- Aha. - przez chwilę patrzyłam na chłopaka, obserwując jak w ręce obraca mój telefon.
- Oddasz mi moją komórkę? - zapytałam w końcu, ale najwyraźniej dokładnie w tym momencie Xavier odebrał telefon, bo mój towarzysz rzucił urządzenie w moją stronę nie patrząc na mnie.
- Izaya - odpowiedział za to na pytanie rzucone na linii, a ja tylko westchnęłam z irytacją i zamknęłam drzwi, mamrocząc "dobranoc".
Kusiło mnie żeby od razu walnąć się na łóżko, ale nie chciałam sobie tak od razu pognieść nowych ubrań, więc rozebrałam sie do bielizny, odkładając rzeczy na krzesło i zwinęłam się pod kołdrą.
Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej, co było dla mnie naprawdę wyjątkowym wydarzeniem, bo zwykle nie jestem w stanie spać dłużej niż do piątej. Do tego bolała mnie głowa i suszyło w gardle.
Nigdy więcej nie ruszę alkoholu.
Z jękiem zwlokłam się z łóżka i rozpoczęłam poranny rytuał, który zajmował mi tak dużo czasu jak nigdy. Kiedy jednak w końcu udało mi się założyć te cholerne skarpetki powloklam sie w stronę stołówki, zadowolona z faktu ze przynajmniej nie spóźniłam sie na śniadanie... Co tam że dobiegało końca...
ugh i ten zwyczajowy hałas...
Gdy skończyłam jeść, wyłuskałam z kieszeni komórkę i rozpoczęłam poszukiwanie numeru Izayi, który ukazał mi się bod nazwą "Izaya - twój rycerz w srebrnej zbroi <3".
Ze zirytowanym pomrukiem zmieniłam nazwę na "Dzieciak Izaya" i wykręciłam numer, raczej nie bardzo zaskoczona faktem, że odebrał po drugim sygnale.
- "Zaspałaś?" - przywitał się głośno, na co odsunęłam słuchawkę od ucha.
- Ciebie też miło słyszeć - odwarknęłam.
Izaya?
- Oddasz mi moją komórkę? - zapytałam w końcu, ale najwyraźniej dokładnie w tym momencie Xavier odebrał telefon, bo mój towarzysz rzucił urządzenie w moją stronę nie patrząc na mnie.
- Izaya - odpowiedział za to na pytanie rzucone na linii, a ja tylko westchnęłam z irytacją i zamknęłam drzwi, mamrocząc "dobranoc".
Kusiło mnie żeby od razu walnąć się na łóżko, ale nie chciałam sobie tak od razu pognieść nowych ubrań, więc rozebrałam sie do bielizny, odkładając rzeczy na krzesło i zwinęłam się pod kołdrą.
Następnego dnia obudziłam się o dziesiątej, co było dla mnie naprawdę wyjątkowym wydarzeniem, bo zwykle nie jestem w stanie spać dłużej niż do piątej. Do tego bolała mnie głowa i suszyło w gardle.
Nigdy więcej nie ruszę alkoholu.
Z jękiem zwlokłam się z łóżka i rozpoczęłam poranny rytuał, który zajmował mi tak dużo czasu jak nigdy. Kiedy jednak w końcu udało mi się założyć te cholerne skarpetki powloklam sie w stronę stołówki, zadowolona z faktu ze przynajmniej nie spóźniłam sie na śniadanie... Co tam że dobiegało końca...
ugh i ten zwyczajowy hałas...
Gdy skończyłam jeść, wyłuskałam z kieszeni komórkę i rozpoczęłam poszukiwanie numeru Izayi, który ukazał mi się bod nazwą "Izaya - twój rycerz w srebrnej zbroi <3".
Ze zirytowanym pomrukiem zmieniłam nazwę na "Dzieciak Izaya" i wykręciłam numer, raczej nie bardzo zaskoczona faktem, że odebrał po drugim sygnale.
- "Zaspałaś?" - przywitał się głośno, na co odsunęłam słuchawkę od ucha.
- Ciebie też miło słyszeć - odwarknęłam.
Izaya?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz