- Nie dzwoń do niego - powiedziałam szybko i uwaga Izayi natychmiast przeskoczyła spowrotem na mnie.
- Co? - zapytał, widocznie zaskoczony.
- Do Xava. Nie dzwoń z tym do Xaviera.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, gdy tak z determinacją wpatrywałam się w chłopaka, który zastygł w bezruchu. Z oczami jak spodki i rozdziawionymi ustami wyglądał conajmniej zabawnie.
- Ale skąd ty wiedziałaś że chciałem do niego zadzwonić..? Że w ogóle sięgałem po komórkę? - mruknął zbity z tropu.
Uśmiechnęłam się szeroko, wskazując na siebie:
- Mistrz - i na niego - uczeń.
Izaya drgnął, zamrugał, po czym zachichotał. A chwilę później dostał prawdziwego napadu głupawki.
Kiedy w końcu przestał się śmiać, spojrzał na mnie z pół zgiętej pozycji i otarł łezkę rozbawienia, nadal uśmiechając się szeroko.
- Nie wierzę... - zachichotał.
Wywróciłam oczami i obróciłam się tylem do niego, otulając się szczelniej kocem.
- To że zemdlałam nie ma nic wspólnego z moim sercem. Zwykłe przemęczenie, po co zawracać głowę Xavierowi jak może sobie miło spędzić dzień z Taigą... - powiedziałam cicho.
- Jesteś pewna..?
- Mhmm...
- A ta dwójka chodzi ze sobą..?
Rzuciłam mu spojrzenie typu "idiota z ciebie" znad ramienia.
- No co ty?
- Nie zauważyłaś że mają się ku sobie..? - zapytał, a ja skuliłam się trochę na łóżku.
- Tylko ślepy by nie zauważył...
Izaya zachichotał.
- Co teraz..?- zapytałam.
Izaya ^^?
A no racja...
- Co? - zapytał, widocznie zaskoczony.
- Do Xava. Nie dzwoń z tym do Xaviera.
Przez chwilę w pokoju panowała cisza, gdy tak z determinacją wpatrywałam się w chłopaka, który zastygł w bezruchu. Z oczami jak spodki i rozdziawionymi ustami wyglądał conajmniej zabawnie.
- Ale skąd ty wiedziałaś że chciałem do niego zadzwonić..? Że w ogóle sięgałem po komórkę? - mruknął zbity z tropu.
Uśmiechnęłam się szeroko, wskazując na siebie:
- Mistrz - i na niego - uczeń.
Izaya drgnął, zamrugał, po czym zachichotał. A chwilę później dostał prawdziwego napadu głupawki.
Kiedy w końcu przestał się śmiać, spojrzał na mnie z pół zgiętej pozycji i otarł łezkę rozbawienia, nadal uśmiechając się szeroko.
- Nie wierzę... - zachichotał.
Wywróciłam oczami i obróciłam się tylem do niego, otulając się szczelniej kocem.
- To że zemdlałam nie ma nic wspólnego z moim sercem. Zwykłe przemęczenie, po co zawracać głowę Xavierowi jak może sobie miło spędzić dzień z Taigą... - powiedziałam cicho.
- Jesteś pewna..?
- Mhmm...
- A ta dwójka chodzi ze sobą..?
Rzuciłam mu spojrzenie typu "idiota z ciebie" znad ramienia.
- No co ty?
- Nie zauważyłaś że mają się ku sobie..? - zapytał, a ja skuliłam się trochę na łóżku.
- Tylko ślepy by nie zauważył...
Izaya zachichotał.
- Co teraz..?- zapytałam.
Izaya ^^?
A no racja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz