Tak właściwie nie była to moja zmiana, ale gdy szef zadzwonił do mnie, wręcz błagając, bym przyszedł i pomógł, nie potrafiłem mu odmówić. I tak był piątek, a ja nie miałem dosłownie niczego do roboty. Miałem więc wybór, cały wieczór siedzieć w domu, albo spędzić trochę czasu w klubie i mieć okazję do nawiązania jakiejś miłej rozmowy z kimś innym niż z Frytką. Nie, nie frytką-frytką, ziemniaczaną, tylko z Frytką, moją papugą. Chociaż właściwie to Frytkiem...Niby samiec, ale mówi o sobie w formie żeńskiej. Mówiąc krótko, mam papugę transwestytę.
Gdy tylko połączenie się skończyło przebrałem się w strój roboczy, a Frytce wyciągnąłem zabawki i smakołyki. Potrafił sam się sobą zająć.
Już w drzwiach zawołałem do niego, by był grzeczny i pilnował domu.
- Gragh! Spadaj! - usłyszałem jedynie w odpowiedzi. Uśmiechnąłem się pod nosem i wyszedłem. Zawsze był taki miły.
Wieczór był bardzo miły. Jak zwykle Lexus był pełen ludzi, którzy albo przyglądali się pokazom, albo tańczyli na parkiecie, albo też przesiadywali przy barze i zamawiali coraz to kolejne drinki. Miło się rozmawiało.
W pewnej chwili na wysokim stołku zasiadła dziewczyna, ubrana wyjątkowo wyzywająco. Jej czerwona sukienka przyciągała wzrok.
Podszedłem do niej.
- Witam w Lexusie. Co podać? - zapytałem z uśmiechem, poprawiając okulary na nosie. Robiłem to z przyzwyczajenia, mimo że bardzo dobrze się trzymały.
- Virgin Mojito. I shot. - odpowiedziała po prostu, a ja od razu zabrałem się do przygotowania koktajlu. Tonik, limetka, mięta. Kobiety często zamawiały Mojito, ale rzadko kiedy ktoś zaczynał wieczór od shota. Podałem jej jednak zamówienie.
- Proszę bardzo, VM oraz shot. Chociaż, czy to nie za wcześnie żeby pić shoty? Noc jeszcze młoda - zagadnąłem.
< Toooori? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz