Po lekcjach w końcu znalazłem Akane na dachu, przytuliłem ją mocno. Cała ta sytuacja mnie drażniła przez cały dzień, ale w ramach przeprosin dostałem pudełko czekoladek. Akane pierwszą włożyła mi do ust kiedy nawet się nie zorientowałem. Z drugą było na wymuszenie, wywróciła mnie i zmusiła do zjedzenia kolejnej czekoladki. Czułem się dziwnie, pierwszy raz czułem takie uczucie, dlatego nie potrafiłem go określić. Położyłem się całkiem na ziemi i patrzyłem w niebo, Akane stała nade mną.
-Nie stój tak. - uśmiechnąłem się.
-A co mam robić? - zapytała, udając, że na serio pyta.
-Leżeć. - odparłem i zamknąłem oczy, poczułem jak dziewczyna położyła się obok mnie.
Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę w stronę dziewczyny. Oboje mieliśmy do siebie wiele pytań, ale każde z nas milczało, wiedziałem jak sformułować pytanie, ale bałem się je zadać. Była to odpowiednia chwila, ale nie chciałem jej psuć. Pytanie miało brzmieć "Jeżeli powiem ci o co chodzi z lekami i torbą, oraz tym chłopakiem i dlaczego wyjechałem, to czy powiesz mi co miały znaczyć twoje słowa? Do czasu gdy co?". Chciałem zadać jej to pytanie i jednocześnie nie chciałem.
Przysunąłem się do dziewczyny i przytuliłem ją, ta patrzyła na mnie pytająco, kiedy chciała zadać jakieś pytanie przerwałem jej:
-Nie pytaj. wykorzystuj chwilę. - powiedziałem. Zrozumiała o co mi chodzi, ona także chciała wykorzystywać tę chwilę dobrze, do czasu kiedy miało się coś wydarzyć. Nie wiedziałem co i kiedy dokładnie, jednak musiałem wykorzystać tę chwilę jak najlepiej potrafiłem. Wyciągnąłem dwie czekoladki z pudełka, zjadłem jedną a drugą włożyłem do ust Akane. nie protestowała, ale chyba zdziwił ją ten gest z mojej strony. Nie sądziłem, że kiedyś to nastąpi, że poznam kogoś z kim będę chciał dzielić wszystko, chwile radosne, szczęście...
Nasz spokój przerwał jakiś osobnik wchodzący na dach, nie był to z pewnością nauczyciel, uczeń też nie...
-Kimże jesteś przybyszu z daleka jak mniemam? - zapytałem ze śmiechem w głosie, nie wstając jednak.
-Kominiarz. Nie chcę przerywać randki czy co wy tam robicie, ale musicie zejść. - odparł.
-Serio? - zapytała Akane.
-To moja praca, wyczyszczę kominy i możecie sobie tu przyjść.
Westchnąłem, wstając. Pomogłem wstać Akane i zeszliśmy z dachu.
-Dlaczego akurat teraz? - mruknąłem do siebie, niezadowolony, że zostaliśmy wygonieni.
-To co teraz robimy? - zapytała.
-Nie mam pojęcia. - odparłem. Podążaliśmy korytarzami, w końcu dotarliśmy do akademika, spokojnie skręciliśmy w stronę mojego pokoju. Chciałem dać coś jej, coś na prawdę od siebie. Gdy dotarliśmy, spokojnie weszliśmy do pokoju. Podszedłem do biurka i zacząłem przewalać stertę kartek, dziewczyna przyglądała się temu. Na każdej kartce było coś narysowane, szkic, cały rysunek.
-Em... - zacząłem, trochę niepewnie. - To dla ciebie... - powiedziałem wręczając dziewczynie trzy kartki z rysunkami. Znów poczułem to dziwne uczucie co na dachu kiedy się wywróciłem. Chyba będzie mi dość długo towarzyszyło. Pierwszy rysunek, który zobaczyła przedstawiał dłonie.
Włożyła go pod spód i patrzyła na drugi, ja w tym czasie stanąłem przy oknie. Rysowałem to podczas lekcji, dzisiaj, kiedy myślałem o niej. Bałem się jej reakcji na nie dlatego milczałem. Czekając aż zobaczy wszystkie.
Drugi rysunek przedstawiał dwie postacie, stojące obok siebie, blisko a jednak daleko. Również czarno białe. Akane przeszła do trzeciego rysunku, tego, który był dla mnie najdziwniejszy a za razem najważniejszy. Trzeci również przedstawiał dwie postacie, dziewczyna długo przyglądała się ostatniemu rysunkowi. Teraz tylko czekałem, czekałem na jej reakcję, sam niewiele teraz mogłem zrobić. Miało to coś przekazać, sam nie wiem co, ale coś na pewno. Miałem zamknięte oczy, nie wiedziałem jak ona zareaguje, bardzo możliwe, że po prostu wyjdzie trzaskając drzwiami, albo zrobi coś innego... Nie byłem teraz pewien niczego...
Akane?
-Nie stój tak. - uśmiechnąłem się.
-A co mam robić? - zapytała, udając, że na serio pyta.
-Leżeć. - odparłem i zamknąłem oczy, poczułem jak dziewczyna położyła się obok mnie.
Otworzyłem oczy i odwróciłem głowę w stronę dziewczyny. Oboje mieliśmy do siebie wiele pytań, ale każde z nas milczało, wiedziałem jak sformułować pytanie, ale bałem się je zadać. Była to odpowiednia chwila, ale nie chciałem jej psuć. Pytanie miało brzmieć "Jeżeli powiem ci o co chodzi z lekami i torbą, oraz tym chłopakiem i dlaczego wyjechałem, to czy powiesz mi co miały znaczyć twoje słowa? Do czasu gdy co?". Chciałem zadać jej to pytanie i jednocześnie nie chciałem.
Przysunąłem się do dziewczyny i przytuliłem ją, ta patrzyła na mnie pytająco, kiedy chciała zadać jakieś pytanie przerwałem jej:
-Nie pytaj. wykorzystuj chwilę. - powiedziałem. Zrozumiała o co mi chodzi, ona także chciała wykorzystywać tę chwilę dobrze, do czasu kiedy miało się coś wydarzyć. Nie wiedziałem co i kiedy dokładnie, jednak musiałem wykorzystać tę chwilę jak najlepiej potrafiłem. Wyciągnąłem dwie czekoladki z pudełka, zjadłem jedną a drugą włożyłem do ust Akane. nie protestowała, ale chyba zdziwił ją ten gest z mojej strony. Nie sądziłem, że kiedyś to nastąpi, że poznam kogoś z kim będę chciał dzielić wszystko, chwile radosne, szczęście...
Nasz spokój przerwał jakiś osobnik wchodzący na dach, nie był to z pewnością nauczyciel, uczeń też nie...
-Kimże jesteś przybyszu z daleka jak mniemam? - zapytałem ze śmiechem w głosie, nie wstając jednak.
-Kominiarz. Nie chcę przerywać randki czy co wy tam robicie, ale musicie zejść. - odparł.
-Serio? - zapytała Akane.
-To moja praca, wyczyszczę kominy i możecie sobie tu przyjść.
Westchnąłem, wstając. Pomogłem wstać Akane i zeszliśmy z dachu.
-Dlaczego akurat teraz? - mruknąłem do siebie, niezadowolony, że zostaliśmy wygonieni.
-To co teraz robimy? - zapytała.
-Nie mam pojęcia. - odparłem. Podążaliśmy korytarzami, w końcu dotarliśmy do akademika, spokojnie skręciliśmy w stronę mojego pokoju. Chciałem dać coś jej, coś na prawdę od siebie. Gdy dotarliśmy, spokojnie weszliśmy do pokoju. Podszedłem do biurka i zacząłem przewalać stertę kartek, dziewczyna przyglądała się temu. Na każdej kartce było coś narysowane, szkic, cały rysunek.
-Em... - zacząłem, trochę niepewnie. - To dla ciebie... - powiedziałem wręczając dziewczynie trzy kartki z rysunkami. Znów poczułem to dziwne uczucie co na dachu kiedy się wywróciłem. Chyba będzie mi dość długo towarzyszyło. Pierwszy rysunek, który zobaczyła przedstawiał dłonie.
Włożyła go pod spód i patrzyła na drugi, ja w tym czasie stanąłem przy oknie. Rysowałem to podczas lekcji, dzisiaj, kiedy myślałem o niej. Bałem się jej reakcji na nie dlatego milczałem. Czekając aż zobaczy wszystkie.
Drugi rysunek przedstawiał dwie postacie, stojące obok siebie, blisko a jednak daleko. Również czarno białe. Akane przeszła do trzeciego rysunku, tego, który był dla mnie najdziwniejszy a za razem najważniejszy. Trzeci również przedstawiał dwie postacie, dziewczyna długo przyglądała się ostatniemu rysunkowi. Teraz tylko czekałem, czekałem na jej reakcję, sam niewiele teraz mogłem zrobić. Miało to coś przekazać, sam nie wiem co, ale coś na pewno. Miałem zamknięte oczy, nie wiedziałem jak ona zareaguje, bardzo możliwe, że po prostu wyjdzie trzaskając drzwiami, albo zrobi coś innego... Nie byłem teraz pewien niczego...
Akane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz