czwartek, 2 listopada 2017

Od Astrid CD Michaela

- A jak wyglądam?
- Dobrze.
- Nie zmyślaj. – padłam na łóżko. – Co tak wcześnie mnie odwiedzasz, lekcje się już skończyły?
- Zaraz będę musiał na nie uciekać. Przyniosłem ci coś do jedzenia.
- Nie jestem głodna. Jest mi zimno.
- To wskakuj pod kołderkę.
- Zmęczona… Nie chce mi się.
- Astrid, musisz odpoczywać. Wyspałaś się, chociaż?
- Katar mnie w nocy męczył. Jestem padnięta. Idź sobie, nie patrz na mnie, jak jestem w takim stanie. – pociągnęłam nosem i kaszlnęłam.
- Zejdź z kołdry i się przykryj. – chłopak złapał za krawędź kołdry.
Nie miałam siły walczyć, wstałam tylko na chwilkę, by Michael mógł zrobić mi miejsce i przykryć pierzyną.
- Naprawdę idź już. Potrzebuję spokoju i jeszcze się na lekcje spóźnisz.
- Jasne, przyjdę jeszcze później i powiem twojemu wychowawcy, że jesteś chora.
- Dzięki.
Michael ruszył na zajęcia, zostawiając pudełko z jedzeniem i jakieś proszki. Zaczęło mi się nudzić na potęgę. Nie mogłam zasnąć, odkąd Michael mnie obudził. Wzięłam telefon i przeglądałam na nim strony internetowe. Zobaczyłam wszystko od góry do dołu i od lewej do prawej. Nigdy mi się tak w życiu jeszcze nie nudziło. Była dopiero trzynasta. Czułam się już na tyle dobrze by wyjść spod kołderki i nie czuć się jak na Alasce. Spojrzałam, co ciekawego Michael przyniósł w reklamówce. Wśród lekarstw dostrzegłam te takie śmiesznie musujące tabletki, które lubiłam. Wstawiłam wodę i kopałam dalej. Na dnie pod stertą lekarstw, które nie wiedziałam, na co są, znalazłam plastikowe pudełko z jedzeniem, o którym mówił. W środku było kilka kanapek. Z reguły powinnam je zjeść…
Wzięłam jeden gryz i przeżuwałam go z pół godziny. Postanowiłam dokończyć tę jedną kanapkę, a resztę schować do śmietnika. Położyłam się z powrotem na łóżko z kubeczkiem i kanapką. Z popitką kanapka łatwiej weszła, a zawartość ciepłego kubeczka odetkała mi nos. Nawet nie pamiętam, kiedy zasnęłam.
Tak dobrze mi się spało, że obudziłam się dopiero w porze obiadowej. Nie zbierałam się z łóżka szybko. Było mi w nim dobrze, mimo iż spędziłam w nim większość dnia. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowieję. W sumie to czułam się lepiej, nie wliczając w to, że gorączka utrzymywała się koło 38 stopni. Wyszłam z łóżka się załatwić i znów sobie zrobić coś ciepłego do picia. Resztę czasu na zmianę przesiedziałam w szkicowniku i telefonie. Zajęłam się rysowaniem halloweenowej kreacji. Miała wyjść wiedźma, ale wyszło ciut inaczej. Tak mi się nawet bardziej podobała ta sukienka. Z nudów dorysowałam sobie kocie uszka. Uśmiechnęłam się do siebie, patrząc na rysunek.
https://pbs.twimg.com/media/CJdFyCZUYAA4mux.jpg:large
Wyszło uroczo. Jak zwykle dałam mnóstwo falbanek i kokard. Przyglądając się szkicowi, usłyszałam pukanie do drzwi. Z pewnością Michael skończył zajęcia. Schowałam szkicownik pod poduszkę.
- Cześć Michael. Siadaj sobie. – zrobiłam mu trochę miejsca na łóżko/kanapie.
Wprost nienawidziłam takich mebli. Raz odkąd tu jestem, je rozłożyłam i służy mi jako łóżko, a nie kanapa! Czemu to musi być takie niewygodne?
- Lepiej się już czujesz? – zapytał.
- Tylko gorączka mi została.
- To dobrze, mam właśnie na nią lekarstwa.
- Co masz jeszcze w tej siatce?

>Michael... Równo 500 słów (dużo nauki ;-default smiley ;)Przepraszam<

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt