wtorek, 27 lutego 2018

Od Czeslava CD Nory

,,Zimno'' mruknąłem w myślach i zacząłem wtulać się bardziej w kołdrę. Ścisnąłem ją mocno i przytuliłem, jak najbardziej do siebie. O taaaaaaak, cieplutka kołderka. Zacząłem przebierać nogami, gdy dotarł do mnie chłód. Świetnie. Pewnie znowu spałem cały odkryty. W sumie to bym się nakrył... ale nie chce mi się. Poruszyłem lekko ramionami i wtuliłem się bardziej w zawijątko z kołdry. O tak przyjemnie. Tu mogę zostać i umrzeć. Wygłem się w jakiś bliżej nieokreślony embrion i leżałem tak dalej, z powrotem odpływając w krainę snu. Z pewnością zasnąłbym dalej, gdyby nie pewien fakt. Kołdra zaczęła mi się ruszać. Sakra.
- Immi spieprzaj - burknąłem przyciągając zwiniątko do siebie. Mlasnąłem kilka razy i wtuliłem się bardziej. Kołdra dalej się poruszała - Sakra Immi wypad stąd, bo Cię uduszę.
Zacisnąłem mocniej powieki i uderzyłem czołem w kołdrę.
- Ał!  - usłyszałem swój głos... i czyjś.
WTF?! Zasztywniałem na chwilę i słuchałem. Co to było do jasnej sakrowskiej?! I w co ja uderzyłem? Podniosłem rękę, żeby przyłożyć dłoń do czoła i je rozmasować, ale coś mi ją zablokowała. Cała ręka, była zaplątana w gąszczu materiału. Podniosłem lekko głowę i uchyliłem ledwo ledwo, sklejone powieki. Bez soczewek i okularów, wszystko było takie rozmazane. Świetnie. Wytargałem rękę z kłębowiska i zacząłem masować czoło, z powrotem wtulając się w kołdrę. Leżałem tak przez dłuższą chwilę, zanim doszło do mnie, że coś tu nie pasuje... Coś ciężkiego przygniotło mi rękę. Dlaczego kołdra jest taka, dziwna w dotyku? Dlaczego tak dziwnie pachnie? I DLACZEGO ODDYCHA?! Odskoczyłem do tyłu jak poparzony. Znaczy... odskoczyłem tak, że zarzuciło mnie na plecy, bo druga ręka dalej była uwięziona.
- Ał ał ał - zajęczałem, gdy przez nią przeszedł ostry ból.
Z powrotem przysunąłem się kłębowiska, żeby znaleźć bardziej dogodną pozycję.
- Spokojnie Ches - usłyszałem czyjś głos... głos dziewczyny
- Sakra! - warknąłem zaciskając zęby z bólu
Ciał powoli się podniosło do pozycji siedzącej i uwolniło moją rękę, która, jakimś cudem znajdowała się pod koszulą... Boże matrymonialny, co tu się stało?! Zrobiłem podkowę w dół rozmasowując obolałe ramię.
- W porządku? - odezwał się znajomy głos
- Hmmm? - uniosłem głowę wyżej i dalej zamroczony snem, próbowałem skontaktować, kto to jest
- Ręka Ches, dalej boli? - poczułem, jak ten osobnik łapie mnie za wspomnianą kończynę
- Ummm, chyba tak - ziewnąłem i zamrugałem kilka razy. Ciało jak zwykle rano ze mną nie współpracowało. Przechyliłem się na bok i padłem w poduszki - Zimno - mruknąłem
- Co? - głos wydawał się bardzo zaskoczony
- Zimno - powtórzyłem próbując niezdarnie przykryć się kołdrą z zamkniętymi oczami. Właściwie to znowu przestałem kontaktować i po prostu byłem już gotów zasnąć, w każdej chwili. Porzuciłem walkę z kołdrą, złapałem za poduszkę i przytuliłem ją mocno, jednocześnie przebierając nogami w pościeli, żeby chodź trochę je rozgrzać i znaleźć wygodniejszą pozycję. Poczułem jak, ktoś łapie za kołdrę i ją poprawia. Burknąłem przez zamknięte usta, będąc na granicy snu. I sam nie wiem, kiedy z powrotem zasnąłem.

~~~~ 

Co do jasnej tu się dzieje? Mruknąłem w myślach, próbując zlokalizować źródło hałasu. Misiek? Nieee on raczej nie wydaje, takich dźwięków. Podobnie Immi. Sakra, co to jest?! Uchyliłem jedną powiekę, i tuż przed sobą dojrzałem klatkę. A w tej klatce kołowrotek. A w tym kołowrotku mysz. I ta mysz zapierdzielała w nim ostro. A kołowrotek obijał się o pręty. W tym samym momencie, jakaś inna mysz wzięła się za picie z poidełka. Zaczęło walić jęzorem w tę metalową kulkę, a ona zaczęła wydać serię denerwujących uderzeń metalu o metal. Boże, ja nie myślę.... Skąd tu się wzięły myszy?
- Misiek... - powiedziałem cicho - Skąd my mamy myszy w pokoju?
- Dzień dobry - do mych uszu dobiegł bardzo przyjemny i miły głos
Zesztywniałem i próbowałem przypasować, go do kogoś znajomego... Podniosłem głowę i zamrugałem kilka razy otwierając szeroko oczy. Powziąłem próbę sfokusowania wzroku na postaci, ale za cholerę mi to nie szło.
- EEeee dobry... - odpowiedziałem po chwili, przypominając sobie, że wypadałoby odpowiedzieć
- Jak się spało? - dziewczyna usiadła na skraju łóżka, przy moich nogach i uśmiechnęła się.
- Nora? - zapytałem otwierając szerzej oczy - Co ty tutaj robisz?
- To mój pokój - uśmiechnęła się lekko 
- Faktycznie - pokiwałem głową przypominając sobie wczorajszy wieczór - Nitro! 
Zerwałem się szybko z łóżka, aż zabolała mnie głowa. Usiadłem tuż przed klatką i szybko zajrzałem do myszora.
- Jak się czujesz kolego? - uśmiechnąłem się na widok zwierzaka, który przybrał charakterystyczny mysi przykuc i czyścił sobie futerko - Widzę, że już zdecydowanie lepiej. Wiedziałem, że będzie dobrze. - ziewnąłem i podciągnąłem nogi do góry - Zimno - mruknąłem zgarniając kołdrę i zarzucając ją na plecy
- Nie dziwi mnie to - Nora uśmiechnęła się lekko - Spałeś w krótkim rękawku i w samych bokserkach.
Zamrugałem kilka razy z miną typu ,,Cooooo?'', spojrzałem w dół i...
- O sakra! - szybko się skuliłem i zakryłem
- Spokojnie - dziewczyna parsknęła śmiechem - Nie śpię już od jakiś dwóch godzin, przyzwyczaiłam się d tego widoku.
Poczułem jak na moje poliki powoli wkracza wielki burak. Och no no no no noooooooo. Zrobiłem typową Cześkową minę i spojrzałem na nią z mieszanką wielu emocji na raz na twarzy. Dziewczyna wybitnie nieudolnie próbowała powstrzymać śmiech. Spuściłem głowę i zakryłem się bardziej. Pfff... Nagle do mej głowy powróciły pewne obrazy. Sakra. Oby to był tylko sen...
- Nori? - zapytałem cicho 
- Tak? - dalej próbowała powstrzymać śmiech, ale jej mordka była tak uchachana, że nie oszukałaby nawet ślepego
- Czy... czy ja Cię uderzyłem z główki? - powoli dobierałem słowa do siebie
- Owszem - uśmiechnęła się lekko
- Sakra - schowałem twarz w dłoniach - Prominte Nori - zacisnąłem mocno powieki - Ja nie chciałem!
- Spokojnie Ches ! - powiedziała szybko
- Ale... - podniosłem głowę do góry i wiedziałem, że teraz musi mieć fantastyczny widok na wielkiego buraka na całej twarzy... i nie tylko twarzy - Czy... czy ja... - przełknąłem ślinę - Czy ja spałem wtulony w Ciebie?
Spojrzałem błagalnym wzrokiem i modliłem się, aby odpowiedź była przecząca.
- Owszem - na jej twarz też wpłynął mały buraczek
- Przepraszam - wychrypiałem
- Nie przepraszaj. Wtuliłem się tak, że nie mogłam się od Ciebie oderwać.
Wbiłem twarz w dłonie tak szybko, że poczułem się, jakbym dał sobie plaskacza. Zacisnąłem powieki i lekko potarłem dłońmi twarz.
- Ale... ja nie narzekam - powiedziała z lekkim zawahaniem. Kłamała, czy szukała odpowiednich słów?
- Uhum - powiedziałem słabo - To ten... możesz mi podać spodnie?

<Nora?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt