- Kogo jeszcze dzisiaj niesie? – powiedziałam sama do siebie.
Byłam już w koszuli nocnej gotowa położyć się spać, a raczej leżeć w
łóżku, przeglądając wszelakie strony w Internecie. Ściągnęłam ręcznik z
ramion i jeszcze raz przetarłam nim włosy. Pukanie powtórzyło się.
Rzuciłam ręcznik na łóżko, to znaczy rozkładany tapczan i ruszyłam w
kierunki drzwi.
- Już idę! – otworzyłam drzwi i zanim zobaczyłam, że w drzwiach stoi Michael, warknęłam. – Czego?
Zrobiło mi się głupio, a chłopak zaniemówił z wrażenia. Widocznie chciał
coś powiedzieć, ale teraz nie wiedział, czy może się odezwać. Sama nie
wiedziałam, co w tym momencie mam zrobić. Wiedziałam, że nie będziemy
gadać na korytarzu. Wciągnęłam go do środka za rękę i zamknęłam drzwi.
Zbliżała się dziewiętnasta, wiec mógł u mnie jeszcze posiedzieć w
pokoju. Odchrząknęłam delikatnie i zaczęłam jeszcze raz. Zdecydowanie
łagodniej niż ostatnio.
- Nie spodziewałam się ciebie o tej porze i w dodatku w moim pokoju.
Proszę wybaczyć bałagan. Co cię tu tak właściwie sprowadza? – strasznie
sztucznie to zabrzmiało.
Co ja mogłam poradzić? Co Michael tu robi?! Zachowywałam się
podejrzanie. Postarałam się ogarnąć i trochę uporządkować pokój.
Mianowicie zgarnęłam ręcznik, bluzkę i… Nogą szybko zamiotłam bieliznę
pod biurko, która niechlujnie leżała na podłodze.
- Wiesz, chciałem sprawdzić, jak się czujesz. Zaniepokoiło mnie twoje nagłe wyparowanie z sali. – rozglądał się po pokoju.
Na wpół słuchałam, co mówi, bo moje myśli były zajęte tym, co powinnam
jeszcze była sprzątnąć sprzed jego wzroku. Kolejna była butelka
opróżniona zeszłej nocy. Wylądowała do kosza obok biurka.
- Dobrze, już mi lepiej. Cieszę się, że się martwisz… To znaczy, że
myślisz o mnie… Co ja mówię? Wiesz, o co mi chodzi. – zamknęłam szybko
drzwi od łazienki.
W końcu ustałam w miejscu. Nie trwało to długo. Michael ciągle się mi
przypatrywał. Nie umiałam ustać w bezruchu. Jak nie chodziłam, to ręce
same mi się trzęsły.
- Bez urazy, ale nie wyglądasz. Spadła ci gorączka.
- Tak jakby… -znowu zaczęłam łazić.
Chłopak złapał mnie za głowę, przykładając swoją chłodną dłoń do mojego czoła. Aż tak jestem ciepła, czy to on jest taki zimny?
- Powinnaś leżeć w łóżku, a nie łazić.
- Nic mi nie jest i tak mam zaległości w szkole.
- Jak jutro zostaniesz w łóżku, to ci mogę pożyczyć moje stare notatki z pierwszej klasy. Też jestem z lingwistycznej klasy.
W sumie, czemu nie. Może powinnam sobie zrobić przerwę. Nie wiem, czy to przez niego, ale nie czułam się w pełni zdrowa.
- Zgoda.
- Świetnie. W takim razie jutro do ciebie wpadnę z zeszytami, jak będziesz grzeczna i odpoczniesz.
Rozmawialiśmy tak jeszcze przez pewien czas o naszych zainteresowaniach i
życiu szkolnym aż nie zrobiło się późno. Dochodziła prawie dwudziesta
pierwsza. To ja musiałam być strażniczką zasad i powiedziałam mu o
godzinie.
- Michael, miło mi się z tobą rozmawia i nie chcę, żeby to brzmiało, jakbym cię wyganiała, ale późno już się zrobiło.
- No tak, ty masz odpoczywać. – chłopak wstał i zaczął się zbierać do wyjścia. – Ja już będę uciekać. Uważaj na siebie.
- Jasne. – odprowadziłam go za drzwi i kiedy miał już iść, dodałam. – Michael…
- Tak? – spojrzał przez ramię.
- Wpadaj do mnie częściej, nawet jak byś nie miał ważnego powodu. Do jutra. – zamknęłam drzwi, nie czekając na odpowiedź.
Westchnęłam, czułam jednocześnie ulgę i niedosyt tej wizyty. Cieszyłam
się, że już po wszystkim, moje ciało się rozluźniło, ale dusza chciała
zatrzymać go na dłużej by z nim jeszcze pogadać.
- Zdecydowanie za wcześnie na jakiekolwiek wyznania. Nie znam tego chłopaka. – myślałam na głos.
Powinnam zmierzyć sobie temperaturę, czy nie dostałam tej temperatury,
łapiąc jakiegoś choróbska. Z każdą chwilą robiło się coraz zimniej.
Zrobiłam tak, jak powiedział. Położyłam się odpocząć i od razu zasnęła.
<Michael?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz