czwartek, 3 listopada 2016

Od Akane Cd Anthony'ego

Siedziałam sobie skulona na dachu, wtem ktoś w pewnym momencie usiadł obok mnie i przyciągnął do siebie. Poznałam zapach i ciepło bijące od tej osoby nie musiałam nawet otwierać oczu. Poznałam go od razu, to był Anthony. Łzy nie przestały mi lecieć podobnie jak Anthony'emu. Nie otworzyłam oczy, bo się bałam. Bałam się, że to sen, który się skończy jak tylko otworzę oczy.
- Tym razem były trochę dokładniejsze, brat kazał - nie miałam mu zamiaru mówić o tym, że jestem chora. Przez moją chorobę wszystko ponownie by się popsuło. Tak jak z resztą zawsze.Wtedy by mi współczuł. Nienawidzę jak ktoś się nade mną lituje bo jestem chora. Czuję się wtedy taka słaba i nie mogę nic zrobić.
- Jak to dokładniejsze? - nie mogłam mu o tym powiedzieć.
- Ale nic mi nie jest. W końcu jestem silną dziewczyną, co nie? - wstałam i uśmiechnęłam się z łzami w oczach. Miałam nadzieję, że to co mówię to prawda, jednak czułam się coraz to bardziej słabiej, a był to co dopiero trzeci dzień jak biorę te lekarstwa.
- Tak, na pewno jesteś silna - słysząc to przestałam płakać. Otworzyłam oczy i spojrzałam się w oczy chłopaka. Nie zastanawiałam się długo i mocno go przytuliłam, całując go przy tym w policzek.
- Kocham cię i nie mam zamiaru się dać komuś pokonać. Ty jesteś tylko i wyłącznie mój - wyszeptałam.
Byłam szczęśliwa, ale też i zaniepokojona. Sama nie wiem co by się stało, gdybym przegrała z chorobą. Nie wiem jak by sobie poradził wtedy A-chan.
- Powinniśmy już wracać do szkoły - pogłaskał mnie po głowie, a ja chwyciłam go mocniej za koszulkę.
- Ja chcę jeszcze zostać
- Przeziębisz się Akane, a nie chciałbym abyś była chora przeze mnie - uśmiechnęłam się.
- Nie przegram - powiedziałam cicho pod nosem.
- Co mówiłaś? - spojrzałam się mu w oczy.
- To, że ciebie kocham - uśmiechnęłam się, a wraz z tym uśmiechem postanowiłam sobie, że nie dopuszczę już nigdy więcej, żeby A-chan się o mnie martwił. On ma tylko się uśmiechać i nic poza tym.
<Anthony?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt