Wyjechałem na jakiś czas. Potrzebowałem czasu. Przemyślałem wszystko na spokojnie i na trzeźwo. Byłem w hotelu, dość daleko od akademii, aby nie wpaść na kolejny głupi pomysł. Byłem zły na siebie, to nie była już złość, miałem ochotę się zabić. Aby nie krzywdzić nikogo więcej. Odgoniłem natychmiast taką myśl, muszę wrócić do akademii i na spokojnie to wyjaśnić. Zebrałem się i wsiadłem do pociągu, po niecałej godzinie byłem już w Green Heels. Powoli ruszyłem w stronę akademii, szedłem przez Stare Miasto, gdyż było dłużej. Potrzebowałem jeszcze chwili, aby ułożyć głowie to co powiem. Ułożyłem już sobie mniej więcej w myślach jak ma to wszystko wyglądać. Byłem już przed szkołą, chyba pierwszy raz cieszę się, że wracam do szkoły. Na korytarzach było trochę uczniów, dziś jest dzień wolny, więc mnie to trochę zdziwiło. Udałem się do pokoju Akane, kiedy zapukałem nie dostałem odpowiedzi. Dlatego zacząłem jej szukać. Oczywiście pierwsze miejsce, które przyszło mi na myśl to dach. Nie myliłem się, była tam. Kiedy ją zobaczyłem, cały plan z moją wypowiedzią legł. Wszystko zniknęło, w głowie miałem pustkę. W tej chili mogłem zrobić tylko jedno. Podszedłem do niej. Siedziała do mnie tyłem, chyba nie zauważyła mojego pojawienia się, wpatrywała się w odległy punkt. Usiadłem za nią i przyciągnąłem do siebie.
- Przepraszam. - powiedziałem przytulając ją.
Akane? Tak na początku zawsze krótko piszę (;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz