Zasnęłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Trochę głupio mi było, ale cofnąć czasu się nie da. Miałam przepiękny sen, jednak wyrwał mnie znajomy głos. Był to Anthony. Coś do mnie mówił, a ja nie wiedziałam za bardzo o co chodzi. Ale po krótkim zastanowieniu, zrozumiałam, że zasnęłam i to u niego w pokoju. Chłopak dał mi czarną bluzę. Poszłam do swojego pokoju się przebrać i uczesać włosy, będąc już gotowa, oddałam mu bluzę o której bym prawie zapomniała i poszliśmy na lekcje. Anthony był tak jakby to powiedzieć nieobecny. Coś się musiało stać, a ja ponownie to przegapiłam. Ponownie nie przyjrzałam się innym. Skończyły się lekcje. Myślałam, że Anthony już nie będzie chciał iść do parku, jednak przyznałam mu rację. Nie miałam potrzebnych rzeczy do rysowania, a bez tego to mi się raczej nic nie uda narysować. Wróciłam do pokoju. Zabrałam szkicownik, ołówek, gumkę do mazania i resztę potrzebnych mi rzeczy. Chłopak czekał w umówionym miejscu. Podbiegłam do niego z ogromnym uśmiechem na twarzy.
- Tak - odpowiedział krótko.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Jak tylko o coś się spytałam to ona nie odpowiedział. Zupełnie jakby chciał się oderwać się od tego świata. Chciał zapomnieć. Przysiadłam się pod jednym z drzew. Anthony chodził sobie, a ja zaczęłam rysować. Po półtora godziny, skończyłam. Zrobiłam cztery rysunki. A dokładniej mówiąc dwa rysunki skończyłam, a nad tamtymi to po prostu musiałam jeszcze trochę posiedzieć. Miałam tylko i wyłącznie szkice, ale nie pójdą na marne.
- A-chan! - podeszłam do niego od tyłu i głośno wykrzyczałam mu koło ucha.
- Co się drzesz! - wkurzył się. Nie dziwiłam mu się, sama bym była zła, gdyby ktoś mi tak zrobił, ale to był chyba jedyny sposób, aby on się ocknął i wrócił na ziemię.
- Nareszcie wróciłeś - naburmuszyłam się. - Pytałam się co sądzisz o moich rysunkach, ale ty nic nie odpowiedziałeś - spojrzałam się na niego z lekko zawiedzionym wzrokiem.
- Pokaż te swoje bazgroły - powiedział. Chyba miał już dość mnie.
- To dla ciebie - wręczyłam mu dwa rysunki jakie skończyłam.
Jeden z nich przedstawiał chłopaka, który stał na chodniku w parku pomiędzy drzewami sakury, chłopak lekko się uśmiechał, jednak nie można było tego zobaczyć bo zasłaniały go płatki kwiatów wiśni, która opadała. natomiast drugi przedstawiał chłopaka jak płacze.
Wręczyłam mu je i poszłam w stronę akademika. Był wkurzony tak jak i ja. Po krótkich przemyśleniach stwierdziłam, że to tylko i wyłącznie moja wina.
<Anthony?>
- Tak - odpowiedział krótko.
Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Jak tylko o coś się spytałam to ona nie odpowiedział. Zupełnie jakby chciał się oderwać się od tego świata. Chciał zapomnieć. Przysiadłam się pod jednym z drzew. Anthony chodził sobie, a ja zaczęłam rysować. Po półtora godziny, skończyłam. Zrobiłam cztery rysunki. A dokładniej mówiąc dwa rysunki skończyłam, a nad tamtymi to po prostu musiałam jeszcze trochę posiedzieć. Miałam tylko i wyłącznie szkice, ale nie pójdą na marne.
- A-chan! - podeszłam do niego od tyłu i głośno wykrzyczałam mu koło ucha.
- Co się drzesz! - wkurzył się. Nie dziwiłam mu się, sama bym była zła, gdyby ktoś mi tak zrobił, ale to był chyba jedyny sposób, aby on się ocknął i wrócił na ziemię.
- Nareszcie wróciłeś - naburmuszyłam się. - Pytałam się co sądzisz o moich rysunkach, ale ty nic nie odpowiedziałeś - spojrzałam się na niego z lekko zawiedzionym wzrokiem.
- Pokaż te swoje bazgroły - powiedział. Chyba miał już dość mnie.
- To dla ciebie - wręczyłam mu dwa rysunki jakie skończyłam.
Jeden z nich przedstawiał chłopaka, który stał na chodniku w parku pomiędzy drzewami sakury, chłopak lekko się uśmiechał, jednak nie można było tego zobaczyć bo zasłaniały go płatki kwiatów wiśni, która opadała. natomiast drugi przedstawiał chłopaka jak płacze.
Wręczyłam mu je i poszłam w stronę akademika. Był wkurzony tak jak i ja. Po krótkich przemyśleniach stwierdziłam, że to tylko i wyłącznie moja wina.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz