Dlaczego zakrywam te oczy? Są beznadziejne! Takie pospolite, bez żadnego polotu, nudne, bez wyrazu, przeciętne, mętne, totalnie i całkowicie DO DUPY! I jak tu się czymś takim zachwycać? Codziennie rano jak na nie patrzę, to mam ochotę je wydrapać... tak bardzo do mnie nie pasują... Nic, zero! Zdałem sobie sprawę, że Nora czeka na odpowiedź
- Bo... ja... ich nie lubię. - wydukałem i uciąłem szybko
Spuściłem lekko głowę i wbiłem wzrok w podłogę. Nie mogę na nie patrzeć, jedynym, co mnie pociesza, to to, że ktoś mądry wynalazł soczewki koloryzujące, dzięki czemu mogę sobie dowolnie zmieniać kolor jak tylko chcę. Heh, najbardziej lubię te miodowe transparentne, gdzie pod każdym kątem oczy mają inny kolor. O tak, te są zdecydowanie moimi ulubionymi. I dzięki nim, mogę trochę sobie ułatwić te marne życie....
Nagle przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Zesztywniałem zaskoczony tą nagłą reakcją. Ona znowu to zrobiła. Wsadziła swoje palce w moje włosy... Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, gdy od czubka głowy zaczęło rozchodzić się przyjemne ciepełko. Byłem w siódmym niebie. Jak ona to robi, że jednym jedynym dotknięciem potrafi rozłożyć mnie na łopatki? Misiek tylko raz jeden i to przez przypadek trafił w mój czuły punkt, a ona? Dotknęła mnie dwa razy w życiu i dwa razy od razu trafiła... Jakim cudem?!
- Na twoim miejscu bym się nimi chwaliła - dotarł do mnie cichy szept Nory
Ściągnąłem wargi i zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć wypaliłem
- Nie wiem, czy mówiłabyś tak, gdybyś nie lubiła czegoś w sobie
Od razu ugryzłem się w język i ponownie wbiłem wzrok w podłogę. Jak ty nieraz coś palniesz Ches to klękajcie narody! Ej! Dlaczego to zrobiłaś? Nie zabieraj tej ręki.... wróć.... Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na nią. Dziewczyno....
– Dlatego mówię "na twoim miejscu" - w jej głosie dało się wyczuć smutek
Sakra idioto! Zawsze coś palniesz! ZAWSZE! Tak ciężko czasem pomyśleć, przed wypowiedzeniem kilku słów?! Debil. A teraz, co tak stoisz jak kołek?! JUŻ! Chyba wiesz, co masz robić? Czy może jednak Cię uświadomić? ,,Nie, nie trzeba..''
- Prominte - powiedziałem i jeszcze bardziej wbiłem wzrok w podłogę... A co jeśli ona nie rozumie tego słowa? Ches idioto, ona nie zna czeskiego, ani nie zna Ciebie na tyle, żeby rozumieć co ty nieraz pierdzielisz. Dodałem szybko - przepraszam
- Och, za co? - zapytała
- Za wszystko - mruknąłem wbijając paznokieć w kciuk
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem jej prosto w oczy. Trochę odwagi Ches, przecież ona Cię nie zje... znaczy, heh. Poznałeś już moc, wściekłej kobiety, więc raczej przeżyjesz, a jak nie.... to się ulotnisz i tyle. Nie pierwsza i nie ostatnia na Ciebie fuknęła. Nagle Nora zaczęła się podśmiechiwać pod nosem. Spojrzałem na nią zaskoczony. Z czego ty się śmiejesz?
- Strasznie dużo przepraszasz - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy
Że co? Ja? Eeeeeee, o czym ty teraz mówisz? A może.... curak wie, jak muszę to przepraszam... heh widocznie, popełniam dużo błędów. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem
- No tak... prominte
- Nie masz za co, głupku - dziewczyna przewróciła oczami
Głupku? Och... okej... mogę być głupkiem... Chociaż w sumie to nim jestem, jeden wielki głupek, dupek i idiota. O tak, to zdecydowanie pasuje.
- Przepraszam, że przepraszam - mruknąłem i wróciłem na łóżko
Chciałem tylko zadać jedno pytanie, a wyszło jak wyszło. Nie ma sensu dalej sterczeć tam przy niej. Usiadłem trochę głębiej i wbiłem wzrok w kolana. Może to pora, wracać już do siebie? Ches nic tu po tobie, cała twoja odwaga już zgasła przyjacielu. Nic z siebie porządnego nie wykrzesasz. Lekko podniosłem głowę, gdy dziewczyna minęła mnie i usiadła na drugim końcu ze szklanką wody w dłoni. Ech, to teraz sobie posiedzicie w ciszy. Chłopie o chłopie, co z Ciebie za chłop, że nawet nie potrafisz się odezwać? Baba z Ciebie nie chłop! ,,A o czym mam niby z nią rozmawiać?'' Jak to, o czym? Jakoś nigdy nie masz problemu z rozpoczęciem, albo kontynuacją rozmowy, to wykaż się teraz i powiedz, zrób coś. Ruch należy do Ciebie. ,,Ale co ja mam zrobić? Poszedłbym już, bo serio nie wiem, co mam mówić...'' I chcesz tak wyjść bez słowa? I tak będziesz musiał się odezwać, cioto. ,,Ej! Nie nazywaj mnie tak'' Idioto, sam siebie tak nazywasz. Pokręciłem głową. Jezu dlaczego, ja kłócę się sam ze sobą? Spojrzałem na Norę, która mieszała łyżeczką płyn w szklance. I co ja mam z tobą zrobić dziewczyno? Ty milczysz, ja milczę... Ty się raczej nie odezwiesz.... A ja? Ja też się nie odezwę. Bo i co miałbym powiedzieć? Jezu jak ja tego nienawidzę! Tego uczucia, gdy na początku znajomości, zapadnie cisza... i ta wielka niezręczność. Nie wiesz, co ze sobą począć, nie wiesz, czy siedzieć dlaej, czy coś powiedzieć. Czujesz się tak niekomfortowo jak nigdy w życiu, a druga strona prawdopodobnie przeżywa to samo. Dlaczego, to zawsze jest takie trudne? Dlaczego, od razu nie można przejść do tego, etapu, gdzie cisza jest swobodą i ukojeniem? Heh? No dlaczego? Pokręciłem głową. Serio, dlaczego? To co? Powiesz coś w końcu chłopie? Może... może coś zrób? Nie wiem... zaproponuj jej coś do picia? A nie... IDIOTA, przecież jesteś u niej! Sakraaaaaaaa.... A, co jakby tak... mmmm, głupi pomysł... Ale w sumie, ja jestem głupi, to nic nadzwyczajnego. Westchnąłem cicho i podniosłem dłoń do twarzy. Nora wlepiła we mnie swój wzrok. Szybkim ruchem ręki wyciągnąłem jedną soczewkę, a potem drugą i odłożyłem na stół. Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem okulary. Miałem je założyć już na nos, ale położyłem je obok soczewek. Odwróciłem głowę w stronę Nory i uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyna pochyliła się do przodu i odstawiła szklankę z wodą. Szybkim ruchem znalazła się tuż obok mnie. Przełknąłem ślinę i lekko zesztywniałem, bacznie ją obserwując. Dziewczyna lekko zmrużyła oczy, przypatrując się moim. Poczułem się lekko niezręcznie z takiego bliskiego kontaktu... jeszcze, gdy tak się wpatrywała w moje oczy. Dłonią wymacałem okulary i szybko wcisnąłem je na nos. Wszystko co bylo rozmazane momentalnie wyostrzyło się tysiąckrotnie. Kilka razy mrugnąłem i spojrzałem na dziewczynę, która dalej była blisko mnie.
- I co powiesz? - uśmiechnąłem się lekko
- Faktycznie ładnie - na jej twarzy zagościł uśmiech
Zamrugałem szybko. Faktycznie... ładne?! Coooooooooo? Przecież... CO?! Ale... nikt przecież nie mówił, że są ładne.... chyba, że to Nora z kimś rozmawiała i coś, ktoś... Nieeee, bzdura. Kto niby miał to powiedzieć? Bez soczewek tutaj to chyba widziały mnie tylko dwie osoby, Nath i Misiek. Z Nahtem wątpię, aby miała kontakt.... Misiek. O ja, go kiedyś udupię normalnie! O czym ten idiota z nią rozmawiał?! A może to nie był Misiek?... Nieee na milion procent to on! Podniosłem wzrok na Norę i ujrzałem przed sobą pięknego buraczka. Jezu ona się zarumieniła! Zamrugałem ponownie i nie wiedziałem co zrobić. Dlaczego ona się rumieni? ,,A dlaczego ty sie rumienisz?'' Oj... no dobra, ja to ja! A dziewczyny w głowie mają co innego. Odwróciłem wzrok, żeby dać jej trochę więcej komfortu i mruknąłem
- Mimo wszystko, dalej ich nie lubię
- Czemu? - zapytała szybko
Jeszcze bardziej odwróciłem wzrok... I co? Mam jej teraz powiedzieć? Wyśmieje mnie, jak nic. Takie głupoty...
- Ches? - zapytała delikatnie
- Bo są przeciętne - wydusiłem szybko - beznadziejne i brzydkie
- Brednie - powiedziała poważnie
- Ty masz za to ładne oczy... - ugryzłem się szybko w język
SAKRA! Dlaczego ja to powiedziałem?! To miało zostać w głowie idioto! Debil nad debile! Kretyn nad kretynami! Skretyniały idiota! Czułem jak cała krew spływa mi do twarzy i powoli zamieniam się w buraka. Jezu jak nagle zrobiło się gorąco...
- Dziękuję - powiedziała dziewczyna i chrząknęła - Też je lubię
Uśmiechnąłem się i zanim zdążyłem się powstrzymać wypaliłem
- Bo masz co lubić...
AAAAAAAAA IDIOTA! Ches zamknij ty się kiedyś i zacznij myśleć! Nooo to teraz to już kompletnie zaliczysz buraka roku. Gratuluję! Przy tym, co masz aktualnie na twarzy to włosy, są wyblakłe jak wióry. Chrząknąłem cicho i powiedziałem
- Ja już nic nie mówię - wydusiłem z siebie
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, a ja podrapałem się po głowie. Może, by tak....
- Głupek - powiedziała
Spojrzałem na nią. Mmmm nadzwyczaj często używasz tego słowa... Ja już nie wiem, czy chcesz mnie obrazić, czy co? Jakie wy jesteście skomplikowane, ech... No pewnie! Ja tu mam rozkminę, a ty się przeciągasz.... W ogóle, dlaczego siedzisz w szlafroku? Przecież masz tutaj tak gorąco.... Kobiety, nigdy was nie pojmę. Nora pochyliła się do przodu i zgarnęła szklankę powoli ją opróżniając. A może jednak to dobry moment? W końcu atmosfera jest luźniejsza.... iiiiii no co mi w sumie szkodzi? Jedno głupie pytanie... Usiadłem trochę głębiej i nabrałem powietrza w płuca. Wypuściłem je powoli i powiedziałem spokojnie
- Chociaż może jednak coś powiem...
Dziewczyna podniosła jedną brew dalej pijąc. Uznałem to za znak, aby ciągnąć dalej.
- Chciałbym z tym skończyć... - wydusiłem
To co zadziało się na jej twarzy, nie zapomnę chyba nigdy... Nagle tak jakby życie z niej uciekło, lekko pobladła i zrzedła jej mina. To... emmm był zdecydowanie dziwna reakcja. Nie spodziewałem się takiej... Żeby nie przedłużać dodałem
- ... żeby móc zacząć od nowa
Ściągnąłem wargi i zacząłem bawić się palcami. Echhhh najgorsze za mną, teraz... teraz tylko czekać na odpowiedź. Czułem jak serce wali mi w klatce.
- Czyli...? Jeśli dobrze rozumiem - powiedziała wolno - Mamy o wszystkim zapomnieć?
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na nią. Dalej była całkowicie poważna. Delikatnie skinąłem głową. Siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie. Błagam... wykrztuś coś z siebie Nori.... Nagle lekko uniósł jej się jeden kącik ust. Zamrugałem zaskoczony. Cóż, spodziewałem się, że jednak zareaguje inaczej.... bardziej hmmm, wyśmieje mnie? Albo wyrzuci? Albo jedno i drugie? A tu nagle oczy jej się zaszkliły! Jezu, co się dzieje?! Czułem, że zaczynam panikować. Najgorzej, najgorzej, najgorzej! Odwzajemniłem uśmiech i dalej patrzyłem
- okay
Jedna krótka odpowiedź. Jedno słowo. Cztery litery.... cztery litery, które sprawiły, że momentalnie zeszło ze mnie całe powietrze. Heh, aż mi się przypomniał taki jeden żarcik ,,Skąd się biorą kamienie w nerkach? Spadają z serca'' A w mych nerkach zagościł właśnie kamień gigant! Jezu jakaż ulga. Miałem ochotę ją wyściskać. Ale... eeee może lepiej nie. Uśmiechnąłem się szeroko. Nie wiedziałem, co mam teraz począć z tymi przeklętymi dłońmi... i nogami! Jakoś nie mogłem znaleźć dla nich miejsca. Szybko wyciągnąłem dłoń w jej stronę
- Tooo Czeslav Nesladek - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej
Dziewczyna zaśmiała się i odwzajemniła uśmiech
- Nora Paresky - uścisnęła moją rękę
- Miło Panią poznać - zaśmiałem się - Liczę na owocną znajomość
- I nawzajem!
Siedziałem uśmiechnięty nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Cały się radowałem z takiego obrotu spraw. A więc, wszystko wraca do normy!
- Idzie Pani jutro na lekcje? - zapytałem
- Jutro? - zdziwiła się
- Yhym - wyszczerzyłem się - Długo nas w szkole nie było, pewnie się już stęsknili
- Jest sobot Czes...
Spojrzałem na nią. Coooo? Jak to sobota? Zamrugałem i zacząłem liczyć w głowie
- Przed chwilą był wtorek - mruknąłem
- Taaaa - westchnęła - W przeciwieństwie do Ciebie, mnie się dłużyło niesamowicie.
Nora podciągnęła nogi pod siebie i położyła się na łóżku dalej na mnie patrząc.
- Ja tam to w sumie cały czas spałem, więc teeeeeen - zaśmiałem się lekko drapiąc w tył głowy
- Nie ty jeden - mruknęła
Spojrzałem na nią i podniosłem brew. Przecież mówiła, że strasznie jej się dłużyło... A jak się śpi... to czas szybko mija... no bynajmniej u mnie. Eeeeeeeech kobiety! Spojrzałem na nią, ale ta miała wzrok wbity w dłonie. Nagle się podniosła i podeszła do szafki. Szlafrok powiewał za nią niczym peleryna maga.... Serioooo, dlaczego ty go masz na sobie? Ja siedzę w samych bokserkach i krótkim rękawku i jest mi gorąco to, co dopiero tobie pod takim grubym materiałem? Jeszcze, żeby okno było otwarte czy coś... Ale tu serio jest z jakieś osiemnaście - dwadzieścia stopni. Ech, ja serio nie pojmę chyba nigdy dziewczyn. Nagle Nora pochyliła się. Wytrzeszczyłem oczy i patrzyłem. Ona... wypina się na mnie... Hehehehe. Uśmiechnąłem się pod nosem i obserwowałem, co tam wyczynia. Szybko wyprostowała się i odwróciła w moją stronę. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią uśmiechnięty. W dłoniach trzymała jakieś pudełeczko. Wróciła szybko na łóżko i usiadła po turecku. Zaczęła siłować się z opakowaniem, a ja idąc za jej przykładem również zmieniłem pozycję. Zrzuciłem z siebie te przeklęte różowe klapki i usiadłem naprzeciwko dziewczyny. W końcu opakowanie poddało się i Nora wyciągnęła je w moją stronę, lekko potrząsając.
- Częstuj się - powiedziała
Lekko rozchyliłem wieczko i wyciągnąłem jedno ciastko pełne ziaren i ze znaczkiem, bodajże kłosu na górze. Uniosłem lekko brwi patrząc na nie.
- Ciasteczko owsiane - powiedziała zjadając swoje - Niestety nie mam nic innego...
- Nie szkodzi, dziękuję - powiedziałem - Po prostu nie widziałem jeszcze takich.
- Te są z Norwegi - rzekła - Gwarantuję, że nie są zatrute...
Zaśmiałem się lekko i wgryzłem w ciastko. Było nawet nie najgorsze. Osobiście wolałbym, coś bardziej mięsnego, ale ciacho też może być. W końcu nawet nie przychodziłem tutaj z taką wizją... Siedziałem uchachany i uśmiechałem się pod nosem... Mmmm, ciekawe, co się kryje pod tym szlafrokiem... zacząłem się rozmarzać, gdy nagle wyrwało mnie z zamysłu pukanie do drzwi.
- O nie - mruknąłem - Jak coś to mnie tu nie ma!
Zerwałem się i schowałem w łazience. Dobry Boże... jeśli to, któryś z opiekunów to już po mnie. Gdzie ja się teraz schowam?! Na tysiąc procent sprawdzą łazienkę... Emmmmm. Nagle dojrzałem pralkę. Nie no... nie ma opcji... Ale, tak to Cię dopadną... ugh, dobra raz Czechowi śmierć. Otworzyłem cicho drzwiczki i powoli wlazłem do bębna. Całe szczęście, że jestem mały. O sakra dzięki Bogu! Skuliłem się i wcisnąłem cały. Momentalnie do mego nosa dotarł ostry zapach proszku, a tyłek i plecy, spotkały się z zimną wodą. Przeszły mnie ciarki stulecia. Łapiąc za pokrywkę zamknąłem pralkę i modliłem się, żeby nikt tutaj nie zajrzał. Hah... chyba nikomu nie wpadnie do głowy taki pomysł. Wstrzymałem oddech, gdy doszły do mnie słowa Nory.
- Tak proszę - i dźwięk zamykanych drzwi
Czyli jednak... ktoś tutaj wszedł. I nagle drzwi od łazienki rozchyliły się szeroko. Do środka weszła Nora i ktoś jeszcze. Miałem dosyć mocno ograniczone pole widzenia, więc widziałem postać tylko od pasa w dół.
- Dam rękę sobie uciąć, że jeszcze przed chwilą tutaj był - powiedziała dziewczyna
Coooo? Wydałaś mnie? Ale... Dlaczego? Poczułem lekkie ukłucie żalu i skuliłem się jeszcze bardziej.
- Ches, gdzie jesteś? - usłyszałem znajomy głos
Misior? Co on tutaj robi? Pchnąłem lekko drzwiczki pralki, ale te nie ustąpiły. Pchnąłem zdecydowanie mocniej, ale znowu zero reakcji. Sakra... chyba mają blokadę. Zapukałem w okienko i czekałem na zbawienie.
<Nora?>
- Bo... ja... ich nie lubię. - wydukałem i uciąłem szybko
Spuściłem lekko głowę i wbiłem wzrok w podłogę. Nie mogę na nie patrzeć, jedynym, co mnie pociesza, to to, że ktoś mądry wynalazł soczewki koloryzujące, dzięki czemu mogę sobie dowolnie zmieniać kolor jak tylko chcę. Heh, najbardziej lubię te miodowe transparentne, gdzie pod każdym kątem oczy mają inny kolor. O tak, te są zdecydowanie moimi ulubionymi. I dzięki nim, mogę trochę sobie ułatwić te marne życie....
Nagle przez całe moje ciało przeszedł dreszcz. Zesztywniałem zaskoczony tą nagłą reakcją. Ona znowu to zrobiła. Wsadziła swoje palce w moje włosy... Uśmiechnąłem się lekko pod nosem, gdy od czubka głowy zaczęło rozchodzić się przyjemne ciepełko. Byłem w siódmym niebie. Jak ona to robi, że jednym jedynym dotknięciem potrafi rozłożyć mnie na łopatki? Misiek tylko raz jeden i to przez przypadek trafił w mój czuły punkt, a ona? Dotknęła mnie dwa razy w życiu i dwa razy od razu trafiła... Jakim cudem?!
- Na twoim miejscu bym się nimi chwaliła - dotarł do mnie cichy szept Nory
Ściągnąłem wargi i zanim zdążyłem cokolwiek pomyśleć wypaliłem
- Nie wiem, czy mówiłabyś tak, gdybyś nie lubiła czegoś w sobie
Od razu ugryzłem się w język i ponownie wbiłem wzrok w podłogę. Jak ty nieraz coś palniesz Ches to klękajcie narody! Ej! Dlaczego to zrobiłaś? Nie zabieraj tej ręki.... wróć.... Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na nią. Dziewczyno....
– Dlatego mówię "na twoim miejscu" - w jej głosie dało się wyczuć smutek
Sakra idioto! Zawsze coś palniesz! ZAWSZE! Tak ciężko czasem pomyśleć, przed wypowiedzeniem kilku słów?! Debil. A teraz, co tak stoisz jak kołek?! JUŻ! Chyba wiesz, co masz robić? Czy może jednak Cię uświadomić? ,,Nie, nie trzeba..''
- Prominte - powiedziałem i jeszcze bardziej wbiłem wzrok w podłogę... A co jeśli ona nie rozumie tego słowa? Ches idioto, ona nie zna czeskiego, ani nie zna Ciebie na tyle, żeby rozumieć co ty nieraz pierdzielisz. Dodałem szybko - przepraszam
- Och, za co? - zapytała
- Za wszystko - mruknąłem wbijając paznokieć w kciuk
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem jej prosto w oczy. Trochę odwagi Ches, przecież ona Cię nie zje... znaczy, heh. Poznałeś już moc, wściekłej kobiety, więc raczej przeżyjesz, a jak nie.... to się ulotnisz i tyle. Nie pierwsza i nie ostatnia na Ciebie fuknęła. Nagle Nora zaczęła się podśmiechiwać pod nosem. Spojrzałem na nią zaskoczony. Z czego ty się śmiejesz?
- Strasznie dużo przepraszasz - powiedziała z lekkim uśmiechem na twarzy
Że co? Ja? Eeeeeee, o czym ty teraz mówisz? A może.... curak wie, jak muszę to przepraszam... heh widocznie, popełniam dużo błędów. Wzruszyłem ramionami i powiedziałem
- No tak... prominte
- Nie masz za co, głupku - dziewczyna przewróciła oczami
Głupku? Och... okej... mogę być głupkiem... Chociaż w sumie to nim jestem, jeden wielki głupek, dupek i idiota. O tak, to zdecydowanie pasuje.
- Przepraszam, że przepraszam - mruknąłem i wróciłem na łóżko
Chciałem tylko zadać jedno pytanie, a wyszło jak wyszło. Nie ma sensu dalej sterczeć tam przy niej. Usiadłem trochę głębiej i wbiłem wzrok w kolana. Może to pora, wracać już do siebie? Ches nic tu po tobie, cała twoja odwaga już zgasła przyjacielu. Nic z siebie porządnego nie wykrzesasz. Lekko podniosłem głowę, gdy dziewczyna minęła mnie i usiadła na drugim końcu ze szklanką wody w dłoni. Ech, to teraz sobie posiedzicie w ciszy. Chłopie o chłopie, co z Ciebie za chłop, że nawet nie potrafisz się odezwać? Baba z Ciebie nie chłop! ,,A o czym mam niby z nią rozmawiać?'' Jak to, o czym? Jakoś nigdy nie masz problemu z rozpoczęciem, albo kontynuacją rozmowy, to wykaż się teraz i powiedz, zrób coś. Ruch należy do Ciebie. ,,Ale co ja mam zrobić? Poszedłbym już, bo serio nie wiem, co mam mówić...'' I chcesz tak wyjść bez słowa? I tak będziesz musiał się odezwać, cioto. ,,Ej! Nie nazywaj mnie tak'' Idioto, sam siebie tak nazywasz. Pokręciłem głową. Jezu dlaczego, ja kłócę się sam ze sobą? Spojrzałem na Norę, która mieszała łyżeczką płyn w szklance. I co ja mam z tobą zrobić dziewczyno? Ty milczysz, ja milczę... Ty się raczej nie odezwiesz.... A ja? Ja też się nie odezwę. Bo i co miałbym powiedzieć? Jezu jak ja tego nienawidzę! Tego uczucia, gdy na początku znajomości, zapadnie cisza... i ta wielka niezręczność. Nie wiesz, co ze sobą począć, nie wiesz, czy siedzieć dlaej, czy coś powiedzieć. Czujesz się tak niekomfortowo jak nigdy w życiu, a druga strona prawdopodobnie przeżywa to samo. Dlaczego, to zawsze jest takie trudne? Dlaczego, od razu nie można przejść do tego, etapu, gdzie cisza jest swobodą i ukojeniem? Heh? No dlaczego? Pokręciłem głową. Serio, dlaczego? To co? Powiesz coś w końcu chłopie? Może... może coś zrób? Nie wiem... zaproponuj jej coś do picia? A nie... IDIOTA, przecież jesteś u niej! Sakraaaaaaaa.... A, co jakby tak... mmmm, głupi pomysł... Ale w sumie, ja jestem głupi, to nic nadzwyczajnego. Westchnąłem cicho i podniosłem dłoń do twarzy. Nora wlepiła we mnie swój wzrok. Szybkim ruchem ręki wyciągnąłem jedną soczewkę, a potem drugą i odłożyłem na stół. Sięgnąłem ręką do kieszeni i wyciągnąłem okulary. Miałem je założyć już na nos, ale położyłem je obok soczewek. Odwróciłem głowę w stronę Nory i uśmiechnąłem się lekko. Dziewczyna pochyliła się do przodu i odstawiła szklankę z wodą. Szybkim ruchem znalazła się tuż obok mnie. Przełknąłem ślinę i lekko zesztywniałem, bacznie ją obserwując. Dziewczyna lekko zmrużyła oczy, przypatrując się moim. Poczułem się lekko niezręcznie z takiego bliskiego kontaktu... jeszcze, gdy tak się wpatrywała w moje oczy. Dłonią wymacałem okulary i szybko wcisnąłem je na nos. Wszystko co bylo rozmazane momentalnie wyostrzyło się tysiąckrotnie. Kilka razy mrugnąłem i spojrzałem na dziewczynę, która dalej była blisko mnie.
- I co powiesz? - uśmiechnąłem się lekko
- Faktycznie ładnie - na jej twarzy zagościł uśmiech
Zamrugałem szybko. Faktycznie... ładne?! Coooooooooo? Przecież... CO?! Ale... nikt przecież nie mówił, że są ładne.... chyba, że to Nora z kimś rozmawiała i coś, ktoś... Nieeee, bzdura. Kto niby miał to powiedzieć? Bez soczewek tutaj to chyba widziały mnie tylko dwie osoby, Nath i Misiek. Z Nahtem wątpię, aby miała kontakt.... Misiek. O ja, go kiedyś udupię normalnie! O czym ten idiota z nią rozmawiał?! A może to nie był Misiek?... Nieee na milion procent to on! Podniosłem wzrok na Norę i ujrzałem przed sobą pięknego buraczka. Jezu ona się zarumieniła! Zamrugałem ponownie i nie wiedziałem co zrobić. Dlaczego ona się rumieni? ,,A dlaczego ty sie rumienisz?'' Oj... no dobra, ja to ja! A dziewczyny w głowie mają co innego. Odwróciłem wzrok, żeby dać jej trochę więcej komfortu i mruknąłem
- Mimo wszystko, dalej ich nie lubię
- Czemu? - zapytała szybko
Jeszcze bardziej odwróciłem wzrok... I co? Mam jej teraz powiedzieć? Wyśmieje mnie, jak nic. Takie głupoty...
- Ches? - zapytała delikatnie
- Bo są przeciętne - wydusiłem szybko - beznadziejne i brzydkie
- Brednie - powiedziała poważnie
- Ty masz za to ładne oczy... - ugryzłem się szybko w język
SAKRA! Dlaczego ja to powiedziałem?! To miało zostać w głowie idioto! Debil nad debile! Kretyn nad kretynami! Skretyniały idiota! Czułem jak cała krew spływa mi do twarzy i powoli zamieniam się w buraka. Jezu jak nagle zrobiło się gorąco...
- Dziękuję - powiedziała dziewczyna i chrząknęła - Też je lubię
Uśmiechnąłem się i zanim zdążyłem się powstrzymać wypaliłem
- Bo masz co lubić...
AAAAAAAAA IDIOTA! Ches zamknij ty się kiedyś i zacznij myśleć! Nooo to teraz to już kompletnie zaliczysz buraka roku. Gratuluję! Przy tym, co masz aktualnie na twarzy to włosy, są wyblakłe jak wióry. Chrząknąłem cicho i powiedziałem
- Ja już nic nie mówię - wydusiłem z siebie
Dziewczyna lekko się uśmiechnęła, a ja podrapałem się po głowie. Może, by tak....
- Głupek - powiedziała
Spojrzałem na nią. Mmmm nadzwyczaj często używasz tego słowa... Ja już nie wiem, czy chcesz mnie obrazić, czy co? Jakie wy jesteście skomplikowane, ech... No pewnie! Ja tu mam rozkminę, a ty się przeciągasz.... W ogóle, dlaczego siedzisz w szlafroku? Przecież masz tutaj tak gorąco.... Kobiety, nigdy was nie pojmę. Nora pochyliła się do przodu i zgarnęła szklankę powoli ją opróżniając. A może jednak to dobry moment? W końcu atmosfera jest luźniejsza.... iiiiii no co mi w sumie szkodzi? Jedno głupie pytanie... Usiadłem trochę głębiej i nabrałem powietrza w płuca. Wypuściłem je powoli i powiedziałem spokojnie
- Chociaż może jednak coś powiem...
Dziewczyna podniosła jedną brew dalej pijąc. Uznałem to za znak, aby ciągnąć dalej.
- Chciałbym z tym skończyć... - wydusiłem
To co zadziało się na jej twarzy, nie zapomnę chyba nigdy... Nagle tak jakby życie z niej uciekło, lekko pobladła i zrzedła jej mina. To... emmm był zdecydowanie dziwna reakcja. Nie spodziewałem się takiej... Żeby nie przedłużać dodałem
- ... żeby móc zacząć od nowa
Ściągnąłem wargi i zacząłem bawić się palcami. Echhhh najgorsze za mną, teraz... teraz tylko czekać na odpowiedź. Czułem jak serce wali mi w klatce.
- Czyli...? Jeśli dobrze rozumiem - powiedziała wolno - Mamy o wszystkim zapomnieć?
Podniosłem lekko głowę i spojrzałem na nią. Dalej była całkowicie poważna. Delikatnie skinąłem głową. Siedzieliśmy tak wpatrzeni w siebie. Błagam... wykrztuś coś z siebie Nori.... Nagle lekko uniósł jej się jeden kącik ust. Zamrugałem zaskoczony. Cóż, spodziewałem się, że jednak zareaguje inaczej.... bardziej hmmm, wyśmieje mnie? Albo wyrzuci? Albo jedno i drugie? A tu nagle oczy jej się zaszkliły! Jezu, co się dzieje?! Czułem, że zaczynam panikować. Najgorzej, najgorzej, najgorzej! Odwzajemniłem uśmiech i dalej patrzyłem
- okay
Jedna krótka odpowiedź. Jedno słowo. Cztery litery.... cztery litery, które sprawiły, że momentalnie zeszło ze mnie całe powietrze. Heh, aż mi się przypomniał taki jeden żarcik ,,Skąd się biorą kamienie w nerkach? Spadają z serca'' A w mych nerkach zagościł właśnie kamień gigant! Jezu jakaż ulga. Miałem ochotę ją wyściskać. Ale... eeee może lepiej nie. Uśmiechnąłem się szeroko. Nie wiedziałem, co mam teraz począć z tymi przeklętymi dłońmi... i nogami! Jakoś nie mogłem znaleźć dla nich miejsca. Szybko wyciągnąłem dłoń w jej stronę
- Tooo Czeslav Nesladek - uśmiechnąłem się jeszcze szerzej
Dziewczyna zaśmiała się i odwzajemniła uśmiech
- Nora Paresky - uścisnęła moją rękę
- Miło Panią poznać - zaśmiałem się - Liczę na owocną znajomość
- I nawzajem!
Siedziałem uśmiechnięty nie tylko na zewnątrz, ale i wewnątrz. Cały się radowałem z takiego obrotu spraw. A więc, wszystko wraca do normy!
- Idzie Pani jutro na lekcje? - zapytałem
- Jutro? - zdziwiła się
- Yhym - wyszczerzyłem się - Długo nas w szkole nie było, pewnie się już stęsknili
- Jest sobot Czes...
Spojrzałem na nią. Coooo? Jak to sobota? Zamrugałem i zacząłem liczyć w głowie
- Przed chwilą był wtorek - mruknąłem
- Taaaa - westchnęła - W przeciwieństwie do Ciebie, mnie się dłużyło niesamowicie.
Nora podciągnęła nogi pod siebie i położyła się na łóżku dalej na mnie patrząc.
- Ja tam to w sumie cały czas spałem, więc teeeeeen - zaśmiałem się lekko drapiąc w tył głowy
- Nie ty jeden - mruknęła
Spojrzałem na nią i podniosłem brew. Przecież mówiła, że strasznie jej się dłużyło... A jak się śpi... to czas szybko mija... no bynajmniej u mnie. Eeeeeeeech kobiety! Spojrzałem na nią, ale ta miała wzrok wbity w dłonie. Nagle się podniosła i podeszła do szafki. Szlafrok powiewał za nią niczym peleryna maga.... Serioooo, dlaczego ty go masz na sobie? Ja siedzę w samych bokserkach i krótkim rękawku i jest mi gorąco to, co dopiero tobie pod takim grubym materiałem? Jeszcze, żeby okno było otwarte czy coś... Ale tu serio jest z jakieś osiemnaście - dwadzieścia stopni. Ech, ja serio nie pojmę chyba nigdy dziewczyn. Nagle Nora pochyliła się. Wytrzeszczyłem oczy i patrzyłem. Ona... wypina się na mnie... Hehehehe. Uśmiechnąłem się pod nosem i obserwowałem, co tam wyczynia. Szybko wyprostowała się i odwróciła w moją stronę. Podniosłem wzrok i spojrzałem na nią uśmiechnięty. W dłoniach trzymała jakieś pudełeczko. Wróciła szybko na łóżko i usiadła po turecku. Zaczęła siłować się z opakowaniem, a ja idąc za jej przykładem również zmieniłem pozycję. Zrzuciłem z siebie te przeklęte różowe klapki i usiadłem naprzeciwko dziewczyny. W końcu opakowanie poddało się i Nora wyciągnęła je w moją stronę, lekko potrząsając.
- Częstuj się - powiedziała
Lekko rozchyliłem wieczko i wyciągnąłem jedno ciastko pełne ziaren i ze znaczkiem, bodajże kłosu na górze. Uniosłem lekko brwi patrząc na nie.
- Ciasteczko owsiane - powiedziała zjadając swoje - Niestety nie mam nic innego...
- Nie szkodzi, dziękuję - powiedziałem - Po prostu nie widziałem jeszcze takich.
- Te są z Norwegi - rzekła - Gwarantuję, że nie są zatrute...
Zaśmiałem się lekko i wgryzłem w ciastko. Było nawet nie najgorsze. Osobiście wolałbym, coś bardziej mięsnego, ale ciacho też może być. W końcu nawet nie przychodziłem tutaj z taką wizją... Siedziałem uchachany i uśmiechałem się pod nosem... Mmmm, ciekawe, co się kryje pod tym szlafrokiem... zacząłem się rozmarzać, gdy nagle wyrwało mnie z zamysłu pukanie do drzwi.
- O nie - mruknąłem - Jak coś to mnie tu nie ma!
Zerwałem się i schowałem w łazience. Dobry Boże... jeśli to, któryś z opiekunów to już po mnie. Gdzie ja się teraz schowam?! Na tysiąc procent sprawdzą łazienkę... Emmmmm. Nagle dojrzałem pralkę. Nie no... nie ma opcji... Ale, tak to Cię dopadną... ugh, dobra raz Czechowi śmierć. Otworzyłem cicho drzwiczki i powoli wlazłem do bębna. Całe szczęście, że jestem mały. O sakra dzięki Bogu! Skuliłem się i wcisnąłem cały. Momentalnie do mego nosa dotarł ostry zapach proszku, a tyłek i plecy, spotkały się z zimną wodą. Przeszły mnie ciarki stulecia. Łapiąc za pokrywkę zamknąłem pralkę i modliłem się, żeby nikt tutaj nie zajrzał. Hah... chyba nikomu nie wpadnie do głowy taki pomysł. Wstrzymałem oddech, gdy doszły do mnie słowa Nory.
- Tak proszę - i dźwięk zamykanych drzwi
Czyli jednak... ktoś tutaj wszedł. I nagle drzwi od łazienki rozchyliły się szeroko. Do środka weszła Nora i ktoś jeszcze. Miałem dosyć mocno ograniczone pole widzenia, więc widziałem postać tylko od pasa w dół.
- Dam rękę sobie uciąć, że jeszcze przed chwilą tutaj był - powiedziała dziewczyna
Coooo? Wydałaś mnie? Ale... Dlaczego? Poczułem lekkie ukłucie żalu i skuliłem się jeszcze bardziej.
- Ches, gdzie jesteś? - usłyszałem znajomy głos
Misior? Co on tutaj robi? Pchnąłem lekko drzwiczki pralki, ale te nie ustąpiły. Pchnąłem zdecydowanie mocniej, ale znowu zero reakcji. Sakra... chyba mają blokadę. Zapukałem w okienko i czekałem na zbawienie.
<Nora?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz