Popatrzyłem na niego, nieco zdziwiony tym wyznaniem.
- Oo.. - W pierwszym momencie tylko tyle miałem w głowie. Patrzyłem na niego przez chwilę i westchnąłem. - No już... Nie płacz. Idź usiąść, bo bardziej ci noga napuchnie – zacząłem delikatnie, odkładając łyżwy. Pomogłem mu dokuśtykać do sofy, po czym znowu ułożyłem jego nogę na stołku. - Tak jest lepiej – zapewniłem cicho, po czym popatrzyłem na Miki. Cały drżał ze stresu, związanego z rozmową. Kilka zdań i tak reaguje... Oh boy. Wstałem i przytuliłem go lekko do piersi. - No już. Nie jestem zły – zapewniłem cicho, po czym go puściłem, bo przecież tulenie jest niemęskie. Chrząknąłem, drapiąc się po karku. - Pójdę powoli. Mam jeszcze naukę i tak dalej – mój głos stawał się coraz bardziej niewyraźny, po czym ziewnąłem szeroko. - Też wypocznij – tym razem nie zapomniałem zabrać łyżw ze sobą. Idąc przed miasto, myślałem nad słowami chłopaka. Był aż tak nieśmiały..? Zamyślony dotarłem do pokoju, gdzie z ulgą padłem na materac. Sięgnąłem po podręczniki do hiszpańskiego i powoli zacząłem się uczyć, ponieważ języki nie były moją dobrą stroną. Zrezygnowany, po godzinie, włączyłem komputer. Na serwisie szkolnym udało mi się znaleźć Miki. Akurat był aktywny.
- „Hej” - Zacząłem i czekałem na jego odpowiedź, która jednak nie nadeszła. Zagryzłem lekko wargi i po chwili znowu napisałem. - „Ogarniasz hiszpański i mógłbyś mi pomóc?” - poprosiłem. - „Jestem tak zdesperowany, że mogę nawet przyjść teraz. Obojętne mi to” - zapewniłem, nieco zdesperowany. Gdy dalej nie odpisywał, opadłem na poduszki i przymknąłem oczy. Myślami cofnąłem się do tej lekko dziwacznej rozmowy. Uśmiechnąłem się na wspomnienie drżącego głosu i uroczych rumieńców. To jest zakłopotanie było na swój sposób urocze. Uniosłem głowę, słysząc dźwięk komunikatora.
- „Bywało gorzej. Coś tam umiem. A co?”
- „Nie umiem nic. Mogę przyjść znowu?” - Spytałem, lekko bawiąc się skrawkiem koszulki. Odpowiedź uzyskałem dopiero po dłuższym czasie
-”Jasne.” - napisał, po czym zniknął z czatu. Uniosłem brwi, lekko zdziwiony. Ubrałem bluzę oraz duża kurtkę. Tym razem się pomalowałem, nie pomijając tez paznokci. Dmuchałem na nie całą drogę, by szybciej wyschły. Delikatnie zapukałem do drzwi chłopaka i uśmiechnąłem się, ściskając podręcznik.
- No hej. Naprawdę nic nie umiem – westchnąłem i zgarnąłem mąkę z jego policzka. Pieczesz coś? - Spytałem, wchodząc do środka.
- Tylko babeczki – odpowiedział, po czym otrzepał włosy z mąki. Podskoczyłem, gdy na moim ramieniu usiadł ptak.
- Mikiii – zacząłem. - Twoja papuga na mnie dziwnie patrzy. - Zauważyłem, przełykając ślinę – Ma śmieszne oczy – zauważyłem, po czym pomiziałem jej łepek. Uroczo przymknęła powieki.
- To Viivi – Miko uśmiechnął się nieco, po czym usiadł przy stole. - Też nie jestem orłem, ale coś tam umiem – zapewnił. Odsunąłem krzesło, dalej mając papugę na ramieniu. Ptak zaczął grzebać mi dziobem we włosach. Ignorowałem ja, po czym zacząłem słuchać jak chłopak wyjaśnia im najważniejsze podstawy. Nagle zauważyłem coś, co bardzo mnie zaniepokoiło. Zmarszczyłem brwi, co chłopak musiał zauważyć, bo mówił coraz wolniej i ciszej. Powoli sięgnąłem do jego nadgarstka i przyciągnąłem do siebie. Podsunąłem rękaw. Serce zabiło mi mocniej, gdy zauważyłem aksamitną skórę przecięta bliznami. Westchnąłem, wypuszczając drżący oddech i popatrzyłem na Mikiego z troską.
-Chcesz porozmawiać? - Spytałem cicho. - Nie jestem dobrym mówca, ale naprawdę wysłucham, jeśli masz problem – zapewniłem, gładząc kciukiem blizny.
Miki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz