Dziewczynki, głównie Mairu, były dość męczące, przyznaję. Jej ciągła paplanina mogła łatwo doprowadzić człowieka do szału i naprawdę bardzo ciekawiło mnie jakim cudem Izaya z nimi wytrzymywał... Ma mój szacunek, trzeba to przyznać.
Kiedy dziewczynki pociągnęły mnie w stronę ogródka, miałam szczerą nadzieję że będę mogła mu w czymkolwiek pomóc. Najwyraźniej jednak szczęście nie było po mojej stronie, albo za bardzo starałam się nie pokazywać irytacji z powodu zachowania głośniejszej z bliźniaczek.
- Zagrajmy w berka! - zakrzyknęła Mairu, kiedy znalazłyśmy się na zewnątrz, a ja najpierw się rozejrzałam. Mieli zaskakująco duży ogród.
- Ok - mruknęłam, a dziewczynka zapiszczała i klepnęła moje udo.
- Berek!
Obie dziewczynki wystrzeliły przed siebie, szybko mi uciekając. Z lekkim uśmiechem ruszyłam za nimi.
Szybko przekonałam się że były znacznie szybsze niż można by podejrzewać i że sama męczyłam się szybciej niż zwykle. Nie wiedziałam czy to przez alkohol, którego jeszcze trochę miałam we krwi, czy też przez to że nie spałam długo, już którąś noc z rzędu. A może też dlatego, że ostatnio zaniedbałam troszkę swoją kondycję... Chociaż nie... Nie biegałam tylko od trzech dni...
Chichot dziewczynek wydawał się jakiś taki odległy, jak i zresztą obraz ogrodu. Miałam wrażenie jakbym oglądała tę scenę na niewielkim ekranie w ciemnym pokoju z bardzo kiepskim dźwiękiem.
To musiało być zmęczenie...
Zamknęłam na chwilę oczy i uniosłam rękę żeby je potrzeć. Miałam wrażenie jakbym spadała...
Chwilę później zamrugałam, słysząc znajomy głos.
- ...ia...Ophelia!
- Izaya..?
Nad sobą widziałam zmartwioną twarz chłopaka i niebo... Czyżbym straciła przytomność..?
Izaya odetchnął z wyraźną ulgą i dopiero kiedy zabrał dłoń, zorientowałam się że wcześniej trzymał ją na moim policzku.
Iza~? Idk. Chciałaś dramę, to masz dramę. To tylko przemęczenie btw.
Kiedy dziewczynki pociągnęły mnie w stronę ogródka, miałam szczerą nadzieję że będę mogła mu w czymkolwiek pomóc. Najwyraźniej jednak szczęście nie było po mojej stronie, albo za bardzo starałam się nie pokazywać irytacji z powodu zachowania głośniejszej z bliźniaczek.
- Zagrajmy w berka! - zakrzyknęła Mairu, kiedy znalazłyśmy się na zewnątrz, a ja najpierw się rozejrzałam. Mieli zaskakująco duży ogród.
- Ok - mruknęłam, a dziewczynka zapiszczała i klepnęła moje udo.
- Berek!
Obie dziewczynki wystrzeliły przed siebie, szybko mi uciekając. Z lekkim uśmiechem ruszyłam za nimi.
Szybko przekonałam się że były znacznie szybsze niż można by podejrzewać i że sama męczyłam się szybciej niż zwykle. Nie wiedziałam czy to przez alkohol, którego jeszcze trochę miałam we krwi, czy też przez to że nie spałam długo, już którąś noc z rzędu. A może też dlatego, że ostatnio zaniedbałam troszkę swoją kondycję... Chociaż nie... Nie biegałam tylko od trzech dni...
Chichot dziewczynek wydawał się jakiś taki odległy, jak i zresztą obraz ogrodu. Miałam wrażenie jakbym oglądała tę scenę na niewielkim ekranie w ciemnym pokoju z bardzo kiepskim dźwiękiem.
To musiało być zmęczenie...
Zamknęłam na chwilę oczy i uniosłam rękę żeby je potrzeć. Miałam wrażenie jakbym spadała...
Chwilę później zamrugałam, słysząc znajomy głos.
- ...ia...Ophelia!
- Izaya..?
Nad sobą widziałam zmartwioną twarz chłopaka i niebo... Czyżbym straciła przytomność..?
Izaya odetchnął z wyraźną ulgą i dopiero kiedy zabrał dłoń, zorientowałam się że wcześniej trzymał ją na moim policzku.
Iza~? Idk. Chciałaś dramę, to masz dramę. To tylko przemęczenie btw.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz