Wróciłam do pokoju bez pożegnania i jakiego kolwiek słowa. Skierowałam się ku swojemu pokoju i nic więcej. Coś się stanie, a ja to czułam. Zasnęłam nad ranem,a gdy spojrzałam się na zegarek zobaczyłam, że jest około siódmej. Zadzwoniłam kilka razy do Anthony'ego, ale nie odbierał. Pomyślałam sobie, że po prostu jeszcze śpi. Po kąpieli spojrzałam się na telefon. Dostałam wiadomość od Leona które chciała się ze mną spotkać. Zgodziłam się ze względu na to, że i tak nic nie miałam w planach, a Anthony po prostu był zajęty, tak jak powiedział mi wczoraj. Przed wyjściem zadzwoniłam do niego, ale on ponownie nie odebrał. Zeszłam na dół i jak się okazało, Leon spotkał się z A-chanem i zamienili ze sobą kilka słów. Wniskując po jego tonie głosu i wyrazie twarzy to nie przypadło sobie do gustu. Leon zabrał mnie w kilka wspaniałych miejsc. Bawiłam się doskonale, ale wciąż miałam źle przeczucia. Będąc w restauracji napotkalismy się na Anthony'ego, ale on szybko odszedł. Obiad zaczął się w miłej atmosferze, za to skończyła się w masakrycznej. Oblałam Leona szklanka wody i wyszłam z restauracji. Byłam na niego wściekła! Za wszystko co powiedział i za to co na końcu odpowiedział.Leon zaczął za mną chodzić i przepraszać. Do akademii przyjechałam taxi i zniknęłam w ogrodzie, jednak on się nie poddał i przyjechał za mną z kwiatami. Miałam go na dzisiejszy dzień naprawdę dosyć. Wydarłam się na niego i uderzyłam kwiatami. Jak tylko zobaczyłam, że jest koło A-chana od razu tam podeszłam. Leon zniknął z oczu a j zostałam sama na sam z Anthony'm. Wylądowałam się trochę na nim, ale na sam koniec wzięłam głęboki wdech następnie wydech, spojrzałam się na Abnthony'ego.
- Jutro nie dam rady się z tobą spotkać, a w tygodniu to tylko i wyłącznie na lekcjach i przerwach o ile się da - usiadłam koło niego.
- Co jutro robisz? Tak samo jak i w tygodniu? - spytał się, spoglądając na mnie swoim wzrokiem, ktorego wciaz nie wiedzialam jak nazwac. - Chyba pamiętasz, że nie masz się przemęczać?!
- Jutro przyjeżdża po mnie brat bo muszę iść na kolację rodzinną. A w tygodniu to będę zajęta dodatkowymi zajęciami. Z resztą ty sam będziesz zajęty - uśmiechnęłam się pod nosem, ale było mi smutno. Bałam się o niego, a w dodatku będzie nam się ciężko spotkać. Nie nawidziłam tego najbardziej. Nasza rozłąka nie mogła trwać zbyt długo, bo inaczej będzie nam to tylko sprawiać coraz to większe kłopoty. Posiedziałam przez chwilkę koło chłopaka po czym wstałam.
- Ja sie będę już zbierać. Do zobacznia w krótce - pocałowałam go i zniknęłam mu z oczu. Wróciłam do pokoju i przygotowałam sobie ubiór na jutrzejszy dzień. Co jak co, ale musiałam jakoś wyglądać, wreszcie idziemy do restauracji. Położyłam się spać, jednak nie mogłam zasnąć, dama nie wiem dlaczego. A jak już zasnęłam to nadszedł czas, aby wstać. Wzięłam poranny prysznic, zjadłam co nieco i nadszedł czas aby jechać. Ubrałam jedna ze swoich sukienek po czym wsiadłam do auta. Przywitałam się z bratem, po czym najzwyczajniej w świecie pojechałam na kolację. Miałam ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z rodzicami, ale okazało się że nie będziemy tam sami. Była jeszcze rodzina Leona i inni ważniejsi ludzie dla mojego taty jak i za równo braci. Dziewczyny w moim wieku nie przepadam za mną ze względu na to, że wszyscy chłopcy kręcili się koło mnie. Dzień się w końcu skończył, a bracia mnie odwiedzi z powrotem do akademika. Było dość późno, więc weszłam po cichu. Jednak przed tym sprawdziłam czy światło w pokoju Anthony'ego się nie pali. Okazało się, że nie. Poszłam do jego pokoju, jednak zatrzymałam się gdy usłyszałam jak rozmawia z dziewczyną w pokoju. Chciałam się dowiedzieć kto to jednak zrezygnowałam i odeszłam. Wróciłam do pokoju gdzie od razu poszłam spać. Nie mogłam zasnąć, wciąż myślałam o tajemniczej dziewczynie w pokoju A-chana. W nocy prawie nic nie spałam, więc byłam na pół przytomna gdy weszłam do klasy. Jak na złość dzisiaj miałam dwa pierwsze francuskie. Przeżyłam jakoś, ale Anthony'ego nie było dzisiaj na lekcjach. Jak się okazało zaspał i przyszedł na trzecią lekcje. On również chyba dobrze nie spał. Przywitalismy się jednak przez cały dzisiejszy dzień coś nam cały czas przeszkadzało. Nie mieliśmy okazji, aby porozmawiać chociażby przez krótką chwilę. Przenikałam ten dzień jednak tak było przez kolejne kilka dni. Pomimo tego, że dzwoniłam do niego to nie odbierał i pisał mi smsy, że nie może teraz rozmawiać. Chodziłam na dodatkowe zajęcia, jednak po tym jak spadłam z piramidy, zrozumiałam, że nie dam już więcej rady.
Co prawda była też to wina jednej z dziewczyn, ale nie mogłam nic zrobić. Pozostałe dziewczyny oczywiście martwimy się o mnie, ale co zrobić. Wiedziałam im, że zwalniam się na pewien czas z zajęć. Wypytywały się, ale nie mogłam im powiedzieć więc po prostu powiedziałam, że nie mają się martwić. Wyszłam w połowie zajęć i poszłam do innych kółek w których byłam. Wszystkim powiedziałam, że po prostu przez pewien czas nie będę mogła uczestniczyć. Nie chciałam tego robić, ale moje ciało po prostu mnie nie słuchało. Poszłam na dach. Chciał jakoś oczyścić się od wszystkich złych myśli. Przez kolejny tydzień nie widziałam Anthony'ego, a zamiast niego widziałam tylko Rafaela, który dotrzymywał mi towarzystwa pomimo tego, że nie chciałam. Martwiłam się o A-chana, ale mówił mi, że jest w bezpiecznym miejscu. Musiałam mu uwierzyć, ale jakoś wciąż mi coś podopowiadało, że to nie prawda.
Byłam na dachu. Rozglądałam się do okoła, a mój wzrok przykuła główna brama wjazdową do szkoły. Przed bramą stanęło auto a wyszedł z niego Anthony. Pomyślał, że jest to Filip lub jakiś inny znajomy chłopaka, jednak za kierownicy wyszedł, a dokładnie mówiąc wyszła jakaś kobieta. Widząc to, poczułam ból i to ogromny. Usiadłam sobie na ziemię, opierając się przy tym do ściany. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Spojrzałam się na niebo z którego zaczęły po chwili skapywać krople deszczu. Nie miałam zamiaru się chronić przed deszczem nie miałam nawet ochoty. Na dach ktoś przyszedł. Pomyślałam sobie, że to Anthony jednak pomyliłam się. Był to Rafael. Usiadł kolo mnie.
- Co się dzieje kocie? - spytał cichym głosem, a ja tylko się na niego spojrzałam. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zrezygnowałaś z zajęć? Może wtedy bym mógł ci jakoś zorganizować lepiej czas - miło było z jego strony, ale ja po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ja po prostu nie dawałam sobie rady... moje ciało odmawia mi posłuszeństwa... coraz to bardziej jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty, a w dodatku Anthony nie ma dla mnie czasu, ale ma czas dla tamtej kobiety. Raf-chan czy ja coś źle zrobiłam? - spytałam się, powstrzymując się przy tym od łez.
- W tej chwili najgorszy błąd jaki to popełnia to jest ten dureń zwany Anthony'm. Ty nie masz się za co winić - odparł, a ja spojrzałam się na niego. Chłopak przybliżył rękę i otarł mi łzy, które zleciały mi po policzku.
- Dziękuję ci - odparłam i uśmiechnęłam się. Chłopak lekko zarumienię się, a ja spojrzałam się na niego pytająco. Zbytnio nie zrozumiałam dlaczego się zarumienią, ale no cóż. - Raf-chan czy mógłbyś nic nie mówić Anthony'emu, a zwłaszcza o tym, że zrezygnowałam z zajęć dodatkowych?
- Skoro tego sobie życzysz Kociak to nie ma sprawy. Ale ty mi za to obiecaj, że jak nie chcesz czegoś powiedzieć tamtemu durniowi to mi to powiesz - zgodziłam się. Czemu by nie, on nie wyglądał na złego. Był nawet w jakimś stopniu podobny do Anthony'ego. Rafael poszedł mnie odprowadzić do pokoju. Był bardzo miły i zabawny. Po drodze spotkaliśmy Anthony'ego. Nie wiedziałam jak się zachować, więc po prostu schowałam się za plecami Rafaela.
- Akane czy coś się stało? - spytał ziarno włosy, a ja wyjrzałam ukradkiem.
- Wybaczcie mi, ale ja już sama wrócę do pokoju. Jeszcze raz ci dziękuję Rafael za pomoc i miło spędzony czas - uśmiechnęłam się pogodnie.
- Dobranoc Kicia i do zobaczenia jutro - pomachałam i szybko odpaliłam się od nich.
Weszłam szybko do pokoju i odetchnęłam z ulgą. Wzięłam kąpiel i przebrałam się. Chciałam iść spać, ale nie mogłam kompletnie zasnąć. Przebrałam się w normalne rzeczy i wyszłam. Poszłam na dach szkoły, ponownie. Chciałam wszystko dokładnie przemyśleć. W przemyśleniach miał mi pomóc chłód jaki to panował o tej porze roku. Było zimno, ale ja zbytnio się tym nie przejmowałam.
<Anthony?>
- Jutro nie dam rady się z tobą spotkać, a w tygodniu to tylko i wyłącznie na lekcjach i przerwach o ile się da - usiadłam koło niego.
- Co jutro robisz? Tak samo jak i w tygodniu? - spytał się, spoglądając na mnie swoim wzrokiem, ktorego wciaz nie wiedzialam jak nazwac. - Chyba pamiętasz, że nie masz się przemęczać?!
- Jutro przyjeżdża po mnie brat bo muszę iść na kolację rodzinną. A w tygodniu to będę zajęta dodatkowymi zajęciami. Z resztą ty sam będziesz zajęty - uśmiechnęłam się pod nosem, ale było mi smutno. Bałam się o niego, a w dodatku będzie nam się ciężko spotkać. Nie nawidziłam tego najbardziej. Nasza rozłąka nie mogła trwać zbyt długo, bo inaczej będzie nam to tylko sprawiać coraz to większe kłopoty. Posiedziałam przez chwilkę koło chłopaka po czym wstałam.
- Ja sie będę już zbierać. Do zobacznia w krótce - pocałowałam go i zniknęłam mu z oczu. Wróciłam do pokoju i przygotowałam sobie ubiór na jutrzejszy dzień. Co jak co, ale musiałam jakoś wyglądać, wreszcie idziemy do restauracji. Położyłam się spać, jednak nie mogłam zasnąć, dama nie wiem dlaczego. A jak już zasnęłam to nadszedł czas, aby wstać. Wzięłam poranny prysznic, zjadłam co nieco i nadszedł czas aby jechać. Ubrałam jedna ze swoich sukienek po czym wsiadłam do auta. Przywitałam się z bratem, po czym najzwyczajniej w świecie pojechałam na kolację. Miałam ten dzień spędzić tylko i wyłącznie z rodzicami, ale okazało się że nie będziemy tam sami. Była jeszcze rodzina Leona i inni ważniejsi ludzie dla mojego taty jak i za równo braci. Dziewczyny w moim wieku nie przepadam za mną ze względu na to, że wszyscy chłopcy kręcili się koło mnie. Dzień się w końcu skończył, a bracia mnie odwiedzi z powrotem do akademika. Było dość późno, więc weszłam po cichu. Jednak przed tym sprawdziłam czy światło w pokoju Anthony'ego się nie pali. Okazało się, że nie. Poszłam do jego pokoju, jednak zatrzymałam się gdy usłyszałam jak rozmawia z dziewczyną w pokoju. Chciałam się dowiedzieć kto to jednak zrezygnowałam i odeszłam. Wróciłam do pokoju gdzie od razu poszłam spać. Nie mogłam zasnąć, wciąż myślałam o tajemniczej dziewczynie w pokoju A-chana. W nocy prawie nic nie spałam, więc byłam na pół przytomna gdy weszłam do klasy. Jak na złość dzisiaj miałam dwa pierwsze francuskie. Przeżyłam jakoś, ale Anthony'ego nie było dzisiaj na lekcjach. Jak się okazało zaspał i przyszedł na trzecią lekcje. On również chyba dobrze nie spał. Przywitalismy się jednak przez cały dzisiejszy dzień coś nam cały czas przeszkadzało. Nie mieliśmy okazji, aby porozmawiać chociażby przez krótką chwilę. Przenikałam ten dzień jednak tak było przez kolejne kilka dni. Pomimo tego, że dzwoniłam do niego to nie odbierał i pisał mi smsy, że nie może teraz rozmawiać. Chodziłam na dodatkowe zajęcia, jednak po tym jak spadłam z piramidy, zrozumiałam, że nie dam już więcej rady.
Co prawda była też to wina jednej z dziewczyn, ale nie mogłam nic zrobić. Pozostałe dziewczyny oczywiście martwimy się o mnie, ale co zrobić. Wiedziałam im, że zwalniam się na pewien czas z zajęć. Wypytywały się, ale nie mogłam im powiedzieć więc po prostu powiedziałam, że nie mają się martwić. Wyszłam w połowie zajęć i poszłam do innych kółek w których byłam. Wszystkim powiedziałam, że po prostu przez pewien czas nie będę mogła uczestniczyć. Nie chciałam tego robić, ale moje ciało po prostu mnie nie słuchało. Poszłam na dach. Chciał jakoś oczyścić się od wszystkich złych myśli. Przez kolejny tydzień nie widziałam Anthony'ego, a zamiast niego widziałam tylko Rafaela, który dotrzymywał mi towarzystwa pomimo tego, że nie chciałam. Martwiłam się o A-chana, ale mówił mi, że jest w bezpiecznym miejscu. Musiałam mu uwierzyć, ale jakoś wciąż mi coś podopowiadało, że to nie prawda.
Byłam na dachu. Rozglądałam się do okoła, a mój wzrok przykuła główna brama wjazdową do szkoły. Przed bramą stanęło auto a wyszedł z niego Anthony. Pomyślał, że jest to Filip lub jakiś inny znajomy chłopaka, jednak za kierownicy wyszedł, a dokładnie mówiąc wyszła jakaś kobieta. Widząc to, poczułam ból i to ogromny. Usiadłam sobie na ziemię, opierając się przy tym do ściany. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Spojrzałam się na niebo z którego zaczęły po chwili skapywać krople deszczu. Nie miałam zamiaru się chronić przed deszczem nie miałam nawet ochoty. Na dach ktoś przyszedł. Pomyślałam sobie, że to Anthony jednak pomyliłam się. Był to Rafael. Usiadł kolo mnie.
- Co się dzieje kocie? - spytał cichym głosem, a ja tylko się na niego spojrzałam. - Dlaczego nie powiedziałaś mi, że zrezygnowałaś z zajęć? Może wtedy bym mógł ci jakoś zorganizować lepiej czas - miło było z jego strony, ale ja po prostu nie wiedziałam co powiedzieć.
- Ja po prostu nie dawałam sobie rady... moje ciało odmawia mi posłuszeństwa... coraz to bardziej jestem zmęczona i nie mam na nic ochoty, a w dodatku Anthony nie ma dla mnie czasu, ale ma czas dla tamtej kobiety. Raf-chan czy ja coś źle zrobiłam? - spytałam się, powstrzymując się przy tym od łez.
- W tej chwili najgorszy błąd jaki to popełnia to jest ten dureń zwany Anthony'm. Ty nie masz się za co winić - odparł, a ja spojrzałam się na niego. Chłopak przybliżył rękę i otarł mi łzy, które zleciały mi po policzku.
- Dziękuję ci - odparłam i uśmiechnęłam się. Chłopak lekko zarumienię się, a ja spojrzałam się na niego pytająco. Zbytnio nie zrozumiałam dlaczego się zarumienią, ale no cóż. - Raf-chan czy mógłbyś nic nie mówić Anthony'emu, a zwłaszcza o tym, że zrezygnowałam z zajęć dodatkowych?
- Skoro tego sobie życzysz Kociak to nie ma sprawy. Ale ty mi za to obiecaj, że jak nie chcesz czegoś powiedzieć tamtemu durniowi to mi to powiesz - zgodziłam się. Czemu by nie, on nie wyglądał na złego. Był nawet w jakimś stopniu podobny do Anthony'ego. Rafael poszedł mnie odprowadzić do pokoju. Był bardzo miły i zabawny. Po drodze spotkaliśmy Anthony'ego. Nie wiedziałam jak się zachować, więc po prostu schowałam się za plecami Rafaela.
- Akane czy coś się stało? - spytał ziarno włosy, a ja wyjrzałam ukradkiem.
- Wybaczcie mi, ale ja już sama wrócę do pokoju. Jeszcze raz ci dziękuję Rafael za pomoc i miło spędzony czas - uśmiechnęłam się pogodnie.
- Dobranoc Kicia i do zobaczenia jutro - pomachałam i szybko odpaliłam się od nich.
Weszłam szybko do pokoju i odetchnęłam z ulgą. Wzięłam kąpiel i przebrałam się. Chciałam iść spać, ale nie mogłam kompletnie zasnąć. Przebrałam się w normalne rzeczy i wyszłam. Poszłam na dach szkoły, ponownie. Chciałam wszystko dokładnie przemyśleć. W przemyśleniach miał mi pomóc chłód jaki to panował o tej porze roku. Było zimno, ale ja zbytnio się tym nie przejmowałam.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz