niedziela, 1 kwietnia 2018

Od Ursuli CD Finneya

I tak resztę stania w tym sklepie przemilczałam. Zrezygnowałam z przeklętych czekoladowych chrupek, kiedy Finney zapytał, czy czegoś potrzebuję. Nie chciałam, aby coś mi kupował. Przecież robił już dla mnie naleśniki i zabiera do miejsca gdzie jest kot. Dosyć tych cholernych przyjemności Ursula.
Dziwnie się poczułam, że się zapytałam, wolałam już nawet nic nie mówić i nigdzie się nie rozglądać.
Po prostu stałam cicho, z rękami w kieszeni kurtki i wpatrywałam się w swoje glany, czasami w buty chłopaka lub po prostu w podłogę sklepową.
Zazwyczaj stałam tak, kiedy byłam sama na zakupach z matką. Tylko ja spuszczałam głowę w ten sposób, aby moje włosy ukryły uszy, w których miałam słuchawki. Nie lubiłam słuchać matki, nadaje niczym katarynka, że nikt cierpliwy nie wstrzymałby tego. Czasami zastanawiałam się jakim cudem mój ojciec tyle z nią wytrzymał.
Podobno małżeństwa polegają na wzajemnym wkurwianiu się i pytaniu drugiej osoby co chciałaby zjeść…tak do śmierci albo rozwodu. Tak, nawet lubię memy, mimo że większość mało mnie śmieszy. Znajdą się takie perełki, które mnie rozbawią do płaczu.
Ciekawe czy Finney lubi memy. Może o to zapytam, kiedy zaczniemy jakąś sztywną rozmowę podczas tych naleśników?
Jestem zdesperowana i nie potrafię gadać z ludźmi. Tak, wiem. Chyba to od kilku znajomych z Internetu słyszałam.
Warto ułożyć sobie pytania teraz, aby potem nie siedzieć w ciszy. Znaczy mi osobiście cisza nie przeszkadza, mogę bardzo długo czekać, aż druga osoba wreszcie zdobędzie się na odwagę i coś wyduka. Jednakże stwierdzam, że w dupę będzie to spotkanie, jeśli chociaż będziemy wymieniać między sobą parę zdań.
Zadawanie banalnych, nic niewznoszących do obrazu człowieka pytań może tak naprawdę ładnie zapełnić czas. Wydaje nam się, że tak obficie sobie pogadaliśmy z inną osobą, chodź w rzeczywistości gadaliśmy tylko o zwykłych głupotach.
Cisza towarzyszyła nam w drodze do domu koleżanki Finneya. Żadne nie miało odwagi się odezwać. Ja, bo wciąż czułam się nieco speszona a on…wydawało mi się, że jest zdezorientowany, chociaż osobiście miałam wrażenie, że on często taki jest. Może źle go postrzegam, ale mało mogę się dowiedzieć po jego mimikach i gestach.
Czuję, że oboje pokazujemy sobie nawzajem fałszywe karty swojej osobowości. Mogę się mylić co do niego oczywiście, to wciąż przecież wrażenie. Jestem istotą ludzką. Znaczy wolałabym być szczerze demonem no ale bywa, jestem niestety istotą ludzką i mam prawo się mylić…chociaż…
Jak tak bardziej się zastanowić to wszystko jest zdolne do błędów, nie tylko ludzie…
Właściwie, o czym ja prowadzę tę dyskusję ze swoim wewnętrznym głosem?
To był właśnie ten minus. Mało mówię, co myślę i zbiera się syf w mojej głowie, który powoli zaczyna się wysypywać i proszę bardzo, mamy tego efekt.
Na całe szczęście mozolne wysypywanie się syfu z mojej szafy zwanej umysłem zostało przerwane. Ktoś chwycił drzwi i mocno je domknął.
Słysząc miauczenie kota…wow, pobudziłam się i to bardzo. To było podekscytowanie, tak. Nawet chyba poczułam, że rumienię się nieco po twarzy i nie wyglądam już chyba jak trup.
KOT. To teraz było wszystko o czym mogłam wstanie myśleć.
Finney ledwo otworzył drzwi a ja wparowałam do środka i spojrzałam na tego przeuroczego, miauczącego futrzaka.
Ludzie, demony i inne stworzenia. Patrzcie. Toż to rozkosz.
Bardzo łatwo zdobyłam jego zaufanie. POLUBIŁ MNIE! Moje głaskanie musiało mu się spodobać. Wzięłam go na ręce i miziałam jego cudne, puszyste futerko bez opamiętania. Przez moment nawet nie słyszałam co chłopak do mnie mówi. Głaskałam to cudo matki natury i bawiłam się z nim.
Dopiero po chwili dostałam realizacji, że Finny Boy coś przecież do mnie mówi i się pyta.
Spojrzałam na niego, wciąż pozwalając Kotowi gryźć oraz drapać moją chudą dłoń.
- Um… - spojrzałam na kota, a następnie na Finneya.
Chłopak delikatnie się uśmiechnął.
- Ano tak. W takim razie będę w kuchni jak by coś – mruknął i skierował się właśnie w tym kierunku.
Może później. Najpierw muszę pobawić się z tą rozkoszną kreaturą.
(Finney? Wybacz, że znów tak słabo...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt