Izaya mruknął coś pod nosem i chyba nie było to w języku angielskim.
- No chodźmy, albo spóźnimy się na imprezę. - pociągnęłam go za nadgarstek, bo na tę krótką wymianę zdań zatrzymaliśmy się w miejscu.
Do galerii nie było wcale daleko, bo po piętnastu minutach szliśmy jej rozświetlonym pasażem, mijając sklepy z ciuchami i kwiaciarnie.
Zatrzymaliśmy się pod fontanną obok której były ruchome schody. Nad nami znajdował się naprawdę świetny punkt obserwacyjny, do którego chciałam zabrać chłopaka w ramach przeprosin za to że musiał słuchać żalów Xaviera. Tylko zastanawiałam się dlaczego tamte dziewczyny się tak na nas gapiły...
- Wiesz, że już dawno temu mogłaś puścić moją rękę?
Odskoczyłam od Izayi, czując gorąco napływające do twarzy.
- O Boże, przepraszam!
Chłopak zaniósł się śmiechem, kręcąc głową.
- Wyglądasz na zamyśloną. - zmienił temat, za co byłam mu wdzięczna.
- Chciałam ci coś pokazać. - mruknęłam - Ale też zabrać do klubu i nie mamy dużo czasu bo koncert zaczyna się o dziewiętnastej... - ruszyłam w stronę ruchomych schodów, a Izaya podążył za mną, posyłając zalotne uśmiechy w stronę mijanych dziewczyn.
- Musisz? - warknęłam w końcu, a on posłał mi rozbawione spojrzenie.
- A co? Jesteś zazdrosna?
Wywróciłam oczami.
- Bardziej zażenowana.
Wzruszył ramionami i przystanął, widząc jak siadam na ławeczce i klepię miejsce obok siebie, żeby tam usiadł.
- To co chciałaś mi pokazać?
Odwróciłam się w drugą stronę, przerzucając nogi nad ławką.
- To. - wskazałam przed siebie i kątem oka zobaczyłam jak chłopak się uśmiecha.
- Punkt obserwacyjny.
- Owszem. - odwzajemniłam uśmiech.
Izaya? 0^0
- No chodźmy, albo spóźnimy się na imprezę. - pociągnęłam go za nadgarstek, bo na tę krótką wymianę zdań zatrzymaliśmy się w miejscu.
Do galerii nie było wcale daleko, bo po piętnastu minutach szliśmy jej rozświetlonym pasażem, mijając sklepy z ciuchami i kwiaciarnie.
Zatrzymaliśmy się pod fontanną obok której były ruchome schody. Nad nami znajdował się naprawdę świetny punkt obserwacyjny, do którego chciałam zabrać chłopaka w ramach przeprosin za to że musiał słuchać żalów Xaviera. Tylko zastanawiałam się dlaczego tamte dziewczyny się tak na nas gapiły...
- Wiesz, że już dawno temu mogłaś puścić moją rękę?
Odskoczyłam od Izayi, czując gorąco napływające do twarzy.
- O Boże, przepraszam!
Chłopak zaniósł się śmiechem, kręcąc głową.
- Wyglądasz na zamyśloną. - zmienił temat, za co byłam mu wdzięczna.
- Chciałam ci coś pokazać. - mruknęłam - Ale też zabrać do klubu i nie mamy dużo czasu bo koncert zaczyna się o dziewiętnastej... - ruszyłam w stronę ruchomych schodów, a Izaya podążył za mną, posyłając zalotne uśmiechy w stronę mijanych dziewczyn.
- Musisz? - warknęłam w końcu, a on posłał mi rozbawione spojrzenie.
- A co? Jesteś zazdrosna?
Wywróciłam oczami.
- Bardziej zażenowana.
Wzruszył ramionami i przystanął, widząc jak siadam na ławeczce i klepię miejsce obok siebie, żeby tam usiadł.
- To co chciałaś mi pokazać?
Odwróciłam się w drugą stronę, przerzucając nogi nad ławką.
- To. - wskazałam przed siebie i kątem oka zobaczyłam jak chłopak się uśmiecha.
- Punkt obserwacyjny.
- Owszem. - odwzajemniłam uśmiech.
Izaya? 0^0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz