sobota, 10 lutego 2018

Od Ursuli CD Finney'a

Przyznaję, że obawiałam się tego projektu. Bałam się, że w parze będę mieć osobę gadatliwą i irytującą.
Możliwe, że zostałabym zmuszona do powtórki ze podstawówki, znów chwycić krzesło i zrobić swoje.
Jednakże zostałam pozytywnie zaskoczona. Finney okazał się być w miarę dobrym współpracownikiem. Nie gadał. Był cicho. Tak właściwie to nie wymieniliśmy między sobą ani jednego słowa. Komunikowaliśmy się jedynie po przez gesty i o dziwo rozumieliśmy się.
Im częściej spoglądałam na zbiór tych wszystkich liter, tym bardziej robiłam się senna. Jednakże chciałam jak najszybciej wrócić do siebie. Mimo, iż Finney nic nie mówił, wciąż tutaj był. Siedział obok, kręcąc się na krześle i sobie oddychał, ewentualnie patrzył na mnie. Czego miałabym się doczepić?
No właśnie niczego. Jednakże nie chciałam go tutaj. Mam bardzo często momenty kiedy chcę być zupełnie sama, zamknięta w czterech ścianach, słuchając przy tym muzyki lub czytając książkę.
Lubię mieć w tych momentach pewność, że nikogo przy mnie nie ma. Chcę mieć po prostu czas tylko i wyłącznie dla siebie. Jak by na świecie byłam tylko ja i nikt inny.
Kiedy nie mam możliwości odcięcia się od ludzi zaczynam być wściekła na każdego. Irytuje mnie praktycznie każdy, nawet osoby, do których poczułam nutkę sympatii.
Finney miał pecha. Miałam ochotę po prostu zamknąć się w pokoju i być sama z sobą.
W głębi duszy było mi go jednak żal. No tak. Nie narzucał się, po prostu grzecznie siedział i chciał ze mną współpracować. Ja tutaj miałam problem. Wyrzutów sumienia z tego powodu nie miałam. Co mam zrobić, że mam taki charakter i potrzeby? Bywa.
Spakowałam się szybko. Dałam mu zadanie do wykonania i to tyle. Czego chcieć więcej?
No właśnie koleżka Finney czegoś chciał.
Doprawdy byłam zaskoczona, że podjął jakąś skromną próbę aby ze mną się zapoznać. To było…dziwne, jednakże ciekawe. Nie pamiętam właściwie kiedy ktoś ostatnio zaproponował mi zapoznanie się. Co prawda z początku byłam na nie, jeżeli o to chodzi. Po prostu kierowałam się chęcią wrócenia do siebie i zamknięcia się przed całym światem.
Ursula…ale czemu właściwie? Co prawda masz potrzebę samotności ale przecież jedzenie!
Bo jak dłużej się tak zastanowić to gdybym wróciła, zrobiłabym się głodna i musiałabym jakoś kombinować…a tak to mam okazję coś zjeść. Męczenie się jeszcze chwilę nie brzmi raczej mądrze. Na dodatek kłócę się sama ze sobą. Jednak tylko zjem, powiem co mam powiedzieć, podziękuję i wyjdę stąd szybciej niż chciałam wcześniej. Można? Można. Nie wiedzę przeszkód.
Westchnęłam głośno i przewróciłam oczyma:
- W porządku…- powiedziałam cicho i zerknęłam na chłopaka, tak na moment. Wydawało mi się, że się delikatnie uśmiecha.
A miałam być wredna i chłodna…Bywa? Bywa.
- W takim razie…eh…- spojrzałam w bok, nie chcąc nawiązywać zbyt długiego kontaktu wzrokowego – pogadajmy…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt