Wróciłem do siebie i położyłem się od razu spać. Nie miałem siły na nic. Rano znów udałem się na trening, nie zabawiłem tam długo. Wszyscy dziś mnie denerwowali i mi przeszkadzali. A zwłaszcza koleżanka Wiktora, cały czas kręciła się gdzieś obok i zagadywała, poznał mnie z nią jakoś kilka dni temu, ale nie wiem po co. Później połaziłem po mieście, bez celu szwendałem się ulicami. Po czym wróciłem do akademii. Noc minęła mi bezsennie przez co spóźniłem się na dwie pierwsze lekcje. Nie rozmawiałem dziś nawet z Akane. Po lekcjach udałem się na spacer, wiedziałem, że ona idzie na jakieś zajęcia, czy coś. Trafiłem na drugi koniec miasta. Niby przypadkiem była tam i ona - znajoma Wiktora, której imienia nie pamiętam, albo nawet mi jej nie przedstawił. Nie ważne. Zaoferowała, że mnie podwiezie. Zgodziłem się niechętnie, ale musiałem jakoś wrócić do akademii. Kiedy dojechaliśmy wysiadłem, chciała ze mną jeszcze porozmawiać, więc poszła za mną do mojego pokoju.
- O czym chciałaś rozmawiać? - mruknąłem.
- Wróć. - powiedziała, a ja spojrzałem pytająco. - Wiktor prosił mnie abym z tobą o tym porozmawiała. Chce abyś wrócił do ekipy. Bez ciebie to nie to samo. Potrzebują cię. Wiktor cię potrzebuje, Zii też. Nawet Drakon chce abyś wrócił.
- Nigdy. - warknąłem.
- Dlaczego? - zapytała. - Przez tą dziewczynę? To nie będzie pierwszy raz kiedy znikniesz jakiejś bez słowa. To było dla ciebie normą. A teraz? Grzeczny piesek ze swoją panią. - warknęła.
- Zamknij się! - warknąłem. Ona wystraszyła się i natychmiast zamilkła. - Powiedz Wiktorowi, Drakonowi i każdemu innemu, że nie zamierzam wracać. Skończyłem z tym wszystkim i nie chcę wracać.
- Chcesz. Podświadomie tego pragniesz. Chcesz móc znów być wolny. Potrzebujesz tego, jak narkotyków. Myślisz, że nie wiemy co ostatnio odwaliłeś? Nie da się tak z dnia na dzień z tym wszystkim skończyć. I nie rozumiem czemu tak trzymasz się z tą dziewczyną. Może i wtedy ci pomogła, ale gdybyś nie odszedł to nigdy byś nie pozwolił aby ratowała cię dziewczyna. A zwłaszcza, że kiedyś budziłeś postrach w każdym. A teraz co?
- Zmieniłem się. - mruknąłem.
- Wierzysz w to? To dlaczego przyjąłeś teczkę od Zii'ego? Dlaczego wziąłeś jedną, a może dwie działki? Dlaczego nie zerwiesz z nami wszystkimi kontaktu na zawsze? Sam się do nas pakujesz. Wróciłeś do Wiktora, świadomie aby powrócić do formy, podświadomie, bo nie chcesz stracić kontaktu.
- Chyba powinnaś już iść. - warknąłem.
Kobieta wyszła bez słowa. Sam wyszedłem aby się przejść, po drodze spotkałem Rafaela i Akane. Ona dziwnie się zachowywała, czego nie dało się nie zauważyć. Ale kiedy usłyszałem słowa Rafaela myślałem, że go zabiję. Wpatrywałem się w niego morderczo.
- Anthony, spokojnie. - uśmiechnął się niezręcznie.
- Spokojnie? - wydusiłem.
- C-coś się stało?? - zapytał nerwowo.
- Nic. No co ty. - warknąłem i szybko udałem się do siebie.
Rafael myślał pewnie, że go zabiję. Zrobiłbym to, ale zdążyłem zauważyć, że Akane się do niego przywiązała. Po głowie chodziły mi słowa kobiety " Grzeczny piesek ze swoją panią. ", o co jej chodziło? Prawda, zmieniłem się, ale czy aż tak? To jest wręcz niemożliwe... Wpadłem do swojego pokoju, szybko przeszukałem cały pokój, nerwy i emocje wzięły górę, w końcu znalazłem teczkę od Zii'ego. Otworzyłem ją, było tam wszystko. Chwilę zawahałem się patrząc na to. Jednak nie ja rządziłem teraz swoim umysłem, wyciągnąłem małe fiolki z narkotykiem i strzykawki. Wbijając igłę i napuszczając płynny narkotyk nie zawahałem się już ani razu. Chciałem poczuć ulgę jaką daje morfina, przestać czuć ból. Jak zawsze - zadziałało. Już po chwili czułem błogi stan bez jakiegokolwiek bólu, wiedziałem, ze teraz nie powinienem wychodzić ale udałem się na dach. Gdzie zresztą znalazłem Akane. Moja świadomość była zaćmiona dlatego nie panowałem do końca nad sobą.
- Może w końcu mi powiesz? - warknąłem.
- Anthony? O co chodzi? - zapytała lekko zdezorientowana.
- Nie udawaj. Myślałaś, że się nie dowiem? Tylko po co cała ta szopka? Mogłaś odejść od razu. - mówiłem z lekka podniesionym głosem.
- O czym ty mówisz?
- O Rafaelu. Dlaczego po prostu nie odeszłaś? Miałaś tyle okazji aby to zrobić. Ale nie. Ty wolałaś udawać i mnie oszukiwać. Że niby wszystko między nami jest w porządku. - warknąłem.
- Ale A-Chan. To nie tak.
- A jak niby?
- Dasz mi to wytłumaczyć?
- Nie ma tu co tłumaczyć. Rozumiem już wszystko. Wszystko stało się jasne. Nie będę cię zatrzymywał. Życzę tylko szczęścia. Razem z nim. - spuściłem wzrok, nie mogłem tego wszystkiego znieść, ból powrócił.
Musiałem go stłamsić. Zbiegłem z dachu do swojego pokoju i tam wziąłem jeszcze jeden zastrzyk, tym razem pełny. Wróciłem na dach, ale jej tam nie było. Usiadłem na krawędzi i spuściłem nogi w dół. Patrzyłem się tam, było dość wysoko, ale gdybym skoczył pewnie daliby radę mnie uratować. Niestety nasza szkoła jest dosyć niska. Musiałbym wejść wyżej. Najlepiej na dziesiąte piętro.
- Gdybym skoczył, ktoś by zatęsknił? - mruknąłem sam do siebie.
Akane? Wybacz dramę xd Mam teraz taki czas, że dramy piszę xd
- O czym chciałaś rozmawiać? - mruknąłem.
- Wróć. - powiedziała, a ja spojrzałem pytająco. - Wiktor prosił mnie abym z tobą o tym porozmawiała. Chce abyś wrócił do ekipy. Bez ciebie to nie to samo. Potrzebują cię. Wiktor cię potrzebuje, Zii też. Nawet Drakon chce abyś wrócił.
- Nigdy. - warknąłem.
- Dlaczego? - zapytała. - Przez tą dziewczynę? To nie będzie pierwszy raz kiedy znikniesz jakiejś bez słowa. To było dla ciebie normą. A teraz? Grzeczny piesek ze swoją panią. - warknęła.
- Zamknij się! - warknąłem. Ona wystraszyła się i natychmiast zamilkła. - Powiedz Wiktorowi, Drakonowi i każdemu innemu, że nie zamierzam wracać. Skończyłem z tym wszystkim i nie chcę wracać.
- Chcesz. Podświadomie tego pragniesz. Chcesz móc znów być wolny. Potrzebujesz tego, jak narkotyków. Myślisz, że nie wiemy co ostatnio odwaliłeś? Nie da się tak z dnia na dzień z tym wszystkim skończyć. I nie rozumiem czemu tak trzymasz się z tą dziewczyną. Może i wtedy ci pomogła, ale gdybyś nie odszedł to nigdy byś nie pozwolił aby ratowała cię dziewczyna. A zwłaszcza, że kiedyś budziłeś postrach w każdym. A teraz co?
- Zmieniłem się. - mruknąłem.
- Wierzysz w to? To dlaczego przyjąłeś teczkę od Zii'ego? Dlaczego wziąłeś jedną, a może dwie działki? Dlaczego nie zerwiesz z nami wszystkimi kontaktu na zawsze? Sam się do nas pakujesz. Wróciłeś do Wiktora, świadomie aby powrócić do formy, podświadomie, bo nie chcesz stracić kontaktu.
- Chyba powinnaś już iść. - warknąłem.
Kobieta wyszła bez słowa. Sam wyszedłem aby się przejść, po drodze spotkałem Rafaela i Akane. Ona dziwnie się zachowywała, czego nie dało się nie zauważyć. Ale kiedy usłyszałem słowa Rafaela myślałem, że go zabiję. Wpatrywałem się w niego morderczo.
- Anthony, spokojnie. - uśmiechnął się niezręcznie.
- Spokojnie? - wydusiłem.
- C-coś się stało?? - zapytał nerwowo.
- Nic. No co ty. - warknąłem i szybko udałem się do siebie.
Rafael myślał pewnie, że go zabiję. Zrobiłbym to, ale zdążyłem zauważyć, że Akane się do niego przywiązała. Po głowie chodziły mi słowa kobiety " Grzeczny piesek ze swoją panią. ", o co jej chodziło? Prawda, zmieniłem się, ale czy aż tak? To jest wręcz niemożliwe... Wpadłem do swojego pokoju, szybko przeszukałem cały pokój, nerwy i emocje wzięły górę, w końcu znalazłem teczkę od Zii'ego. Otworzyłem ją, było tam wszystko. Chwilę zawahałem się patrząc na to. Jednak nie ja rządziłem teraz swoim umysłem, wyciągnąłem małe fiolki z narkotykiem i strzykawki. Wbijając igłę i napuszczając płynny narkotyk nie zawahałem się już ani razu. Chciałem poczuć ulgę jaką daje morfina, przestać czuć ból. Jak zawsze - zadziałało. Już po chwili czułem błogi stan bez jakiegokolwiek bólu, wiedziałem, ze teraz nie powinienem wychodzić ale udałem się na dach. Gdzie zresztą znalazłem Akane. Moja świadomość była zaćmiona dlatego nie panowałem do końca nad sobą.
- Może w końcu mi powiesz? - warknąłem.
- Anthony? O co chodzi? - zapytała lekko zdezorientowana.
- Nie udawaj. Myślałaś, że się nie dowiem? Tylko po co cała ta szopka? Mogłaś odejść od razu. - mówiłem z lekka podniesionym głosem.
- O czym ty mówisz?
- O Rafaelu. Dlaczego po prostu nie odeszłaś? Miałaś tyle okazji aby to zrobić. Ale nie. Ty wolałaś udawać i mnie oszukiwać. Że niby wszystko między nami jest w porządku. - warknąłem.
- Ale A-Chan. To nie tak.
- A jak niby?
- Dasz mi to wytłumaczyć?
- Nie ma tu co tłumaczyć. Rozumiem już wszystko. Wszystko stało się jasne. Nie będę cię zatrzymywał. Życzę tylko szczęścia. Razem z nim. - spuściłem wzrok, nie mogłem tego wszystkiego znieść, ból powrócił.
Musiałem go stłamsić. Zbiegłem z dachu do swojego pokoju i tam wziąłem jeszcze jeden zastrzyk, tym razem pełny. Wróciłem na dach, ale jej tam nie było. Usiadłem na krawędzi i spuściłem nogi w dół. Patrzyłem się tam, było dość wysoko, ale gdybym skoczył pewnie daliby radę mnie uratować. Niestety nasza szkoła jest dosyć niska. Musiałbym wejść wyżej. Najlepiej na dziesiąte piętro.
- Gdybym skoczył, ktoś by zatęsknił? - mruknąłem sam do siebie.
Akane? Wybacz dramę xd Mam teraz taki czas, że dramy piszę xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz