- Lepiej nie. - mruknąłem, a dziewczyna napompowała policzki.
- Czemu? - zażądała.
- Strasznie fałszuję, tylko byś potem narzekała.
Dziewczyna zaśmiała się i trzepnęła mnie otwartą dłonią w ramię.
- Przesadzasz!
- Wcale nie. - obruszyłem się - Akurat na muzyce znam się bardzo dobrze.
- Och doprawdy? - posłała mi prowokujący uśmieszek.
- Doprawdy.
- A jakim to prawem? - kontynuowała.
Pewnie jak jej powiem zażąda żebym dla niej zagrał, ale lepsze to niż śpiewanie w moim wykonaniu.
- Od szóstego roku życia gram na fortepianie. - Wzruszyłem ramionami, a ona prychnęła.
- Mówisz jakby to nie było nic wielkiego.
- Dla mnie nie jest. Miałem prywatne lekcje i tak dalej, ale teraz czasem sobie usiądę i poplumkam.
Zachichotała.
- Fajne słowo - wytłumaczyła, kiedy posłałem jej pytające spojrzenie.
- Czyli powiadasz że śpiewać nie umiesz ale grać na fortepianie już umiesz? - kontynuowała a ja skinąłem głową - No to nie będziesz miał nic przeciwko pokazaniu jaki to z ciebie wirtuoz?
Wywróciłem oczami.
- Goń się.
Zaśmiała się, stając przed drzwiami do swojego pokoju.
- Podsumowując: jesteś mi winny spotkanie z twoimi siostrami i koncert fortepianowy...
- Na to wygląda...
- Świetnie! - otworzyła drzwi i zniknęła za nimi.
- No właśnie! - jej głowa wyjrzała na korytarz, gdy wyciągnęła w moją stronę komórkę - Daj mi swój numer to się jutro umówimy gdzie i o której mam wpaść.
Wziąłem urządzenie do ręki.
- Rozumiem ze jak tego nie zrobię, nie dasz mi spokoju?
- A dzie! Od czwartej będę chodzić od domu do domu i pytać czy tam mieszkacie. - wyszczerzyła się.
- Aha, czyli nie mam wyboru, bo inaczej całe miasteczko mnie znienawidzi? - upewniłem się, na co ona pokiwała głową.
Z westchnieniem wpisałem numer swojej nowej komórki do jej telefonu i go zapisałem, po czym wyszukałem u niej numer do Xaviera i przepisałem go do siebie.
- Co robisz?
- Twój kuzynek kazał mi dać znać jak cię odprowadzę. - wytłumaczyłem, przykładając urządzenie do ucha.
Op? Nie no spoko. Wiesz dobrze że sama tak często mam
Dziś
- Czemu? - zażądała.
- Strasznie fałszuję, tylko byś potem narzekała.
Dziewczyna zaśmiała się i trzepnęła mnie otwartą dłonią w ramię.
- Przesadzasz!
- Wcale nie. - obruszyłem się - Akurat na muzyce znam się bardzo dobrze.
- Och doprawdy? - posłała mi prowokujący uśmieszek.
- Doprawdy.
- A jakim to prawem? - kontynuowała.
Pewnie jak jej powiem zażąda żebym dla niej zagrał, ale lepsze to niż śpiewanie w moim wykonaniu.
- Od szóstego roku życia gram na fortepianie. - Wzruszyłem ramionami, a ona prychnęła.
- Mówisz jakby to nie było nic wielkiego.
- Dla mnie nie jest. Miałem prywatne lekcje i tak dalej, ale teraz czasem sobie usiądę i poplumkam.
Zachichotała.
- Fajne słowo - wytłumaczyła, kiedy posłałem jej pytające spojrzenie.
- Czyli powiadasz że śpiewać nie umiesz ale grać na fortepianie już umiesz? - kontynuowała a ja skinąłem głową - No to nie będziesz miał nic przeciwko pokazaniu jaki to z ciebie wirtuoz?
Wywróciłem oczami.
- Goń się.
Zaśmiała się, stając przed drzwiami do swojego pokoju.
- Podsumowując: jesteś mi winny spotkanie z twoimi siostrami i koncert fortepianowy...
- Na to wygląda...
- Świetnie! - otworzyła drzwi i zniknęła za nimi.
- No właśnie! - jej głowa wyjrzała na korytarz, gdy wyciągnęła w moją stronę komórkę - Daj mi swój numer to się jutro umówimy gdzie i o której mam wpaść.
Wziąłem urządzenie do ręki.
- Rozumiem ze jak tego nie zrobię, nie dasz mi spokoju?
- A dzie! Od czwartej będę chodzić od domu do domu i pytać czy tam mieszkacie. - wyszczerzyła się.
- Aha, czyli nie mam wyboru, bo inaczej całe miasteczko mnie znienawidzi? - upewniłem się, na co ona pokiwała głową.
Z westchnieniem wpisałem numer swojej nowej komórki do jej telefonu i go zapisałem, po czym wyszukałem u niej numer do Xaviera i przepisałem go do siebie.
- Co robisz?
- Twój kuzynek kazał mi dać znać jak cię odprowadzę. - wytłumaczyłem, przykładając urządzenie do ucha.
Op? Nie no spoko. Wiesz dobrze że sama tak często mam
Dziś
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz