pewnością nauczyciel, uczeń też nie...
-Kimże jesteś przybyszu z daleka jak mniemam? - zapytałem ze śmiechem w głosie, nie wstając jednak.
-Kominiarz. Nie chcę przerywać randki czy co wy tam robicie, ale musicie zejść. - odparł.
-Serio? - zapytała Akane.
-To moja praca, wyczyszczę kominy i możecie sobie tu przyjść.
Westchnąłem, wstając. Pomogłem wstać Akane i zeszliśmy z dachu.
-Dlaczego akurat teraz? - mruknąłem do siebie, niezadowolony, że zostaliśmy wygonieni.
-To co teraz robimy? - zapytała.
-Nie mam pojęcia. - odparłem. Podążaliśmy korytarzami, w końcu dotarliśmy do akademika, spokojnie skręciliśmy w stronę mojego pokoju. Chciałem dać coś jej, coś na prawdę od siebie. Gdy dotarliśmy, spokojnie weszliśmy do pokoju. Podszedłem do biurka i zacząłem przewalać stertę kartek, dziewczyna przyglądała się temu. Na każdej kartce było coś narysowane, szkic, cały rysunek.
-Em... - zacząłem, trochę niepewnie. - To dla ciebie... - powiedziałem wręczając dziewczynie trzy kartki z rysunkami. Znów poczułem to dziwne uczucie co na dachu kiedy się wywróciłem. Chyba będzie mi dość długo towarzyszyło. Pierwszy rysunek, który zobaczyła przedstawiał dłonie.


Włożyła go pod spód i patrzyła na drugi, ja w tym czasie stanąłem przy oknie. Rysowałem to podczas lekcji, dzisiaj, kiedy myślałem o niej. Bałem się jej reakcji na nie dlatego milczałem. Czekając aż zobaczy wszystkie.
Drugi rysunek przedstawiał dwie postacie, stojące obok siebie, blisko a jednak daleko. Również czarno białe. Akane przeszła do trzeciego rysunku, tego, który był dla mnie najdziwniejszy a za razem najważniejszy. Trzeci również przedstawiał dwie postacie, dziewczyna długo przyglądała się ostatniemu rysunkowi. Teraz tylko czekałem, czekałem na jej reakcję, sam niewiele teraz mogłem zrobić. Miało to coś przekazać, sam nie wiem co, ale coś na pewno. Miałem zamknięte oczy, nie wiedziałem jak ona zareaguje, bardzo możliwe, że po prostu wyjdzie trzaskając drzwiami, albo zrobi coś innego... Nie byłem teraz pewien niczego...

Akane?

piątek, 14 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Nie chciałam jeszcze wracać do pokoju, jednak on wziął mnie na ręce i sam do niego zaprowadził. Wszyscy dziwnie spoglądali się na nas co mnie nie zaskoczyło. Chciałam, aby dzisiejszy dzień nigdy się nie skończył jednak czułam się coraz to bardziej zmęczona. Dałam klucze chłopakowi, który wymusił, abym mu je dała. Zmęczona byłam i to bardzo. Położyłam się na łóżko. Pomimo tego, że Anthony próbował mnie jakoś rozbudzić to mu się to nie udało. Zamknęłam oczy i zasnęłam. Ciepło bijące od chłopaka uspakajało mnie dzięki czemu mogłam spokojnie zasnąć. Wstałam wcześnie rano. Ogarnęłam się i wsiadłam do taxi. Dzisiaj nie mogłam pojawić się na lekcjach, a w dodatku musiałam wymyślić jakąś wymówkę. Wróciłam po zakończeniu się lekcji. Poszłam na dach bo w tym miejscu mogłam wszystko pożądanie przemyśleć.
- I jak ja mu tu teraz wszystko wytłumaczę. - powiedziałam cicho pod nosem. Usłyszałam jak ktoś się zbliża. Odwróciłam się za siebie i ujrzałam zmęczonego chłopaka. Nim coś zdążyłam powiedzieć, on mnie mocno przytulił.
- Przepraszam, że nic ci nie powiedziałam, ale mój brat chciał się ze mną spotkać dzisiaj dlatego nie miałam jak ci o tym powiedzieć. Naprawdę przepraszam. - uśmiechnęłam się lekko i zaczęłam głaskać go po głowie.
Czasami jedno kłamstwo na jakiś czas nie zaszkodzi. Wreszcie nie chciałabym, aby zaczął się martwić o mnie. Patrząc na niego dzisiaj mogę zauważyć, że zmienił się i to bardzo. Jego piękne oczy nabrały koloru, a ja mogłam być spokojna o niego.
- Udusisz mnie! - w końcu powiedziałam rozbawiona, aby przerwać ciszę, która nas do okoła otaczała. - Chyba nie chcesz, aby się udusił. - dodałam, a on spojrzał się na mnie.
- To twoja wina! - podkreślił, a ja naburmuszyłam się jednak nie na długo.
- Wcale, że nie! - uśmiechnęłam się ponownie, a na twarzy chłopaka pojawił się również uśmiech. - Mam dla ciebie coś dobrego. - wyjęłam ze swojej torby pudełko ze słodyczami. - Na pocieszenie przywiozłam dla ciebie kilka czekoladek, a w zamian, że nic ci nie powiedziałam możesz mnie jakoś ukarać. - dałam, a on spojrzał się na mnie ze zaskoczonym wzrokiem.
Wzięłam jedną z czekoladek i włożyłam do ust chłopaka. Udało się za pierwszym razem, jednak z drugą czekoladką było gorzej, bo musiałam się trochę pomęczyć. Dzięki temu, że się przewrócił było łatwo mu ją włożyć do ust. Zaczęłam się śmiać, gdy ujrzałam jego wyraz twarzy. Na jego twarzy po raz pierwszy pojawiły się rumieńce.


<Anthony?>

Od Anthony'ego Cd Akane

Dziewczyna wzięła mnie na dach, przytuliła się i powiedziaĺa coś czego pierwszy raz nie rozumiałem. W sumie nie chciałem rozumieć, odwróciłem się przodem do dziewczyny i także ją przytuliłem. Nie chciałem nawet pytać, nie chciałem wiedzieć. Staliśmy tak dość długo, nie chciałem tego przerywać. W końcu zacząłem się zastanawiać nad słowami Akane. Nie chciałem znać dokończenia, ale przez głowę przechodziły mi same czarne scenariusze.
-Nie jestem zły przez ciebie. - szepnąłem w końcu do niej, przerywając jednocześnie ciszę.
Akane wtuliła się mocniej, pierwszy raz nie miałem nic przeciwko bliskości.
"Chcę spędzić z tobą więcej miłych chwil do czasu, gdy…" męczyło mnie to krótkie, niedokończone zdanie. Do czasu gdy... co? co się dzieje? Co mnie ominęło w czasie mojego wyjazdu?
Znów zacząłem mieć problemy z oddychaniem, odsunąłem się od Akane i zacząłem przeszukiwać kieszenie, w końcu znalazłem te cholerne tabletki i połknąłem dwie. Dziewczyna była trochę wystraszona, nie chciałem się tłumaczyć, więc tylko cicho powiedziałem:
-Spokojnie.
Zerknąłem na zegarek, była już dziewiętnasta, czas szybko zleciał. Zbyt szybko...
-Akane... - wydusiłem.
-Hm? - odparła.
Wiedziałem, że nie jest chętna do rozmowy, dlatego przytuliłem ją i powiedziałem:
-Cieszę się, że jesteś.
Chciałem zapytać, ale zrezygnowałem. Znam to uczucie kiedy wiesz, że zaczną się pytania ale nie masz ochoty na nie odpowiadać. Akane uśmiechnęła się.
-Chodźmy do środka. - zaproponowałem.
-Dlaczego?
-Późno jest i zimno. Przewieje cię. - odparłem.
-Dramatyzujesz.
-Zejdziesz sama czy ci pomóc. - zapytałem ze śmiechem.
-Nie zamierzam schodzić. - oznajmiła.
-Jak wolisz. - powiedziałem.
Szybko wziąłem dziewczynę na ręce i zniosłem z dachu.
-Co ty robisz? - zapytała rozbawiona.
-Pomagam ci zejść. - uśmiechnąłem się.
Zeszliśmy już z dachu, jednak nawet mi się nie śniło puścić Akane.
-Możesz mnie odstawić? - zapytała.
-Nie wydaje mi się. - odparłem.
Oczywiście wszyscy, których mijaliśmy gapili się jak na kosmitów. Ale teraz mało mnie to interesowało, liczyło się tu i teraz. Doniosłem ją do jej pokoju, dała mi klucz, wymuszenie ale dała. Otworzyłem drzwi i położyłem ją na jej łóżku.
-Musiałeś? - zapytała.
-Niech się zastanowię... Tak. - odparłem ze śmiechem.
Akane opadła na łóżko, prawie zasypiała. Godzina jeszcze wczesna, muszę coś wymyślić.
Kiedy dziewczyna zamknęła oczy opadłem na łóżko obok niej, tym samym wystraszyłem trochę ją.
-Ładny masz sufit. - uśmiechnąłem się, spoglądając na Akane.
-Taki biały. - odparła, znów zamykając oczy.
Przysunąłem się do niej i przytuliłem.
-Nie śpij, nie zasypiaj.
-Dlaczego? - ziewnęła.
-Bo co ja wtedy sam ze sobą pocznę?
Leżeliśmy chwilę, Akane zasnęła, trudno, nie udało się jej rozbudzić. Przytuliłem ją i delikatnie pocałowałem w czoło. Przykryłem kordłą i wyszedłem z pokoju z jej książkami. Tyle dzisiaj robiliśmy, ale zupełnie zapomnieliśmy o wypracowaniu. Udałem się do swojego pokoju, nabazgrałem cośkolwiek w swoim zeszycie. A w zeszycie Akane starałem się pisać prosto, podobnie do jej pisma. Nie było to trudne, ja piszę masakrycznie, ale podpisy podrabiać potrafię. Po skończeniu pisania położyłem się spać, jednak zbytnio nie mogłem, wciąż myślałem co oznaczały słowa dziewczyny. Do czasu, gdy... co... co się stało? Nie chciałem pytać, dlatego musiałem ten czas wykorzystać jak najlepiej. W końcu zasnąłem.

Tym razem nie leżałem długo, szybko wstałem, ogarnąłem się, spakowałem książki i wyszedłem z pokoju. Udałem się do klasy, jakieś trzy minuty minęły i zadzwonił dzwonek. Akane nigdzie nie było, zaspała? Nie wydaje mi się. To nie w jej stylu. Weszliśmy do klasy, nauczycielka zaczęła zbierać zeszyty z wypracowanianymi. W końcu wywołała Akane.
-Akane nie ma, ale mam jej zeszyt. Prosze. - mruknąłem kładąc zeszyt dziewczyny oraz swój na biurku nauczycielki.
Lekcja się skończyła, odzyskałem zeszyty i poszedłem szukać Akane, w pokoju jej nie zastałem. Przeszukałem chyba całą szkołę, martwiłem się o nią. Gdybym mógł to bym ją przytulił i nigdy, nawet na krok bym jej nie opuszczał. Aby nie było takich sytuacji, nielubiłem tego uczucia, tęsknota i zmartwienie, tego pierwszego wyzbyłem się kiedyś ale powróciło. Drugiego nie doświadczałem, do teraz. Nie martwiłem się o nikogo jak o nią. Jednak co mogłem zrobić...

Akane?

czwartek, 13 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Spać mi się chciało i to bardzo. Pierwszą lekcję jakoś minęła, a dokładniej mówiąc przespałam ją i nawet nie wiedziałam o czym była. Na drugiej lekcji mieliśmy zastępstwo. Nie dość tego wyszliśmy na dwór. Usiadłam pod drzewem i siedziałam prawie, że zasypiając. Na szczęście Anthony przyszedł i się jakoś rozbudziłam. Głowa już mniej mnie bolała z czego się cieszyłam. Spytałam się Anthony’ego dlaczego się spóźnił, jednak jego odpowiedź była trochę dziwna. Jednak domyśliłam się co miał na myśli, bynajmniej tak myślałam. Poszliśmy do biblioteki, gdzie siedliśmy na ziemi w jednym z regałów. Nasz miły czas zakłócił chłopak, którego wcześniej spotkałam przy ucieczce przez okno. Nie chciałam z nim rozmawiać, jednak przez to co powiedział Anthony się zezłościł. Opanował się i skończyło się na tym, że go popchnął, a my wyszliśmy. Dokładnie mówiąc to Anthony wyszedł ze mną, trzymając za rękę. Puścił mnie gdy tylko wyszliśmy na hol. Spojrzałam się na niego ukradkiem. Zezłościł się i to znowu przeze mnie. Nie wiedziałam co zrobić, dlatego podeszłam do niego od tyłu chwyciłam go za rękę, po czym pociągnęłam go za sobą na sam dach. Tam usiedliśmy i spojrzeliśmy się na niebo. Cisza była bardzo nie zręczna, a ja nie chciałam powiedzieć czegoś złego. Anthony wstał i podszedł do barierek. Po chwili wstałam i podeszłam od tyłu do chłopaka. Przytuliłam się do niego od tyłu.
Przepraszam, nie chciałam abyś się zezłościł. Naprawdę przepraszam! Nie złość się już więcej… - powiedziałam tak, aby tylko on to usłyszał.
Wtuliłam się do niego mocniej. Miał rację. Minął miesiąc, a nic się nie stało, prawie. Zawsze pakował się w coś przeze mnie.
Chcę spędzić z tobą więcej miłych chwil do czasu, gdy… - nie dokończyłam bo nie chciałam mu powiedzieć. Miałam nadzieję, że się nie dopyta lub po prostu sobie jakoś to zdanie dokończy z innymi słowami niż tymi co chciałam wypowiedzieć.

<Anthony?> ^^

Od Anthony'ego cd Akane

" Była to chwila słabości, tylko to. Nic innego, ale jak długo mogę to sobie i wszystkim wokoło wmawiać? Znam odpowiedź, która mnie nie zadowala. A brzmi ona "Dopóki tego nie stracisz. "


Na całe szczęście dziewczyna nie pytała o nic, wróciliśmy do szkoły i od razu udaliśmy się na dach. Szybko stwierdziłem, że zaraz zacznie padać, ale Akane jak małe dziecko upierała się aby zostać. Ja jednak wszedłem do środka jak tylko spadło kilka kropel. Dziewczyna dołączyła do mnie cała przemoknięta około dziesięć minut później.
-Będziesz chora. - powiedziałem, na co Akane uśmiechnęła się. W sumie robi to teraz dużo razy więcej niż przed moim wyjazdem. Czy mnie coś ominęło ważnego?
- Nie będę. Wreszcie jutro będę miała osobę z którą będę mogła porozmawiać na przerwie - odparła.
W końcu poszlkśmy do swoich pokoi, od razu po zamknięciu drzwi opadłem na swoje łóżko. Po chwili leżenia poderwałem się jak oparzony, w końcu jeszcze mam do nadrobienia lekcje. Jednak kiedy spojrzałem na biurko, leżały tam ładnie ułożone zeszyty, od razu pomyślałem o Akane. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem przeglądać zeszyty, dość dużo zapisała, chyba więcej niż ja. Nie było przecież to jej obowiązkiem tylko moim. Długo leżałem na łóżku zanim udało mi się zasnąć. Trudno wrócić do starych zwyczajów. Wystarczy kilka dni innego życia, a po powrocie znów wszystko jest obce. W końcu jednak zasnąłem...

Obudziłem się o siódmej, jednak nie chciało mi się wstawać. Zamknąłem oczy i myślałem, myślałem o wszystkim co wydarzyło się odkąd doszedłem tutaj do szkoły. Zmieniło się wszystko. No prawie... Kiedy otworzyłem oczy była już dziewiąta. Poderwałem się z łóżka i szybko ogarnąłem. W niespełna trzy minuty wyszedłem z pokoju. Po drodze wróciłem się jeszcze po torbę. Kiedy doszedłem do klasy był już początek drugiej lekcji, lekcja odbywała się na dworzu, w sumie nawet nie wiem jaka to lekcja.
-Widzę, że w końcu dotarłeś. - uśmiechnął się jakiś nauczyciel, który prowadził lekcje. Nie znałem go, był chyba jakiś nowy, albo wcześniej nie mieliśmy z nim lekcji. - Dlaczego nie było cię na pierwszej lekcji i na początku tej? - dodał.
-Zaspałem. - mruknąłem.
Dopiero teraz ogarnąłem co się tu dzieje. Mamy zastępstwo, jaka powinna być teraz lekcja nie mam pojęcia. Ale dlaczego cała klasa siedzi na trawie i gada o czymś z dziwnym nauczycielem?!
-Siadaj proszę. - odezwał się prowadzący lekcje.
-Co się tu dzieje? - zapytałem.
-Mamy wolną lekcje. - odpowiedziała jakaś dziewczyna, której nie znałem i raczej znać nie miałem ochoty...
Wypatrzyłem w "tłumie" Akane, podszedłem do niej i usiadłe obok. Oparłem się o drzewo, które było obok nas.
-Nie musiałaś przepisywać mi zeszytów. - odezwałem się cicho.
-Wiem. - odparła, a na jej twarzy od razu pojawił się ciepły uśmiech.
-Ty więcej tam zapisałaś niż ja od początku roku.
-Aż tak? - zaśmiała się. - Dlaczego się spóźniłeś?
-Wstałem o siódmej, ale nie chciało mi się wstawać, więc leżałem na łóżku z zamkniętymi oczami i myślałem. A gdy się ocknąłem była już dziewiąta. - wytłumaczyłem, nie ukrywając rozbawienia tym. - Co to za nauczyciel?
-Nie wiem w sumie. A o czym tak myślałeś, że aż zapomniałeś o czasie?
-O wszystkim.
Akane spojrzała pytająco.
-O tym co się wydarzyło, a co jeszcze może się wydarzyć.
-I co wymyśliłeś?
-Szczerze to zauważyłem, że... - przerwałem na chwilę. Widziałem zainteresowanie dziewczyny tym co jej powiem. - Minął już miesiąc od rozpoczęcia roku. - dodałem ze śmiechem.
Akane także zaczęła się śmiać, nic dziwnego. Najpierw mówiłem spokojnie, poważnie, jakbym miał coś ważnego do powiedzenia, a zakończyĺem wypowiedź stwierdzeniem ze śmiechem ile już minęło od rozpoczęcia. Jednak chciałem tym jej coś przekazać, nie byłem pewien czy zrozumiała mój przekaz. Już miesiąc się znamy, a jeszcze nic dziwnego, nienormalnego czy nawet niebezpiecznego się nie wydarzyło. Oczywiście wszyscy zebrani patrzeli na nas jak na chorych psychicznie, bo my się śmiejemy a oni gadają o śmierci kogoś z rodziny jednego z chłopaków z naszej klasy. Mogło to wyglądać dość dziwnie.

W końcu lekcje się skończyły, ja z Akane poszliśmy do biblioteki, w sumie nikogo tam nie było, nie licząc bibliotekarki. Usiedliśmy na ziemi w jednym z przedziałów i mówiliśmy oraz śmialiśmy się z książek, które braliśmy przypadkiem. Było tam bardzo spokojnie, no i cicho. Rozmawialiśmy szeptem, aby nas stąd nie wyrzucili. Gdy tak siedzieliśmy, ludzie wchodzili i wychodzili z biblioteki. Jednak jakiś chłopak musiał nas zaczepić, był to jeden z tych, którzy zawołali mnie kiedy Akane niby "sama z siebie" skoczyła z drugiego piętra.
-A ty co tu robisz? - zaczepił dziewczynę.
-Czytamy nie widać. - mruknałem niezadowolony, że ktoś nam przeszkadza.
-No nie za bardzo. Akane, na prawdę? - powiedział zrezygnowanym głosem.
Wstałem gwałtownie i podszedłem do chłopaka.
-Weź sie odwal i idź sobie. - warknąłem do niego, wkurzał mnie już.
-Bo co mi zrobisz?
-Pomogę ci opuścić to miejsce.
-Zostaw go, nie warto robić sobie późniejszych problemów. - powiedziała Akane.
-A ty co, bronisz go? Sam nie potrafi? Nie wiedziałem, że lubisz idiotów.
Popchnąłem go na ziemię, miałem ochotę mu przyłożyć, ale się powstrzymałem.
-Lepiej nie podskakuj, jeszcze raz tak się do niej odezwiesz a stracisz zęby. - warknąłem. Złapałem dziewczynę za rękę i wyprowadziłem z miejsca zdarzenia. Puściłem dopiero kiedy wyszliśmy na hall. Teraz miałem wielka ochotę komuś przywalić, ale nie chciałem pakować się już w kłopoty, nauczyciele i tak mnie kontrolują. Sam nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego tak zareagowałem, ale nie pozwolę aby ktoś tak odnosił się w stosunku do Akane. Mnie mogą sobie wyzywać, lata mi to, nie rozumiem jaką czerpią z tego satysfakcję, ale ja nigdy nie zrozumiem ludzi...

Akane?

wtorek, 11 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Poszliśmy na miasto. Tam kroczyliśmy uliczkami najmniej zatłoczonymi. Tak jak zawsze próbowałam utrzymać równowagę idąc krawędziom chodnika, skupiając się przy tym jak najbardziej tylko mogłam. W pewnym momencie podjechało auto. Siedział w nim chłopak, dość przystojny i był raczej przyjacielem Anthony’ego. Dał mu plecak i jakieś tabletki. Ja niestety za bardzo nie wiedziałam o co chodzi, ale lekarstwa pewnie miały coś ze związkiem jego wyjazdu. Nie miałam zamiaru się dopytywać, a bynajmniej teraz. Wróciliśmy ostatecznie do miejsca w którym znaleźliśmy się dzisiejszego dnia po raz pierwszy od dłuższego czasu. Słońce już dawno zaszło, a na niebie zawitały gwiazdy jak i księżyc. Dzisiejsza noc była chłodna jednak nie przeszkadzało mi to.
- Za chwilę zacznie padać - stwierdził chłopak, wskazując na niebo.
- To niech pada - uśmiechnęłam się. Chłopak miał rację, że będzie padać, jednak nie spodziewałam się, że tak szybko.
- Chodźmy już lepiej - Anthony założył kaptur jak tylko spadło kilka kropel deszczu.
- Jeszcze chwilkę - poprosiłam go, ale się nie zgodził.
Deszcz zaczął coraz to mocniej padać, a ja nie chciałam iść. Chłopak schronił się przed deszczem wchodząc do środka, jednak ja zostałam. Usiadłam sobie po turecku i spojrzałam się na niebo. Pomimo tego, że padało to nocne niebo było przepiękne. Doszłam do chłopaka po jakichś minutach będąc już trochę przemoknięta.
- Będziesz chora - spojrzał się na mnie, a ja się uśmiechnęłam.
- Nie będę. Wreszcie jutro będę miała osobę z którą będę mogła porozmawiać na przerwie - uśmiechnęłam się szeroko. Nie mogłam się przestać uśmiechać. Za bardzo się cieszyłam tym, że wreszcie wrócił. Wróciliśmy do swoich pokoi, gdzie od razu wzięłam się za odrabianie lekcji. Notatki i lekcje jakie trzeba było odrobić zrobiłam Anthony’emu jednak nie odrobiłam swoich, a nie miałam nawet jak spisać bo zaniosłam notatki i położyłam je na biurku w pokoju chłopaka. Wzięłam się za odrabianie i to be żadnych wymówek. Zrobiłam je, ale jak tylko spojrzałam się na zegar zrozumiałam, że jest późno, a pozostało mi około pięciu godzin snu. Położyłam się szybko spać, ale ze wstanie nie był już tak łatwo. Głowa pękała mi, nie miałam ochoty, a w dodatku czułam się koszmarnie. Prawie spóźniłam się na lekcje. Tuż po tym jak nauczyciel skończył sprawdzać obecność, ja ułożyłam wygodnie głowę na ławce i zamknęłam oczy. Co prawda nie spałam, ale z miłą chęcią bym się przespała. Anthony chyba się spóźnił, bo nie zauważyłam go na pierwszej lekcji.

<Anthony?>

niedziela, 9 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

- Nie możesz mnie nigdy więcej samej zostawić i to w dodatku bez wytłumaczenia. - dodała po czym odsunęła się trochę. - Witaj z powrotem. - uśmiechnęła się ciepło.
Szczerze to brakowało mi jej tego optymizmu, sam się lekko uśmiechnąłem.
-Może zejdziemy do akademii? - zapytałem.
Robiło się już ciemno, no i chłodno. W odpowiedzi dziewczyna pokiwała twierdząco głową. Zeszliśmy z dachu budynku i przechadzaliśmy się po korytarzach szkoły. Uczniów było mało, wszyscy dziś powychodzili na miasto. Naszła mnie pewna myśl.
-Może się przejdziemy?
-Do parku?
-Nie.. Może pójdziemy do miasta?
Dziewczyna trochę się zdziwiła, prawda, zmieniłem swoje nastawienie do pewnych spraw, ale nie bardzo.
-No dobrze. - odparła po dłuższym zastanowieniu.
Udaliśmy się do miasta, nie chodziliśmy w centrum, wolałem trzymać się jednak z daleka od tamtego miejsca. Szliśmy wolno chodnikiem, było w miarę spokojnie. Kiedy nagle znane mi dobrze auto Filipa podjechało do nas.
-No siema. Przez całe miasto cię szukam. - uśmiechnął się parkując auto. Wysiadł z niego i do nas podszedł. - Filip. - podał rękę dziewczynie.
-Akane. - odparła odwzajemniając gest.
-Dlaczego mnie szukałeś? - zapytałem.
-Bo zostawiłeś telefon, torbę i leki w samochodzie? - zaśmiał się znów. Podszedł do auta i wyjął małą torbę, mój telefon oraz małe pudełko tabletek, po czym to wszystko mi podał.
-Dzięki. - mruknąłem. - Wiesz? - zapytałem patrząc na chłopaka.
-Domyśliłem się już kiedy cię spotkaliśmy. Trudno było nie zauważyć. Jeśli robisz transakcje z Drakonem to radziłbym ci się z tego wycofać.
-Sam sobie z tym poradzę.
-Dobra, jak wolisz. Ja już lecę. Muszę podjechać po dziewczyny i Richarda. Jedziemy dalej.
-No spoko, pozdrów ich. - odparłem.
Filip wsiadł do auta i odjechał, a my ruszyliśmy już w stronę akademii.
-O co chodziło? Kto to? - zapytała nagle Akane.
-Dawny znajomy. Drakon to gość z kim robię interesy. - wytłumaczyłem nie wspominając o torbię i tabletkach.
Szybko wróciliśmy do szkoły i udaliśmy się na dach. To było bardzo dobre miejsce. Na razie wolałem nie tłumaczyć o co chodzi z torbą i lekami. Po drodze odłożyłem te rzeczy do pokoju, znaczy, dopiero kiedy Akane oddała mi klucz.

Akane?

sobota, 8 października 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Patrzałam w niebo i czekałam. Sama nie wiem na co czekałam, ale co innego mi pozostało. W szkole raczej z nikim się już nie dogadam że względu na to co ostatnio zrobiłam. Raczej już więcej nie powinni plotkować na temat Anthony'ego. Słońce już powoli zachodziło i wygląda na to, że i dzisiaj go nie zobaczę. Ktoś chwycił mnie za ramię. Odwróciłam się za siebie. Nie mogłam uwierzyć. Przede mną stał chłopak o ciemnych włosach, oczach podchodzących pod czerwień i jego zwyczajny wyraz twarzy. Zmienił się. Pomimo tego, że wciąż miał taki sam wyraz twarzy to jego oczy zmieniły się. Nabrały blasku i były w nich zawarte jakby emocje. Jednak nie czekając dłużej przytuliłam go.
- Nareszcie...- powiedziałam cicho. Łzy poleciały mi po policzkach. Byłam szczęśliwa, ale też i za razem wściekła na niego.
- Głupek z ciebie! Głupi! Głupi! Głupi!...
- Akane ja...- przerwałam mu.
- Nie możesz mnie nigdy więcej samej zostawić i to w dodatku bez wytłumaczenia. - po wypowiedzeniu się, odkleiłam się od niego i spojrzałam na niego. - Witaj z powrotem! - uśmiechnęłam się.

<Anthony?>

piątek, 7 października 2016

od Anthony'ego cd Akane

Gdy w końcu wszystko załatwiłem zebrałem swoje rzeczy i wsiadłem do pociągu. Chciałem być już w akademii, wrócić, posłuchać jęczenia nauczycieli, zobaczyć się z Akane. Wiedziałem doskonale, że będzie wkurzona i będzie zadawać wiele pytań. Zauważyłem nagle, że pociąg się zatrzymuje, zaniepokoiłem się tym. Gdy wyjrzałem przez okno zobaczyłem policję czekającą na peronie. Przeklnąłem cicho do siebie. Wszyscy zaczęlj wychodzić z pociągu jednym wyjściem. Ja zostałem, gdy większośç osób wyszło ruszyłem w przeciwnym kierunku. Do drzwi po drugiej stronie, poszedłem na sam ko iec pociągu, gdzie było ostatnie wyjście. Na moje szczęście policja skupiła się na przodzie maszyny, przeszukiwali wszystkich. Mieli psy, łatwo teraz by mnie zamknęli. Udało mi się ucciec z peronu. Szedłem poboczem w stronę miasteczka, które było niedaleko. Nagle jakiś samochód bez dachu zwolnił i jechał wolno, prawieże moim tempem. Zaczepił mnie kierowca, jakiś chłopak. Może w moim wieku, rok starszy.
-Wsiadaj podwieziemy cię. - uśmiechnął się.
Milczałem, wyglądali na mocno porąbanych. była ich tam czwórka. Jednak jeden chłopak był mi znajomy, od razu wiedziałem kim jest. Zatrzymałem się nagle, samochód po swkundzie też. Znany mi chłopak, który siedział z przodu kiwnął do mnie głową na znak abym wsiadał. Posłuchałem, nie chciało mi się już iść a wiedząc, że znam kogokolwiek z tych ludzi dawało mi to większą pewność siebie.
-Gdzie jedziesz? - zapytał kierowca.
Mruknąłem tylko coś typu "przed siebie".
-Jedź do Green Heels. - powiedział Filip.
-Skąd wiesz, że tam jedzie? - zapytała dziewczyna, obok której siedziałem.
-Przeczucie. - roześmiał się chłopak - Prawda? - zwrócił się w moją stronę.
W odpowiedzi pokiwałem twierdząco głową.
-A skąd się znacie? - zapytała ciemnowłosa, siedząca obok blądynki.
-Długa historia Sami, długa i niedostępna dla wszystkich. - odparł chłopak.
-Coś małomówny jest ten twój znajomy. - zażartował kierowca.
-Zawsze tak ma. A w ogóle to was nie przedstawiłem. To jest Sam. - Filip wskazał na ciemnowłosą, ta uśmiechnęła się. - To Jenny. - zwrócił się w kierunku blondynki. - A to jest Richard. - zakończył, przedstawiając blądwłosego chłopaka w ciemnych okukarach za kierownicą.
-A ty? Jak się nazywasz? - zapytał Richard.
Nic nie odpowiedziałem, uznałem, że nie będzieim potrzebne moje imię bo i tak niedługo wysiadam. Patrzyłem za horyzont kiedy to cała reszta słuchała muzyki, śpiewała i śmiała się. Zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej, chciałem już sobie iść, ale Jenny mnie zatrzymała.
-Ej! Bezimienny. Gdzie leziesz? Zaraz jedziemy.
-No. Dawaj, jedziemy w tym samym kierunku. - dopowiedział Filip.
Westchnąłem i mruknąłem:
-Dobra. Zaraz przyjdę. - no i odszedłem. Udałem się do sklepu, kupiłem butelkę wody i wróciłem do paczki. Wsiadłem w ciągłym milczeniu do auta i czekaliśmy na Sam. Po chwili się zjawiła i pojechaliśmy dalej. W trakcie drogi prawie zemdlałem, szybko w torbie wyszukałem tabletki, które kilka tygodni temu przepisał mi lekarz. Gdy próbowałem je wziąć Sam mi przeszkodziła.
-Co ty robisz? - krzyknęła.
Richard ostro zahamował i dwie tabletki wypadły mi z trzęsącej się dłoni. Przeklnąłem pod nosem i zacząłem wyjmować kolejne dwie tabletki. Tak się trząsłem, że nie mogłem wyjąć tabletek, pomógł mi Filip, który jako jedyny cokolwiek ogarniał. Gdy wyjął mi te leki szybko je połknąłem i popiłem wodą. Czułem się coraz słabiej, jednak po chwili duszność, słabość i ból przeszły. Głęboko odetchnąłem, po czym zabrałem torbę i wyszedłem z auta. Znajdowaliśmy się w ogromnym lesie w środku nocy.
-Gdzie ty leziesz? - zapytał Filip także wychodząc z samochodu.
-Idę. - mruknąłem.
-Stój! - zawołał.
-Nie będę wam robić problemów. Twoi znajomi już wystarczająco są przerażeni.
-Nie możesz iść w takim stanie. - powiedziała nagle Jenny.
Z samochodu wybiegł chłopak i zatrzymał mnie.
-Nigdzie nie idziesz. - powiedział stanowczo. - Leź do samochodu. - rozkazał.
-Nie będę się ciebie słuchać. - mruknąłem i ominąłem Richarda.
Weszli do samochodu i podjechali do mnie, znów jechali powoli, obok mnie.
-Dajcie sobie spokój.
-Nie znasz mnie? - zapytał Filip.
-Wsiadaj do samochodu. - zawołała Sam.
-Dlaczego tak bardzo napieracie? - zapytałem zatrzymując się, oni także się zatrzymali.
-Wsiadłeś do auta, jechałeś z nami przez kilka godzin i nie pozwolimy abyś tak sobie poszedł. - oznajmił Richard.
Westchnąłem, stałem na tym poboczu, nagle z auta wysiadła Jenny i wepchała mnie do pojazdu. Zatrzasnęła drzwi i usiadła na swoje miejsce. Pojechaliśmy, nie mogłem protestować i tak by mnie zmusili.
-Co ile musisz brać leki? - zapytał nagle prowadzący.
-Kiedy się zaczyna. - mruknąłem.
-Czyli?
Wzruszyłem ramionami, nie wiedziałem na prawdę co ilę tak się dzieje. Przez półtorej godziny o nic nie pytali, ale oczywiście musieli skończyć milczenie.
-Dlaczego tam byłeś? - zapytał Filip.
-Miałem kilka spraw.
-A jak w Aakademii? Poznałeś kogoś?
Chwile milczałem, pomyślałem o Akane, znów powróciło uczucie potrzeby spotkania się z nią.
-Dobrze jest. - mruknąłem.
Dojechaliśmy na kolejną stację teraz poprosili mnie abym prowadził. Zgodziłem się, w końcu mi pomagają. Nad ranem zrobiliśmy krótki postój i zmieniliśmy kierowcę na Jenny. Ja zaś przysnąłem na przednim siedzeniu. Obudził mnie Filip:
-Wstawaj. Dojechaliśmy.
Gdy się dobudziłem dotarło do mnie, że jesteśmy przed akademią, spojrzałem na zegarek, była już piętnasta.
-Dzięki za podwózkę. - powiedziałem wysiadając z auta.
-Nie no spoko, jeszcze cię gdzieś podwieźć?
-W sumie moglibyśmy jeszcze podjechać to mojego znajomego. - odparłem wchodząc z powrotem. Gdy odjeżdżaliśmy zobaczyłem Akane, stała przed wielkimi drzwiami do akademii. Widział mnie, ale mino wielkiej ochoty spotkania się z nią, bałem się. Nie wiedziałem co mam mówić, co robić. Po drodze Jenny i Sam wysiadły, Richard poszedł do swojej chorej ciotki. A Filip przywiózł mnie do Drakona.
-Zaczekaj tu. - mruknąłem.
Zatrzymaliśmy się w ciemnej uliczce, wysiadłem z auta i wszedłem do dużego budynku. Wziąłem ze sobą tylko torbę, którą dostałem w barze. Wszedłem na luzie do dużego pomieszczenia, salonu. Siedziało tam siedem osób, podszedłem do czarnowłosego chłopaka.
-Nasz tu to co chciałeś. Teraz zapłata. - mruknąłem rzucając mu torbę.
-Brałeś z tego?
-Na raz. - odparłem.
-Dobra. Zaczekaj chwilkę. - powiedział i wstał.
Udał się do kuchni, poszedłem za nim, musiałem widzieć co robi. Nikomu nie wolno tu ufać. Rozdzielił wszystko i dał mi dodatkową paczkę.
-Taki prezent od takiej jednej. - uśmiechnął się, podając mi paczkę.
-Przekaż jej, że nie ma na co liczyć. - odparłem oddając "prezent".
-Nie słucha. Bardzo nalegała.
-Nie biorę nieznajomych rzeczy.
-Widzieliśmy jak robi, wszystko ok.
Nic nie mówiąc zabrałem paczkę i wyszedłem z budynku, na zewnątrz nadal czekał Filip.
-Myślałem, że sobie pojedziesz. - odparłem, wsiadając do samochodu.
-Nie mam nic ciekawego do roboty, więc mogę przez jakiś czas być twoim szoferem. - roześmial się. Zawsze lubił żartować, ze wszystkiego, nawet z siebie. Zawiózł mnie pod akademię, wszyscy dziwnie się patrzyli kiedy z nim rozmawiałem. Wiedziałem co sobie myślą, każdy ma jakieś plotki o mnie ale nic nikt nie mówił. Chwile porozmawiałem jeszcze z Filipem i oddaliłem się od chłopaka. Wciąż wszyscy krzywo się gapili, jednak ignorowałem już to i szedłem z podniesioną głową. Wszedłem do budynku i szukałem Akane. Nigdzie jej nie było, aż w końcu poszedłem na dach. Była tam, stała i patrzyła się na horyzont. Cicho podszedłem do niej, nie zauważyła mnie. Chciałem ją przytulić, jednak się bałem. Lekko i powoli położyłem jej rękę na ramieniu, wystraszyła się trochę z tego co zauważyłem.

Akane?

wtorek, 4 października 2016

OD Akane CD Anthony'ego

Chłopak unikał mnie dzisiejszego dni i było to, aż za dobrze widać. On coś ukrywał, ale ja nie wiedziałam jeszcze co. Zobaczyłam jak chłopak wchodzi do gabinetu dyrekcji. Podeszłam pod drzwi i usłyszałam, że musi wyjechać na kilka dni. Widząc taxi które podjechało pod szkołę od razu wybiegłam. Zatrzymałam go, ale nie na długo. Dostałam tylko klucze do jego pokoju. Wróciłam do pokoju, gdzie próbowałam uciekać myślami, że coś mu się stanie.
~Na następny dzień~
Byłam strasznie wkurzonym tym co powiedziała wczoraj mi Anthony. Martwiłam się o niego i to niesamowicie. Każda osoba napotkana na mojej drodze i plotkująca o nim, dostawała łomot. Jak tylko ktoś mnie zobaczył od razu wiedział, że musi zejść mi z drogi. Chodziłam przez trzy dni taka wkurzona, a zarazem zirytowana.
Dzięki tym trzem dniom każdy ze szkoły się nauczył, że nie mogą plotkować na temat chłopaka. Zamiast o nim plotkowali o mnie, ale za to już ich nie karałam. Czekałam na chłopaka z niecierpliwością. Pomimo tego, że minęły trzy dni, to on wciąż nie wracał. Nie mogąc zasnąć wyszłam na dach szkoły i usiadłam sobie, kierując wzrok na niebo.

<Anthony?>

sobota, 1 października 2016

Ogłoszenia duszpasterskie

Jako że większość osób zagłosowało za dodaniem rubryczki w formularzu dotyczącej orientacji seksualnej postaci proszę o podeszłanie o tym informacji w formie tego punkciku:

Orientacja seksualna: [hetero|homo|bi|aseksualny/a - w ostatnim z przypadków dodać czy hetero|homo|bi-romantyczny/a, w skrajnych przypadkach można być aromantycznym - tylko wytłumaczcie dlaczego]

Od Anthony'ego cd Akane

Szwędałem się po szkole, kiedy to przybiegło do mnie paru chłopaków i oznajmiło, że Akane skoczyła z okna. Szybko udałem się do miejsca, z którego skoczyła. Stała dna dole, wyglądała, jakby nic jej nie było. Ale musiałem to sprawdzić. Także wyszedłem przez okno, słyszałem pytanie jednego z chłopaków:
-Co ty odwalasz?
Nie odpowiedziałem tylko zeskoczyłem na dolny parapet, po czym na niższy a na końcu na ziemię. Mogłem wmawiać każdemu to, ale nie sobie, mimo wszystki nie chciałem aby tej jasnowłosej dziewczynie o imieniu Akane coś się stało.
-Nic ci nie jest? - zapytałem.
-Nie, to tylko kilka zadrapań. - uśmiechnęła się.
-Trzeba to opatrzeć. Chodź. - powiedziałem i załapałem dziewczynę za nadgarstek aby szła za mną. Jednak, kiedy tylko zrobiła krok, niemalże upadła, zdążyłem ją złapać.
-Kilka zadrapań? - zapytałem retorycznie i z nutką ironii.
Ta tylko się uśmiechnęła, znów, a ja lekko posmutniałem, jednak nie dałem tegk po sobie poznać. Wziąłem ją na ręce, gdyż w takim stanie nigdzie nie dojdzie.
Pielęgniarka powiedziała, że to tylko mocne obicie, usztywniła jej kostkę bandażem i Akane mogła już w miarę chodzić. Oznajmiła także, że za kilka dni dopiero mibie cały ból i będzie można zdjąć bandaże.
Resztę dnia spędziłem z Akane, pomagałem jej i trochę rozmawialiśmy. W sumie nie wiem o czym, nie zarejestrowałem tego, czułem się dobrze, ale nie wystarczająco.

***

Minęły trzy dni, postarałem się mniej uciekać do umysłu. Na to będę miał czas niedługo. Martwię się o Akane, nie chcę jej w to wszystko wciągnąć, wiem co jest dalej, nie chcę aby tak żyła, aby to przechodziła, to co ja. Na razie się nic nie domyśla, to dobrze. Jednak oni wciąż mnie namawiają, jednak nie mogę zniknąć od tak na kilka dni, nauczycielom można wcisnąć jakiś kit, ale ona będzie pytać. Nie chciałem aby pytała, nie chciałem odpowiadać, nie chciałem aby wiedziała.

***

Z dyrekcja się dogadałem, jej nadal nic nie powiedziałem. Wiem jak będzie to wyglądać, pojadę tam, pierwszego dnia mnie złapią, posiedzę tam dwa dni,, wypuszczą mnie, załatwie co mam załatwić, po drodze znów przesadzę i dopiero wrócę. Jeśli mnie jednak złapią to mnie zamkną, a wtedg Akane się wszystkiego dowie. Nie mogę na to pozwolić, na pewno jeszcze noe teraz. Spakowałem się w dzień i wyruszyłem wczesnym wieczorem, tego dnia unikałem dziewczyny. Bałem się jej pytań, bi wiedziałem o co będzie mnie pytać. Gdy wsiadałem do taxi zatrzymał mnie głos Akane.
-Zaczekaj!
Odwróciłem się w jej stronę, w milczeniu.
-Gdzie jedziesz? Na ile? Dlaczego? - zadawała kilka pytań na raz.
Nie uzyskała odpowiedzi, gdy rozchyliła usta aby coś jeszcze powiedzieć przerwałem jej:
-Zanim cokolwiek jeszcze dopowiesz. Odpowiem ci tylko tyle; nie wiem za ile wrócę, może za kjlka dni, może tydzień, wszystjo zależy od trudności. Zapytasz jakimi, trudnościami w moim zadaniu. Zadanie otrzymałem od ludzi, których nie znasz i nie poznasz, nie chcę tego. Jadę do innego miasta, możesz być pewna, że wrócę.
Nic więcej nie powiedziała.
Przed wejściem do auta przytuliłem ją jeszcze, wręczając swój klucz, szepnąłem jeszcze tylko:
-Nie pakuj się w kłopoty, teraz będę za daleko by zdążyć.
Po czym szybko wsiadłem do samochodu. Wiem, że parę osób ze szkoły, naszej klasy widziało to zajście. Teraz mnie tk nie interesowało. Skupiłem się na zadaniu i na unikaniu glin. Wciąż powtarzałem sobie, że tk tylko kilka dni. Kiedyś mogłem jeździć, teraz jest mi coraz trudniej. Najgorzej będzie w sezonie na wakacje, wtedy za wszelką cenę będę musiał unikać Akane. Bo się wszystko wyda. A tego za wszelką cenę nie chcę. Muszę zapewnić jej bezpieczeństwo ze strony ICH oraz MOJEJ. Jeśli oni by się dowiedzieli, że rozmawiam i mam znajomą "normalną" straciłbym ich zaufanie, a teraz jest ono mi potrzebne.

"Nie ma ludzi niebezpiecznych dla otoczenia, to otoczenie jest niebezpieczne dla nich, oni się tylko bronią"

To opisuje nas, naszą niewyobrażalnie chaotyczną i chorą rodzinę, bo są dla mnie jak rodzina. Akane też, jest moją rodziną, jednak inną, mogę z nią rozmawiać. Nie jak zwykle z nimi, czyli nigdy nic nie pamiętają. Muszę z tym wszystkim wystopować, to wszystko dzieje się za szybko, nie chodzi mi tylko o moją znajomość z Akane, ale też boje się, że przesadzę, że wejdę w ciąg i nie będę móc wyjść...


Akane? Nie będzie mnie trzy realne dni, może to się troszkę przedłużyć, dlatego konieczne było, aby moja postać także wyjechała. Jest to dla mnie łatwiejsze. I wymyślić jakąś wymówkę trzeba było xd
Theme by Bełt