Mój pierwszy dzień w szkole po tygodniu wymuszonych wakacji właśnie dobiegał końca. Nauczyciele z jednej strony kompletnie nie zwrócili uwagi na mój powrót, ale z drugiej nie byłam ani pytana, ani nie przyczepiali się do mnie tak jak zwykle do innych, co zresztą nie było niezwykłe, gdyż nie była to moja pierwsza nieobecność. Oczywiście chociaż mnie kompletnie zwisało czy traktują mnie ulgowo czy normalnie, niektórych bardzo burzyła ta prawidłowość. Dokładniej królową zdzir, Chloe.
Zwykle udawało mi się ją wyminąć, idąc inną odnogą korytarza, jednak tym razem najwyraźniej w końcu przejrzała mój typowy pokojowy ruch i czekała za zakrętem korytarza.
- Patrzcie tylko, księżniczka wróciła do szkoły!
- Ciebie również miło widzieć, Chloe. Jak tam twój skład? Nadal nie są w stanie cię podnieść? - odpowiedziałam ze znudzeniem, wodząc wzrokiem po korytarzu.
- Oh, chyba mylisz mnie z kimś innym kochana... - uśmiechnęłam się pod nosem.
- Oczywiście. Wybacz, trochę się spieszę, może pogadamy przy kawie?
- Czy ty mnie próbujesz zbyć? - jeeeej, jak ja nie lubiłam zniżać sie do jej poziomu.
- To aż tak łatwo zauważyć..? - wywróciłam oczami, po czym rozłożyłam ramiona - Najzwyczajniej w świecie nie mam humoru na użeranie się z sukami.
- Co ty- Xavier! - nagle jej oblicze się rozjaśniło, gdy (najwyraźniej gdzieś za mną) pojawił się mój kuzyn.
Sarknęłam i z rękami w kieszeni ominęłam królową zdzir, która o dziwo tego nie zauważyła. Kiedy tak szłam, mój wzrok spotkał znane mi... czerwone? nie, brązowe oczy.
- Widzę że ponownie jesteś w skowronkach. - Izaya posłał mi prowokujący uśmieszek, a ja wywróciłam oczami.
- Jasne. Zapomniałam coś ci pokazać, że mnie zaczepiasz?
Chłopak zaśmiał się dźwięcznie.
- Nie, nie... ja cię najzwyczajniej w świecie prześladuję.
Odwróciłam się żeby posłać mu wątpiące spojrzenie i w tym momencie zauważyłam że szkolna harpia się we mnie wpatruje z emocją, jakiej nie widziałam u niej odkąd jej poprzedniczka skończyła akademię. Co wpadło do tej jej ślicznej pustej główki..?
Ponownie przesunęłam wzrok na Izayę, który uniósł brwi. Chyba już wiedziałam o co chodziło Chloe.
Wzruszyłam ramionami.
- Królowa zołz jest o ciebie zazdrosna. - odparłam.
- Czemóż to? - posłał mi prowokujący uśmieszek.
Odpowiedziałam wyzutym z emocji spojrzeniem. Jeszcze czego. Nie powiem mu że jest przystojny, bo potem będzie się ze mnie nabijał bez końca.
- Nie udawaj, że nie wiesz. - warknęłam zamiast tego i ruszyłam przed siebie.
Izaya :v? Moja błyskotliwość gdzieś zaginęła... I co tak długo, dziadygo jedna -,-?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz