Po odebraniu lekcji wróciłem do domu. Rzuciłem zeszyty na stół i usiadłem na podłodze oparty o szafkę. Zagwizdałem i Risto w mgnieniu oka podbiegł do mnie. Wtuliłem twarz w jego futro, intensywnie myśląc. Alex najpierw zniknął bez żadnych oznak życia i nagle, po trzech miesiącach, pojawił się ponownie. Z jednej strony się cieszyłem, bo przecież wrócił, ale hej - nic nie powiedział, martwiłem się, za dużo myślałem o powodzie dla którego wyjechał. Dlatego nie rzuciłem mu się w ramiona i postanowiłem, że tak nie zrobię. No, póki co... Chyba. Do tego, jak ja wyglądałem? Sam zauważył, że schudłem i te wory pod oczami.
- Świetnie wyglądam, nie ma co - wymamrotałem, wstając. Usiadłem przy stole i zacząłem przepisywać notatki, co jakiś czas upijając drobny łyk wina, które gdzieś znalazłem. Był to prezent dla kogoś, ale cóż. Nie upijałem swoich smutków, ani niczego- co to, to nie. Po prostu miałem ochotę. Po pewnym czasie skończyłem. Odłożyłem wszystkie rzeczy, ukryłem alkohol i usiadłem na kanapie. Oparłem głowę o oparcie i zamknąłem oczy, próbując zmyć zmęczenie. Przerwało mi jednak delikatne pukanie do drzwi. Otworzyłem i zareagowałem tak jak wcześniej, szybciej jednak się ogarniając i zamykając drzwi. Przeszkodziła mi w tym jednak jego stopa.
- Zgubiłeś czapkę - powiedział tylko, podając mi ową rzecz. Zabierając ją, nasze dłonie się zetknęły.
- Możemy... Możemy porozmawiać? - Spojrzałem na niego.
- Wiem, że wyjechałem nagle, bez ostrzeżenia i zostawiłem cię całkiem samego. Przepraszam. Ale naprawdę chcę porozmawiać. Wyjaśnić ci to - spojrzał w moje oczy z wręcz prośbą. Przełknąłem ślinę, odwracając wzrok. Po namyśle otworzyłem gwałtownie drzwi i wciągnąłem go do środka. Zamknąłem drzwi z trzaskiem i usiadłem tam gdzie wcześniej, tylko że z poduszką na nogach.
- Siadaj i mów - mruknąłem, bacznie go obserwując. Poklepałem miejsce obok, z cichą nadzieję że usiądzie, co także zrobił. Przeszły mnie dreszcze. Chciałem go przytulić (i nie tylko) ale nie wiem jak by zareagował... Otrząsnąłem się z tych myśli.
- Mów, dalej - popędziłem go.
-Więc... - wziął głęboki wdech - Moja mama zachorowała i musiałem do niej pojechać. Nie wiedziałem na jak długo, a potem jeszcze kilka innych spraw się... nałożyło.
- Mogłeś wcześniej powiedzieć że wyjeżdżasz, albo chociaż napisać czy coś - mruknąłem niezadowolony.
- Wiem, że mogłem - powiedział, kładąc rękę na karku i odwracając wzrok. Podniosłem lekko brwi.
- Ale?
- Ukradli mi telefon.
Przez chwilę siedziałem cicho, próbując przyjąć to do wiadomości, ale cóż. Po prostu parsknąłem głośnym śmiechem, starając się uspokoić. Szczerzyłem zęby jak głupi przez dobrą minutę.
- Ojejku, aż się popłakałem - znowu parsknąłem śmiechem. Odkaszlnąłem i spojrzałem na niego. Wydawał się jakby ucieszony, ale zarazem zagubiony. Zacząłem przyglądać się jego twarzy kiedy poczułem że moje oczy robią się wilgotne. Podciągnąłem nosem, próbując się nie rozbeczeć. Wstałem i zrobiłem kilka kroków, nie wiedząc co zrobić. Ukucnąłem i schowałem twarz. Boże, ja tak bardzo tęskniłem za nim, a teraz bałem się że za chwilę zniknie bez słowa, tak jak wcześniej.
<joł alex przytul tego smutasa>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz