sobota, 1 września 2018

Od Toriel

Siedziałam właśnie w swoim domu. Na moich kolanach leżała moja kotka Haylee i spokojnie spała, a ja właśnie przed swoim laptopem myślałam nad ciągiem dalszym historii w mojej książce. Cóż pocznie teraz biedna Maeve, będąc zamknięta w lochach potężnej bestii Rotpara, który miał wobec niej okropne zamiary. Jaszczurolud chciał, aby ta stworzyła z nim nową, nieśmiertelną rasę, ale... różowowłosa bohaterka nie chciała. Bała się tego, co on może zrobić, musiała przecież uciec z tego miejsca. Teraz właśnie była w trakcie ucieczki. Myślałam więc, co mogę zrobić, aby ta książka była jeszcze ciekawsza. Poprawiłam okulary na nosku, bo miałam lekką wadę widzenia z bliska. Uważnie wertowałam cały rozdział jaki teraz napisałam i główkowałam, co mogę jeszcze dodać. Co by sprawiło, aby książka była jeszcze ciekawsza, aby miała miłe zwroty akcji... Pogładziłam łepek białej kotki, która głośniej zamruczała pod wpływem mojego dotyku. Widać było, że podobało się jej na moich kolanach i że nikt nie przeszkadzał jej w spaniu. Westchnęłam ciężko i poprawiłam swój niechlujny kok. Która to godzina? Już późno. Wzięłam ostrożnie kotka na ręce, a ta przeciągnęła się i wtuliła w moją szyję. Uśmiechnęłam się na to i powoli położyłam się na łóżku. Podrapałam delikatnie się po głowie, nieco zdezorientowana. Chyba za długo wpatrywałam się w ekran komputera, który stał teraz w stanie uśpienia z zapisanym już plikiem. Westchnęłam, gładząc kotkę po głowie, po czym zdjęłam swoje okulary i odpłynęłam w krainę snu.
Z samego rana obudziłam się ze świadomością, że jest piątek. Leniwie popatrzyłam na zegarek, a potem zwlokłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki na poranną toaletę. Kiedy to co powinnam zrobić już było w stanie ukończonym, wyruszyłam spokojnie na wybór dzisiejszego ubioru. I co postanowiłam nałożyć? Mój ulubiony ścięty top w kolorze bieli. Na niego narzuciłam czarną bejsbolówkę, a na nóżki ubrałam kusą, ciemną spódnicę oraz ukochane podkolanóweczki pasujące do reszty. Na stopy nałożyłam ulubione, kryte, czarne buty na obcasie. Kiedy byłam już gotowa z ubrania, na głowę nałożyłam białą opaskę z czerwonymi rogami, poprawiłam oczy czerwonym eyelinerem oraz zwykłym tuszem do rzęs i ruszyłam do szkoły z plecakiem na swoich ramionach. Przymknęłam oczy i zmęczona nieco po całonocnej prawie pisaninie książki wsiadłam na swój ukochany motor. Założyłam kask i pojechałam do słynnego budynku edukacyjnego.
Po lekcjach opuściłam teren szkoły i już dawno odwiedziłam dom. Przebrałam się w czerwoną, kusą sukienkę z dużym dekoltem. Na nogach miałam cieliste zakolanówki, a na nogach czarne, wysokie buty na obcasie. Wysmarowałam swoje pełne, malinowe usta czerwoną szminką, a włosy pozostawiłam w stanie normalnym, czyli zwykłej, prostej fryzurze. Do podręcznej torebeczki włożyłam pieniądze, gumkę do włosów oraz kilka innych potrzebnych rzeczy. Teraz wchodziłam do klubu, chciałam się zabawić, w końcu mamy piątek! Radośnie wleciałam do pomieszczenia z parkietem do tańczenia, ale zanim to, zasiadłam przy barze, aby walnąć sobie shota oraz małego drinka. Musiałam przecież się rozkręcić. Kto wie, kogo mogę dzisiaj spotkać...

<Ktuś, cuś?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt