czwartek, 13 października 2016

Od Anthony'ego cd Akane

" Była to chwila słabości, tylko to. Nic innego, ale jak długo mogę to sobie i wszystkim wokoło wmawiać? Znam odpowiedź, która mnie nie zadowala. A brzmi ona "Dopóki tego nie stracisz. "


Na całe szczęście dziewczyna nie pytała o nic, wróciliśmy do szkoły i od razu udaliśmy się na dach. Szybko stwierdziłem, że zaraz zacznie padać, ale Akane jak małe dziecko upierała się aby zostać. Ja jednak wszedłem do środka jak tylko spadło kilka kropel. Dziewczyna dołączyła do mnie cała przemoknięta około dziesięć minut później.
-Będziesz chora. - powiedziałem, na co Akane uśmiechnęła się. W sumie robi to teraz dużo razy więcej niż przed moim wyjazdem. Czy mnie coś ominęło ważnego?
- Nie będę. Wreszcie jutro będę miała osobę z którą będę mogła porozmawiać na przerwie - odparła.
W końcu poszlkśmy do swoich pokoi, od razu po zamknięciu drzwi opadłem na swoje łóżko. Po chwili leżenia poderwałem się jak oparzony, w końcu jeszcze mam do nadrobienia lekcje. Jednak kiedy spojrzałem na biurko, leżały tam ładnie ułożone zeszyty, od razu pomyślałem o Akane. Uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem przeglądać zeszyty, dość dużo zapisała, chyba więcej niż ja. Nie było przecież to jej obowiązkiem tylko moim. Długo leżałem na łóżku zanim udało mi się zasnąć. Trudno wrócić do starych zwyczajów. Wystarczy kilka dni innego życia, a po powrocie znów wszystko jest obce. W końcu jednak zasnąłem...

Obudziłem się o siódmej, jednak nie chciało mi się wstawać. Zamknąłem oczy i myślałem, myślałem o wszystkim co wydarzyło się odkąd doszedłem tutaj do szkoły. Zmieniło się wszystko. No prawie... Kiedy otworzyłem oczy była już dziewiąta. Poderwałem się z łóżka i szybko ogarnąłem. W niespełna trzy minuty wyszedłem z pokoju. Po drodze wróciłem się jeszcze po torbę. Kiedy doszedłem do klasy był już początek drugiej lekcji, lekcja odbywała się na dworzu, w sumie nawet nie wiem jaka to lekcja.
-Widzę, że w końcu dotarłeś. - uśmiechnął się jakiś nauczyciel, który prowadził lekcje. Nie znałem go, był chyba jakiś nowy, albo wcześniej nie mieliśmy z nim lekcji. - Dlaczego nie było cię na pierwszej lekcji i na początku tej? - dodał.
-Zaspałem. - mruknąłem.
Dopiero teraz ogarnąłem co się tu dzieje. Mamy zastępstwo, jaka powinna być teraz lekcja nie mam pojęcia. Ale dlaczego cała klasa siedzi na trawie i gada o czymś z dziwnym nauczycielem?!
-Siadaj proszę. - odezwał się prowadzący lekcje.
-Co się tu dzieje? - zapytałem.
-Mamy wolną lekcje. - odpowiedziała jakaś dziewczyna, której nie znałem i raczej znać nie miałem ochoty...
Wypatrzyłem w "tłumie" Akane, podszedłem do niej i usiadłe obok. Oparłem się o drzewo, które było obok nas.
-Nie musiałaś przepisywać mi zeszytów. - odezwałem się cicho.
-Wiem. - odparła, a na jej twarzy od razu pojawił się ciepły uśmiech.
-Ty więcej tam zapisałaś niż ja od początku roku.
-Aż tak? - zaśmiała się. - Dlaczego się spóźniłeś?
-Wstałem o siódmej, ale nie chciało mi się wstawać, więc leżałem na łóżku z zamkniętymi oczami i myślałem. A gdy się ocknąłem była już dziewiąta. - wytłumaczyłem, nie ukrywając rozbawienia tym. - Co to za nauczyciel?
-Nie wiem w sumie. A o czym tak myślałeś, że aż zapomniałeś o czasie?
-O wszystkim.
Akane spojrzała pytająco.
-O tym co się wydarzyło, a co jeszcze może się wydarzyć.
-I co wymyśliłeś?
-Szczerze to zauważyłem, że... - przerwałem na chwilę. Widziałem zainteresowanie dziewczyny tym co jej powiem. - Minął już miesiąc od rozpoczęcia roku. - dodałem ze śmiechem.
Akane także zaczęła się śmiać, nic dziwnego. Najpierw mówiłem spokojnie, poważnie, jakbym miał coś ważnego do powiedzenia, a zakończyĺem wypowiedź stwierdzeniem ze śmiechem ile już minęło od rozpoczęcia. Jednak chciałem tym jej coś przekazać, nie byłem pewien czy zrozumiała mój przekaz. Już miesiąc się znamy, a jeszcze nic dziwnego, nienormalnego czy nawet niebezpiecznego się nie wydarzyło. Oczywiście wszyscy zebrani patrzeli na nas jak na chorych psychicznie, bo my się śmiejemy a oni gadają o śmierci kogoś z rodziny jednego z chłopaków z naszej klasy. Mogło to wyglądać dość dziwnie.

W końcu lekcje się skończyły, ja z Akane poszliśmy do biblioteki, w sumie nikogo tam nie było, nie licząc bibliotekarki. Usiedliśmy na ziemi w jednym z przedziałów i mówiliśmy oraz śmialiśmy się z książek, które braliśmy przypadkiem. Było tam bardzo spokojnie, no i cicho. Rozmawialiśmy szeptem, aby nas stąd nie wyrzucili. Gdy tak siedzieliśmy, ludzie wchodzili i wychodzili z biblioteki. Jednak jakiś chłopak musiał nas zaczepić, był to jeden z tych, którzy zawołali mnie kiedy Akane niby "sama z siebie" skoczyła z drugiego piętra.
-A ty co tu robisz? - zaczepił dziewczynę.
-Czytamy nie widać. - mruknałem niezadowolony, że ktoś nam przeszkadza.
-No nie za bardzo. Akane, na prawdę? - powiedział zrezygnowanym głosem.
Wstałem gwałtownie i podszedłem do chłopaka.
-Weź sie odwal i idź sobie. - warknąłem do niego, wkurzał mnie już.
-Bo co mi zrobisz?
-Pomogę ci opuścić to miejsce.
-Zostaw go, nie warto robić sobie późniejszych problemów. - powiedziała Akane.
-A ty co, bronisz go? Sam nie potrafi? Nie wiedziałem, że lubisz idiotów.
Popchnąłem go na ziemię, miałem ochotę mu przyłożyć, ale się powstrzymałem.
-Lepiej nie podskakuj, jeszcze raz tak się do niej odezwiesz a stracisz zęby. - warknąłem. Złapałem dziewczynę za rękę i wyprowadziłem z miejsca zdarzenia. Puściłem dopiero kiedy wyszliśmy na hall. Teraz miałem wielka ochotę komuś przywalić, ale nie chciałem pakować się już w kłopoty, nauczyciele i tak mnie kontrolują. Sam nie jestem w stanie wyjaśnić dlaczego tak zareagowałem, ale nie pozwolę aby ktoś tak odnosił się w stosunku do Akane. Mnie mogą sobie wyzywać, lata mi to, nie rozumiem jaką czerpią z tego satysfakcję, ale ja nigdy nie zrozumiem ludzi...

Akane?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt