Wyszliśmy na miasto tak jak zażyczył sobie chłopak. Oczywiście nie obeszło się bez zakupów. Na naszej drodze stanęła dziewczyna która nie wyglądała za dobrze. Spytałam się o co chodzi, a chłopak powiedział mi, że wytłumaczy wszystko o szesnastej. Zgodziłam się. Ja sama musiałam mu powiedzieć dlaczego boję się burzy i o drugiej ważnej rzeczy. Przed szesznastą chłopak zawiązał mi oczy chustką i zaprowadził do miejsca którego nie znałam. Jak tylko Anthony zdjął mi chustkę ujrzałam przepiękny widok. W pudełku jakie dostałam znajdowała się kluska z napisem po francusku i nasze imiona. Kolczyki i naszyjniki jakie mi wręczył były przepiękne. Miłe było to z jego strony. Jednak piękna chwila przysnęłam wraz z tym jak przeszliśmy do poważnej rozmowy. Słysząc to co się przytrafiło chłopakowi zrozumiałam, że ja nie miałam tak źle jak on sam. Na ostatnie słowa w ogóle nie zwróciłam uwagi. Nadeszła moja chwila, aby mu wszystko wytłumaczyć.
- Mając sześć lat moi rodzice zostawili mnie pod opieką opiekunki. Moi braci nie było bo byli na wycieczce, a służba miała wolne. Ja w dużym domu zostałam sama wraz z nią. Wyglądała na miłą jednak nie była. Prosząc ją o coś zostałam karną. Za popełniony błąd, wypowiedziane jakie kolejek słowo zostałam bita, musiałam siedzieć w piwnicy, zostawiłam na dworze wieczorem w piżamie z misiem lub po prostu mnie przywiazywała do drzewa na ogrodzie. Nie odzywałam się bo się bałam. Przez trzy dni ani się nie odezwałam. Jednak czwartego dnia gdy wzięła mojego misia i go przerwała, zezłościłam się i zaczęłam krzyczeć. Opiekunka się zezłościła, wzięła do ręki nóż i zaczęła mi grozić. Uciekłam jej, ale ona mnie złapała. Chwyciła za włosy i zaczęła mnie szarpać. Wiem, że skończyła w policzek koło szyi i na ramionach. Dalej nie pamiętam bo zemdlałam. Z tego co wiem to moi bracia mnie uratowali jak tylko jeden ze sąsiadów do nich zadzwonił. W szpitalu przejrzałam dwa miesiące i to nie że względu na rany, a że względu na to co wyszło z wyników. Jak się okazało jestem chora na żadką chorobę. Nie mogę się wysilać bo inaczej trafiam do szpitala. Większość swojego życia spędziłam w szpitalu i zaczęłam walkę z chorobą. Moje lekcje odbywały się indywidualnie, ale nie trwały za długo bo choroba nie dawała mi spokoju. Nie miałam przyjaciół, a tych co miałam to straciłam. Wszyscy co się ze mną chcieli zaprzyjaźnić to tylko że względu na moich rodziców lub braci. Wygrałam z chorobą, zaczynając swój nowy rozdział w życiu. W tej chwili mogę korzystać ze swoich dni. Sama nie wiem czy chowam wciąż uraze do tej opiekunki czy też nie. Gdyby nie ona to może za późno by było, aby zwalczyć tą chorobę. Wciąż wracam od czasu do czasu do tamtego dnia jednak sama nie wiem co do moich uczuć. Moje uczucia są wtedy mieszane przez co od razu uciekam od tego wspomnienia i wracam do rzeczywistości. Wciąż przyjmuje lekarstwa, a co miesiąc jeżdżę do szpitala na badania kontrolne. Okłamałam ciebie ostatnio. Nie byłam u brata tylko w szpitalu. Przepraszam. - skończyłam opowiadać jednak pozostało mi coś jeszcze do zrobienia. - A co do ciebie to nigdy cie nie zostawię. Wreszcie ci obiecałam, a każdy z nas nie jest idealny. Ja sama popełniłam kilka głupstw przez swoją chorobę, ale postanowiłam z tym walczyć i korzystać z każdego dnia jaki tylko nadejdzie. A jak coś ci będą chcieli zrobić to najpierw będą musieli porozmawiać ze mną - uśmiechnęłam się i wzięłam kłódkę, która przyczepiłam do mostu. - Widzisz teraz to już nikt nas nie rozdzieli - uśmiechnęłam się i spojrzałam mu prostu w oczy.
<Anthony?>
- Mając sześć lat moi rodzice zostawili mnie pod opieką opiekunki. Moi braci nie było bo byli na wycieczce, a służba miała wolne. Ja w dużym domu zostałam sama wraz z nią. Wyglądała na miłą jednak nie była. Prosząc ją o coś zostałam karną. Za popełniony błąd, wypowiedziane jakie kolejek słowo zostałam bita, musiałam siedzieć w piwnicy, zostawiłam na dworze wieczorem w piżamie z misiem lub po prostu mnie przywiazywała do drzewa na ogrodzie. Nie odzywałam się bo się bałam. Przez trzy dni ani się nie odezwałam. Jednak czwartego dnia gdy wzięła mojego misia i go przerwała, zezłościłam się i zaczęłam krzyczeć. Opiekunka się zezłościła, wzięła do ręki nóż i zaczęła mi grozić. Uciekłam jej, ale ona mnie złapała. Chwyciła za włosy i zaczęła mnie szarpać. Wiem, że skończyła w policzek koło szyi i na ramionach. Dalej nie pamiętam bo zemdlałam. Z tego co wiem to moi bracia mnie uratowali jak tylko jeden ze sąsiadów do nich zadzwonił. W szpitalu przejrzałam dwa miesiące i to nie że względu na rany, a że względu na to co wyszło z wyników. Jak się okazało jestem chora na żadką chorobę. Nie mogę się wysilać bo inaczej trafiam do szpitala. Większość swojego życia spędziłam w szpitalu i zaczęłam walkę z chorobą. Moje lekcje odbywały się indywidualnie, ale nie trwały za długo bo choroba nie dawała mi spokoju. Nie miałam przyjaciół, a tych co miałam to straciłam. Wszyscy co się ze mną chcieli zaprzyjaźnić to tylko że względu na moich rodziców lub braci. Wygrałam z chorobą, zaczynając swój nowy rozdział w życiu. W tej chwili mogę korzystać ze swoich dni. Sama nie wiem czy chowam wciąż uraze do tej opiekunki czy też nie. Gdyby nie ona to może za późno by było, aby zwalczyć tą chorobę. Wciąż wracam od czasu do czasu do tamtego dnia jednak sama nie wiem co do moich uczuć. Moje uczucia są wtedy mieszane przez co od razu uciekam od tego wspomnienia i wracam do rzeczywistości. Wciąż przyjmuje lekarstwa, a co miesiąc jeżdżę do szpitala na badania kontrolne. Okłamałam ciebie ostatnio. Nie byłam u brata tylko w szpitalu. Przepraszam. - skończyłam opowiadać jednak pozostało mi coś jeszcze do zrobienia. - A co do ciebie to nigdy cie nie zostawię. Wreszcie ci obiecałam, a każdy z nas nie jest idealny. Ja sama popełniłam kilka głupstw przez swoją chorobę, ale postanowiłam z tym walczyć i korzystać z każdego dnia jaki tylko nadejdzie. A jak coś ci będą chcieli zrobić to najpierw będą musieli porozmawiać ze mną - uśmiechnęłam się i wzięłam kłódkę, która przyczepiłam do mostu. - Widzisz teraz to już nikt nas nie rozdzieli - uśmiechnęłam się i spojrzałam mu prostu w oczy.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz