Westchnąłem ciężko i niezadowolony powiedziałem:
-Okej. - Było to niechętne, ale jeśli jej na tym zależało... - Jak mniemam, musisz ćwiczyć. Prawda? - dodałem pytanie retoryczne. Oczywiście wiedziałem, że teraz będzie trenować do tych całych "zawodów". Głupia rywalizacja o metal pomalowany na złoto, tyle to według mnie. Jednak przecież był to jej wybór, ja mogłem tylko opisywać swoje nastawienie do tego. Nie robiłem tego, bo nie chciałem jej demotywować, chociaż sam siebie demotywuje we wszystkim.
-No... - powiedziała dziewczyna. - Raczej tak. - dodała.
-Raczej na pewno. - mruknąłem.
Po chwili ciszy z korytarza zgarnął nas jakiś nauczyciel i każde z nas doprowadził do drzwi pokoi. Jakby nie chciał abyśmy gdzieś "zabłądzili". Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i walnąłem się na łóżko. Wyciągnąłem telefon spod poduszki, 22 nieodebrane połączenia, 7 sms'ów, oni nie dadzą mi żyć... Podłączyłem słuchawki do urządzenia i włączyłem muzykę. Ona zagłuszała wszystko, leżałem tak do czasu kiedy w środku nocy ktoś zadzwonił. Odebrałem i mruknąłem niewyraźnie coś w stylu "halo?". Odpowiedział mi szorstki, nieprzyjemny głos Drakona:
-Ja nie przyjmuję odpowiedzi "Nie"! Rozumiesz?! Musisz się zgodzić! - fuknął i rozłączył się.
-Tylko nie to... - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do półsnu z muzyką...
Obudziłem się o piątej, znów ktoś dzwonił, tym razem nie był to Drakon, był pt. "niezapisany numer". Odebrałem dość niepewnie i cicho powiedziałem:
-Tak słucham?
-Halo? Anthony? - powiedział jakiś wystraszony chłopak.
-Tak? Z kim rozmawiam?
-Nie ważne jest to w tej chwili. Nie wychodź z Akademii, oni czekają.
-Oni? Drakon i jego ludzie? - zapytałem.
-Sory, muszę iść. - mruknął a w tle usłyszałem donośny głos mężczyzny, który mówił "Z kim rozmawiasz?", na co chłopak odparł, że z nikim i się rozłączył.
-Muszę zmienić numer telefonu. - stwierdziłem.
Ogarnąłem się na spokojnie, umyłem, uczesałem włosy, ubrałem się, spakowałem książki nadrobiłem parę zadań. Kiedy wybiła siódma dziesięć wyszedłem z pokoju i zamknąłem go. Na korytarzach było jakoś pusto, dlatego założyłem słuchawki i puściłem "Billy Talent - nothing to lose". Mocno wsłuchałem się w słowa piosenki i wciągnąłem w melodię. Jednak jeden wers utkwił mi w pamięci "And I can't fight the pain", doskonale wiedziałem, że pasuje to do aktualnie mojego stanu bycia. Jednak wolałem to przemilczeć, w końcu przejdzie samo z siebie.
Dotarłem pod klasę biologiczną, było tam parę osób, jednak Akane nie widziałem. Za to zauważyłem te dwoje z wczoraj, na sam widok tych wszystkich ludzi zniechęciłem się iść dalej. Jednak musiałem, przeszedłem obok nich aby usiąść na ławce daleko od tej patoli. Bo dla mnie takową byli, oczywiście nie obeszło się bez zaczepek. Ostatnio doszedł pewien chłopak, którego zresztą znałem. Nienawidziliśmy się nawzajem, skaczemy za każdym razem sobie do gardeł, moglibyśmy powydłubywać sobie oczy. Rzucił w moją stronę jakiś zaczepny tekst, zignorowałem go, poprawiłem włosy rzucając na niego mordercze, a za razem pewne spojrzenie i poszedłem dalej. Usiadłem tak gdzie zamierzałem i słuchałem dalej muzyki, która była teraz dla mnie ukojeniem. Ktoś usiadł obok mnie, myślałem, że to Akane, jednak była to jakaś ruda dziewczyna. Zignorowałem ją perfidnie, jednak czegoś ode mnie chciała.
-Hej... - powiedziała, chyba do mnie, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Pa. - chrząknąłem, dając jej do zrozumienia, że nie zamierzam z nią rozmawiać.
-Jesteś Anthony, prawda?
-To było pytanie retoryczne? - rzuciłem jej zniechęcone spojrzenie, ta patrzyła się jednak na mnie. Chyba nie zrozumiała mojej odpowiedzi. - Może. Czego u mnie szukasz? Rozmowy nie znajdziesz z pewnością. - dodałem z wyższością w głosie.
-Nie chcę rozmawiać, wolę przejść od razu do rzeczy. - powiedziała bardzo irytującym głosem.
Wtedy na korytarzu zobaczyłem Akane, była teraz moją wybawicielką. Szybko podniosłem się z ławki i zmierzałem ku niej, usłyszałem jeszcze pytanie dziewczyny "Gdzie idziesz?". Zignorowałem je, podszedłem do Akane, przytuliłem ją i lekko pocałowałem.
-Co się zmieniło od wczoraj? - zapytała dosyć zdziwiona.
-Wszystko. A za razem nic. - odparłem.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą do ławki. Rudowłosej już nie było, stała oburzona niedaleko patrząc się morderczo na Akane.
-Dałaś mi wybawienie. - uśmiechnąłem się do niej.
-W jakim sensie? - zapytała.
-Widzisz tamtą rudą? - zapytałem, a Akane lekko przechyliła głowę w jej stronę, po czym pokiwała twierdząco głową. - Jakbyś nie przyszła to nie dała by mi spokoju, no i dziś mam dobry humor, chociaż już wiele rzeczy mogłoby mi go zepsuć. - dodałem z uśmiechem.
-Co na przykład?
-Ten gość na ławce obok przy drzwiach, słońce, ta ruda, nauczyciele, to, że długo nie przychodziłaś, że nie ma moich już płatek i muszę je kupić. - zaśmiałem się.
-To ostatnie to był żart? - roześmiała się.
-No właśnie nie! To najgorsze co mnie dziś przytrafiło! - zażartowałem, udając wielkie przejęcie.
Zaczęliśmy się śmiać, oczywiście nie obeszło się również bez spojrzeń całej klasy. Najbardziej skupiał się na nas ten idiota, z którym już miałem do czynienia wcześniej. Od razu widziałem, że podoba mu się Akane. Poznałem to kiedy przechodziła przez hall, oraz kiedy do niej podszedłem. Najpierw patrzył się na nią jak na anioła, gdy zobaczył mnie zmienił wzrok na morderczy. Śmieszyło mnie to, jednak wiem do czego jest zdolny ten porąbaniec, nie raz szantażował dziewczyny, ale też i chłopaków. Jeśli zbliży się jednak do niej to będzie musiał spotkać się ze mną, a to raczej nie będzie miłe spotkanie dla niego...
Akane? Wymyślam, bo ostatnio coś mnie natchnęło na dziwne akcje xd Jednak postaram się również to ogarnąć. c:
-Okej. - Było to niechętne, ale jeśli jej na tym zależało... - Jak mniemam, musisz ćwiczyć. Prawda? - dodałem pytanie retoryczne. Oczywiście wiedziałem, że teraz będzie trenować do tych całych "zawodów". Głupia rywalizacja o metal pomalowany na złoto, tyle to według mnie. Jednak przecież był to jej wybór, ja mogłem tylko opisywać swoje nastawienie do tego. Nie robiłem tego, bo nie chciałem jej demotywować, chociaż sam siebie demotywuje we wszystkim.
-No... - powiedziała dziewczyna. - Raczej tak. - dodała.
-Raczej na pewno. - mruknąłem.
Po chwili ciszy z korytarza zgarnął nas jakiś nauczyciel i każde z nas doprowadził do drzwi pokoi. Jakby nie chciał abyśmy gdzieś "zabłądzili". Zamknąłem za sobą drzwi na klucz i walnąłem się na łóżko. Wyciągnąłem telefon spod poduszki, 22 nieodebrane połączenia, 7 sms'ów, oni nie dadzą mi żyć... Podłączyłem słuchawki do urządzenia i włączyłem muzykę. Ona zagłuszała wszystko, leżałem tak do czasu kiedy w środku nocy ktoś zadzwonił. Odebrałem i mruknąłem niewyraźnie coś w stylu "halo?". Odpowiedział mi szorstki, nieprzyjemny głos Drakona:
-Ja nie przyjmuję odpowiedzi "Nie"! Rozumiesz?! Musisz się zgodzić! - fuknął i rozłączył się.
-Tylko nie to... - powiedziałem sam do siebie i wróciłem do półsnu z muzyką...
Obudziłem się o piątej, znów ktoś dzwonił, tym razem nie był to Drakon, był pt. "niezapisany numer". Odebrałem dość niepewnie i cicho powiedziałem:
-Tak słucham?
-Halo? Anthony? - powiedział jakiś wystraszony chłopak.
-Tak? Z kim rozmawiam?
-Nie ważne jest to w tej chwili. Nie wychodź z Akademii, oni czekają.
-Oni? Drakon i jego ludzie? - zapytałem.
-Sory, muszę iść. - mruknął a w tle usłyszałem donośny głos mężczyzny, który mówił "Z kim rozmawiasz?", na co chłopak odparł, że z nikim i się rozłączył.
-Muszę zmienić numer telefonu. - stwierdziłem.
Ogarnąłem się na spokojnie, umyłem, uczesałem włosy, ubrałem się, spakowałem książki nadrobiłem parę zadań. Kiedy wybiła siódma dziesięć wyszedłem z pokoju i zamknąłem go. Na korytarzach było jakoś pusto, dlatego założyłem słuchawki i puściłem "Billy Talent - nothing to lose". Mocno wsłuchałem się w słowa piosenki i wciągnąłem w melodię. Jednak jeden wers utkwił mi w pamięci "And I can't fight the pain", doskonale wiedziałem, że pasuje to do aktualnie mojego stanu bycia. Jednak wolałem to przemilczeć, w końcu przejdzie samo z siebie.
Dotarłem pod klasę biologiczną, było tam parę osób, jednak Akane nie widziałem. Za to zauważyłem te dwoje z wczoraj, na sam widok tych wszystkich ludzi zniechęciłem się iść dalej. Jednak musiałem, przeszedłem obok nich aby usiąść na ławce daleko od tej patoli. Bo dla mnie takową byli, oczywiście nie obeszło się bez zaczepek. Ostatnio doszedł pewien chłopak, którego zresztą znałem. Nienawidziliśmy się nawzajem, skaczemy za każdym razem sobie do gardeł, moglibyśmy powydłubywać sobie oczy. Rzucił w moją stronę jakiś zaczepny tekst, zignorowałem go, poprawiłem włosy rzucając na niego mordercze, a za razem pewne spojrzenie i poszedłem dalej. Usiadłem tak gdzie zamierzałem i słuchałem dalej muzyki, która była teraz dla mnie ukojeniem. Ktoś usiadł obok mnie, myślałem, że to Akane, jednak była to jakaś ruda dziewczyna. Zignorowałem ją perfidnie, jednak czegoś ode mnie chciała.
-Hej... - powiedziała, chyba do mnie, tak mi się przynajmniej wydawało.
-Pa. - chrząknąłem, dając jej do zrozumienia, że nie zamierzam z nią rozmawiać.
-Jesteś Anthony, prawda?
-To było pytanie retoryczne? - rzuciłem jej zniechęcone spojrzenie, ta patrzyła się jednak na mnie. Chyba nie zrozumiała mojej odpowiedzi. - Może. Czego u mnie szukasz? Rozmowy nie znajdziesz z pewnością. - dodałem z wyższością w głosie.
-Nie chcę rozmawiać, wolę przejść od razu do rzeczy. - powiedziała bardzo irytującym głosem.
Wtedy na korytarzu zobaczyłem Akane, była teraz moją wybawicielką. Szybko podniosłem się z ławki i zmierzałem ku niej, usłyszałem jeszcze pytanie dziewczyny "Gdzie idziesz?". Zignorowałem je, podszedłem do Akane, przytuliłem ją i lekko pocałowałem.
-Co się zmieniło od wczoraj? - zapytała dosyć zdziwiona.
-Wszystko. A za razem nic. - odparłem.
Wziąłem ją za rękę i pociągnąłem za sobą do ławki. Rudowłosej już nie było, stała oburzona niedaleko patrząc się morderczo na Akane.
-Dałaś mi wybawienie. - uśmiechnąłem się do niej.
-W jakim sensie? - zapytała.
-Widzisz tamtą rudą? - zapytałem, a Akane lekko przechyliła głowę w jej stronę, po czym pokiwała twierdząco głową. - Jakbyś nie przyszła to nie dała by mi spokoju, no i dziś mam dobry humor, chociaż już wiele rzeczy mogłoby mi go zepsuć. - dodałem z uśmiechem.
-Co na przykład?
-Ten gość na ławce obok przy drzwiach, słońce, ta ruda, nauczyciele, to, że długo nie przychodziłaś, że nie ma moich już płatek i muszę je kupić. - zaśmiałem się.
-To ostatnie to był żart? - roześmiała się.
-No właśnie nie! To najgorsze co mnie dziś przytrafiło! - zażartowałem, udając wielkie przejęcie.
Zaczęliśmy się śmiać, oczywiście nie obeszło się również bez spojrzeń całej klasy. Najbardziej skupiał się na nas ten idiota, z którym już miałem do czynienia wcześniej. Od razu widziałem, że podoba mu się Akane. Poznałem to kiedy przechodziła przez hall, oraz kiedy do niej podszedłem. Najpierw patrzył się na nią jak na anioła, gdy zobaczył mnie zmienił wzrok na morderczy. Śmieszyło mnie to, jednak wiem do czego jest zdolny ten porąbaniec, nie raz szantażował dziewczyny, ale też i chłopaków. Jeśli zbliży się jednak do niej to będzie musiał spotkać się ze mną, a to raczej nie będzie miłe spotkanie dla niego...
Akane? Wymyślam, bo ostatnio coś mnie natchnęło na dziwne akcje xd Jednak postaram się również to ogarnąć. c:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz