Chłopak nie był taki zły na jakiego wygląda. Bał się ludzi co mnie nie zaskoczyło. Sama kiedyś byłam nieśmiała, w moich oczach nie było tego blasku co teraz. Po prostu byłam taka jak on. Zmieniło się to i się z tego cieszę.
Na francuskim siedziałam obok chłopaka, co było mi na rękę. Umiałam różne języki i przychodziły mi z łatwością, ale nie tyczyły się francuskiego. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu nie polubiłam go i nie przychodziło mi z łatwością go się uczyć. Chłopak wyszedł z klasy tak szybko jak tylko mógł. Skierowałam się ku parku, aby trochę odetchnąć. Napotkałam się tam na chłopaka. Siedział sobie spokojnie. Podeszłam do niego i chyba go przestraszyłam.
- Co tu robisz? - Zadał mi kolejne pytania, wstając i opierając się o drzewo. Zachował jednak dystans.
- Przyszłam odpocząć od tłumu - Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na koronę drzewa, która zasłania niebo. Przez szpary w gałęziach można było zobaczyć błękitne niebo. - Jesteś jak to błękitne niebo - Powiedziałam cicho.
- Co masz na myśli? - Spojrzał chwilę na mnie.
- To, że jesteś czysty, trwały i nie wyrażasz uczuć - Odparłam. Po chwili ciszy podleciały do nas motyle. Jeden z nich usiadł mi na ręce, którą wyciągnęłam, a chłopakowi usiadł na ramieniu. - Niedługo zobaczysz świat bardziej kolorowy - Uśmiechnęłam się. Chłopak pewnie uznał mnie za dziwactwo i że mówię jakieś głupoty, ale kochałam kolory i mi ty wystarczyło. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
<Anthony?>
Dłuższych opowiadań pewnie nie będę pisać bo piszę z telefonu i nie chcę się rozpisywać, bo bym popełniła za dużo błędów.
Na francuskim siedziałam obok chłopaka, co było mi na rękę. Umiałam różne języki i przychodziły mi z łatwością, ale nie tyczyły się francuskiego. Sama nie wiem dlaczego, ale po prostu nie polubiłam go i nie przychodziło mi z łatwością go się uczyć. Chłopak wyszedł z klasy tak szybko jak tylko mógł. Skierowałam się ku parku, aby trochę odetchnąć. Napotkałam się tam na chłopaka. Siedział sobie spokojnie. Podeszłam do niego i chyba go przestraszyłam.
- Co tu robisz? - Zadał mi kolejne pytania, wstając i opierając się o drzewo. Zachował jednak dystans.
- Przyszłam odpocząć od tłumu - Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na koronę drzewa, która zasłania niebo. Przez szpary w gałęziach można było zobaczyć błękitne niebo. - Jesteś jak to błękitne niebo - Powiedziałam cicho.
- Co masz na myśli? - Spojrzał chwilę na mnie.
- To, że jesteś czysty, trwały i nie wyrażasz uczuć - Odparłam. Po chwili ciszy podleciały do nas motyle. Jeden z nich usiadł mi na ręce, którą wyciągnęłam, a chłopakowi usiadł na ramieniu. - Niedługo zobaczysz świat bardziej kolorowy - Uśmiechnęłam się. Chłopak pewnie uznał mnie za dziwactwo i że mówię jakieś głupoty, ale kochałam kolory i mi ty wystarczyło. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
<Anthony?>
Dłuższych opowiadań pewnie nie będę pisać bo piszę z telefonu i nie chcę się rozpisywać, bo bym popełniła za dużo błędów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz