poniedziałek, 5 lutego 2018

Od Finney'a DO Ursuli

Gimnastyka na krześle wcale nie jest taka zła, wystarczy uważać, żeby przypadkiem zbyt mocno się nie przechylić, a przeżyjemy i w dodatku nieco sobie ulżymy. Już miałem dość tych niewygodnych oparć i ciągłe wyszukiwanie informacji w tekście. Naprawdę, jedna łatwa definicja potrafi być rozciągnięta na kilka stron, bo autorzy książek po prostu kochają utrudniać uczniom życie. Westchnąłem zmęczony i spojrzałem na Ursulę, która pewnie też już miała tego dość. Zawsze wyglądała na znużoną, ale teraz pobiła samą siebie, szczególnie wtedy, kiedy próbowała zakryć dłonią usta podczas ziewania. Nie znam jej za dobrze, ba, prawie w ogóle. Właściwie nie zamieniłem z nią jeszcze słowa, ciągle trwamy w ciszy, udając, że współpracujemy przy tym projekcie na następne zajęcia. Nie, żeby mi to przeszkadzało. Dziewczyna uniosła książkę do góry w taki sposób, że od razu zwróciłem na nią uwagę. Pokazała dwa palce, a następnie gestem ręki dała mi znać, żebym się ruszył po tom, który jest jej teraz potrzebny. Bez zbędnej zwłoki ruszyłem w stronę alejki, gdzie mógłbym znaleźć to, co mnie interesuje i czym prędzej wrócić do koleżanki. Jak na złość, przeszukałem wszystkie półki i nigdzie nie mogłem tego znaleźć. Ktoś nas wyprzedził i wypożyczył sobie do domu czy coś. Zrezygnowany usiadłem znowu przy biurku i zasygnalizowałem Ulce, że musimy tego poszukać gdzie indziej. Pokiwała głową, a następnie przewertowała kilka kartek.
– Przygotuj parę informacji z tego na następne spotkanie.
Nawet nie czekała na żadną reakcję, natychmiast podniosła się i zaczęła pakować własne rzeczy. Nawet nie powiedziała, na, kiedy się umawiamy. Ja wiem, że złapanie siebie na korytarzu w szkole czy w akademiku wcale nie jest takie trudne, ale jednak już sobie to zaplanować od razu, niż żeby później wyszła jakaś nieprzyjemna niespodzianka. W sumie chciałbym jeszcze odrobinę z nią zostać, wypadałoby lepiej poznać swoją koleżankę z klasy, chociaż już z tego miejsca mogę stwierdzić, że moje towarzystwo jest dla niej udręką, mimo że nie odzywam się ani jednym słowem i wcale tak bardzo się nie narzucam. Poprawiłem sweter i zarzuciwszy plecak na ramię, podszedłem do niej i poprosiłem ją o to, aby zjadła ze mną obiad, no jakiś deserek, bo na obiad już było trochę za późno. Od razu widziałem, jak na jej twarz wkrada się grymas zdradzający odrazę do mojej osoby i niechęć do wspólnego spędzania czasu. Nie wiedziałem dokładnie, za czym przepada, a więc przekonanie jej co do rodzaju jedzenia byłoby trudne. Pieniędzmi też za bardzo nie trzaskam, żeby zobowiązać się do tego, aby zapłacić za wszystko. Mam wrażenie, że próbowałaby mnie i mój portfel dobić, gdybym zasygnalizował, że nie musi się martwić o pieniądze... W sumie...
– Może chcesz spróbować moich naleśników?

Ursula?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt