Samą nie wiedziałam co mam zrobić. Bałam się, ale gdy A-chan objął mnie w swoje ramiona, strach odszedł, a ja uspokoiłam się. Słowo które wypowiedział cicho chłopak miało jakieś znaczenie. Nie wiedziałam dokładnie bo jakoś nie mogłam go skojarzyć, ale miałam się dowiedzieć jego znaczenie już niedługo. Anthony wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka, zamykając za sobą drzwi. Położył mnie delikatnie na łóżku i stanął nade mną. Będąc pod nim na moich policzkach pojawiły się widoczne rumieńce. Kochałam go i brakowało mi go, aż za bardzo.
-Kocham cię…-wyszeptałam. On odgarnął koszyki włosów z mojej twarzy.
-Ja ciebie też. - odparł, a ja uśmiechnęłam się lekko i go pocałowałam. Używając trochę swojej siły, pozbawiłam go równowagi udzieli czemu przewrócił się na bok. Odwróciłam się w jego stronę i przysunęłam bliżej. Wtuliłam się w jego ramiona. Ciepło dochodzące z ciała Anthony'ego byle miłe, tego brakowało mi chyba najbardziej. Tylko on był w stanie ocenić moje lodowate ręce.
-Nigdy już więcej nie odejdę od ciebie... - powiedziałam ciszej. - Byłam głupia, że nawet do ciebie nie zadzwoniłam...próbowałam, ale nie potrafiłam, ostatecznie mój telefon wylądował w wodzie na moście, gdzie zawiesiliśmy nasze kłódki - zachichotałam pod nosem. - Teraz jednak nie popełnię już nigdy więcej tego błędu. Naprawdę mi przykro...nie chciałam żebyś cierpiał… Obiecaj mi, że jak odejdę to pogodzić się z tym i będziesz dalej żył, chociaż nie wiem jak miałoby by być twoje życie...- dodałam. Anthony coś powiedział jednak ja tego nie usłyszałam bo zasnęłam. Ciepło i spokój dochodzący od chłopaka był tak przyjemny, że wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą, że nic się mu nie stanie i nie popełni, żadnego błędu.
<Anthony?>
-Kocham cię…-wyszeptałam. On odgarnął koszyki włosów z mojej twarzy.
-Ja ciebie też. - odparł, a ja uśmiechnęłam się lekko i go pocałowałam. Używając trochę swojej siły, pozbawiłam go równowagi udzieli czemu przewrócił się na bok. Odwróciłam się w jego stronę i przysunęłam bliżej. Wtuliłam się w jego ramiona. Ciepło dochodzące z ciała Anthony'ego byle miłe, tego brakowało mi chyba najbardziej. Tylko on był w stanie ocenić moje lodowate ręce.
-Nigdy już więcej nie odejdę od ciebie... - powiedziałam ciszej. - Byłam głupia, że nawet do ciebie nie zadzwoniłam...próbowałam, ale nie potrafiłam, ostatecznie mój telefon wylądował w wodzie na moście, gdzie zawiesiliśmy nasze kłódki - zachichotałam pod nosem. - Teraz jednak nie popełnię już nigdy więcej tego błędu. Naprawdę mi przykro...nie chciałam żebyś cierpiał… Obiecaj mi, że jak odejdę to pogodzić się z tym i będziesz dalej żył, chociaż nie wiem jak miałoby by być twoje życie...- dodałam. Anthony coś powiedział jednak ja tego nie usłyszałam bo zasnęłam. Ciepło i spokój dochodzący od chłopaka był tak przyjemny, że wreszcie mogłam odetchnąć z ulgą, że nic się mu nie stanie i nie popełni, żadnego błędu.
<Anthony?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz