Głos babci przywołał mnie na Ziemie. Odwróciłem wzrok od białego domku, mojego dotychczasowego miejsca pobytu. Spojrzałem ostatni raz na boksy koni otaczające mnie ze wszystkich stron i wziąłem dwie walizki wkładając je do bagażnika czerwonego samochodu. Itachi i Daimon siedziały już w środku, czekając z niecierpliwością na wyjazd do nowej szkoły. Chociaż ja nie byłem do tego zbytnio przekonany.
- Nad czym się tak zastanawiasz? - usłyszałem za sobą cichy szept i odwróciłem się w ekspresowym tempie. Westchnąłem cicho, a delikatny uśmiech zagościł na mojej twarzy.
- Babciu wiesz, że zawsze się martwię. A teraz muszę cię z tym wszystkim zostawić. Na pewno dasz sobie sama z tym wszystkim radę?
- O nic się nie martw. Chcę tylko by twoje marzenia się spełniły. I żebyś nie był samotny...
- Ale ja przecież nie jestem samotny!
- Tylko ty tak sądzisz...
Spojrzałem na nią spod grzywki, która opadła mi na oczy i zaśmiałem się.
- Ja nigdy nie będę samotny - szepnąłem, głaszcząc po policzku Arcurusa. - On zawsze przy mnie będzie.
To był koń mojej matki. Podczas jednego konkursu skoków, koń skoczył pod złym kątem i upadł na nią, łamiąc jej kręgosłup. Niestety tego nie przeżyła, ale nawet jej nie znałem. Nie czułem z tego powodu jakiegoś wielkiego smutku. Pomimo tego, startowałem w zawodach, nie patrząc na przeszłość mojej rodzicielki. Od kiedy tylko pamiętam, zawsze była przy mnie babcia. I ona mi wystarczała.
~*~
Patrzyłem przez okno na otaczający mnie świat. Właśnie dojeżdżałem do szkoły zamówioną taksówką, nie chciałem się zgubić w nowym dla mnie miejscu.
- To chyba tutaj - mruknąłem, gdy znalazłem się pod ogromnym budynkiem. Kierowca wyjął moje walizki z bagażnika i postawił je obok mnie, mówiąc kwotę do zapłacenia za całą trasę. Szybko zapłaciłem, z nadwyżką, patrząc na przewiezienie także moich pupili.
- Okey, trzeba się rozejrzeć - powiedziałem do siebie i ruszyłem powoli przez siebie, zważywszy na wiek Daimona. Nie był on już młody, nie chodził już tak szybko jak za swoich lat. - Jutro pójdziemy do Arcurusa, ale to dopiero po zajęciach. Ech, nawet nie wiem co mam teraz zrobić... - załamałem ręce, patrząc na ulotkę z opisem szkoły i najważniejszymi informacjami.
- Do kogo mówisz? - usłyszałem za sobą czyiś głos, więc szybko się odwróciłem.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz