Dziewczyna położyła coś na stole i wyszła szybko z pokoju. Męczyło mnie to wszystko, to życie, lekcje, dni. Męczyli mnie wszyscy wokoło, nie licząc Akane. Wszystko zaczęło się walić, teraz, kiedy jest tak dobrze. Wszyscy musieli się uwziąć, Drakon, Rafael, nauczyciele i wszyscy inni możliwi. Wszystko waliło się przeze mnie, gdybym się nie pojawił tutaj każdy żyłby w spokoju, świętym spokoju. Siebie nie biorę pod uwagę, wolałbym umierać sam niż sprawiać jej ten ból. Przez ostatnie dni nie wychodziłem z pokoju, nawet na lekcje nie chodziłem. Cały czas leżałem w łóżku, gapiłem się za okno albo rysowałem. Wszystko jednak wciąż sprowadzało moje myśli do jednej osoby - Akane. Dowiedziałem się, że dziewczyna wygrała wszystkie zawody, w których brała udział. Chciałem pójść do niej i jej pogratulować, ale nie miałem na to jeszcze siły. Potem dwa dni nigdzie jej nie było. Nie chodziłem jeszcze na lekcje, jednak przechadzałem się trochę po obrębie szkoły. Napotkałem tam Zii'ego, blondyna i Rafaela.
-A wy co? Najlepsi przyjaciele? - pomyślałem kiedy ich zobaczyłem.
-Anthony! - zawołał blondyn. - Przekaż swojej dziewczynie, że Drakon ją pozdrawia, i że ją nawet podziwia. Ale i tak nie zamierza ustąpić.
-Poczekaj. On nawet nie ogarnia co się wydarzyło. - powiedział Rafael.
-Akane wtedy jak uciekłeś trochę nam pogroziła i kazała powiedzieć Drakonowi, że ma trzymać się z daleka. Mówię oczywiście w przybliżeniu, bo nie pamiętam dokładnie. Więc przysyłamy odpowiedź od niego. - wytłumaczył Zii.
W odpowiedzi dostali milczenie, przeleciałem po nich chłodnym i obojętnym wzrokiem. Nie wiedzieli o co chodzi, jednak wzdrygnęli się. Spoglądali po sobie pytającymi spojrzeniami.
-Gdzie ona? - wydusiłem zachrypniętym głosem, gdyż długo nie odzywałem się do nikogo.
-Pamiętam, że skończyła zawody i gdzieś poszła, dalej co z nią nic nie wiem. - odparł Rafi.
-Zawody były ku*wa dwa dni temu. - wymruczałem, patrząc się na niego morderczo.
-A co ja jestem? Jej opiekunka?
Nic więcej nie powiedziałem, po prostu ominąłem ich i poszedłem gdzieś dalej. Oni również nic nie powiedzieli. Szybko udałem się do swojego pokoju, zdjąłem chustę, którą dotychczas nosiłem i szybko udałem się na dach. Tam znalazłem Akane, siedziała skulona i mamrotała coś, wyglądała trochę jakby wypuścili ją co dopiero z zakładu psychiatrycznego. Cicho i powoli zmierzałem w jej stronę, nie widziała mnie, była skulona, a głowę miała opartą na kolanach. Usłyszałem tylko ostatnie słowo jej monologu, które brzmiało "wróć". Usiadłem obok niej i przyciągnąłem do siebie, przytulając ją. Z początku lekko się wystraszyła, jednak nic nie powiedziała. Chyba nawet nie otworzyła oczu, znów płakała, znów przeze mnie, bo przez kogo by innego. Nawet ja sam, sam przed sobą muszę przyznać, że płakałem. Doszło do tego, że z oczu leciały mi słone krople łez. Jak zwykle jednak szybko pokonałem tę słabość, otarłem krople i zamknąłem oczy. W końcu, nareszcie mogłem znów ją przytulić, poczuć ją, czuć, że jest.
-Dlaczego zniknęłaś? - wymruczałem w końcu, dość długo musiałem zbierać się w sobie aby sformułować teraz to krótkie pytanie.
-Byłam w szpitalu. - odparła.
-Badania? - zapytałem, mogłem zaprzestać pytać, jednak chciałem słyszeć jej głos. Był drżący, niespokojny...
Akane? haha xd no dokładnie, ostatnio leciał w tv to trzeba było oglądać xp
-A wy co? Najlepsi przyjaciele? - pomyślałem kiedy ich zobaczyłem.
-Anthony! - zawołał blondyn. - Przekaż swojej dziewczynie, że Drakon ją pozdrawia, i że ją nawet podziwia. Ale i tak nie zamierza ustąpić.
-Poczekaj. On nawet nie ogarnia co się wydarzyło. - powiedział Rafael.
-Akane wtedy jak uciekłeś trochę nam pogroziła i kazała powiedzieć Drakonowi, że ma trzymać się z daleka. Mówię oczywiście w przybliżeniu, bo nie pamiętam dokładnie. Więc przysyłamy odpowiedź od niego. - wytłumaczył Zii.
W odpowiedzi dostali milczenie, przeleciałem po nich chłodnym i obojętnym wzrokiem. Nie wiedzieli o co chodzi, jednak wzdrygnęli się. Spoglądali po sobie pytającymi spojrzeniami.
-Gdzie ona? - wydusiłem zachrypniętym głosem, gdyż długo nie odzywałem się do nikogo.
-Pamiętam, że skończyła zawody i gdzieś poszła, dalej co z nią nic nie wiem. - odparł Rafi.
-Zawody były ku*wa dwa dni temu. - wymruczałem, patrząc się na niego morderczo.
-A co ja jestem? Jej opiekunka?
Nic więcej nie powiedziałem, po prostu ominąłem ich i poszedłem gdzieś dalej. Oni również nic nie powiedzieli. Szybko udałem się do swojego pokoju, zdjąłem chustę, którą dotychczas nosiłem i szybko udałem się na dach. Tam znalazłem Akane, siedziała skulona i mamrotała coś, wyglądała trochę jakby wypuścili ją co dopiero z zakładu psychiatrycznego. Cicho i powoli zmierzałem w jej stronę, nie widziała mnie, była skulona, a głowę miała opartą na kolanach. Usłyszałem tylko ostatnie słowo jej monologu, które brzmiało "wróć". Usiadłem obok niej i przyciągnąłem do siebie, przytulając ją. Z początku lekko się wystraszyła, jednak nic nie powiedziała. Chyba nawet nie otworzyła oczu, znów płakała, znów przeze mnie, bo przez kogo by innego. Nawet ja sam, sam przed sobą muszę przyznać, że płakałem. Doszło do tego, że z oczu leciały mi słone krople łez. Jak zwykle jednak szybko pokonałem tę słabość, otarłem krople i zamknąłem oczy. W końcu, nareszcie mogłem znów ją przytulić, poczuć ją, czuć, że jest.
-Dlaczego zniknęłaś? - wymruczałem w końcu, dość długo musiałem zbierać się w sobie aby sformułować teraz to krótkie pytanie.
-Byłam w szpitalu. - odparła.
-Badania? - zapytałem, mogłem zaprzestać pytać, jednak chciałem słyszeć jej głos. Był drżący, niespokojny...
Akane? haha xd no dokładnie, ostatnio leciał w tv to trzeba było oglądać xp
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz