Zareagowałem natychmiast. Bardziej kierowany wrodzonym, a może wyćwiczonym refleksem niż zamiarem. Dzięki temu zamiast spaść na ziemię na tyłek, Kazuma, wyładował w moich ramionach. Dosłownie porwałem go na ręce jak w jakiejś taniej komedii romantycznej i bynajmniej nie wiedziałem co z tym fantem zrobić.
Chłopak był niesamowicie lekki i wydawał się delikatny jak saska porcelana, co pasowało do jego drobnej budowy widocznej na basenie i sprawiało że nie bardzo chciałem go puścić w obawie że się połamie. Doprawdy irracjonalne myślenie... Do tego to wyraźne przerażenie malujące się na jego twarzy w postaci mocno zaciśniętych oczu i ust uformowanych w półkrzyku, którego nie wydal, spowodował że poczułem nieodpartą chęć chronienia go.
Czas, w którym to wszystko zarejestrowałem był niezwykle krótki, chwila, kilka sekund, niemniej wydawał się dziwnie wręcz długi.
W końcu, wydawałoby się po minutach czy tez nawet godzinach, Kazuma otworzył oczy. Malowało się w nich zdezorientowanie i pewien rodzaj ulgi, który natychmiast przerodził się w szok pomieszany z przerażeniem.
Nie poruszył się jednak, tak jak ja, wpatrując sie we mnie tymi oczami wielkimi jak spodki.
W końcu wziąłem głębszy oddech i delikatnie postawiłem go na ziemi, zanim chrząknięciem oczyściłem zaschnięte gardło.
- Wszystko w porządku..? - zapytałem.
Kazuma?
lmao jednak dałam radę dzisiaj :D
Chłopak był niesamowicie lekki i wydawał się delikatny jak saska porcelana, co pasowało do jego drobnej budowy widocznej na basenie i sprawiało że nie bardzo chciałem go puścić w obawie że się połamie. Doprawdy irracjonalne myślenie... Do tego to wyraźne przerażenie malujące się na jego twarzy w postaci mocno zaciśniętych oczu i ust uformowanych w półkrzyku, którego nie wydal, spowodował że poczułem nieodpartą chęć chronienia go.
Czas, w którym to wszystko zarejestrowałem był niezwykle krótki, chwila, kilka sekund, niemniej wydawał się dziwnie wręcz długi.
W końcu, wydawałoby się po minutach czy tez nawet godzinach, Kazuma otworzył oczy. Malowało się w nich zdezorientowanie i pewien rodzaj ulgi, który natychmiast przerodził się w szok pomieszany z przerażeniem.
Nie poruszył się jednak, tak jak ja, wpatrując sie we mnie tymi oczami wielkimi jak spodki.
W końcu wziąłem głębszy oddech i delikatnie postawiłem go na ziemi, zanim chrząknięciem oczyściłem zaschnięte gardło.
- Wszystko w porządku..? - zapytałem.
Kazuma?
lmao jednak dałam radę dzisiaj :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz