niedziela, 12 lutego 2017

Od Kazumy do kogoś

Znalazłem brata, kiedy jednak pytałem o resztę rodziny zmieniał temat. Coś się im stało, ale nie chciałem drążyć. Znalazłem go w prawdzie przypadkiem. Przyjechałem tu, aby się uczyć. Nie miałem pojęcia, że go tutaj znajdę, zawsze był sceptycznie nastawiony do szkoły. Dzięki temu, że był tu ktoś z mojej rodziny, pewniej się czułem. Nie było istotne, że nie jesteśmy rodziną prawdziwą, z nim najbardziej się dogadywałem i jego rodzina była mi najbliższa. Nie raz chciałem wrócić, ale bałem się, że wszystko zepsułem. Nie jestem jeszcze pełnoletni, ale na szczęście mój przyjaciel pozwolił u siebie mieszkać przez ten czas. Nie chciałem wracać do domu dziecka. Nie miałoby to sensu. Postanowiłem po skończeniu gimnazjum wyprowadzić się od przyjaciela. Aby już nie ciążyć mu. No i tak tu trafiłem. Te szkołę wybrałem przypadkowo. Nie wiem nic o mieście, jak i o samej akademii. Dlatego postanowiłem trochę pozwiedzać. Odłożyłem walizki we wskazanym mi pokoju i poszedłem się przejść po akademiku. Jako, że dzień był wolny od zajęć, niewiele uczniów pałętało się po korytarzach. Na moje nieszczęście już otwierając drzwi od akademika musiałem komuś nimi przywalić. Osoba upadła, aż tak mocno przywaliłem?
- O boże! Nic ci nie jest? Wezwać pogotowie? Dasz radę wstać? Nie mdlej! - mówiłem szybko, spanikowałem trochę. - Zawołać kogoś? Jak ci pomóc?
Byłem strasznie wystraszony, szybciej sam zemdleje, niż poszkodowana osoba. Zakręciło mi się trochę w głowie i słabo się zrobiło. Dlaczego nigdy nie uważam? Miałem nadzieję, że tej osobie nic się nie stało. Bo jeżeli jednak coś się stało to chyba się załamię. Będę musiał wymyślić coś na przeprosiny, nawet jeżeli wszystko w porządku.

Ktoś?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt