czwartek, 29 grudnia 2016

Od Akane CD Anthony'ego

Będąc na dachu natknęłam się na Anthony'ego jednak nie był to on. Widząc jego oczy wiedziałam, że coś musiał wziąć. Pomimo tego, że udawało mi się oderwać prawie od nałogu to wrócił do tego z jakiegoś powodu. To co usłyszałam z ust chłopaka zabolało mnie, jednak wiedziałam, że i tak nie da się mu nic wytłumaczyć. Pomimo tego, że próbowałam. On odszedł z dachu, a ja po kilku minutach poszłam w jego ślady z tym, że w innym kierunku. Wróciłam do swojego pokoju i rozejrzałam się do okoła. Było w nim ciemno, zimno i w dodatku pusto. Ciemność pokrywała wszystko do okoła, a chłód i pustka dawały sobie bardziej we znaki niż najgorszy deszcz. Nie mogłam, a nawet i nie potrafiłam usiedzieć w takiej atmosferze. Wróciłam na dach, gdzie zobaczyłam A-chana. Poszłam na drugą stronę i oparłam się o ścianę. Nie mogłam zostawić jego samego, ale też i nie mogłam do niego podejść. Więc siedziałam i miałam głęboką nadzieję, że nic mu nie będzie. Po dłuższym siedzeniu zaczęłam rozmyślać o naszych niedoszłych planach jakie to mieliśmy na święta. Może dokładnie niczego nie przemyśleliśmy tak na poważnie, ale już zaczęliśmy planować. Moje rozmyślania przerwały kroki jakiejś kobiety, rozpoznałam ponieważ miała ubrane buty na szpilkach. Głuchy dźwięk roznoszacy się po schodach rozproszyć się. Wyjrzałam ukradkiem i zobaczyłam, że kobieta zaczęła rozmawiać z Anthony'm. Przyjrzałam się obojgom i zrozumiałam, że się dobrze znają i nic nie zagraża Anthony'emu. Zeszłam po cichu na szkolny korytarz i wróciłam do swojego ciemnego pokoju. Weszłam pod kołdrę i zasnęłam nie wiedząc kiedy.
Obudziłam się nad rankiem. Wzięłam gorącą kąpiel, ubrałam, spakowałam potrzebne rzeczy i poszłam w stronę pokoju chłopaka. Stanęłam przed drzwiami jego pokoju i zapytałam, jednak on ich nie otworzył. Zapewne spał jak to zawsze. Miałam nadzieję, że już otrzeźwiał i da mi jakoś w spokoju to wszystko wytłumaczyć. Wchodząc do jego pokoju i stając koło jego łużka, nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Nie wiedziałam co zrobić. Gdy oby dwoje się obudzili, a ich spojrzenia powędrowały na mnie. Nie wiedziałam co zrobić czy też powiedzieć. Kobieta zaspanymi oczami, które przetarła spojrzała na mnie ponownie, a chłopak zupełnie nie wiedział co się stało. Nie mogąc dłużej patrzeć na tą dwójkę wybiegłam, wymagający tylko jedno słowo.
- Przepraszam... - odparłam cicho i wybiegłam z jego pokoju. W oczach zakręciły mi się łzy które od razu zleciały mi po policzkach. Przez pośpiech wpadłam na Rafaela, który chciał coś powiedzieć jednak ja uciekłam. Wróciłam do pokoju, gdzie zakluczyłam drzwi i pozosłaniałam okna. Było ciemno tak jak powinno być, a bynajmniej według mnie. Chciałam zostać w pokoju najdłużej jam tylko mogłam jednak po drugiej stronie drzwi usłyszałam jak ktoś do nich podszedł i zapukał. Pomyślałam, że może to być Anthony jednak był to ktoś całkowicie inny. Był to Rafael który porozmawiał ze mną nie o tym co się zdarzyło, a całkowicie o innym temacie. Minęły dobre dwie godziny. Otworzyłam w końcu drzwi i poszłam wraz z nim na lekcje. Nie skupiałam się zbytnio na lekcjach, ale miałam dzisiaj takie szczęście, że byłam mało kiedy pytana, a jak już zostałam zapytana to Rafael mi pomógł. Nie spotkałam dzisiaj Anthony'ego od tamtego wydarzenia. Nie chciałam wracać do pokoju więc poszłam na zajęcia dodatkowe.
- Akane, a co ty tutaj robisz? - spytała się uradowana jedna z dziewczyn.
- Czy mogłabym popatrzeć na wasz układ? Jakoś mam dzisiaj dużo czasu i nie wiem co mam zrobić - spytałam z wymuszonym uśmiechem na twarzy.
- Jasne nie ma sprawy. Jednak jak zobaczysz jakiś błąd lub coś co nie pasuje lub nam nie idzie to nam to powiedz - zgodziłam się i przyglądałam się im ruchom. Tak jak zawsze miały opanowany układ taneczny, ale miały problem z synchronizacją. Jak tylko skoczyłam wytłumaczyłam na czym polega problem. Za każdym razem jak tyło której coś nie wychodziło starałam się jak tylko mogłam im pomóc. Zajęcia się skończyły, a ja podziękowałam dziewczyną. Jedna z nich była na mnie zła i nie obeszło się bez sprzeczki.
- Ty gwiazdeczko i prymusko szkoły! - zaczęła dziewczyna o bląd włosach. - Skoro tyle masz uwag to dlaczego nie powiesz popatrzysz na siebie jakie ty popełniasz błędy. No chyba, że nie potrafisz bo uważasz się za taką perfekcjonistkę! Lepiej by było, gdybyś się zamknęła w swoim pokoju i nigdy więcej z niego nie wychodziła! Anthony-senpai na pewno woli inne dziewczyny niż takie landryny jak ty! Czy wy już przypadkiem ze sobą nie zerwaliście? A może on z tobą zerwał bo go zdradziłaś? Nie zdziwiłabym się, wreszcie należysz do tych co puszczają się na lewo i prawo!...- dziewczyna kontynuowała, a ja tylko wysłuchałam to co miała do powiedzenia.
- Dziękuję za twoje uwagi odnośnie mnie - powiedziałam, gdy tylko skończyła i skierowałam się ku wyjściu. Jednak nie doszłam, bo dziewczyna się wkurzyła. Pociągnęła mnie za włosy po czym uderzyła mnie w policzek. Dziewczyny odciągnęły ją, a ja podziękowałam im za pomoc. Chciały mnie zabrać do pielęgniarki i powiedzieć o tym wszystkim nauczycielowi jednak ja je zatrzymałam i odeszłam. Poszłam do ogrody, gdzie w najgłębszym jego zakamarku usiadłam, opierając się o pień drzewa. Wzięłam głęboki oddech, a łzy same zaczely spływać mi po policzkach. Nie wiedziałam co zrobić.
- Czy wszystko w porządku? Mocno ciebie boli? - usłyszałam głos Rafaela.
Pokręciłam przecząco głowa. Nie miałam zamiaru ani chęci, aby z kimś porozmawiać. Chłopak po dłuższej chwili odszedł mówiąc mi tylko, że wróci za parę minut. Ja skulona zaczęłam rozmyślać o wszystkim. Nie wiedziałam co zrobić. Kochałam Anthony'ego, ale nie wiedziałam czy on mnie wciąż mnie kocha... Nie wiedziałam nawet tego czy bym potrafiła mu wybaczyć za to co stało się dzisiejszego ranka. W mojej głowie krążyło za dużo pytań, a odpowiedzi prawie żadnej. Wstałam ze ziemi i szłam przed siebie. Wzrok wlepiony miałam w podłogę, a szłam tylko i wyłącznie przed siebie. Szukałam odpowiedzi, ale nie znalazłam jej ani kilkanaście innych. W końcu odcknełam się, gdy wpadłam na kogoś. Przyjrzałam się na osobę na jaką to wpadłam i wiedziałam, że miałam już problemy.
- Naprawdę pana przepraszam, ja naprawdę nie zauważyłam. Bardzo mi przykro - starałam się jakoś załagodzić spór, ale on spojrzał się po chwili chytrym uśmiechem.
- Zapłacisz mi za to. Idziesz ze mną - odparł chwytając mnie mocno za rękę. Pomimo tego, że próbowałam wyrwać się z jego uścisku to nie udało mi się. Zabral, a raczej zaciągnął mnie gdzieś ze soba. Nie znałam dokładnie tych okolic, a nie miałam nawet sił, aby jakoś się wyrwać.
- Puść mnie! - krzyknęłam jednak on jakby nigdy nic. Unikał mnie i na to co mówiłam. Próbowałam się wyrwać, jednak to na nic.

<Anthony?> jak drama była to niech jeszcze trochę jej będzie...

niedziela, 25 grudnia 2016

Od Anthony'ego cd Akane

Wróciłem do siebie i położyłem się od razu spać. Nie miałem siły na nic. Rano znów udałem się na trening, nie zabawiłem tam długo. Wszyscy dziś mnie denerwowali i mi przeszkadzali. A zwłaszcza koleżanka Wiktora, cały czas kręciła się gdzieś obok i zagadywała, poznał mnie z nią jakoś kilka dni temu, ale nie wiem po co. Później połaziłem po mieście, bez celu szwendałem się ulicami. Po czym wróciłem do akademii. Noc minęła mi bezsennie przez co spóźniłem się na dwie pierwsze lekcje. Nie rozmawiałem dziś nawet z Akane. Po lekcjach udałem się na spacer, wiedziałem, że ona idzie na jakieś zajęcia, czy coś. Trafiłem na drugi koniec miasta. Niby przypadkiem była tam i ona - znajoma Wiktora, której imienia nie pamiętam, albo nawet mi jej nie przedstawił. Nie ważne. Zaoferowała, że mnie podwiezie. Zgodziłem się niechętnie, ale musiałem jakoś wrócić do akademii. Kiedy dojechaliśmy wysiadłem, chciała ze mną jeszcze porozmawiać, więc poszła za mną do mojego pokoju.
- O czym chciałaś rozmawiać? - mruknąłem.
- Wróć. - powiedziała, a ja spojrzałem pytająco. - Wiktor prosił mnie abym z tobą o tym porozmawiała. Chce abyś wrócił do ekipy. Bez ciebie to nie to samo. Potrzebują cię. Wiktor cię potrzebuje, Zii też. Nawet Drakon chce abyś wrócił.
- Nigdy. - warknąłem.
- Dlaczego? - zapytała. - Przez tą dziewczynę? To nie będzie pierwszy raz kiedy znikniesz jakiejś bez słowa. To było dla ciebie normą. A teraz? Grzeczny piesek ze swoją panią. - warknęła.
- Zamknij się! - warknąłem. Ona wystraszyła się i natychmiast zamilkła. - Powiedz Wiktorowi, Drakonowi i każdemu innemu, że nie zamierzam wracać. Skończyłem z tym wszystkim i nie chcę wracać.
- Chcesz. Podświadomie tego pragniesz. Chcesz móc znów być wolny. Potrzebujesz tego, jak narkotyków. Myślisz, że nie wiemy co ostatnio odwaliłeś? Nie da się tak z dnia na dzień z tym wszystkim skończyć. I nie rozumiem czemu tak trzymasz się z tą dziewczyną. Może i wtedy ci pomogła, ale gdybyś nie odszedł to nigdy byś nie pozwolił aby ratowała cię dziewczyna. A zwłaszcza, że kiedyś budziłeś postrach w każdym. A teraz co?
- Zmieniłem się. - mruknąłem.
- Wierzysz w to? To dlaczego przyjąłeś teczkę od Zii'ego? Dlaczego wziąłeś jedną, a może dwie działki? Dlaczego nie zerwiesz z nami wszystkimi kontaktu na zawsze? Sam się do nas pakujesz. Wróciłeś do Wiktora, świadomie aby powrócić do formy, podświadomie, bo nie chcesz stracić kontaktu.
- Chyba powinnaś już iść. - warknąłem.
Kobieta wyszła bez słowa. Sam wyszedłem aby się przejść, po drodze spotkałem Rafaela i Akane. Ona dziwnie się zachowywała, czego nie dało się nie zauważyć. Ale kiedy usłyszałem słowa Rafaela myślałem, że go zabiję. Wpatrywałem się w niego morderczo.
- Anthony, spokojnie. - uśmiechnął się niezręcznie.
- Spokojnie? - wydusiłem.
- C-coś się stało?? - zapytał nerwowo.
- Nic. No co ty. - warknąłem i szybko udałem się do siebie.
Rafael myślał pewnie, że go zabiję. Zrobiłbym to, ale zdążyłem zauważyć, że Akane się do niego przywiązała. Po głowie chodziły mi słowa kobiety " Grzeczny piesek ze swoją panią. ", o co jej chodziło? Prawda, zmieniłem się, ale czy aż tak? To jest wręcz niemożliwe... Wpadłem do swojego pokoju, szybko przeszukałem cały pokój, nerwy i emocje wzięły górę, w końcu znalazłem teczkę od Zii'ego. Otworzyłem ją, było tam wszystko. Chwilę zawahałem się patrząc na to. Jednak nie ja rządziłem teraz swoim umysłem, wyciągnąłem małe fiolki z narkotykiem i strzykawki. Wbijając igłę i napuszczając płynny narkotyk nie zawahałem się już ani razu. Chciałem poczuć ulgę jaką daje morfina, przestać czuć ból. Jak zawsze - zadziałało. Już po chwili czułem błogi stan bez jakiegokolwiek bólu, wiedziałem, ze teraz nie powinienem wychodzić ale udałem się na dach. Gdzie zresztą znalazłem Akane. Moja świadomość była zaćmiona dlatego nie panowałem do końca nad sobą.
- Może w końcu mi powiesz? - warknąłem.
- Anthony? O co chodzi? - zapytała lekko zdezorientowana.
- Nie udawaj. Myślałaś, że się nie dowiem? Tylko po co cała ta szopka? Mogłaś odejść od razu. - mówiłem z lekka podniesionym głosem.
- O czym ty mówisz?
- O Rafaelu. Dlaczego po prostu nie odeszłaś? Miałaś tyle okazji aby to zrobić. Ale nie. Ty wolałaś udawać i mnie oszukiwać. Że niby wszystko między nami jest w porządku. - warknąłem.
- Ale A-Chan. To nie tak.
- A jak niby?
- Dasz mi to wytłumaczyć?
- Nie ma tu co tłumaczyć. Rozumiem już wszystko. Wszystko stało się jasne. Nie będę cię zatrzymywał. Życzę tylko szczęścia. Razem z nim. - spuściłem wzrok, nie mogłem tego wszystkiego znieść, ból powrócił.
Musiałem go stłamsić. Zbiegłem z dachu do swojego pokoju i tam wziąłem jeszcze jeden zastrzyk, tym razem pełny. Wróciłem na dach, ale jej tam nie było. Usiadłem na krawędzi i spuściłem nogi w dół. Patrzyłem się tam, było dość wysoko, ale gdybym skoczył pewnie daliby radę mnie uratować. Niestety nasza szkoła jest dosyć niska. Musiałbym wejść wyżej. Najlepiej na dziesiąte piętro.
- Gdybym skoczył, ktoś by zatęsknił? - mruknąłem sam do siebie.


Akane? Wybacz dramę xd Mam teraz taki czas, że dramy piszę xd

wtorek, 13 grudnia 2016

Od Izayi Cd Ophelii

- Oczywiście - wymruczałem i chwyciwszy jej rękę złożyłem lekki pocałunek na jej czole. Dziewczyna drgnęła, wydając z siebie dźwięk świadczący o tym że zaskoczyła ją ta akcja i odwróciła się na pięcie, przysłaniając twarz wolną dłonią.
Jednakże mimo jej wysiłków, ujrzałem rumieniec jaki zakwitł na jej policzkach i uszach.
Z szerokim uśmiechem zrównałem z nią krok i pociągnąłem ją w dół chodnika, podskakując co kilka kroków.
Nie pamiętam kiedy ostatni raz byłem aż tak przepełniony szczęściem. Pewnie nigdy... istnieje nawet szansa, że gdyby rodzice w akcie desperacji nie wysłali mnie z dziewczynkami do Anglii i nie zdecydowałbym się chociaż przez chwilę być z kimś w stu procentach szczerym (w tym przypadku z Ophelią), przez całe życie nie zaznałbym tego rodzaju szczęścia.
Spojrzałem w dół, na swoją dziewczynę, która w tej chwili unikała mojego wzroku jak ognia, z policzkami nadal o barwie szkarłatu.
Nie wiedzieliśmy o sobie jakoś dużo, ale jedno było pewne. Mieliśmy pasujące do siebie charaktery. Poprostu rozumieliśmy o co chodzi, co siedzi w głowie tej drugiej osoby w naszej parze, a to była niezwykle ważna rzecz.
Czuć się rozumianym... to wydawało się zbyt piękne aby być prawdziwe...
- Izaya..? - Usłyszawszy pytanie w głosie Ophelii otrząsnąłem się z zamyślenia i zorientowałem się że się zatrzymałem.
- Ah, wstąpimy? - Skierowałem palec wskazujący na budynek przed nami. Biblioteka miejska.

Opuś..?

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Od Ophelii Cd Izayi

Dołączyłam do chłopaka w śmianiu się i pokiwałam głową.
- Na to wygląda.
Kiedy to powiedziałam, poczułam że delikatnie odciąga mnie od siebie. Pozwoliłam mu na to i chwilę później jego dłonie wylądowały na moich policzkach, kiedy palcami wycierał moje łzy.
Czułam że moja twarz płonie, tym mocniej im Izaya dłużej się w nią wpatrywał. W końcu posłał mi lekki uśmiech, który spowodował, że serce zabiło mi mocniej.
- To... idziemy gdzieś..? - zapytałam cicho.

Izaya?
Lmao, zmienię jutro te rubryczki, bo jestem na komórce :v

niedziela, 4 grudnia 2016

Od Izayi Cd Ophelii

Gdy zobaczyłem łzy w jej oczach, natychmiast spanikowałem.
- Przepraszam, o nic nie pytałem, to za wcześnie, wie-
Zanim zdążyłem dokończyć, Ophelia objęła mnie w pasie i przycisnęła twarz do mojej piersi. Jej ramiona drżały, możliwe że od płaczu. Odwzajemniłem gest, najdelikatniej jak mogłem w obawie że za chwilę ucieknie.
- Głupek. Teraz jest moja kolej żeby mówić.
Ten krótki czas spędzony w ciszy był dla mnie wiecznością. Naprawdę chciałem znać jej odpowiedź. Jak najprędzej.
Dokładnie w momencie, kiedy o tym pomyślałem, podniosła twarz w moim kierunku. Łzy cały czas spływały po jej policzkach, a ja bardzo chciałem je zmazać.
- To tak strasznie zawstydzające... - szepnęła w końcu dziewczyna, patrząc mi w oczy - ale bardzo tego pragnę.
Wstrzymałem na chwilę oddech, kiedy to powiedziała, po czym uśmiechnąłem się szeroko, przytulając ją mocno.
- Czy to znaczy, że zwykły wypad na miasto właśnie zmienił się w randkę? - zapytałem i zaśmiałem się kiedy lekko uderzyła mnie pięścią w brzuch.

Opuś~? ^^

Od Ophelii Cd Izayi

Dotyk jego dłoni na mojej twarzy tak bardzo mnie rozpraszał, że dopiero po chwili zorientowałam się że zadał pytanie. Kolejną chwilę zajęło mi zrozumienie go, a gdy rozszyfrowałam je, kompletnie nie potrafiłam wydobyć z siebie głosu.
Co odpowiedzieć?
Izaya mi się podobał, to oczywiste, i to nie tylko z wyglądu, ale przede wszystkim lubiłam jego charakter. To, że miał zamiłowanie do tych samych rodzajów książek co ja, tak jak ja lubił obserwować ludzi i znał się na nich. Jego uszczypliwe poczucie humoru, ten subtelny sposób w jaki okazywał troskę swoim siostrom... i ten spokój, który mnie ogarniał, gdy byłam przy jego boku.
Cholernie się bałam. Zarówno powiedzieć tak, jak i odmówić. Bałam się że nieważne od decyzji wszystko schrzanię i jeśli zaczniemy ze sobą chodzić to rozstanie będzie mnie bolało bardziej niż gdybym teraz go odrzuciła.
Wzięłam drżący oddech i zorientowałam się że do oczu napłynęły mi łzy.
- Przepraszam, o nic nie pytałem, to za wcześnie, wie-
Zrobiłam krok do przodu i uwolniwszy dłoń z uściski chłopaka, objęłam go obiema rękami w pasie i schowałam twarz w jego piersi.
- Głupek. Teraz jest moja kolej, żeby mówić - powiedziałam, w pełni świadoma, że może mnie nie do końca zrozumieć.
Kiedy Izaya odwzajemnił mój uścisk, chociaż bardzo lekko, przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie.
Chrzanić ten strach, chciałam pobyć egoistką.
- To tak strasznie zawstydzające... - podniosłam głowę, żeby posłać chłopakowi szeroki uśmiech. Co tam, że przez łzy - ale bardzo tego pragnę.

Izaya..?
Eee tam.
dzięki tobie przynajmniej wróciła mi wena :'>

Od Izayi Cd Ophelii

To było urocze. Urocze i zabawne.
I trochę zawstydzające, zważając na fakt, że jeszcze chwilę temu serce waliło mi jak młot przez ten potok pytań o to jak zareaguje. Byłem taki zestresowany, a dopiero teraz to zauważyłem.
Zaśmiałem się, czując jak ciężar spada mi z serca.
- Jesteś urocza - wypaliłem, a Ophelia natychmiast poderwała twarz w moim kierunku. Na jej policzkach zakwitł przepiękny rumieniec.
- Ż-że co proszę? - zająknęła się, a ja uśmiechnąłem się ciepło i wolną dłonią przejechałem po jej policzku, który chwilę później w nią ująłem i zacząłem delikatnie kręcić kółka kciukiem na jej skórze.
- Hej, mój ty Sherlocku... - zacząłem, ale urwałem, zastanawiając się czy to nie za szybko.
- Tak?
Raz kozie śmierć.
- Co powiesz na małą zmianę..? Z przyjaciół na... Więcej..?

Op 0^0?
Nie mogłam się powstrzymać, hah

Od Ophelii Cd Izayi

Gdy poczułam ciepło obejmujące moją dłoń, drgnęłam po czym spojrzałam w dół. Widok palców Izayi zaciśniętych na mojej dłoni sprawił że nagle wszystkie rzeczy, o których mogłam myśleć, wyemigrowały z mojej głowy a na ich miejsce pojawiło się ciepło w piersi wraz z przyspieszeniem tętna.
O boże.
To się działo naprawdę?
- Um, wyglądałaśjakby ci było zimno, więc... - chłopak urwał wypowiedź w pół zdania, kiedy ścisnęłam dłoń, która trzymała moją.
- Zamknij się, Watsonie - mruknęłam i po chwili ciszy usłyszałam cichy śmiech.

Izaya?
Spoko, ja przepraszam że tak krótko ;-;

piątek, 2 grudnia 2016

Od Izayi Cd Ophelii

Podążyłem za dziewczyną, zastanawiając się czy rzeczywiście przed chwilą widziałem na jej twarzy rumieniec. Może wstydziła się upadku?
A może pojawił się z innego powodu..?
Gwałtownie pokręciłem głową, żeby odrzucić tę myśl. Nie, to niemożliwe.
- To gdzie idziemy? - zapytała Ophelia, zakładając buty. Chwilę później pomogłem jej z kurtką.
- Trochę pokluczymy po nowym mieście, a potem się zobaczy - odpowiedziałem.
Dziewczyna skinęła głową dla przyzwolenia.
Po tym otworzyłem drzwi i gdy oboje znaleźliśmy się na zewnątrz, zakluczyłem drzwi.
To niesamowite jak szybko pogoda potrafi zmienić się późną jesienią. Dopiero co było ciepło, a teraz przejmujący chłód mroził kości a wilgoć wskazywała na to że zbliża się deszcz. Spojrzałem na Ophelię, która zaciskała i rozluźniała palce obu rąk. Widziałem że było jej zimno.
Po chwili wahanie przybliżyłem się do niej i jak gdyby nigdy nic sięgnąłem do jej dłoni. Przecież mogę spróbować, a jak to jej się nie spodoba, zawsze mogę wykręcić się wymówką że chcę ją ogrzać. Z tymi myślami ująłem jej dłoń w swoją.

Op? Rozumiem. :v
i wybacz że tak długo
Theme by Bełt