Po tym jak dziewczyna zniknęła w końcu mogłem odetchnąć, powoli udałem się do pokoju nauczycielskiego. Nauczyciel, z którym akurat mieliśmy lekcję zaprowadził mnie do klasy. Po chwili zauważyłem tę dziewczynę, z którą "rozmawiałem" na przerwie, a raczej ona prowadziła monolog. Trafiło się tak, iż siedziałem z nią w ławce. Nauczyciel zaczął lekcję geografii, cała lekcja zleciała w sumie na jego monologu, tylko co jakiś czas jedna lub dwie osoby się zgłaszały. W końcu zadzwonił dzwonek, nie dano mi jednak wyjść z klasy, obtoczył mnie jakiś tłum. Poczułem, że ktoś pociągnął mnie za rękaw i wyprowadził na sam dach szkoły. Dopiero wtedy mogłem zorientować się, że to znów ona, blądwłosa dziewczyna z korytarza.
-Wybacz, że tak ciebie pociągnęłam za sobą. Wydawało mi się, że nie lubisz tłumu dlatego wzięłam ciebie ze sobą. Przepraszam jeżeli się pomyliłam. - uśmiechnęła się.
-Nie pomyliłaś się. - wydusiłem.
Usiadłem przy krawędzi dachu i patrzyłem się przed siebie, nie mogłem zrozumieć tylko jednej rzeczy; dlaczego ona mi pomaga? Nie znamy się, nigdy wcześniej się nie znaliśmy. N I K T nie pomaga tak po prostu, zawsze znajdzie się jakiś haczyk. Dziewczyna usiała obok mnie i również spoglądała w dal.
-Dlaczego mi pomogłaś? - mruknąłem, siląc się na zadanie jakiegokolwiek pytania.
-A dlaczego nie? - uśmiechnęła się znów.
Zacząłem się zastanawiać czy ona ma tak zawsze, ten wiecznie radosny wzrok, płomyki w oczach, uśmiech na twarzy i promieniująca energia od niej.
-Nikt nie pomaga bezinteresownie. - powiedziałem opierając głowę na swoich kolanach.
-Ja może tak, a tak w ogóle to się nawet nie przedstawiłam, Akane Rose Suzuruya, zwyczajnie Akane. - powiedziała radośnie.
-Anthony Callendier. - mruknąłem.
Nagle usłyszałem stłumiony dźwięk dzwonka, podniosłem się z ziemi po czym pomogłem wstać dziewczynie. Gdy szliśmy korytarzem zdawało mi się jak gdyby wszyscy spoglądali w naszą stronę. Przyśpieszyłem kroku, Akane, która chyba nie zrozumiała o co mi chodzi wyrównała ze mną.
-Coś się stało? - zapytała, wyrównując tępo z moim.
-Nie czujesz tego?
-Czego?
-Wzroku. - powiedziałem.
Dziewczyna spoglądała na mnie jak na chorego psychicznie, coś w tym było. Przewróciłem oczami i wszedłem szybko do klasy, mieliśmy teraz francuski. Widząc całą klasę, panicznie złapałem dziewczynę za rękaw i usiadłem z nią w ławce. Wiedziałem, że dziwnie się zachowuje, ale nie chciałbym już nikogo tutaj poznawać, jedna osoba to limit. Zaczęła się się lekcja, nauczyciel jak to nauczyciel, zaczął monolog, tym razem więcej osób było aktywnych, w tym także Akane.
-Anthony, dites-moi s'il vous plaît ce que vous savez à propos de l'histoire de France. - powiedział do mnie nauczyciel, na całe szczęście z historii byłem dość dobry i francuskiego także.
-Em.. Dans les temps anciens de la région de l'actuelle France étaient sous la domination des Romains. - zacząłem dość niepewnie - Le premier souverain du pays de la langue française était Charles le Chauve. Son règne a marqué le début de la période de la monarchie ponadtysiącletni dans l'histoire française. - przerwałem na chwilę ale zacząłem znów - Après sa chute est venu brièvement à la restauration de la monarchie et l'annonce de la deuxième République, qui a duré jusqu'à la chute de Napoléon III. - już widziałem zdziwienie w oczach nauczyciela, dlatego też zamiast zakończyć ciągnąłem dalej - Après la chute de la troisième république a été proclamée. Il existait jusqu'en 1946, quand une nouvelle constitution a été introduite. Après un autre changement de la Constitution en 1958 France existe en tant que Cinquième République française. - zakończyłem, nauczyciel chyba był bardzo zdziwiony, gdyż nic nie mówiąc usiadł za biurkiem. Znów czułem wzrok wszystkich, nawet Akane była zdziwiona. No tak, jak ktoś kto do nikogo nic nie mówi mógłby tak dobrze znać francuski i to na pierwszym roku, kiedy to dopiero doszedł. Ale tak się składa, że francuski mam dobrze opanowany, może jest to dość nietypowe dla kogoś takiego jak ja. No ale nic nie poradzę, że uczyłem się tego dość długo. W końcu zadzwonił dzwonek, wyszedłem jak szybko się dało z klasy i nie czekając na nic, ani na nikogo udałem się do Parku. Tylko tam było bardzo małe prawdopodobieństwo, że kogoś spotkam. Poszedłem dość daleko w park, rzuciłem torbę z książkami i usiadłem na trawie, pod drzewem i zamknąłem oczy. Po dłuższej chwili poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, szybko otworzyłem oczy i podniosłem się z ziemi, zobaczyłem Akane, ulżyło mi trochę, ale mimo wszystko nie odpowiadało mi to.
-Nie rób tak więcej. - mruknąłem niezadowolony.
-Wystraszyłeś się? - zapytała ze śmiechem.
-Nie. Jednak nie za bardzo odpowiada mi coś takiego. - odparłem znów przysiadając pod drzewem.
-Dobra, nie bądź taki drażliwy. - uśmiechnęła się, na co przewróciłem oczami. Po czym usiadła obok mnie.
-Co tu robisz? - zapytałem znów wstając i opierając się o drzewo naprzeciwko utrzymując dystans między nami.
Akane?
-Wybacz, że tak ciebie pociągnęłam za sobą. Wydawało mi się, że nie lubisz tłumu dlatego wzięłam ciebie ze sobą. Przepraszam jeżeli się pomyliłam. - uśmiechnęła się.
-Nie pomyliłaś się. - wydusiłem.
Usiadłem przy krawędzi dachu i patrzyłem się przed siebie, nie mogłem zrozumieć tylko jednej rzeczy; dlaczego ona mi pomaga? Nie znamy się, nigdy wcześniej się nie znaliśmy. N I K T nie pomaga tak po prostu, zawsze znajdzie się jakiś haczyk. Dziewczyna usiała obok mnie i również spoglądała w dal.
-Dlaczego mi pomogłaś? - mruknąłem, siląc się na zadanie jakiegokolwiek pytania.
-A dlaczego nie? - uśmiechnęła się znów.
Zacząłem się zastanawiać czy ona ma tak zawsze, ten wiecznie radosny wzrok, płomyki w oczach, uśmiech na twarzy i promieniująca energia od niej.
-Nikt nie pomaga bezinteresownie. - powiedziałem opierając głowę na swoich kolanach.
-Ja może tak, a tak w ogóle to się nawet nie przedstawiłam, Akane Rose Suzuruya, zwyczajnie Akane. - powiedziała radośnie.
-Anthony Callendier. - mruknąłem.
Nagle usłyszałem stłumiony dźwięk dzwonka, podniosłem się z ziemi po czym pomogłem wstać dziewczynie. Gdy szliśmy korytarzem zdawało mi się jak gdyby wszyscy spoglądali w naszą stronę. Przyśpieszyłem kroku, Akane, która chyba nie zrozumiała o co mi chodzi wyrównała ze mną.
-Coś się stało? - zapytała, wyrównując tępo z moim.
-Nie czujesz tego?
-Czego?
-Wzroku. - powiedziałem.
Dziewczyna spoglądała na mnie jak na chorego psychicznie, coś w tym było. Przewróciłem oczami i wszedłem szybko do klasy, mieliśmy teraz francuski. Widząc całą klasę, panicznie złapałem dziewczynę za rękaw i usiadłem z nią w ławce. Wiedziałem, że dziwnie się zachowuje, ale nie chciałbym już nikogo tutaj poznawać, jedna osoba to limit. Zaczęła się się lekcja, nauczyciel jak to nauczyciel, zaczął monolog, tym razem więcej osób było aktywnych, w tym także Akane.
-Anthony, dites-moi s'il vous plaît ce que vous savez à propos de l'histoire de France. - powiedział do mnie nauczyciel, na całe szczęście z historii byłem dość dobry i francuskiego także.
-Em.. Dans les temps anciens de la région de l'actuelle France étaient sous la domination des Romains. - zacząłem dość niepewnie - Le premier souverain du pays de la langue française était Charles le Chauve. Son règne a marqué le début de la période de la monarchie ponadtysiącletni dans l'histoire française. - przerwałem na chwilę ale zacząłem znów - Après sa chute est venu brièvement à la restauration de la monarchie et l'annonce de la deuxième République, qui a duré jusqu'à la chute de Napoléon III. - już widziałem zdziwienie w oczach nauczyciela, dlatego też zamiast zakończyć ciągnąłem dalej - Après la chute de la troisième république a été proclamée. Il existait jusqu'en 1946, quand une nouvelle constitution a été introduite. Après un autre changement de la Constitution en 1958 France existe en tant que Cinquième République française. - zakończyłem, nauczyciel chyba był bardzo zdziwiony, gdyż nic nie mówiąc usiadł za biurkiem. Znów czułem wzrok wszystkich, nawet Akane była zdziwiona. No tak, jak ktoś kto do nikogo nic nie mówi mógłby tak dobrze znać francuski i to na pierwszym roku, kiedy to dopiero doszedł. Ale tak się składa, że francuski mam dobrze opanowany, może jest to dość nietypowe dla kogoś takiego jak ja. No ale nic nie poradzę, że uczyłem się tego dość długo. W końcu zadzwonił dzwonek, wyszedłem jak szybko się dało z klasy i nie czekając na nic, ani na nikogo udałem się do Parku. Tylko tam było bardzo małe prawdopodobieństwo, że kogoś spotkam. Poszedłem dość daleko w park, rzuciłem torbę z książkami i usiadłem na trawie, pod drzewem i zamknąłem oczy. Po dłuższej chwili poczułem czyjąś dłoń na ramieniu, szybko otworzyłem oczy i podniosłem się z ziemi, zobaczyłem Akane, ulżyło mi trochę, ale mimo wszystko nie odpowiadało mi to.
-Nie rób tak więcej. - mruknąłem niezadowolony.
-Wystraszyłeś się? - zapytała ze śmiechem.
-Nie. Jednak nie za bardzo odpowiada mi coś takiego. - odparłem znów przysiadając pod drzewem.
-Dobra, nie bądź taki drażliwy. - uśmiechnęła się, na co przewróciłem oczami. Po czym usiadła obok mnie.
-Co tu robisz? - zapytałem znów wstając i opierając się o drzewo naprzeciwko utrzymując dystans między nami.
Akane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz