- Oliver, co ty na to, żeby podzielić się po pół rachunkiem?
Michael spojrzał na mojego brata, który pośpiesznie przełknął ostatni kawałek pizzy i przetarł serwetką policzek ubrudzony sosem pomidorowym.
- Nawet się nie wygłupiaj. Pomogłeś mojej siostrze z tym pudłami, więc w zamian, to ja stawiam całą pizze.
- Oliver ma racje, naprawdę – wtrąciłam i uśmiechnęłam się do Michaela.
- Skoro tak stawiacie sprawę, chyba zostałem przegłosowany. Ale tak łatwo nie odpuszczę i następnym razem to ja zapraszam was na coś dobrego – odpowiedział i odwzajemnił mój uśmiech.
- Dobrze młodzieży, w takim razie ja pójdę zapłacić a wy poczekajcie na mnie obok samochodu.
Razem z Michaelem ruszyliśmy w stronę drzwi. Wychodząc, odwróciłam się i przewróciłam oczami widząc brata zmierzającego pewnym krokiem w stronę jasnowłosej kelnerki.
- Przepraszam cię za niego, nigdy nie przepuści nadarzającej się okazji. Szczególnie takiej o blond włosach.
- Nie przejmuj się. Powiem ci w tajemnicy, że jestem już przyzwyczajony do takich rzeczy, znało się mnóstwo osób.
- Na szczęście patrząc po tobie nie wszyscy chłopcy są tacy – odparłam, po czym odwróciłam wzrok. Jak zwykle musiałam palnąć coś nieodpowiedniego.
- Potraktuję to jako komplement - Michael zaśmiał się widząc moje zakłopotanie.
Odchrząknęłam, nerwowo ściskając pasek mojej torebki.
- A co się tu wyprawia? Tak to jest zostawić was na chwilę samych.
Aż podskoczyłam słysząc słowa brata.
- Tylko rozmawialiśmy – wydukałam i spojrzałam na Michaela który kiwnął twierdząco głową.
- Niech wam będzie. Przecież ja was nie zmuszę, jak nie chcecie mówić, to nie. Więc teraz kurs supermarket?
- Brat i Immi skróciliby mnie o głowę gdybym nie kupił im mleka, karmy i coli.
- No na to nie jestem w stanie im pozwolić, w takim razie komu w drogę, temu czas. Siadajcie.
Razem z Michaelem usiedliśmy na tyle. Oliver jak zwykle nie mógł opanować tego swojego jednoznacznego uśmieszku.
- Tak? A cóż to za karcące spojrzenie moja droga? – spytał, gdy nasze spojrzenia spotkały się w lusterku.
Natychmiast przesunęłam się w stronę drzwi i oparłam łokcie o szybę. Przez całą drogę siedziałam tak w milczeniu przysłuchując się rozmowom chłopców. Najpierw głównym tematem było prawo jazdy, a później muzyka. Jak zwykle skończyło się na koncercie solowym Olinka który wkręcił Michaela w samochodowe karaoke.
< Miś? Strasznie Cię przepraszam za moje tempo odpisywania i jakość opowiadania. Od jakiegoś czasu wena kompletnie odmawia posłuszeństwa. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz