wtorek, 23 sierpnia 2016

Od Aeise

Każde mijane drzewo niczym nie różniło się od poprzedniego. Czułam jak drżą mi ręce, a zimne powietrze, które wpadało przez otwarte okno kierowcy objęło je zimnym powiewem. Chciałam złapać kogoś za dłoń, lecz los chciał, ze w aucie byłam całkowicie sama, nie licząc kierowcy, który przez całą drogę zdawał się nie zwracać na mnie uwagi. Był to mężczyzna niewiele starszy ode mnie. Na jego twarzy rysowało się skupienie, które rozpoznałam po mocno ściągniętych brwiach i mocno zaciśniętych ustach, które z kolei zdawały się tworzyć cienką linię. Nasza rozmowa ograniczała się do chwilowych zerkań. Mówiła za nas kobieta w radiu, która podawała prognozę pogody, po czym po niej usłyszałam głos - tym razem niższy, a jednocześnie bardziej niepokojący.
- Dokładnie trzy godziny temu z więzienia z Paryża uciekł niebezpieczny przestępca. Funkcjonariusze twierdzą, że nic nie przeoczyli, a jednak mężczyzna jest uzbrojony w kuchenny nóż i stanowi niebezpieczeństwo dla innych. - Kierowca chciał przełączyć stacje,lecz zatrzymałam go ruchem ręki i blokując pokrętło radia. Doskonale wiedziałam o kim mówią. - 24 letni mężczyzna o jasnej cerze i ciemnych włosach, i niebieskich oczach. Najprawdopodobniej nadal w stroju więziennym. Przemieszcza się pieszo, lecz to tylko kwestia czasu. Poszukiwany nazywa się...
- ...Remus Winchester - dokończyłam wraz z prezenterką. Na twarzy kierowcy pojawiło się zmieszanie. Z jednej strony było to przerażenia, a jednak zauważyłam też iskierkę ciekawości. Od zawsze uwielbiałam przyglądać się ludziom, a Remus wolał ich okradać. Już od młodego stwarzał problemy, choć dla mnie był wzorowym bratem. Wolałam jego od Dean'a, który nigdy nie pozwalał mi nic zrobić. "Zrobisz sobie krzywdę - powtarzał w kółko". Remus uwielbiał niebezpieczeństwo i odrobinę adrenaliny. W wieku siedmiu lat skoczył z drugiego piętra. Na szczęście skończył tylko z połamanymi kośćmi, które szybko się zrosły. Jednak ten sam chłopak zabił człowieka. Tylko fakt, że sam oddał się w ręce policji sprawił, że byłam w stanie mu wybaczyć. Poczułam jak pojedyncza łza płynie wolno po moim policzku. Wróciłam na tylny fotel i ponownie spojrzałam przez małe okno auta. Byliśmy na miejscu. Szkoła wydawała się o wiele większa niż na zdjęciach. Znowu byłam "ta nowa". Miałam tylko nadzieję, ze mój francuski akcent nie będzie aż tak zauważalny. Mój angielski nie był idealny i czasami miewam problemy ze znalezieniem odpowiedniego słowa. Wtedy zwykle zaczynam mówić po francusku, a mój słuchacz... No cóż, nic nie rozumie. Wysiadłam z czarnego auta i wyciągnęłam ze sobą czarną walizkę. Tak, bardzo lubię ten kolor. Wzięłam głęboki wdech. Kierowca bez słowa odjechał, zanim zdałam sobie sprawę, że zostawiłam tam swój odtwarzacz. Wszystkie moje ulubione kawałki odjechały w siną dal. Mam nadzieję, że znajdę kogoś z podobnym gustem muzycznym, albo ściągnę jakieś utwory z internetu. Weszłam przez drzwi Akademika do długiego holu. Było już naprawdę późno, a ja miałam przyjechać dopiero jutro rano. Nie zdziwiłam się więc, że na nikogo nie natrafiłam. Nie miałam jednak kluczyka do pokoju więc kąpiel i sen dzisiaj nie będzie mi towarzyszył. Zostawiłam walizkę i ruszyłam w głąb korytarza. Może nie było to zbyt mądre posunięcie, ale i tak było tu pusto. Na ścianach wisiały liczne dyplomy, lecz było zbyt ciemno bym mogła coś przeczytać. Lekarze twierdzą, ze mam doskonały wzrok, ale nie jestem kotem, który może nocami polować na myszy. Znużona wróciłam do miejsca, z którego przyszłam. Usiadłam na walizce i pozostało mi tylko bezczynne czekanie. Los jednak zesłał mi dobrego anioła stróża. Ktoś ze szkoły - nie potrafiłam określić płci- stał przede mną z wyciągnięta dłonią. Po chwili błysk metalu zaświecił w moich oczach. Gdybym nie była ostatnią ofiarą losu podziękowałabym, ale tylko sięgnęłam dłonią i kiwnęłam głową. Nieznajomy - obstawiam, ze był to chłopak, gdyż jego dłonie były zdecydowanie zbyt szorstkie by należały do dziewczyny - nie dawał jednak za wygraną. Klucz nadal znajdował w jego posiadaniu. Przewróciłam oczami dając mu do zrozumienia, że wcale mnie to nie bawi.
- Byłabym wdzięczna... - mój głos lekko zadrżał -...gdybyś oddał mi ten klucz.

Czy trafię dziś do pokoju?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt