Położyłam się blisko chłopaka, a gdy dał mi czekoladkę, bardzo zdziwiłam się. Nie poznawałam go, jednak podobało mi się. Wszyscy myśleli, że jest zamknięty w sobie, ale on taki nie jest. Naszą piękną chwilę zakłócił nieproszony kominiarz. “Chyba znienawidzę kominiarzy na jakiś czas” pomyślałam sobie. Zeszliśmy z dachu i kroczyliśmy korytarzami w ciszy, aż nie dotarliśmy do akademiku. Uczucie jakie zawsze towarzyszyło mi, gdy byłam w pobliżu chłopaka, nie potrafiłam go opisać. Weszłam do jego pokoju, a chłopak natychmiastowo zaczął czegoś szukać. Wręczył mi trzy obrazki, które były przepiękne. Chciałam mu odpowiedzieć jednak za oknem zaczęło padać po czym zahuczało, a w pokoju stało się jaśniej.
- Ratuj mnie! - wykrzyczałam i pobiegłam do niego, rzucając się na niego. - Pomóż proszę! - nienawidziłam burzy. Miałam z nią zbyt złe przeżycia. Bałam się i to strasznie.
- Już spokojnie! - Anthony zaczął głaskać mnie po głowie, a ja trochę się uspokoiłam.
- Nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho. W oczach miałam łzy, których nie miałam jak powstrzymać. Bałam się. Panika i strach przyszły wraz z kolejnym hukiem.
Wszystko do okoła opustoszało, a ja zostałam sama. Obok mnie pojawiły się znajome osoby jednak miały zamazane twarze. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać i bić. Bałam się i to strasznie. Nikt mi nie pomógł. Nagle ktoś mnie przytulił i poczułam ciepło. Ciepło od tej osoby uspakajało mnie i w dodatku doskonale znałam ciepło jak i ten zapach. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Anthony’ego, który mnie przytulał i coś do mnie mówił.
- Proszę nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho ze łzami w oczach. Mocno wtuliłam się w chłopaka i tak zostałam. - Ja już więcej nie będę sprawiać problemów. Przepraszam! - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale wciąż miałam to wspomnienie z wtedy, gdy byłam mała.
Opiekunka która mnie pilnowała została ze mną na cztery dni sama. Nie było rodziców, braci jak i też służących. Ona zezłościła się bo poprosiłam ją, aby przeczytała mi bajkę. Koniec końców przez cztery dni za każdy razem, gdy coś źle zrobiłam popełniłam najmniejszy błąd dostawałam karę, a w dodatku, abym lepiej zapamiętała swoje popełnione błędy biła mnie i zamykała w ciemnym pomieszczeniu lub po prostu przywiązywała do drzewa na dworze. Nie wytrzymałam i postawiłam się jej. Ona wyjęła nóż i zaczęła mi grozić. Deszcz się rozpadał, burza była w pobliżu, a ja wybiegłam na dwór w piżamie i bez butów. Złapała mnie i zraniła w policzek, ale też w inne miejsca. Do dziś mam blizny… Z transu przypominania sobie tego wspomnienia pomógł znajomy głos. Przestałam się zatracać w tamtym wspomnieniu i skupiłam się na głosie, który do mnie docierał.
- Spokojnie, jestem przy tobie - usłyszałam cichy, a zarazem miły głos. Uspokoiłam się, gdy tylko wsłuchałam się w jego głos. Zasnęłam z lekkim uśmiechem na ustach i z resztkami łzach w oczach. Obudziłam się rano na ziemi będąc wtulona w chłopaka, on był przy mnie i to przez cały ten czas. Gdy spojrzałam się na zegarek, od razu wstałam.
- Zaraz spóźnimy się. Wstawaj! - pociągnęłam go za rękaw, a on zaspany nie wiedział o co chodzi. Pomogłam mu wstać. Ułożyłam jego włosy ręką, aby jakoś wyglądały, a swoje szybko spięłam we warkocz. Na szczęście zdążyliśmy i to jakimś cudem. Nie skupiłam się na lekcji, a na tym jakby się odwdzięczyć chłopakowi za ratunek. Nie mieliśmy jak spędzić czasu na przerwach bo ktoś nam zawsze przerywał. Widząc Anthony’ego jak rozmawiał z jakąś dziewczyną w klasie, chciałam do nich podejść i coś powiedzieć, ale jakoś się powstrzymałam. Wróciłam do przygotowań do niespodzianki dla chłopaka. Dzisiaj nie miało padać, a w dodatku miały pojawić się dzisiaj spadające gwiazdy. Podłożyłam pod drzwi chłopaka kartkę o tym, że będę na niego dzisiaj czekać o dwudziestej na dachu. Przygotowałam o-bento jak i słodycze. Wzięłam wszystko i spakowałam po czym poszłam na dach. Rozścieliłam koc i rozłożyłam jedzenie po czym zapaliłam świece. Chłopak miał przyjść za dziesięć minut, więc miałam czas aby jeszcze zadzwonić.
- Przepraszam, ale chciałabym przełożyć wizytę z jutra na następny tydzień w poniedziałek... Dziękuję i do widzenia. - Anthony akurat wszedł, ale miałam nadzieję, że nie usłyszał mojej rozmowy. - Hej! - uśmiechnęłam się, a on zrobił duże oczy. - Skoro nie wymyśliłeś jeszcze kary, a ja nie podziękowałam ci jeszcze za wczorajszą pomoc to wymyśliłam małą niespodziankę - podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń. Zjedliśmy i rozmawialiśmy. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze. Odstawiłam wszystko na bok, po czym położyliśmy się na kocu.
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie - powiedziałam jak tylko spadła jedna z pierwszych gwiazd.
“Chciałabym, abym spędziła ten czas najlepiej jak tylko mogę z osobą na której mi zależy, która to nie będzie za mną tęsknić” pomyślałam.
- O czym pomyślałaś? - spytała się, a ja spojrzałam na niego.
- Nie powiem, bo nie spełni się - uśmiechnęłam się szeroko. Przybliżyłam się do niego bliżej i odwróciłam w jego stronę. - Tutaj masz dwa rysunki i zdecyduj się na jeden z nich, a dzięki temu poznam twoją decyzję - wręczyłam mu dwa rysunki.
Jeden z nich przedstawiał dłonie splecione czerwoną nicią.
Natomiast drugi przedstawiał dziewczynę i chłopaka, połączonych również czerwoną nicią z tym, że chłopak chciał ją przeciąć.
<Anthony?>
- Ratuj mnie! - wykrzyczałam i pobiegłam do niego, rzucając się na niego. - Pomóż proszę! - nienawidziłam burzy. Miałam z nią zbyt złe przeżycia. Bałam się i to strasznie.
- Już spokojnie! - Anthony zaczął głaskać mnie po głowie, a ja trochę się uspokoiłam.
- Nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho. W oczach miałam łzy, których nie miałam jak powstrzymać. Bałam się. Panika i strach przyszły wraz z kolejnym hukiem.
Wszystko do okoła opustoszało, a ja zostałam sama. Obok mnie pojawiły się znajome osoby jednak miały zamazane twarze. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać i bić. Bałam się i to strasznie. Nikt mi nie pomógł. Nagle ktoś mnie przytulił i poczułam ciepło. Ciepło od tej osoby uspakajało mnie i w dodatku doskonale znałam ciepło jak i ten zapach. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam Anthony’ego, który mnie przytulał i coś do mnie mówił.
- Proszę nie zostawiaj mnie… - powiedziałam cicho ze łzami w oczach. Mocno wtuliłam się w chłopaka i tak zostałam. - Ja już więcej nie będę sprawiać problemów. Przepraszam! - sama nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale wciąż miałam to wspomnienie z wtedy, gdy byłam mała.
Opiekunka która mnie pilnowała została ze mną na cztery dni sama. Nie było rodziców, braci jak i też służących. Ona zezłościła się bo poprosiłam ją, aby przeczytała mi bajkę. Koniec końców przez cztery dni za każdy razem, gdy coś źle zrobiłam popełniłam najmniejszy błąd dostawałam karę, a w dodatku, abym lepiej zapamiętała swoje popełnione błędy biła mnie i zamykała w ciemnym pomieszczeniu lub po prostu przywiązywała do drzewa na dworze. Nie wytrzymałam i postawiłam się jej. Ona wyjęła nóż i zaczęła mi grozić. Deszcz się rozpadał, burza była w pobliżu, a ja wybiegłam na dwór w piżamie i bez butów. Złapała mnie i zraniła w policzek, ale też w inne miejsca. Do dziś mam blizny… Z transu przypominania sobie tego wspomnienia pomógł znajomy głos. Przestałam się zatracać w tamtym wspomnieniu i skupiłam się na głosie, który do mnie docierał.
- Spokojnie, jestem przy tobie - usłyszałam cichy, a zarazem miły głos. Uspokoiłam się, gdy tylko wsłuchałam się w jego głos. Zasnęłam z lekkim uśmiechem na ustach i z resztkami łzach w oczach. Obudziłam się rano na ziemi będąc wtulona w chłopaka, on był przy mnie i to przez cały ten czas. Gdy spojrzałam się na zegarek, od razu wstałam.
- Zaraz spóźnimy się. Wstawaj! - pociągnęłam go za rękaw, a on zaspany nie wiedział o co chodzi. Pomogłam mu wstać. Ułożyłam jego włosy ręką, aby jakoś wyglądały, a swoje szybko spięłam we warkocz. Na szczęście zdążyliśmy i to jakimś cudem. Nie skupiłam się na lekcji, a na tym jakby się odwdzięczyć chłopakowi za ratunek. Nie mieliśmy jak spędzić czasu na przerwach bo ktoś nam zawsze przerywał. Widząc Anthony’ego jak rozmawiał z jakąś dziewczyną w klasie, chciałam do nich podejść i coś powiedzieć, ale jakoś się powstrzymałam. Wróciłam do przygotowań do niespodzianki dla chłopaka. Dzisiaj nie miało padać, a w dodatku miały pojawić się dzisiaj spadające gwiazdy. Podłożyłam pod drzwi chłopaka kartkę o tym, że będę na niego dzisiaj czekać o dwudziestej na dachu. Przygotowałam o-bento jak i słodycze. Wzięłam wszystko i spakowałam po czym poszłam na dach. Rozścieliłam koc i rozłożyłam jedzenie po czym zapaliłam świece. Chłopak miał przyjść za dziesięć minut, więc miałam czas aby jeszcze zadzwonić.
- Przepraszam, ale chciałabym przełożyć wizytę z jutra na następny tydzień w poniedziałek... Dziękuję i do widzenia. - Anthony akurat wszedł, ale miałam nadzieję, że nie usłyszał mojej rozmowy. - Hej! - uśmiechnęłam się, a on zrobił duże oczy. - Skoro nie wymyśliłeś jeszcze kary, a ja nie podziękowałam ci jeszcze za wczorajszą pomoc to wymyśliłam małą niespodziankę - podeszłam do niego i chwyciłam go za dłoń. Zjedliśmy i rozmawialiśmy. Wszystko przebiegało w miłej atmosferze. Odstawiłam wszystko na bok, po czym położyliśmy się na kocu.
- Zamknij oczy i pomyśl życzenie - powiedziałam jak tylko spadła jedna z pierwszych gwiazd.
“Chciałabym, abym spędziła ten czas najlepiej jak tylko mogę z osobą na której mi zależy, która to nie będzie za mną tęsknić” pomyślałam.
- O czym pomyślałaś? - spytała się, a ja spojrzałam na niego.
- Nie powiem, bo nie spełni się - uśmiechnęłam się szeroko. Przybliżyłam się do niego bliżej i odwróciłam w jego stronę. - Tutaj masz dwa rysunki i zdecyduj się na jeden z nich, a dzięki temu poznam twoją decyzję - wręczyłam mu dwa rysunki.
Jeden z nich przedstawiał dłonie splecione czerwoną nicią.
Natomiast drugi przedstawiał dziewczynę i chłopaka, połączonych również czerwoną nicią z tym, że chłopak chciał ją przeciąć.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz