Dziewczyna wszystko mi wyjaśniła, zamyśliłem się trochę, jednak kiedy usłyszałem dźwięk zatrzasku kłódki wróciłem myślami do rzeczywistości. Podszedłem do Akane i ją po prostu przytuliłem.
-Je t'aime. - powiedziałem cicho.
Mówiąc to chciałem to powiedzieć ale aby nie było tak prosto. Jako iż Akane niezbyt zna francuski musi trochę po zastanawiać się co to oznacza. No chyba, że te dwa słowa akurat zna.
-Nie mieszaj się w tę sprawę. Oni mogą skrzywdzić nawet ciebie, a znając Lil to już wygadała Drakonowi, co powiedziałem i zapewne mają plan jak mnie do tego zmusić. Dlatego proszę cię tylko o dwie rzeczy.
-Jakie?
-Nie chodź sama poza akademią.
-A ta druga? - zapytała patrząc mi w oczy.
-Nie odchodź najlepiej nigdzie. - odparłem.
Szczerze, teraz czułem wiele, radość, że Akane jest i jednocześnie strach, przed tym, że zrobią jej krzywdę przeze mnie. Czułem także złość, że oni będą próbować, oraz przeczucie połączone ze strachem,że nie będę w stanie, zapewnić jej bezpieczeństwa. W międzyczasie dziewczyna coś powiedziała, jednak nie byłem w stanie wyodrębnić tych słów. Zrobiło się ciemno, żadne z nas nie miało telefonu aby zadzwonić po taksówkę, a raczej oboje mieliśmy rozładowane. Udaliśmy się na przystanek autobusowy, na nasze szczęście był jeszcze jeden kurs. Jechaliśmy nim dość długo, potem musieliśmy wysiąść, bo kończył kurs. Przez trzy przecznice szliśmy, przy końcu trzeciej znów wsiedliśmy do autobusu. I pomyśleć, że w tak dużym mieście nie ma budek telefonicznych. Wysiedliśmy z pojazdu kawałek od szkoły, złapałem Akane za rękę i ruszyliśmy do budynku. Jednak ledwo przekroczyliśmy próg jego podbiegła do nas jakaś dziewczyna, a chwilę potem chłopak, byli to ewidentnie znajomi Akane.
-Gdzieś ty była? Pół dnia cię szukamy! - zawołała owa koleżanka.
-Dlaczego tak długo cię nie było? - zapytał chłopak.
-A ile nas nie było? - odparła Akane.
-Jakieś trzy godziny na pewno, jak nie więcej! - odrzekła.
Ciężko westchnąłem, tym samym zwracając uwagę całej trójki.
-Możemy już iść? - mruknąłem do dziewczyny, która stała przy mnie.
Nagle jej koleżanka przyciągnęła ją do siebie i zadała jej jakieś pytanie, jednak bardzo cicho. Puściłem Akane i schowałem ręce do kieszeni.
-Jak już skończysz rozmawiać to przyjdź. Wiesz gdzie będę. - mruknąłem i oddaliłem się, kierując na dach.
Akane? Wybacz długie nieodpisywanie :3
-Je t'aime. - powiedziałem cicho.
Mówiąc to chciałem to powiedzieć ale aby nie było tak prosto. Jako iż Akane niezbyt zna francuski musi trochę po zastanawiać się co to oznacza. No chyba, że te dwa słowa akurat zna.
-Nie mieszaj się w tę sprawę. Oni mogą skrzywdzić nawet ciebie, a znając Lil to już wygadała Drakonowi, co powiedziałem i zapewne mają plan jak mnie do tego zmusić. Dlatego proszę cię tylko o dwie rzeczy.
-Jakie?
-Nie chodź sama poza akademią.
-A ta druga? - zapytała patrząc mi w oczy.
-Nie odchodź najlepiej nigdzie. - odparłem.
Szczerze, teraz czułem wiele, radość, że Akane jest i jednocześnie strach, przed tym, że zrobią jej krzywdę przeze mnie. Czułem także złość, że oni będą próbować, oraz przeczucie połączone ze strachem,że nie będę w stanie, zapewnić jej bezpieczeństwa. W międzyczasie dziewczyna coś powiedziała, jednak nie byłem w stanie wyodrębnić tych słów. Zrobiło się ciemno, żadne z nas nie miało telefonu aby zadzwonić po taksówkę, a raczej oboje mieliśmy rozładowane. Udaliśmy się na przystanek autobusowy, na nasze szczęście był jeszcze jeden kurs. Jechaliśmy nim dość długo, potem musieliśmy wysiąść, bo kończył kurs. Przez trzy przecznice szliśmy, przy końcu trzeciej znów wsiedliśmy do autobusu. I pomyśleć, że w tak dużym mieście nie ma budek telefonicznych. Wysiedliśmy z pojazdu kawałek od szkoły, złapałem Akane za rękę i ruszyliśmy do budynku. Jednak ledwo przekroczyliśmy próg jego podbiegła do nas jakaś dziewczyna, a chwilę potem chłopak, byli to ewidentnie znajomi Akane.
-Gdzieś ty była? Pół dnia cię szukamy! - zawołała owa koleżanka.
-Dlaczego tak długo cię nie było? - zapytał chłopak.
-A ile nas nie było? - odparła Akane.
-Jakieś trzy godziny na pewno, jak nie więcej! - odrzekła.
Ciężko westchnąłem, tym samym zwracając uwagę całej trójki.
-Możemy już iść? - mruknąłem do dziewczyny, która stała przy mnie.
Nagle jej koleżanka przyciągnęła ją do siebie i zadała jej jakieś pytanie, jednak bardzo cicho. Puściłem Akane i schowałem ręce do kieszeni.
-Jak już skończysz rozmawiać to przyjdź. Wiesz gdzie będę. - mruknąłem i oddaliłem się, kierując na dach.
Akane? Wybacz długie nieodpisywanie :3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz