- Późno już... Pójdę. Przepraszam - wyszedł szybko, ocierając poliki. Obserwowałem jak wychodzi, będąc w lekkim... Cóż, szoku. I tak przez chwilę, aż do momentu w którym usłyszałem skrzeczenie papugi. Spojrzałem za okno i się przestraszyłem. Mocno padał deszcz i było zimno. Wyszedłem z mieszkania w bluzie, a widząc chłopaka, zacząłem delikatnie go ciągnąć.
- Przeziębisz się - powiedział i uśmiechnął się, tak jakby... smutno. Serce mi się krajało na ten widok.
- Alexander, to ty się przeziębisz - powiedziałem i wykorzystałem swoją siłę i mięśnie, żeby wciągnąć go do środka. Z lekkim trudem, bo był większy, ale udało mi się.
Był przybity. Nie wiedziałem dlaczego, ale na pewno nie przez film.
- Alex - powiedziałem cicho, niepewnie chwytając go za dłonie, które były trochę większe od moich. I w ten krótki moment stały się lodowate. Westchnąłem i przytuliłem go, stojąc na palcach. Niezbyt wiedząc, co mogłem zrobić, gładziłem go po plecach jedną ręką, a drugą włożyłem w jego włosy, gładząc je delikatnie.
- Masz gniazdo na głowie - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem. Jego reakcja? Pomacał włosy i poszedł w stronę łazienki (nawet nie wiem, skąd wiedział gdzie jest). Słysząc jak przeklina, zaśmiałem się głośno. W tym samym momencie papuga usiadła mi na ramieniu.
- Kłopoty, kłopoty! - pomachała skrzydłami. Pokręciłem głową, idąc do Alexa. Obserwowałem jak ogląda z lekkim strachem swoje włosy, co jeszcze bardziej mnie rozbawiało. W pewnym momencie miałem wrażenie że spojrzał na mnie (albo raczej na Viivi) wściekły.
- Jak zostaniesz, to może ci ogarnę... to gniazdo - uśmiechnąłem się, zerkając na wszystkie przedmioty w łazience - na umywalce, szafce i krawędzi wanny. Dużo rzeczy, odpowiedzialnych za pielęgnację, dzięki którym byłem śliczniutki.
- I tak nie masz wyboru, sam sobie nie dasz rady - westchnąłem, po chwili jednak znowu parskając na widok grymasu na jego twarzy. Przewrócił oczami, a ja podszedłem do niego, klepiąc dzieło kakadu. Podleciał i szarpnął swoimi niebieskimi nogami jego włosy.
- Sio Viivi, dość już. Wracaj do klatki - odgoniłem ptaka, który odleciał. Spojrzałem na odbicie Alexa w lustrze, który mi się przyglądał. Uśmiechnąłem się, zarumieniłem lekko i nagle zdałem sobie z czegoś sprawę.
- Viivi nie byłby widoczny w twoich włosach - zaśmiałem się głośno. Białe pióra w białych włosach. Spryciarz.
- Przeziębisz się - powiedział i uśmiechnął się, tak jakby... smutno. Serce mi się krajało na ten widok.
- Alexander, to ty się przeziębisz - powiedziałem i wykorzystałem swoją siłę i mięśnie, żeby wciągnąć go do środka. Z lekkim trudem, bo był większy, ale udało mi się.
Był przybity. Nie wiedziałem dlaczego, ale na pewno nie przez film.
- Alex - powiedziałem cicho, niepewnie chwytając go za dłonie, które były trochę większe od moich. I w ten krótki moment stały się lodowate. Westchnąłem i przytuliłem go, stojąc na palcach. Niezbyt wiedząc, co mogłem zrobić, gładziłem go po plecach jedną ręką, a drugą włożyłem w jego włosy, gładząc je delikatnie.
- Masz gniazdo na głowie - powiedziałem, śmiejąc się pod nosem. Jego reakcja? Pomacał włosy i poszedł w stronę łazienki (nawet nie wiem, skąd wiedział gdzie jest). Słysząc jak przeklina, zaśmiałem się głośno. W tym samym momencie papuga usiadła mi na ramieniu.
- Kłopoty, kłopoty! - pomachała skrzydłami. Pokręciłem głową, idąc do Alexa. Obserwowałem jak ogląda z lekkim strachem swoje włosy, co jeszcze bardziej mnie rozbawiało. W pewnym momencie miałem wrażenie że spojrzał na mnie (albo raczej na Viivi) wściekły.
- Jak zostaniesz, to może ci ogarnę... to gniazdo - uśmiechnąłem się, zerkając na wszystkie przedmioty w łazience - na umywalce, szafce i krawędzi wanny. Dużo rzeczy, odpowiedzialnych za pielęgnację, dzięki którym byłem śliczniutki.
- I tak nie masz wyboru, sam sobie nie dasz rady - westchnąłem, po chwili jednak znowu parskając na widok grymasu na jego twarzy. Przewrócił oczami, a ja podszedłem do niego, klepiąc dzieło kakadu. Podleciał i szarpnął swoimi niebieskimi nogami jego włosy.
- Sio Viivi, dość już. Wracaj do klatki - odgoniłem ptaka, który odleciał. Spojrzałem na odbicie Alexa w lustrze, który mi się przyglądał. Uśmiechnąłem się, zarumieniłem lekko i nagle zdałem sobie z czegoś sprawę.
- Viivi nie byłby widoczny w twoich włosach - zaśmiałem się głośno. Białe pióra w białych włosach. Spryciarz.
<twoja kolej>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz