- Jak się czujesz..? - zapytałem, pomagając jej usiąść, obejmując ją prawym ramieniem, żeby nie musiała wkładać energii w samodzielne utrzymanie się w pionie.
- To nic... - mruknęła, opierając głowę o podstawę mojej szyi - Zwykłe zmęczenie...
- Chyba nie tylko - odpowiedziałem, czując gorąco bijące z jej czoła.
Mruknęła coś bliżej nieokreślonego, a ja podłożyłem wolną rękę pod jej kolana.
- Nie jesteś za lekka..? - zapytałem poprawiając jej położenie w swoich ramionach, na co dziewczyna zachichotała. Czułem ciepło jej oddechu na swojej szyi.
- Tylko troszkę - odpowiedziała z wyczuwalnym w głosie uśmiechem.
- Masz niedowagę?
- Hmm... - przytaknęła, kiedy pokonywałem schodki prowadzące na taras.
Westchnąłem i skinąłem głową na Mairu, żeby otworzyła drzwi, co też uczyniła. Była zaskakująco cicho. Chyba jednak posiada już trochę taktu...
Pokonawszy schody na piętro, ruszyłem do swojego pokoju. Drzwi były uchylone, więc otworzyłem je do końca nogą.
- Rany, jaki porządek... - jęknęła Ophelia
Z lekkim uśmiechem położyłem ją na swoim łóżku i przykryłem kocem.
- Założę się że przewodniczący też ma u siebie bardziej poukładane niż ty. - Puściłem jej oczko, a dziewczyna wydęła usta w dziubek.
- Skąd tak nagle u ciebie taka wiedza, Watsonie..?
- Może uczeń przewyższył mistrza..? - zaproponowałem.
Prychnęła.
- Chciałbyś.
Sięgnąłem do kieszeni w celu wyjęcia komórki, ale Ophelia mnie zatrzymała. Najwyraźniej Sherlock to Sherlock...
Op? ^^
Miło tak wrócić do spamowania strony głównej :D
- To nic... - mruknęła, opierając głowę o podstawę mojej szyi - Zwykłe zmęczenie...
- Chyba nie tylko - odpowiedziałem, czując gorąco bijące z jej czoła.
Mruknęła coś bliżej nieokreślonego, a ja podłożyłem wolną rękę pod jej kolana.
- Nie jesteś za lekka..? - zapytałem poprawiając jej położenie w swoich ramionach, na co dziewczyna zachichotała. Czułem ciepło jej oddechu na swojej szyi.
- Tylko troszkę - odpowiedziała z wyczuwalnym w głosie uśmiechem.
- Masz niedowagę?
- Hmm... - przytaknęła, kiedy pokonywałem schodki prowadzące na taras.
Westchnąłem i skinąłem głową na Mairu, żeby otworzyła drzwi, co też uczyniła. Była zaskakująco cicho. Chyba jednak posiada już trochę taktu...
Pokonawszy schody na piętro, ruszyłem do swojego pokoju. Drzwi były uchylone, więc otworzyłem je do końca nogą.
- Rany, jaki porządek... - jęknęła Ophelia
Z lekkim uśmiechem położyłem ją na swoim łóżku i przykryłem kocem.
- Założę się że przewodniczący też ma u siebie bardziej poukładane niż ty. - Puściłem jej oczko, a dziewczyna wydęła usta w dziubek.
- Skąd tak nagle u ciebie taka wiedza, Watsonie..?
- Może uczeń przewyższył mistrza..? - zaproponowałem.
Prychnęła.
- Chciałbyś.
Sięgnąłem do kieszeni w celu wyjęcia komórki, ale Ophelia mnie zatrzymała. Najwyraźniej Sherlock to Sherlock...
Op? ^^
Miło tak wrócić do spamowania strony głównej :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz