poniedziałek, 20 lutego 2017

Od Anthony'ego CD Akane

- Nigdy. - wymruczałem. - Nie pozwolę ci odejść. A jeśli tak się stanie, zabijesz i mnie. - nie jestem pewien, czy usłyszała, gdyż zasnęła.
Nigdy nie będę w stanie żyć bez niej. Mogła mówić co chce, ale ja wiedziałem swoje. Nie chciałem żyć bez niej, wtedy wróciłoby wszystko jak bumerang. Znów skończyłbym z tymi ćpunami, gdzieś daleko, na łące lub w jakimś opuszczonym budynku, w którym zaćpalibyśmy się i umarli z uśmiechami bólu. Podobała mi się inna wizja, którą dokładnie zaprojektowałem. Co do każdego szczegółu, tyle że bez Akane ta wizja runie, jak domek z kart. Rozwieje się jak piasek, zdmuchnięty przez lekki powiew. Bałem się takiego rozwiązania. Bałem się żyć sam. Gdybym spotkał się z dawnym sobą, ktoś stojący obok bez kontrowersji mógłby powiedzieć, że jesteśmy całkowitymi swoimi kontrastami. Czy aż tak się zmieniłem? Najwidoczniej tak. Boje się, ale nie wiem już czego. Nie chcę wracać do przeszłości, ale ona wraca do mnie. Kiedy Akane zniknie, zatracę się, zgubie się we własnym, chorym i nienormalnym świecie. Jeśli jej nie będzie, oni przyjdą po mnie i wciągną z powrotem w tą ciemność. Kiedyś błękit był zaproszeniem, kiedyś. Dziś czerń jest rozkazem. Moje przemyślenia przerwało ciche pukanie do drzwi. Niezadowolony wstałem delikatnie, aby nie obudzić dziewczyny. Podszedłem do drzwi, stał w nich nikt inny jak Rafael.
- Czego? - warknąłem cicho.
- Co ty tu robisz!? - wydarł się.
- Zamknij się. Porozmawiajmy gdzieś indziej. - mruknąłem.
Bez słowa Rafi odwrócił się, zamknąłem drzwi i ruszyłem w milczeniu za chłopakiem. Dotarliśmy do parku, teraz nie było tam wielu osób, dlatego w spokoju mogliśmy pogadać i w razie czego trochę się powydzierać, nie zamierzałem się z nim bić. To już nie moja bajka, ale jeśli będzie bardzo chciał dostać wpierd*l to mu go dam.
- Co robiłeś u niej w pokoju? - zapytał stając naprzeciw mnie, stał jakieś pięć metrów ode mnie.
- A co? Zazdrosny nadal? - uśmiechnąłem się wrednie.
- Najpierw ją ranisz a teraz sobie siedzisz, jak gdyby nigdy nic?! - warknął.
- Jesteś niedoinformowany, kochanie. - zadrwiłem.
- Przestań!
- O co ci chodzi? - zaśmiałem się. - Zabawa była świetna, szkoda, że mało pamiętasz. - podszedłem bliżej, przez co dzielił nas niecały metr.
- Po to po części przyszedłem, ale chciałem teraz spędzić czas z Akane. Ale skoro już się spotkaliśmy to powiedz co się ostatnio wydarzyło. Mam czarną dziurę w pamięci. - powiedział.
- A co? Ciekawy?
- Nie rozumiem o czym mówisz. - odparł zdezorientowany, przez co zacząłem się śmiać.
- Na prawdę nic nie pamiętasz. - powiedziałem uspokajając się.
Znów się przybliżyłem, dzieliła nas odległość kilku centymetrów.
- Nic za darmo, kociaku. - szepnąłem.
Rafael niemal nie wywalił się, próbując się odsunąć. Znów wybuchłem śmiechem.
- C-czego chcesz? - zajęczał już wyraźnie wystraszony.
- Chcę tylko abyś odczepił się od Akane. Powiem ci wszystko, a kiedy będę miał zniknąć zadzwonię. Wtedy będziesz mógł się nią zająć. Ale pamiętaj. Ja zawsze wrócę, dopóki ona żyje, ja też mogę.
- Zgoda. - mruknął niezadowolony.
- Dobrze. To co chcesz wiedzieć? Kochanie? - zaśmiałem się.
- Nie nazywaj mnie tak! Co wydarzyło się trzy dni temu na imprezie. Ty na pewno wiesz. Nikt nie chce mi nic powiedzieć! - krzyknął oburzony.
- Nie chcą cię załamać. Ale mi wisi czy się załamiesz czy nie. Dlatego ci powiem. - uśmiechnąłem się. - Kociaku. - dodałem po chwili ze śmiechem.
- Przestań i mów!
- Nie denerwuj się tak, kochanie. Wszystko ci powiem. Co do minuty. - ostatnie zdanie niemal wyszeptałem. Rafi przestraszył się. - A do kiedy pamiętasz?
- E... Do momentu kiedy zaczęliśmy pić. Dalej mam pustkę.
- No to w dużym skrócie ci to powiem. Kochanie. - zaśmiałem się. - Upiłeś się strasznie, lepiłeś do każdego, kilka razy przespałeś się z różnymi typami. - uśmiechnąłem się. - Za dużo mówisz po pijaku, kochanie. - zakończyłem teatralnie.
- C-co?! Z t-tobą też? - zapytał przerażony.
- Za kogo ty mnie masz?! - warknąłem. - Nie zrobiłbym tego nikomu nieświadomemu, a poza tym, mam Akane. - powiedziałem z uśmiechem ale z obużonym tonem.
- Coś ty jej zrobił?! - warknął.
- Ja? Nic. Ale szybko odciągnąłem tym twoją uwagę od faktu, że przeleciało cię kilku facetów na imprezie. - uśmiechnąłem się.
Szczerze miałem gdzieś co teraz zrobi, mógłby nawet i skoczyć z mostu, mam to gdzieś. Zależało mi tylko na tym aby zostawił Akane w spokoju.
- T-ty tam byłeś prawda? - zapytał, patrząc się pusto gdzieś w drzewa.
- Tylko do północy, to stało się około między pierwszą a szóstą. Filip mi opowiadał, jego kuzyn się nawet z tobą przespał. - powiedziałem obojętnie. - Właśnie dlatego, nie pozwalam nikomu mi bliskiemu chodzić na imprezy samemu. Ja niestety nie mam słabej głowy. - powiedziałem zrezygnowany. - No. To ja wracam do Akane. - odwróciłem się.
- I po tym jak mi to powiedziałeś po prostu sobie pójdziesz?
Wzruszyłem ramionami.
- Sam do tego doprowadziłeś, nie pilnując swojego kieliszka. Nie odpowiedzialne jest zostawianie swojego napoju. A szczególnie, kiedy jesteś na imprezie u ćpunów. - dodałem po czym odszedłem.
Dotarłem dość szybko do akademii, poszedłem do pokoju Akane, jednak nie zastałem jej. Poczekałem na nią na dachu, na szczęście dość szybko się zjawiła.
- Cześć kicia, gdzie byłaś? - zapytałem przytulając ją.


Akane? Nudziło mi się strasznie, a ostatnio dużo anime z tego typu zdarzeniami oglądnęłam i No wiesz XD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Theme by Bełt