Doszliśmy do parku, wciąż jednak próbowałem wrócić do zamkniętego już pomieszczenia w moim umyśle. Lecz nie mogłem się tam dostać, wszystko mi przeszkadzało, kwiaty, rośliny, owady, zwierzęta, ludzie, odgłosy, wszystko, nawet powietrze. Po półtora godziny dziewczyna skończyła rysować, jednak na ziemię ściągnęła mnie w zbyt hałaśliwy i nieprzyjemny sposób.
- A-chan! - podeszła do mnie od tyłu i krzyknęła mi do ucha.
- Co się drzesz! - warknąłem, boleśnie spadając na ziemię ze skrajów mojego umysłu.
- Nareszcie wróciłeś - naburmuszyła się. - Pytałam się co sądzisz o moich rysunkach, ale ty nic nie odpowiedziałeś.
- Pokaż te swoje bazgroły. - mruknąłem niezadowolony i wkurzony.
- To dla ciebie - odparła wręczając mi dwa szkice, według mnie były ładne.
-Dzięki. - powiedziałem, udając obojętność. Co mi wyszło, gdyż Akane trochę posmutniała i pewnie chciała usłyszeć, że mi się to bardzo podoba. Wolałem aby nadal wiedziała, że nie zamierzam posunąć się nawet o mały krok w stronę bliższej relacji zwanej przyjaźnią. Dotarliśmy do akademii, bez słowa ruszyłem ku swojego dormitorium, a Akane do swojego. Znów miałem trochę spokoju, jednak niedługo on trwał, gdyż po chwili ktoś zaczął walić w moje drzwi.
Otworzyłem je, pukał jakiś nauczyciel:
-Za godzinę jest apel na sali, nie musicie być ubrani na galowo, jednak każdy ma się zjawić.
Po oznajmieniu tego komunikatu odszedł. Westchnąłem zamykając drzwi, nikt mi tu raczej spokoju nie da. Przez tę godzinę błądziłem po internecie w poszukiwaniu ciekawego filmu lub jakiejś książki. Gdy nastał czas apelu szybko wyszedłem z lokum i wyciszając telefon udałem się na wskazane miejsce. Na jednym z korytarzy zatrzymała mnie Akane:
-Wiesz o co chodzi?
Pokiwałem przecząco głową, na prawdę nie wiedziałem po co ten cały apel, ale jak każą iść to pójdę.
Na sali zebrało się tylko kilka klas, a mianowicie wszystkie klasy pierwsze i trzecie. Staliśmy na sali, czekaliśmy zapewne na wicedyrektora, bo dyrektorka była już na sali. Chwilę potem wszedł na salę wicedyrektor. Obok mnie stała Akane, widząc jej do tego, zdołałem stwierdzić, że nie ma ochoty wysłuchiwać kazań nauczycieli i dyrekcji. Nie dziwiłem się jej, gdy zacząłem słuchać co gadają, dowiedziałem się, że te klasy, które się tu zebrały są najbardziej niezdyscyplinowane i nie przestrzegają zasad. Po półgodzinnym kazaniu wypuścili nas, Gdy wychodziłem zatrzymała mnie znów dziewczyna.
Akane?
- A-chan! - podeszła do mnie od tyłu i krzyknęła mi do ucha.
- Co się drzesz! - warknąłem, boleśnie spadając na ziemię ze skrajów mojego umysłu.
- Nareszcie wróciłeś - naburmuszyła się. - Pytałam się co sądzisz o moich rysunkach, ale ty nic nie odpowiedziałeś.
- Pokaż te swoje bazgroły. - mruknąłem niezadowolony i wkurzony.
- To dla ciebie - odparła wręczając mi dwa szkice, według mnie były ładne.
-Dzięki. - powiedziałem, udając obojętność. Co mi wyszło, gdyż Akane trochę posmutniała i pewnie chciała usłyszeć, że mi się to bardzo podoba. Wolałem aby nadal wiedziała, że nie zamierzam posunąć się nawet o mały krok w stronę bliższej relacji zwanej przyjaźnią. Dotarliśmy do akademii, bez słowa ruszyłem ku swojego dormitorium, a Akane do swojego. Znów miałem trochę spokoju, jednak niedługo on trwał, gdyż po chwili ktoś zaczął walić w moje drzwi.
Otworzyłem je, pukał jakiś nauczyciel:
-Za godzinę jest apel na sali, nie musicie być ubrani na galowo, jednak każdy ma się zjawić.
Po oznajmieniu tego komunikatu odszedł. Westchnąłem zamykając drzwi, nikt mi tu raczej spokoju nie da. Przez tę godzinę błądziłem po internecie w poszukiwaniu ciekawego filmu lub jakiejś książki. Gdy nastał czas apelu szybko wyszedłem z lokum i wyciszając telefon udałem się na wskazane miejsce. Na jednym z korytarzy zatrzymała mnie Akane:
-Wiesz o co chodzi?
Pokiwałem przecząco głową, na prawdę nie wiedziałem po co ten cały apel, ale jak każą iść to pójdę.
Na sali zebrało się tylko kilka klas, a mianowicie wszystkie klasy pierwsze i trzecie. Staliśmy na sali, czekaliśmy zapewne na wicedyrektora, bo dyrektorka była już na sali. Chwilę potem wszedł na salę wicedyrektor. Obok mnie stała Akane, widząc jej do tego, zdołałem stwierdzić, że nie ma ochoty wysłuchiwać kazań nauczycieli i dyrekcji. Nie dziwiłem się jej, gdy zacząłem słuchać co gadają, dowiedziałem się, że te klasy, które się tu zebrały są najbardziej niezdyscyplinowane i nie przestrzegają zasad. Po półgodzinnym kazaniu wypuścili nas, Gdy wychodziłem zatrzymała mnie znów dziewczyna.
Akane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz