- Przyszłam odpocząć od tłumu - Odpowiedziała na moje pytanie. - Jesteś jak to błękitne niebo - Powiedziała cicho.
- Co masz na myśli? - Zerknąłem na nią pytająco.
Podleciały do nas motyle, dziewczyna jednego miała na ręce, zaś drugi lekko opadł na moje ramię.
- To, że jesteś czysty, trwały i nie wyrażasz uczuć - wyjaśniła - Niedługo zobaczysz świat bardziej kolorowy. - uśmiechnęła się.
Chrząknąłem cicho w odpowiedzi, nie wierzyłem w to ani trochę. Może nawet próbować mnie zmienić, ale nie uda jej się to.
-Skąd możesz to wiedzieć? - zaytałem nagle, przerywając ciszę.
Zapadła powtórna cisza, nie patrzyłem na dziewczynę, lecz daleko w las. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że Akane próbuje coś jakoś to wytłumaczyć.
-Wiesz... Ja kiedyś byłam... Bardzo podobna do ciebie.
-W jakim sensie? - przerwałem jej.
-Unikałam ludzi, wydawałam się chłodna. Po czasie jednak stałam się taka. - nagle na jej twarzy zagościł uśmiech, ciepły i szczery - Radosna i pełna życia. - powiedziała i spojrzała na mnie - Zobaczysz, świat napełni się kolorami. - dodała z radością.
-Nic nie rozumiesz. - mruknąłem, zabierając torbę i ruszając w stronę akademii. Nie wierzyłem w takie coś, tak jak jest teraz mi odpowiada, nikogo nie ma przy mnie. Nikogo nie stracę, nie będę musiał się zadręczać, że takiej osoby już nie ma. Nie chcę nawet wierzyć w taką zmianę, chcę żyć tak jak do tej pory. Już dość pogrzebów przeżyłem, kolejny mi nie potrzebny. Wszyscy moi bliscy nie żyją, no nie licząc siostry, któa niedość, że mnie pewnie nienawidzi to już nawet może nie pamiętać. Zanim się obejrzałem byłem już przed drzwiami do mojego lokum. Otworzyłem drzwi kluczem i zatrzasnąłem je za sobą. Rzuciłęm torbę na łóżko po czym znów wyszedłem z pokoju, zamykając go uprzednio. Udałem się na miasto, a raczej do najmniej uczęszczanego baru na obrzeżach miasta. Zamówiłem najzwyklejszy w świecie sok, dokładnie przyglądając się barmanowi podczas jego robienia. Został podany mi napój, po czym ktoś wszedł do klubu, nie odwróciłem się, nie interesowało mnie kto to, wciąż w głowie chodziły mi słowa Akane "Zobaczysz świat bardziej kolorowy". Nie wierzyłem w to i nie dopuszczałem myśli, że mogłoby się to stać. Miałem pewność, że tak nie będzie. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny głos kierowany w moją stronę:
-Słyszysz co do ciebie mówie? - warknął jakiś idiota.
Odwróciłem się nieśpiesznie w stronę chłopaka, mógł być w moim wieku, ale nie uczęszczał do Akademii GH, był zbyt głupi aby się dostać tam i gdziekolwiek indziej.
-Słysze, a może i nie. - mruknąłem.
-No to odsuń się bo idę.
-Najwyraźniej potrafisz tylko po prostej, skoro nie możesz stanąć obok. - warknąłem zaczepnie.
Znów ktoś wszedł do baru, była to jasnowłosa dziewczyna imieniem Akane. Tylko co ona tu robiła?
-Co tu robisz? - zapytałem podchodząc do niej.
-Chciałam pochodzić po obrzeżach miasta, co się stało? - zapytała.
-Zaproś może tu tę małą. - zawołał idiota.
-Bez "mała" okej? - zapytała już zirytowana chłopakiem.
-Co tak ostro?
-Daj sobie spokój. - mruknąłem do niego.
Podszedłęm do barmana i zapłaciłem mu za sok, po czym chciałem zabrać stąd dziewczynę.
-Już uciekacie? Zostańcie na imprezę. - powiedział.
-Śpieszy nam się, tam gdzie ty nigdy byś się nie dostał. - warknąłem.
-Spokojnie, dopiero zaczęliśmy imprezę.
-Ale my skończyliśmy. - mruknąłem.
Wyszliśmy z baru, przyśpieszyłęm kroku ciągnąc za sobą dziewczynę.
-Ty to masz talent do pakowania się w kłopoty. - mruknąłem po czym szybko skręciłem w jakąś uliczkę. Szybkie tępo zmieniało się powoli w bieg.
-Dlaczego biegniemy? - zapytała w międzyczasie.
-Odwróć się a się dowiesz. - odparłem.
Za nami podążali już trzej debile z baru, wiedziałem, że nie dadzą za wygraną. Znam to, zabawa w kotka i myszkę, dopóki ofiara się nie zgubi lub nie zmęczy. Trafiliśmy w ślepą uliczkę, przed nami stał dwumetrowy płot z betonu.
-Przeskakuj. - powiedziałem do dziewczyny.
Pomogłem wejść jej na mur, byli tuż za nami. Pierwszy zeskoczyłem na drugą stronę, Akane wahała się.
-Skacz.
Pokiwała przecząco głową w odpowiedzi.
-Wolisz skoczyć, czy spotkać się z nimi? - zapytałem.
Dziewczyna odwróciła głowę w stronę trzech chłopaków próbujących wejść na mur. Zamknęła oczy i skoczyła w moją stronę, złapałem ją.
-Trochę im zejdzie zanim tu wlezą, zdążymy dojść do akademii. - powiedziałem, odstawiając dziewczynę na ziemię.
Szybko doszliśmy do parku, oddzielającego szkołę od miasta. Teraz powinno było być z górki, jednak, wciąż gubiliśmy się w tym "lesie". W końcu doszliśmy na tyły akademii, znajdowały się tu okna od pokoi, zorientowałem się gdzie znajduje się mój.
-Robiłaś kiedyś parapetówkę? - zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.
-Wiesz skąd wzięła się ta nawa?
Pokiwała przecząco głową.
-To zaraz się dowiesz.
Zaczęliśmy wchodzić po parapetach, moje lokum nie było tak wysoko a okno było otwarte. W końcu udało nam się tam dojść. Gdy byliśmy w środku wyjrzałem znów przez okno.
-Tam są! - krzyknął jeden z chłopaków, którzy nas gonili.
-Teraz możecie nam naskoczyć! - odkrzyknąłem.
Usiadłem na parapecie, po chwili Akane zrobiła to samo. Chłopacy próbowali się dostać do akademii, gdy jeden z nauczycieli nawrzeszczał na nich i zagroził policją gdy zobaczył, iż rzucają kamieniami w okna.
Akane?
A ja będę pisać dość długie, gdyż mam dużo wolnego czasu na lap i nie mam jak go wykorzystywać w inny sposób xd
- Co masz na myśli? - Zerknąłem na nią pytająco.
Podleciały do nas motyle, dziewczyna jednego miała na ręce, zaś drugi lekko opadł na moje ramię.
- To, że jesteś czysty, trwały i nie wyrażasz uczuć - wyjaśniła - Niedługo zobaczysz świat bardziej kolorowy. - uśmiechnęła się.
Chrząknąłem cicho w odpowiedzi, nie wierzyłem w to ani trochę. Może nawet próbować mnie zmienić, ale nie uda jej się to.
-Skąd możesz to wiedzieć? - zaytałem nagle, przerywając ciszę.
Zapadła powtórna cisza, nie patrzyłem na dziewczynę, lecz daleko w las. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że Akane próbuje coś jakoś to wytłumaczyć.
-Wiesz... Ja kiedyś byłam... Bardzo podobna do ciebie.
-W jakim sensie? - przerwałem jej.
-Unikałam ludzi, wydawałam się chłodna. Po czasie jednak stałam się taka. - nagle na jej twarzy zagościł uśmiech, ciepły i szczery - Radosna i pełna życia. - powiedziała i spojrzała na mnie - Zobaczysz, świat napełni się kolorami. - dodała z radością.
-Nic nie rozumiesz. - mruknąłem, zabierając torbę i ruszając w stronę akademii. Nie wierzyłem w takie coś, tak jak jest teraz mi odpowiada, nikogo nie ma przy mnie. Nikogo nie stracę, nie będę musiał się zadręczać, że takiej osoby już nie ma. Nie chcę nawet wierzyć w taką zmianę, chcę żyć tak jak do tej pory. Już dość pogrzebów przeżyłem, kolejny mi nie potrzebny. Wszyscy moi bliscy nie żyją, no nie licząc siostry, któa niedość, że mnie pewnie nienawidzi to już nawet może nie pamiętać. Zanim się obejrzałem byłem już przed drzwiami do mojego lokum. Otworzyłem drzwi kluczem i zatrzasnąłem je za sobą. Rzuciłęm torbę na łóżko po czym znów wyszedłem z pokoju, zamykając go uprzednio. Udałem się na miasto, a raczej do najmniej uczęszczanego baru na obrzeżach miasta. Zamówiłem najzwyklejszy w świecie sok, dokładnie przyglądając się barmanowi podczas jego robienia. Został podany mi napój, po czym ktoś wszedł do klubu, nie odwróciłem się, nie interesowało mnie kto to, wciąż w głowie chodziły mi słowa Akane "Zobaczysz świat bardziej kolorowy". Nie wierzyłem w to i nie dopuszczałem myśli, że mogłoby się to stać. Miałem pewność, że tak nie będzie. Z zamyślenia wyrwał mnie donośny głos kierowany w moją stronę:
-Słyszysz co do ciebie mówie? - warknął jakiś idiota.
Odwróciłem się nieśpiesznie w stronę chłopaka, mógł być w moim wieku, ale nie uczęszczał do Akademii GH, był zbyt głupi aby się dostać tam i gdziekolwiek indziej.
-Słysze, a może i nie. - mruknąłem.
-No to odsuń się bo idę.
-Najwyraźniej potrafisz tylko po prostej, skoro nie możesz stanąć obok. - warknąłem zaczepnie.
Znów ktoś wszedł do baru, była to jasnowłosa dziewczyna imieniem Akane. Tylko co ona tu robiła?
-Co tu robisz? - zapytałem podchodząc do niej.
-Chciałam pochodzić po obrzeżach miasta, co się stało? - zapytała.
-Zaproś może tu tę małą. - zawołał idiota.
-Bez "mała" okej? - zapytała już zirytowana chłopakiem.
-Co tak ostro?
-Daj sobie spokój. - mruknąłem do niego.
Podszedłęm do barmana i zapłaciłem mu za sok, po czym chciałem zabrać stąd dziewczynę.
-Już uciekacie? Zostańcie na imprezę. - powiedział.
-Śpieszy nam się, tam gdzie ty nigdy byś się nie dostał. - warknąłem.
-Spokojnie, dopiero zaczęliśmy imprezę.
-Ale my skończyliśmy. - mruknąłem.
Wyszliśmy z baru, przyśpieszyłęm kroku ciągnąc za sobą dziewczynę.
-Ty to masz talent do pakowania się w kłopoty. - mruknąłem po czym szybko skręciłem w jakąś uliczkę. Szybkie tępo zmieniało się powoli w bieg.
-Dlaczego biegniemy? - zapytała w międzyczasie.
-Odwróć się a się dowiesz. - odparłem.
Za nami podążali już trzej debile z baru, wiedziałem, że nie dadzą za wygraną. Znam to, zabawa w kotka i myszkę, dopóki ofiara się nie zgubi lub nie zmęczy. Trafiliśmy w ślepą uliczkę, przed nami stał dwumetrowy płot z betonu.
-Przeskakuj. - powiedziałem do dziewczyny.
Pomogłem wejść jej na mur, byli tuż za nami. Pierwszy zeskoczyłem na drugą stronę, Akane wahała się.
-Skacz.
Pokiwała przecząco głową w odpowiedzi.
-Wolisz skoczyć, czy spotkać się z nimi? - zapytałem.
Dziewczyna odwróciła głowę w stronę trzech chłopaków próbujących wejść na mur. Zamknęła oczy i skoczyła w moją stronę, złapałem ją.
-Trochę im zejdzie zanim tu wlezą, zdążymy dojść do akademii. - powiedziałem, odstawiając dziewczynę na ziemię.
Szybko doszliśmy do parku, oddzielającego szkołę od miasta. Teraz powinno było być z górki, jednak, wciąż gubiliśmy się w tym "lesie". W końcu doszliśmy na tyły akademii, znajdowały się tu okna od pokoi, zorientowałem się gdzie znajduje się mój.
-Robiłaś kiedyś parapetówkę? - zapytałem.
Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.
-Wiesz skąd wzięła się ta nawa?
Pokiwała przecząco głową.
-To zaraz się dowiesz.
Zaczęliśmy wchodzić po parapetach, moje lokum nie było tak wysoko a okno było otwarte. W końcu udało nam się tam dojść. Gdy byliśmy w środku wyjrzałem znów przez okno.
-Tam są! - krzyknął jeden z chłopaków, którzy nas gonili.
-Teraz możecie nam naskoczyć! - odkrzyknąłem.
Usiadłem na parapecie, po chwili Akane zrobiła to samo. Chłopacy próbowali się dostać do akademii, gdy jeden z nauczycieli nawrzeszczał na nich i zagroził policją gdy zobaczył, iż rzucają kamieniami w okna.
Akane?
A ja będę pisać dość długie, gdyż mam dużo wolnego czasu na lap i nie mam jak go wykorzystywać w inny sposób xd
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz