Zamrugałam szybko kilka razy i pochyliłam plecy i głowę lekko, by upewnić się, czy to na pewno to, co myślałam. I jak to zazwyczaj bywa, przeczucie mnie nie zawiodło. Dmuchnęłam delikatnie w twarz śpiącego Cześka dla stuprocentowej pewności. Zero reakcji oznaczało tylko jedno - chłopak zasnął mi z głową w kostkach. Ten fakt w mojej głowie sprawił, że nie tylko ścisnęło mnie w żołądku, ale i zaczęło być dziwnie niewygodnie. Skrzyżowane nogi zaczęły boleć w kolanach, a głowa Cześka stała się nagle ociężała i wbijała mi się w kostki. To dziwne, bo jeszcze kilka minut temu sama zainicjowałam taką pozycję i nie narzekałam. Z tego, co widzę, chłopak też nie miał na co narzekać…
Uśmiechnęłam się pod nosem i rozejrzałam się za swoim telefonem. Jak zawsze był blisko, więc nie musiałam walczyć z jego zdobyciem. Zgrabnie odblokowałam ekran i odszukałam kontakt do Michaela.
< Hej, Michael
Chłopak odpisał po chwili.
> No hejka, Nori, stało się coś?
< I tak, i nie ^^’
< Chciałam ci tylko przekazać, że jak coś, to drzwi są otwarte, więc śmiało wbijaj
< Bo ja prawdopodobnie nie dam rady wstać ^^’
> Oh, coś się stało, Nori?
< Nie, nie, spokojnie, to nic takiego, po prostu czuj się jak u siebie
> Tak jest, szefowo!
Wyszłam z chatu i przeszłam do następnego. Podniosłam łapki z urządzeniem nieco wyżej i stuknęłam w niewielkie kółeczko. W całym pokoju rozbrzmiał dźwięk aparatu. Zamarłam na chwilę, bojąc się, że przebudziłam tym Cześka, który poruszył się, posuwając wyżej. Na szczęście chłopak spał jak zabity. Spojrzałam na zdjęcie i nie czekając na nic wysłałam je.
< Zasnął mi – napisałam Isacowi, który w ekspresowym tempie odczytał wiadomości.
> ……….
No tak, czego innego mogłabym się po nim spodziewać? Chłopak który traktuje mniej ał swoją młodszą siostrunię nagle dostaje takie zdjęcie. Ale w końcu nie pierwszy raz widzi śpiącego u mnie Czecha.
> Noraaa
> Czy ty mi chcesz o czymś powiedzieć?
< Hmm? – zmarszczyłam brwi.
< Raczej… nie…
> Na pewno?
< No… tak.. Co niby miałabym ci powiedzieć?
> No nie wiem… Może mi wyjaśnisz co się tam u ciebie dzieje? To twój pokój?
Wzięłam głęboki oddech, czując jak ciśnienie powoli mi wzrasta.
< Tak, mój pokój i nic. Kompletnie nic, napisałam ci, że tylko zasnął
> Nie pierwszy raz go u ciebie widzę
< …
< Nie no, proszę DX chyba nie myślisz, że my…
> Tak, tak myślę
Westchnęłam ciężko i oparłam głowę o ścianę. Zamknęłam oczy, próbując się uspokoić, jednak tylko oddech był spokojny. Od razu poczułam jak ochota na rozmowę z Isaciem spada do minimum.
< Dobra, Izz, ja rozumiem że się martwisz, ale naprawdę nie masz o co DX
< Czesiek jest tylko kolegą i do niczego między nami nie doszło
Powoli zaczynałam wylewać swoją złość do wysyłanych wiadomości, więc wyszłam z aplikacji, przerwałam połączenie z internetem i po zablokowaniu ekranu, rzuciłam go gdzieś z daleka od moich rąk.
Zacisnęłam powieki z całej siły i przyłożyłam zewnętrzne części dłoni do czoła. Już miałam wydać z siebie jakiś stłumiony okrzyk czy warkot, gdyby nie Michael, wchodzący do pokoju. tak się zaczęła kolejna „kłótnia” przyjaciół.
Obserwowałam to Miśka, to Cześka. Kiedy jeden rzucił zgryźliwym tekstem, drugi nie zostawał w tyle. I tak wymieniali się zdaniami. Cóż, przynajmniej rozmawiali…
Oczywiście nie zdziwiło mnie to, że kolejna osoba podejrzewała nas o robienie - jak Czesiek to nazwał? - rzeczy, jednak na moje policzki z pewnością wkradł się rumieniec po usłyszeniu słów Michaela.
– Jak on w ogóle tutaj wszedł? – Ches obrócił się nagle w moją stronę i spytał się mnie z wyrzutem. Uniosłam dłonie w obronnym geście, jakby miałoby mnie to obronić przed zdenerwowanym chłopakiem.
– Napisałam do niego, że drzwi są otwarte – wyjaśniłam pokrótce.
– Potwierdzam – rzucił szatyn. – Nigdzie się nie włamywałem.
– A ty… – Czesiek odwrócił się tym razem do swojego współlokatora – ...zamknij się, padalcu jeden! A wpierdziel chcesz?
– Chłopakiiii – zawołałam dwójkę, by jak najszybciej uniknąć jakiejkolwiek konfrontacji. Przecież jakby zaczęli się nawet przepychać jak w przedszkolu, nie wiedziałabym co zrobić.. a co dopiero jakby wyniknęła z tego poważniejsza bójka…
<Czes?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz