Lekcje, klub, dom, spanie.
Lekcje, klub, dom, spanie.
I jeszcze raz.
I jeszcze.
Nudziło mnie to coraz bardziej. Nie żebym nic nie robiła takiego, żeby mieć zajęcie, ale... Te ciągłe powtórki były aż męczące psychicznie. Przyznaję, odkąd zostałam wybrana na przewodniczącą klubu chemicznego, miałam dużo więcej do roboty, więc jakieś tam zmiany były, jednak przydałoby się zrobić coś takiego... Spontanicznego, takiego.... Wuhuuu!
....taaa, ja i wuhuuuu, jasne. Już to widzę.
Przerwałam rozmyślania, odwracając się na drugi bok. Był piątek, po dwudziestej drugiej. Większość osób pewnie jest teraz na jakichś imprezach, czy może nawet na schadzkach....
A ja leżę w łóżku, w piżamie z typu "samotna i niechciana", zażerając się słodyczami i chipsami, szukając sensu nadchodzącego weekendu. Gdy skończę tą szkołę wynajmę mieszkanie, kupię tonę wełny, pięć kotów i zacznę dziergać. Wtedy będę miała motywację, taaak.
Mrucząc pod nosem postawiłam przekąski na szafce obok łóżka. Przeciągnęłam się, kilka razy turlając po łóżku, aż wreszcie stoczyłam sie na podłogę. Nie obtłukłam się, na szczęście, booo... No cóż, skopałam tam wszystkie poduszki i kołdrę...
Nie powinnam tego robić, wiem. Ostatnio była cała upaćkana czekoladą...
A, mniejsza z tym.
Na pewno nie chciało mi się jeszcze spać. Przyniosłam sobie jeszcze coś do picia i znów rzuciłam się na łózko, chwytając telefon. Zaczęłam przeglądać, co jest tam takiego ciekawego...
Szukałam jakichś nowinek, może jakiegoś ciekawego eksperymentu...
Natrafiłam na coś, co widziałam już kiedyś. Homunkulus...
Dalej było dla mnie niemożliwe zrobienie go samej... Ale tak bardzo kusiło mnie, żeby spróbować...
Ah, co szkodzi! Raz się żyje~!
Poszuka się kogoś, może ktoś pomoże... Albo wymyślę jakiś zamiennik. Hmm, to by było coś.
Przez cały weekend rozmyślałam...
I na nic nie wpadłam. Na lekcje wracałam tak samo zamyślona i zdeterminowana jak w tą piątkową noc.
Na każdej jednej lekcji planowałam. Rysowałam sobie w zeszycie, ale wciąż nie wymyśliłam, jakiego zamiennika użyć.... Bo jeeednak nie byłam przekonana do polowania na facetów, szczególnie, że chyba nawet nie wiedziałam jak. Nigdy nie było mi to potrzebne...
Co, mam podejść do jakiegoś osobnika płci męskiej i rzucić tekstem "Heeej, potrzebuję potencjalnego partnera do eksperymentu, czyli dawcy nasienia, którym zapłodnię kurze jajo i stworzę z tego sztuczne życie. Piszesz się na to?"? A może jeszcze się zaśmiać śmiechem złoczyńcy? A może zmienię jajo kurze na strusie, i od razu zapowiem, że będzie tatusiem?
...Mózgu, błagam. Przestań.
Nie wiedziałam, która była godzina, ani ile siedziałam już sama w sali klubu, ale było już ciemno. Siedziałam przy stole, wpatrując się w swoje zapiski i mając dwie możliwości, albo zmusić mózg, żeby odpuścił, albo szybko coś wymyślić...
Gdy nagle usłyszałam chrząknięcie za plecami, od strony drzwi, prawie spadłam ze swojego wygodnego, ale jakże chybotliwego i wysokiego stołka..
< No, kto to tak nieładnie straszy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz